piątek, 6 lutego 2015

126

Mateuszowi, który właśnie rozpoczął nowy rozdział w życiu x

"Kiedy się patrzy na ich dzielność i determinację, łatwo odgadnąć, czemu ludzie nie fruwają: nie dość mocno chcą."
                               ~William Wharton- Prasiek


Około ósmej był obchód, więc wyszłam z pokoju. Gdy lekarze wyszli, weszłam z powrotem, a Niall był bardzo szczęśliwy.
- Wychodzę dzisiaj! – Powiedział - doktor Gregor powiedział, że wypisze mnie dzisiaj! Powiedział, że mam dobrą opiekę, a właściwie opiekunkę i że może mnie wypuścić.
- O której cię wypisze?
Pomyślałam, że muszę zorganizować transport.
- Pewnie około dwunastej…
Zadzwoniłam do Liama.
- Liam, czy będziesz mógł nas zabrać?
- A co?! Już wychodzicie?!
- Tak, już wychodzimy.
- Już jadę! - Powiedział i prawie się rozłączył.
- Jeszcze nie! Gdzieś koło dwunastej.
- To daj mi znać, jak będziesz wiedziała, o której dokładnie.
- Dobrze.
Po jakiejś półgodzinie przyszedł doktor i zaczął mnie szkolić, jak mam się opiekować Niallem.
- Żadnych brzuszków… Na razie ma pan leżeć, jak najmniej chodzić, no chyba, że do toalety. Macie państwo jakiś wózek?
- Nie, tylko dziecięcy - powiedziałam.
- Dobrze, to wypożyczymy państwu. Nie wolno panu stawać na tej nodze przez dwa najbliższe dni. Noga powinna być wysoko i gdyby coś się działo, proszę dzwonić.
Zadzwonił pager doktora. Popatrzył na niego i powiedział:
- Muszę już lecieć, bo wzywają mnie na blok. Jak wyjdę z sali to przygotuję wypis.
Znowu nie wiedziałam, kiedy zaistnieje to szczęście… Krótko po tym, jak doktor wyszedł, zadzwonił Liam.
- To, o której mam po was przyjechać?
- Nie wiem… Doktor poszedł teraz na blok operacyjny… Powiedział, że jak stamtąd wyjdzie to przygotuje wypis. Ale wiesz, że musisz zjechać na parking?
- A co się stało?
- Znowu paparazzi…
- Okej. Wiem, jak tam wjechać - powiedział.
O jedenastej był już u nas w pokoju.
- Lou chciał koniecznie przyjechać i poćwiczyć na przyciskach, ale nie pozwoliłem mu.
- Dzięki Bogu, że go tu nie przywiozłeś, bo jeszcze by coś mu zrobił, i co?
- Ellie zakazała mu wychodzić z domu. Ma szlaban, dopóki Niall nie będzie miał zezwolenia od lekarzy na spotkanie z Louisem.
- Jak to? Mojego przyjaciela nie będę mógł oglądać? - Zaczął chlipać Niall.
- Nie martw się, Ellie coś wykombinuje, żebyś mógł go widzieć, a nawet pogadać.
Niall się uspokoił.
Doktor Gregor przyszedł po dwunastej i przyniósł odpowiednie papiery, więc postanowiliśmy, że czym prędzej wychodzimy, dopóki się nie rozmyśli.
Liam przyjechał Lange Roverem Nialla, ponieważ był on największym samochodem na Wiśniowej. Dwóch sanitariuszy pomogło wsadzić Nialla do samochodu. Oczywiście wszystko odbywało się na parkingu.
Gdy Niall został zabezpieczony, wsiedliśmy my.
- Tylko ostrożnie - powiedział Niall patrząc na Liama.
- Spokojnie, nie zniszczę ci samochodu - uspokoił go, po czym ruszyliśmy z piskiem opon.
Niall się zdenerwował.
- Paparazzi - tłumaczył się Liam z pośpiesznego ruszania.
- Schowaj się - powiedział do mnie.
- A dlaczego mam się schować? Przecież ten samochód ma przyciemniane szyby - odpowiedziałam.
- A… Faktycznie, zapomniałem…
Gdy zajechaliśmy na Wiśniową, brama sama się zaczęła otwierać i w oknie zobaczyliśmy Louisa. Machał do nas, jak szalony i o mało nie wypadł z tego okna…
- Pomóc wam?! - Usłyszeliśmy jego krzyk.
- Damy sobie radę - odkrzyknął Liam przez otwarte okno samochodowe - A co ty? Uziemiony jesteś?
- Tak jakby… Ellie nie pozwoliła się do ciebie Niall zbliżać! - Krzyknął jeszcze przez okno, które się za chwilę zamknęło.
Z pozostałych domów zaczęli wszyscy wybiegać. Liam podjechał pod mój dom.
- Tutaj, prawda? - Zapytał taktownie.
- No tutaj – odpowiedziałam - przecież trzeba się nim non stop zajmować.
Wyłączył stacyjkę i wysiadł. Wyciągnął wózek i zaczął się zastanawiać, jak się go rozkłada. Zayn podszedł i szybko go rozłożył.
- Moja ciocia miała taki - powiedział.
- To teraz trzeba wyciągnąć Nialla - powiedział Liam.
- Widziałeś, jak go ładowali? - Zapytał Zayn.
- Nie przyglądałem się, bo pakowałem wózek…
- No jak to?! - Oburzył się Zayn - Megan ty widziałaś?
- Nie… Zasłaniali mi sobą…
- Nie pytacie zainteresowanego, który to przeżył? - Usłyszeliśmy z samochodu.
- No, dobra Niall, opowiadaj jak to było - rzucił Zayn przyglądając mu się.
- Yyy…. Byłem tak przejęty, że nie pamiętam…
- Nie wygłupiaj się, bo zostawimy cię w tym samochodzie.
Jay chciał wyciągać fotel, ale Niall protestował:
- Bo mi zepsujesz samochód!
Niall się przekręcił i noga zaczęła mu wystawać z samochodu.
- To ciągnijcie za tą nogę! - Krzyknął Louis gapiący się przez drugie okno.
- Przesuń się trochę Niall - powiedziałam.
Niall postarał się i przesunął się do przodu. Wtedy Jay złapał go pod pachy, podniósł i posadził na wózku.
- Uważajcie, bo on ma niebezpieczne narzędzie! - Krzyknął Louis i pokazał na nogę.
Podjechaliśmy pod ganek i tam zobaczyłam pochylnię.
- Kto to zrobił? - Zdziwiłam się. Liam rozłożył pochylnię i wpychał Nialla pod górę.
- Louis - odpowiedział.
- A czy to jest bezpieczne? - Zapytałam.
- Było testowane.
- Przez kogo? - Zapytał Niall.
- Przez Louisa…
Ale nim się zorientowaliśmy Niall był już na górze.
- Niestety w domu nie macie pochylni. Albo wniesiemy cię na górę i tam będziesz siedzieć, albo będziesz na parterze…
Pomyślałam, żeby był na górze, bo na sofie się nie wyśpi…
- To wnoście go na górę - zdecydowałam.
- Jesteś pewna?
- Tak.
Chłopcy wnieśli Niallera na górę i mocno zziajani wrócili na dół. Ja w tym czasie przygotowałam herbatę i zapytałam:
- Napijecie się?
- Nie, nie będziemy przeszkadzać. Masz trochę zajęć - odpowiedział Li.
Po krótkim czasie do domu wpadła Darcy.
- Gdzie wujek?
- Na górze w gościnnym, ale nie przeszkadzaj teraz, bo wujek odpoczywa. A nie przywitasz się ze mną?
Darcy dała mi buziaka i zaczęła nerwowo patrzeć się na górę.
- No dobrze, to zobaczymy czy wujek śpi.
Cichutko uchyliłam drzwi i zajrzałyśmy do środka. Niall leżał i patrzył się w telewizor.
- Wujek! - Krzyknęła Darcy i wbiegła do środka.
- Ostrożnie! - Krzyknęłam za nią.
Zatrzymała się w ostatnim momencie. Popatrzyła na mnie zdumiona i zapytała:
- Co się stało?
- Wujek miał operację kolana. Trzeba bardzo uważać na wujka - wyjaśniłam.
- Bardzo boli? - Zapytała Darcy.
- Nie, już nie boli - wujek Niall odpowiedział - chodź. Ręce mam zdrowe. Przytul się do mnie.
Podeszła do niego, jakby był trędowaty, lekko go pocałowała i szybko odskoczyła. Wyglądało to przekomicznie, więc powiedziałam:
- Wujek ci powiedział, że ma ręce zdrowe, więc możesz się przytulić.
- Ale ja nie chcę, żeby wujka bolało - odpowiedziała.
- Jeżeli nie będziesz mu skakać po nodze o tutaj – pokazałam - to nic mu nie zrobisz.
Darcy przyjrzała się zabandażowanej nodze Nialla.
- I tak zostanie? - Prawie, że zaczęła płakać.
- Nie, wujek miał wczoraj operację, a za tydzień musimy jechać z powrotem do szpitala, żeby zdjęli ten bandaż.
- A ty nie możesz sama zdjąć?
- Nie, bo zrobią specjalne badania. Za dwa dni będziemy jechać do szpitala na rehabilitację i wtedy zmienią wujkowi opatrunek.
Darcy była szalenie przejęta.
- Musisz teraz pomagać wujkowi. Zwykle to wujek tobie pomagał, a teraz ty masz mu pomagać.
- Dobrze mamusiu. Wujek, co ci pomóc?
- W tej chwili nic - odpowiedział Niall, dusząc się ze śmiechu - to jutro idziesz do przedszkola.
- Nie, ja nie pójdę! Muszę się tobą opiekować.
- Pójdziesz – powiedziałam - jak wrócisz z przedszkola, to będziesz się opiekować wujkiem.
Zobaczyłam, że usta Darcy zaczynają układać się w podkówkę. Darcy się niechętnie zgodziła.
- To teraz po opiekuj się wujkiem, a ja przygotuję coś do jedzenia.
- Kazik przyniósł obiad. Ciocia Danielle przyniosła ciasto. Mniam. Ciocia Gabi też coś przyniosła, ale nie wiem co. Wszystko stoi w lodówce.
Okazało się, że wszystkie panie domu, coś przygotowały na powrót Nialla. Lodówkę miałam zapchaną, a jedzenia starczyłoby na pół wojska.
Zaczęłam zaglądać do garnków. W garnku Gabrieli były gołąbki, w garnku Dominiki bigos,                    w następnym garnku (chyba Kazika) były eskalopki. Na stole stał pięknie udekorowany tort. Było to dzieło Ellie, a obok jabłecznik od Danielle.
Poszłam na górę zapytać Nialla, na co ma ochotę. Gdy usłyszał słowo: Bigos, od razu powiedział:
- Taaak!
Wróciłam do kuchni, by zgrzać bigos. Spróbowałam. Był przepyszny. Zaczęłam się zastanawiać, czy gotować ziemniaki, ale okazało się, że w chlebaku mam mnóstwo świeżych bułek. Postanowiłam, że je zamrożę, bo doliczyłam się, że było ich sześćdziesiąt.
Postanowiłam, że po obiedzie pójdę do wszystkich i podziękuje za zaopatrzenie mi lodówki. Bigos zaczął pachnieć i Darcy przybiegła.
- Mamusiu, kiedy będzie obiad, bo wujek jest głodny?
- Za chwilę. Weź zanieś bułki na górę.
Darcy jakoś dziwnie na mnie popatrzyła, ale grzecznie wzięła bułki i poszła na górę.
Nałożyłam każdemu po porcji. Niallowi taką „bardziej” słuszną. Postawiłam wszystko na tacy                i poszłam na górę. Gdy weszłam do pokoju, zobaczyłam, że obydwoje jedzą bułki.
- Ludzie, przecież mówiłam, że do tego będzie bigos - rzuciłam.
- Darcy powiedziała, że będą tylko same bułki - powiedział Niall.
- Darcy, no przecież widziałaś, że grzeję bigos.
- No, ale nie dałaś mi go, żebym go zaniosła.
- Bo się jeszcze grzał.
- Ale wujek był bardzo głodny.
Podałam talerze i razem zjedliśmy.
- A gdzie Antoś? - Zapytał Niall.
- Antoś jest u cioci Danielle - odpowiedziała Darcy - Wiesz wujek? On się kocha w Jasmine!
- A skąd wiesz?
- Bo mi powiedział, że Jasmine będzie jego żoną!
Po zjedzeniu obiadu zaproponowałam deser, na co Niall z chęcią się zgodził.
Zabrałam talerze i jeszcze w drzwiach zapytałam:
- Herbaty czy kawy?
- Herbaty…
 Darcy poszła ze mną, aby mi pomóc. Nałożyłam szarlotkę na talerze i dałam Darcy.
- Uważaj, żebyś się nie wywróciła.
- Dobrze mamusiu.
Odwróciła się gwałtownie i szarlotka wylądowała na ziemi. Pozbierałam ciasto, ukroiłam nowe kawałki, nałożyłam na talerzyki i powiedziałam:
- To może ja wezmę. Ty weź widelczyki.
Postawiłam wszystko na tacy i zaniosłam na górę. Winda by się przydała… Szkoda, że tego nie przewidzieliśmy… Weszłam do pokoju.
- O! Szarlotka!
- Nie, jabłecznik.
- To, to samo.
Podałam talerzyki, a Darcy powiedziała:
- Mamusiu, może ja pozmywam?
- Nie. Wsadziłam wszystko do zmywarki - odpowiedziałam.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół, a w drzwiach stała Danielle z Antosiem i Jasmine.
- Antoś chciał już do domu - powiedziała równocześnie Danielle z wrzaskiem Antosia:
- MAMA!
- Chodźcie, właśnie zrobiłam herbatę. Mam wspaniały jabłecznik.
Danielle się zaśmiała.
- Postanowiłam, że zrobię coś słodkiego, żeby wam było jakoś lżej na duszy… A gdzie Niall?
- Leży na górze.
- To nie będę przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz. Chodź. Herbatki chcesz czy się kawy napijesz?
- Może być herbata - odpowiedziała Danielle.
- To jest na górze. Chodź.
Wchodząc na górę, powiedziałam:
- Niall, masz gościa.
Niall się bardzo ucieszył.
- Witaj! Pyszny jabłecznik! Mówię ci! Palce lizać!
Dzieci wysłałam do pokoju, żeby się pobawiły. Posadziłam Dan obok Nialla, a sama zaś usiadłam troszkę dalej.
- Co tak daleko usiadłaś? - Zdenerwował się Niall.
- A co? Na kolanach mam ci usiąść? - Zapytałam.
- No… Może nie w tej chwili…
- Słyszałam, że masz zakaz chodzenia i słyszałam o brzuszkach, które robiłeś…- zaczęła się śmiać Dan.
- Tak… to dzięki Louisowi…
- Louis ma zakaz wychodzenia z domu - powiedziałam.
- A dlaczego?
- Ellie się tak wściekła, gdy się dowiedziała, co Louis robił w szpitalu, że zdecydowała, iż ograniczy dostęp Louisa do Nialla. Właśnie miałam do was przyjść  i podziękować za uzupełnienie nam lodówki - powiedziałam.
- Gdybyśmy byli w takiej sytuacji, jak wy to pewnie postąpilibyście tak samo… To normalne - stwierdziła Danielle - i co teraz?
- Niall będzie teraz codziennie jeździł na rehabilitację. Zaczyna od poniedziałku - powiedziałam.
- Internet huczy cały od plotek - powiedziała Danielle - połączyli was jakoś… Fanki Nialla nie są zachwycone…
- Jakoś będę musiała to przeżyć…- powiedziałam.
- Mam nadzieję, że nie będziesz dostawała takich durnych listów - powiedział Niall, gdy Danielle wyszła.
- Jakich listów?
- Wybacz, ale znalazłem jakieś listy od psychofanek do ciebie…
- Gdzie to znalazłeś?
- Kazałaś mi, coś kiedyś poszukać w bibliotece i się natknąłem na to… Czy Harry wiedział, że dostawałaś takie listy?
- Po co miał wiedzieć?
- Powinnaś nam mówić takie rzeczy… Te dziewczyny są niebezpieczne - powiedział poważnie Niall - umówmy się, że jak dostaniesz taki list, to mi powiesz, dobrze? - Spojrzał mi głęboko w oczy.
- Dobrze - odpowiedziałam.
- Słuchaj, mam teraz dużo czasu do myślenia i tak się zastanawiam, że dwa domy to chyba nie będą nam potrzebne…- powiedział - ten dom jest wspaniały, ale nie wiem czy chciałbym tu mieszkać na stałe… Co o tym myślisz? Mój dom nie jest tak wspaniały, jak wasz… To znaczy twój…  Ale może przeprowadzilibyśmy się do mnie?
- Wiesz, że też o tym myślałam? – Powiedziałam - Tylko, że u ciebie nie ma, aż tylu sypialni i nie ma studia.
- I basenu…- dodał.
- I basenu - zgodziłam się - jak chcesz możemy zmienić wystrój całkowicie tak, żeby nie przypominał dawnych czasów.
Niall nawet się ucieszył.
- Przeniesiemy się do ciebie na pewien czas, zmienimy wystrój twojego domu, wyremontujemy go         i gdy będzie już skończony remont, przeniesiemy się na stałe. – Zaproponowałam.
- Ale ja pokrywam koszty remontu - powiedział Niall.
- To wyjdzie na to, że ja wyposażenia - dorzuciłam.
- Ja pokrywam wszystkie koszty - zdenerwował się Niall.
- Nie wygłupiaj się Niall. Mamy tu zamieszkać wszyscy. Pokryjemy wspólnie.
Byłam mile zaskoczona, że o tym pomyślał, jak również, że już przyjął fakt, iż się przeprowadził do nas. Nie zdążyliśmy jeszcze o tym porozmawiać po powrocie, ale widać było, że jest mu dobrze.
- To co? To będzie nasza sypialnia? - Zdecydował.
- Wiesz, Niall… Jak będziemy remontować ten dom, to dobrze by było pomyśleć o jeszcze jednym pokoju, bo jedna sypialnia dodatkowo, to trochę mało.
Niall był lekko zaskoczony.
- Jak to?!
- No, bo zobacz. Jak na święta przyjadą rodzice twoi i moi, to jest tylko dla jednych miejsce.
- No masz rację. Wiesz, teraz mam trochę czasu, to pozałatwiam wszystkie formalności związane         z naszym ślubem.
- Tak? A w jaki sposób? Leżąc w łóżku?
- Wszystko da się załatwić przez Internet. Przecież mamy laptopa, a po za tym mama mnie piłuje, żebym przyleciał i zaczął wszystko załatwiać.
- Teraz nie ma mowy o tym, żebyś poleciał. Mówiłeś jej o nodze?
- Nie…
- To musisz do niej zadzwonić, bo jak się dowie z Internetu, to cię jeszcze zabije przez ten telefon… Ja bym tak zrobiła…
- No dobrze… Która jest godzina?
- W pół do czwartej.
- Dzwonię.
Niall wybrał numer, a ja taktownie wycofałam się z pokoju. Postanowiłam, że ja też powinnam zadzwonić do swojej mamy i zdać jej relację. Wybrałam mamy numer i usłyszałam:
- Cześć, jak tam po operacji?
- Ja się czuję dobrze - odpowiedziałam.
- Wszystko wiem, bo Michał miał gorącą linię z doktorem Janem.
- Dobrze, że nie z doktorem Gregorem.
- A skąd wiesz, że nie? Wiesz, że lekarze to jedna rodzina.
- Wiem – powiedziałam - to pewnie słyszałaś o wybryku Louisa.
- Nie, a co zrobił?
- Ma zakaz wstępu do naszego domu.
- Jak to?
Zaczęłam jej opowiadać. Mama popłakała się ze śmiechu. Nie mogła złapać oddechu.
- Mamo, nie uduś się tam z drugiej strony - powiedziałam. To poskutkowało - no i dlatego Ellie zakazała Louisowi w ogóle wychodzić z domu…
- Chciałam ci powiedzieć, że na polskich stronach plotkarskich jesteście pierwszą parą…
- Zdaje się, że nie tylko na polskich… Właśnie dowiedziałam się od Danielle, że tutaj również…
- Komentarze podobno są przeróżne.
- Zdaję sobie z tego sprawę - odpowiedziałam.
- Tylko się nie przejmuj - powiedziała mama.

- Nie będę, na pewno - odparłam.
_____________________________
Znalazłam pendrive! Woooho :) brawa dla mnie xd 
Jezu mam tak wolno  chodzący internet, że nawet sobie nie wyobrażacie.
 Dzisiejszy rozdział zadedykowałam wyjątkowej osobie. Jest to mój kuzyn, który jest jednym z najlepszych osób, jakie w życiu spotkałam. Chcę mu za to wszystko podziękować, co dla mnie zrobił. 

                                                                                                             ~Meg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz