wtorek, 31 lipca 2012

Witam drogie Panie :)
Przepraszam, że mnie wczoraj nie było, ale musiałam pomagać mamie w pracy ;)
Dziś nie dodam rozdziału.
Z okazji moich urodzin :> Mam dla Was niespodziankę, którą wrzucę w linkach :> Chcę się z Wami podzielić moim znaleziskiem. Mam nadzieję, że spodoba się, tak samo, jak mi ;) Oczywiście nie musicie ich oglądać :>
A oto linki ;) * Jednak widzę, że tylko cztery linki da się bezpośrodnio kliknąć... Pozostałe musicie skopiować i wrzucić w kartę... Nie wiem, co się dzieje z moim kompem... Ale cóż mój prezent urodzinowy dla Was :> Miłego oglądania :
1.http://www.youtube.com/watch?v=HEarrxxkoug
2.http://www.youtube.com/watch?v=sOpSUQc4fkc
3.http://www.youtube.com/watch?v=qu2eq48OevA&feature=related
4.http://www.youtube.com/watch?v=Sl3D5_P6Vpc
5.http://www.youtube.com/watch?v=Dy7kSjrPRt8&feature=related
6.http://www.youtube.com/watch?v=iHbW7diGKyk
7.http://www.youtube.com/watch?v=1wxas_fRh1Y
8.http://www.youtube.com/watch?v=PWYS-i7fmIU
9.http://www.youtube.com/watch?v=OjO1j63wTPA

+ dwa dodatkowe :>
http://www.youtube.com/watch?v=bo29IE3VDu0
http://www.youtube.com/watch?v=kZymrdFw_p4

I jak? :> szczerze, to ostatnie mi najbardziej przypadło do gustu :>
O mało nie spadłam z siedzenia :D
Chcecie może kiedyś coś podobnego? Piszcie w komentarzach : D
                                                                              ~Meg

sobota, 28 lipca 2012

                           Rozdział dwudziesty pierwszy
    Obudziło mnie słońce, które świeciło mi w twarz. Harry leżał i przyglądał mi się. Gdy zobaczył, że mam otwarte oczy, uśmiechnął się i powiedział:
- Dzień dobry! Wiesz, która jest godzina? Wpół do pierwszej.
- Dawno się obudziłeś? - zapytałam, wtulając się w niego.
- Niedawno – powiedział - Tak słodko spałaś, że nie chciałem cię budzić, ale teraz muszę szybko wstawać.
- A dlaczego?
- Bo muszę iść tam, gdzie król chodzi piechotą.
- To szybko - powiedziałam.
   Wstał i pobiegł do łazienki. Zakryłam się cała kołdrą. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi od łazienki i poczułam, że Harry siada na łóżku.
- No co jest?! Oddaj mi trochę kołdry.
 Udawałam, że mnie nie ma. Szarpnął za kołdrę, tak mocno, że zabrał mi ją całą.
- Miałaś iść do ubikacji.
- Ja?
- Nie. Krasnoludki.
- To niech sobie idą.
  Zaczął mnie podnosić z łóżka, ale udało mi się wyrwać. Już miałam złapać za kołdrę, kiedy wylądowała daleko na ziemi.  Położyłam się na łóżku i udawałam, że śpię. Harry zaczął mnie łaskotać i nie mogłam już dłużej wytrzymać. Jak zaraz nie pójdę do łazienki, to łóżko będzie mokre.
 Pobiegłam szybko do łazienki i za chwilę wróciłam. Na moim łóżku leżała mumia z kołdry, która się lekko poruszyła. Skoczyłam na nią i usłyszałam z pod kołdry:
- Ałła !
 Harry wyskoczył spod kołdry, złapał mnie, przewrócił i zaczął namiętnie całować.
Na tarasie zaczęło się coś dziać. Harry nacisnął pilota i zasłony zaczęły się zasłaniać, ktoś zapukał do tarasowych drzwi.
- Czy my do jasnej cholery, nie możemy mieć chwili spokoju?
Wstał wściekły i podszedł do drzwi.
- Zayn czego, chcesz? - warknął.
- Zatrzasnęły mi się drzwi od tarasu i nie mogę wejść do środka. Wydawało mi się, że nie śpicie.
- No już nie - oznajmił.
- Cześć   Megan! Mogę przejść przez twój pokój?
- Tak, oczywiście.
- To przyjdę za dziesięć minut, jak się umyjesz - rzucił Harry.
Kiedy chłopcy wyszli z pokoju, zrobiłam porządek i poszłam się myć. Wyszłam z łazienki, a Harry już siedział na łóżku.
- Minęło już dziesięć minut? - zdziwiłam się.
- Nawet pół godziny - Harry był już ubrany - Czekam, aby pomóc ci się ubrać.
Wyciągnęłam z szafy bieliznę, krótkie spodenki i niebieski top. Pobiegłam z bielizną do łazienki. Szybko zrzuciłam dół od piżamy i naciągnęłam majtki i gdy już zdejmowałam górę, zaplątałam się w piżamę. Zaczęłam się szamotać, ale nic nie pomagało. Na to wszystko wszedł Harry. Gdy mnie zobaczył, usiadł na ziemi i zaczął się pokładać ze śmiechu.
- No dzięki. Ale jesteś miły.  Haroldzie, może zechciałbyś mi pomóc, a nie wierzgasz nogami.
Harry trzęsąc się ze śmiechu podszedł do mnie i zaczął mnie wyzwalać z piżamy.
- Mmm… Masz ładne piersi - powiedział.
Byłam coraz bardziej wciekła. Wreszcie udało mu się zdjąć tą cholerną piżamę i nim zdążyłam się odwrócić, pochylił się szybko i pocałował mnie w prawą pierś.
- Ale całuśnik z ciebie - powiedziałam.
- Musiałem powiedzieć „Dzień dobry”.
Odwrócił mnie do siebie.
- Ale z drugą też muszę się przywitać - I pocałował mnie w lewą.
Zadzwonił telefon. Założyłam szybko stanik i wybiegłam bez zapinania.
- Halo?
- Cześć słoneczko - usłyszałam głos mamy - Co tam u was słychać? Jak tam twoja ręka? I oczywiście, jak tam mój przyszły zięć się miewa?
  Zasypała mnie pytaniami. Poczułam, że Harry stoi za mną i próbuje zapiąć mi stanik.
- Wszystko w porządku mamo. Ręka już mnie nie boli. Z Ellie i Danielle założyłyśmy spółkę.
- Jaką spółkę?
- A… Długa historia. Opowiem ci jak wrócę do domu.
Harry popchnął mnie, żebym usiadła. Kiedy usiadłam, Harry zaczął zakładać mi spodenki. Gdy już miałam obydwie nogi w obydwu nogawkach, Harry pomógł mi wstać, podciągnął mi spodenki i zapiął.
- A co u was? - Zapytałam mamę - Jak się miewasz? Co u was słychać?
W tym czasie Hazza założył mi na rękę z gipsem top.
- Jest wspaniale. Czuję się co raz lepiej. Michał jest cudownym rehabilitantem.
- A jak Mały Joe się sprawuje? - zawołał Harry do słuchawki.
- O! Słyszę, że Harry jest obok - odpowiedziała mama - Cześć Harry. Mały Joe jest w swoim żywiole. Tak wspaniale gotuje, że chyba spasie nas jak prosiaczki.
  Poczułam, że jestem strasznie głodna.
- Możliwe, że będę musiała szybko kończyć, bo Michał przyjeżdża po mnie i zawozi mnie na gimnastykę. Powiedz coś jeszcze słoneczko do mnie.
Powiedziałam po polsku:
- Kocham cię mamo. 
- No właśnie. Michał wszedł do pokoju i pozdrawia  was.
- Ucałuj go od nas - powiedziałam i rozłączyłyśmy się.
Harry wreszcie mógł mnie ubrać do końca. Dostałam słodkiego buziaka i szepnął:
- Nie jesteś głodna?
- Jak wilk.
- To idziemy na obiad.
 Zeszliśmy na dół, a nikogo nie było. Nawet Niall’ a.
- O no wjeście ktoś przyszedł. Co podać śniadanie czy obiad?
- No już o tej porze, to chyba obiad.
- Zajaz przyniosę.
  Usiedliśmy przy stole, a Chudy Su przyniósł przystawki.
- Tjudno, żeby to się zmajnowało - powiedział- Zjobiłem to na śniadanie, ale nikt nie jaczył przyjść - Dodał lekko urażonym tonem.
- Nie martw się na nas możesz liczyć. Jesteśmy głodni jak wilki - powiedział Hazzie.
- To świetnie, bo przygotowałem pieczajki zapiekane z sejem  i sałatkę z pomidojów z jukolą.
- Mniam. A co będzie na deser? - zapytał Harry.
- Na desej będzie jabajbaj w cieście.
Uwielbiałam słuchać Chudego Su, kiedy nie wymawiał „R”.
- Dzień dobry - powiedział Lou wchodząc do jadalni - Ale sobie pospałem. Ellie zaraz zejdzie.
- Jak wam się spało? Czy Ellie przeszła już złość na nas? - zapytał Harry.
- No… Jakoś udało mi się ją udobruchać. A jak wam się spało?
- Też całkiem nieźle - powiedział Hazzie.
Do jadalni wpadła Ellie.
- Dzień dobry! Ale jestem głodna. Dawno wstaliście? No… Jak widzę nie jestem ostatnia. Jeszcze kilu osób brakuje.
- Sami byliśmy zdziwieni, że byliśmy pierwsi.
   Chudy Su przyniósł następne przystawki, uszczęśliwiony, że ktoś będzie jadł.
- Nie martw  się Chudy Su. Wszyscy zaraz na pewno zejdą.
Do jadalni zajrzał Duży Bo.
- Czy na dzisiaj są jakieś plany? - zapytał.
- Jeszcze nic nie zaplanowaliśmy – odpowiedziałam - chyba, że chłopaki.
- A co się stało? - zapytał Harry.
- Przyjechała moja mama do Chicago i chciałbym się z nią spotkać. Jeżeli nigdzie nie będziecie wychodzić, to mógłbym pójść.
- Idź koniecznie - powiedział Lou - Dziś musimy zrobić sobie dzień wolny.
  Gdy zjedliśmy już obiad do jadalni przyszedł Zayn, Danielle i Liam. Niall’ a nigdzie nie było.
- Co się dzieje z Niall’ em? Ktoś wie? - zapytał Zayn.
 Nikt nie widział Niall’ a, więc Liam pobiegł na górę, żeby sprawdzić co z nim jest.
Chudy Su zaczął wnosić deser.
- Desej, palce lizać.
- Widziałeś Niall’ a? - zapytał Zayn.
- Nie.
Liam wrócił i powiedział:
- Śpi jak zabity. Może wstanie jak poczuje jedzonko.
 Złapał talerz od Chudego Su i poszedł na górę.
  Z zaciekawieniem poszliśmy za nim. Drzwi do pokoju Niall’ a były otwarte, a Liam stał nad nim i podsuwał mu talerz. Usłyszeliśmy głośne burknięcie w brzuchu. Niall zaczął się oblizywać przez sen. Przewrócił się na drugi bok i zaczął coś mruczeć pod nosem. Liam przeszedł na drugą stronę łóżka i znowu podsunął talerz z jedzeniem. Tym razem Niall się obudził.
- Mmm… śniadanko do łóżka? - powiedział.
  Wybuchnęliśmy wszyscy głośnym śmiechem. Dopiero teraz nas zobaczył.
- Chyba nie jesteś takim obżartuchem, za jakiego się podajesz – powiedziałam - spałeś dzisiaj z nas najdłużej  - dodałam.
- No to dla tego, że w nocy opróżniał lodówkę, a teraz udaje niewiniątko - powiedział Louis.
- A skąd wiedziałeś? - zapytał zdziwiony Niall. 
- Jakbym cię nie znał.
- No fakt. Będziecie tu tak stali w pokoju? Zaraz przyjdę.
Zeszliśmy do jadalni.
- I co z Niall’ em?
- Zaraz zejdzie - powiedziałam.
- A taki piękny pojanek był.
- Rozumiem, że nie ma zmian w naszej umowie - powiedziała Ellie.
- No przecież wiesz, że jesteśmy honojowe chłopaki. Tfu! Honorowe chłopaki.
W drzwiach pojawił się Niall.
- Jedzonko!!!!!!!!!!!!!!! - I rzucił się do stołu - Co dzisiaj robimy? - Zapytał między jednym przełknięciem kęsa, a drugim.
- Dzisiaj siedzimy w domu  – powiedział Harry - zwolniliśmy Dużego Bo…
- Jak to go zwolniliście?
- Dzisiaj, bo przyjechała jego mama i chciał wziąć wolne - oświadczył Louis.
- Wieczorem możemy zrobić sobie grilla - powiedział Zayn.
- To dobry pomysł - odparł Niall.
Zayn dodał:
- Napisałem wczoraj piosenkę.
- Jaką? Dawaj!
  Zayn zaśpiewał. Piosenka nie za bardzo mi się spodobała.
- Stać cię chyba na więcej - powiedziałam.
 Zayn poczuł się urażony i wyszedł majestatycznie z pokoju.
- Ta piosenka wcale nie była dobra - powiedziałam- przecież nie będziemy promować jakiegoś kitu.
- Czy wszyscy zjedli? Musimy podpisać kontrakt.
Wszyscy zjedli i przeszliśmy do salonu.
* :> Hejka ;) Macie kolejny rozdział :D Kto oglądał otwarcie olimpiady? Niall na pewno ;) Ucieszył się, kiedy śpiewał Paul McCartney :>

piątek, 27 lipca 2012

                                     Rozdział dwudziesty
Zgodnie z zapowiedzią o wpół do czwartej, przyjechali chłopcy z The Wanted.
- Cześć piękna! - powiedział Jay.
Harry trochę się naburmuszył.
- Ona jest już zajęta - rzucił Lou.
- A który jest tym szczęśliwcem? - spytał Jay.
- A jak myślisz? - odpowiedział Harry.
- Myślę, że ty.
- To dobrze myślisz - uśmiechnął się.
Jay jakby trochę posmutniał.
- Sprzątnąłeś mi tą dziewczynę sprzed nosa - powiedział do Harry’  ego.
  Zaczęłam się śmiać.
-  Ale myśmy w Polsce byli pierwsi.
- A to poznaliście się w Polsce?
- Tak. Muszę powiedzieć, że w Polsce są ładne dziewczyny - powiedział Zayn.
- Musimy do naszego  tourne włączyć także Polskę - powiedział Nathan.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Chciałem wam powiedzieć - zaczął Nathan - że jakieś dwa miesiące temu, przyszedł do nas list z Polski.  Jedna z naszych fanek no i chyba waszych - mrugnął do mnie - napisała prośbę, żebyśmy nagrali wspólną piosenkę.
   Zarumieniłam się.
- Potem miałem okazję poznać tą fankę i bardzo mi się spodobała, ale była już zajęta - dodał.
- Teraz jest już zajęta na zawsze - powiedziałam
 Wszyscy patrzyli na mnie jacyś zdziwieni i nie wiedzieli o co chodzi.
- Niezły pomysł - powiedział Harry - A gdzie masz tą fankę?
- Siedzi obok ciebie - powiedział.
- Ty Megan? - zapytał zdziwiony - nic mi nie mówiłaś.
- Chciałam wam zrobić niespodziankę . A… Zgadaliśmy się w samolocie.
- Gdyby się nie przyznała, to bym nie wiedział, że to ona. Ale pomysł bardzo mi się podoba, a wam chłopaki?
- Super!
- Nawet napisałem piosenkę! - powiedział  Nathan.
- Dawaj! Śpiewaj.
Chłopcy z The Wanted zaczęli śpiewać. Niall pobiegł na górę i przyniósł gitarę. Piosenka bardzo mi się podobała. Widziałam, że Harry’ emu też.
- To co? Śpiewamy razem? - Zapytał Tom i wyciągnął tekst na kartkach.
Siedziałam z dziewczynami i przysłuchiwałyśmy się próbie.  Piosenka wpadała w ucho i byłam pewna, że będzie wielkim przebojem. Co prawda po wysłuchaniu jej pięć razy, znałam ją już na pamięć i miałam ochotę na coś innego.
- A może ktoś jeszcze ma jakąś nową piosenkę? - zapytałam.
 Okazało się, że prawie wszyscy mają coś nabazgrolone na kartkach.
- To kto pierwszy? - zapytał Hazza - goście mają pierwszeństwo.
Po przesłuchaniu wszystkich piosenek stwierdziłyśmy z dziewczynami, że byłaby z tego niezła płyta. Było dwanaście piosenek. Od bardzo szybkich do bardzo wolnych.
- Musimy skontaktować się z którymś z menadżerów. Waszym albo naszym - powiedział Siva.
- Chyba z waszym, bo my na razie nie mamy menadżera - oznajmił Harry.
- Jak to nie macie menadżera? - zapytał Max.
- Dzisiaj rano został zwolniony - odparł Zayn.
- A z jakiego powodu? - zapytał Tom.
- Nie ważne - powiedział Hazzie - Jutro zaczynamy poszukiwania menadżera.
- Coś mi już chodzi po głowie - powiedział Liam uśmiechając się tajemniczo - Ale to załatwimy już później.
   Spotkanie przeciągnęło się do późnych godzin nocnych. Wszyscy byli zadowoleni. Gdy wychodzili Jay zapytał:
- A co ci się stało w rękę?
- No cóż… przyjechałam do Stanów i złamałam rękę - odpowiedziałam.
- To uważaj na siebie, żebyś sobie czegoś więcej nie złamała - cmoknął mnie w policzek.
- Super wieczór! - powiedział Liam.
- A kogo miałeś na myśli mówiąc o menadżerze? - zapytał Louis.
- Musimy na ten temat porozmawiać w dziesięć oczu - Liam dał nam do zrozumienia, że mamy się wynieść.
- Chodźcie  do mnie - powiedziała Eleanor.
- Byłoby śmiesznie, gdyby nagrali tą płytę i pojechali razem w trasę koncertową - powiedziałam.
- No… Może w przyszłym roku dałoby się to załatwić, ale na razie oba zespoły są w trasach - powiedziała Ellie.
  Narada widocznie się zakończyła, bo do pokoju wpadł Louis.
- Dziewczyny chodźcie na dół.
- Ale po co? - zapytała Danielle.
- Mamy ważną sprawę z wami do omówienia - powiedział.
 Zeszliśmy na dół. Harry powiedział:
- Liam wpadł na genialny pomysł, tylko nie wiemy jak wy na to zareagujecie. Liam, powiedz.
- Wpadłem na pomysł, abyście wy były naszymi menedżerkami. No to co wy na to?
-Eleanor i Danielle znają już ludzi w branży, a Megan ma świetne pomysły - powiedział Zayn.
Ellie zaczęła się śmiać.
- A na jakich warunkach mamy nimi być?
- O czym mówisz Ellie? - zapytał Louis.
- No jak to? Peter miał wynagrodzenie. Musicie nam płacić.
- A nie może być w naturze? - zapytał Lou.
- Albo podpisujecie z nami kontrakt, albo się bujajcie. Dziewczyny, idziemy na naradę!
   Poszłyśmy majestatycznie kręcąc pupami na górę. Gdy byłyśmy już w pokoju Ellie, wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
- Wiecie co, to nie jest zły pomysł - powiedziała Danielle - robota sama pcha nam się do rąk. Ellie może negocjować warunki umów, kontraktów, Megan ma świetne pomysły, jak widać, a wszystkie trzy możemy czarować swoim urokiem.
   Na ostatnie zdanie Danielle wybuchnęłyśmy znowu śmiechem.
- Co u was tak wesoło? - zapytał Louis, wchodząc do pokoju.
- Czy my wam przeszkadzamy w naradach? - zapytała Ellie.
- Dobrze już dobrze…  Już sobie idę - Powiedział przekomarzając się.
   Gdy zamknął drzwi, Ellie wstała cicho z krzesła i podeszła do drzwi gwałtownie je otwierając. Louis wpadł do pokoju, lądując twarzą na dywanie.
- Lou, powiedziałam, że mamy naradę. Jeżeli przyszedłeś na przeszpiegi, to źle trafiłeś. Bo się pogniewamy. My wam nie przeszkadzamy w naradach, więc wybacz i wynoś się, bo mamy naradę! - krzyknęła zła Ellie.
  Louis szybko wyszedł z pokoju. Usłyszałyśmy odgłos oddalających się kroków.
- No dobra. Słuchajcie! Musimy ustalić, jakie chcemy mieć warunki - dodała Ellie.
- Myślę, że jeden procent z każdego koncertu może być dla nas - powiedziałam.
- Chyba dla każdej z nas jeden procent z każdego koncertu - poprawiła mnie Danielle - chcą mieć trzech menadżerów, to trzy procent.
- Czy któraś z was widziała kontrakt z Peter’ em? – zapytałam - Żebyśmy nie dały się wpuścić w maliny!
- Poczekajcie, ja chyba mam - powiedziała Ellie i zaczęła grzebać w swoich papierzyskach - O! Jest!  
  Zaczęłyśmy studiować kontrakt z Peter’ em. Okazało się, że Peter dostawał dziesięć procent z każdego koncertu, od każdej wydanej płyty, a za zorganizowanie tourne dwadzieścia procent.
- No widzicie? Już byśmy były do tyłu - powiedziała Eleanor.
- Czekajcie. Trzeba to wpisać do komputera - powiedziała Danielle.
   Przepisałyśmy kontrakt Peter’ a bez jego danych. Kontrakt był długi. Dodałyśmy jeszcze parę rzeczy od siebie.
- Żebyśmy mogły z nimi podpisać kontrakt, to załóżmy spółkę. Wtedy podpiszą jeden kontrakt, a my w spółce razem się będziemy rozliczać - powiedziałam.
- Wiesz, to jest genialne! – krzyknęła  Ellie.
Podpisałyśmy umowę spółki, którą nazwałyśmy „Dameel”, od pierwszych dwóch liter naszych imion.
-  Z rejestracją wstrzymajmy się, bo nie wiemy co oni na to. Może nie będą chcieli - powiedziała Eleanor.
- Ale to jest świetny pomysł - powiedziała Danielle - przecież znamy się od dawna z Megan trochę krócej, ale świetnie się dogadujemy. Może faktycznie założyć spółkę? Megan będzie się zajmować fotografią, szkicować i Internetem, ja zajmę się stylizacją, a Ellie modą. Co wy na to?
 Wszystkie się zapaliłyśmy do tego pomysłu.
- Jeśli nie wyjdzie z menadżerką, to i tak będziemy miały inne zajęcia - powiedziałam.
- To idziemy na dół, negocjować warunki - zdecydowała Ellie.
Zeszłyśmy na dół, a chłopcy siedzieli rozwaleni na kanapie i popijali piwo.
- No nareszcie! - krzyknął Harry.
- Co zdecydowałyście? - zapytał Liam.
- A co możecie nam zaproponować? - odpowiedziała Ellie.
- Negocjatorką to ona zawsze była dobrą, uważajcie chłopaki - ostrzegł Lou.
- No cóż możemy wam zaproponować. Pięć procent z każdego koncertu i tyle - powiedział Niall.
- SŁUCHAM?!?! - powiedziała Ellie.
- No dobrze. Niech będzie jeszcze pięć procent od każdej płyty - dodał.
- Dziewczyny, wychodzimy. Jak dojrzejecie do tego, żeby was profesjonalistki obsługiwały, to wiecie, gdzie nas szukać.
  Śmiać mi się chciało, jak nie wiem, ale mocno się powstrzymywałam. Mówiłam sobie w duchu to co mówiła ciocia Anulka „Dziadek umarł, dziadek umarł”(oczywiście, kiedy była mała), gdy chciała być poważna. Skutek zawsze był odwrotny i kończyło się hihihi.
  Weszłyśmy do pokoju Eleanor i ryknęłyśmy śmiechem.
- Jak myślicie, ile czasu będą się zastanawiać? - zapytałam.
-  No myślę, że z godzinę. Po półgodzinie dopiero do nich dotrze to, co zaoferowałyśmy - powiedziała stanowczo Ellie - Następne piętnaście minut będą tłumaczyć Niall’ owi, potem czternaście minut Zayn’ owi, a w minutę zdecydują, że dadzą nam tyle, ile Peter’ owi. To co dostawał Peter, starczy na nas trzy bez problemu, a przecież nie każą nam się wynieść z domu.
 Faktycznie po godzinie, ktoś zapukał do drzwi. Przyszedł Harry.
- Nie wygłupiajcie się dziewczyny, przecież chcemy, żebyście były naszymi menadżerkami. Musimy to jakoś rozwiązać. Chodźcie na dół.
   Gdy zeszłyśmy, Ellie trzymała pod pachą kontrakt i zapytała:
- To co, przemyśleliście sprawę?
- No dobrze. Dostaniecie tyle ile Peter - powiedział Liam.
- Proponuję, żebyście jeszcze przemyśleli sprawę, bo nasza spółka, może wam zaoferować więcej niż Peter.
- Jaka spółka? - zapytał Liam.
- Co mnie i Zayn’ owi, może zaoferować wasza spółka?! - krzyknął Niall.
- Nasza spółka, po za usługami menadżerskimi może wam zaoferować usługi: fotograficzne, stylistyczne i możecie mieć również kreatora mody - powiedziała Danielle, wskazując po kolei każdą z nas  – Spółka nazywa się „Dameel” i została założona przed godziną.
- O kurcze…-  Powiedział Lou.
- Kurcze może mieć Chudy Su. Idź do niego i się zapytaj - powiedziałam.
- One nas zjedzą!!! - powiedział Zayn.
- Policzcie sobie ile wydajecie na fotografa, stylistkę, na fryzjera i policzcie to co my proponujemy wam. A teraz idziemy spać. SAME! - oznajmiła Ellie.
    Każda z nas poszła do swojego pokoju. Po dziesięciu minutach usłyszałam skrobanie do drzwi. Gdy otworzyłam Harry wpadł do pokoju.
- Co wam odbiło? - zaczął szeptać.
- Proponujemy wam pełen zakres usług. Więcej niż Peter - powiedziałam z pełnym przekonaniem - przecież wiesz, że Eleanor zna się świetnie na modzie Danielle jest świetna w makijażach i w strzyżeniu, a ja robię całkiem niezłe zdjęcia i całkiem nieźle mi idzie rysowanie, może tego nie wiesz.
- No to może coś wynegocjujemy - powiedział Harry przyciągając mnie do siebie.
  Zaczęłam się wyrywać.
- Negocjacja to negocjacja, a nie przytulanki.
 W tym momencie trzasnęły drzwi w pokoju Ellie - O! widzę, że negocjacje trwają nie tylko w tym pokoju.
- No dobrze. Chłopaki mnie namówili na to. Ja nie chciałem się zgodzić na to, ale powiedzieli, że jestem mięczak.
- To idź do nich i powiedz, że nic nie wynegocjowałeś.
 Gdy wyszedł, trzasnęłam za nim drzwiami. Było to już trzecie trzaśnięcie drzwiami. Jeśli Niall i Zayn mieli jeszcze jakąś nadzieję na niższy kontrakt, to musieli zrozumieć, że wszystko stracone. Wiedziałam, że dziewczyny siedzą w pokojach i umierają ze śmiechu. Ktoś zapukał do moich drzwi. Otworzyłam, a za drzwiami stała Danielle.
- Czy u ciebie był Harry? - zapytała dusząc się ze śmiechu.
- Był, ale nic nie wskórał. Chodź, zobaczymy czy Louis coś wskórał u Eleanor.
    Oczywiście reakcja Ellie, była taka sama jak nasza, a nawet bardziej gwałtowna. Opowiedziałyśmy sobie, co działo się w naszych pokojach i wybuchnęłyśmy śmiechem.  Usłyszałyśmy pukanie. Za drzwiami stali chłopcy.
- Dobra wygrałyście - oznajmił Liam - dostajecie trzydzieści procent za każdy koncert, trzydzieści procent od każdej sprzedanej płyty, za tourne trzydzieści procent i po pięć tysięcy euro miesięcznie, za wymienione usługi.
- Pasuje? - zapytał Harry.
- Mnie pasuje - powiedziałam i puściłam do niego oczko.
Ellie nie była za bardzo zadowolona, ale Danielle mnie poparła.
- Dobrze. Jest godzina czwarta trzydzieści nad ranem. Możemy już iść spać? - zapytał Hazzie.
- Możecie. Umowę podpiszemy jutro.
   Wszyscy rozeszli się do pokoi. Harry poszedł ze mną, tłumacząc, że musi mi pomóc przy rozbieraniu się.
- Nie potrzebujesz zastępstwa? - zapytał Niall.
Harry zrobił krok w jego kierunku, a Niall’ a już nie było.
- Boże. Jaka jestem zmęczona - powiedziałam.
Harry przytulił się do mnie.
- Ja też. Idziemy spać? - zapytał.
Pomógł mi się rozebrać. Rozpiął stanik. Jakoś już mu to nie sprawiało trudności. Podał piżamę i powiedział:
- Idź do łazienki.
 Zamknęłam się w łazience, żeby nie mógł wejść. Szybko się umyłam, przebrałam w piżamę i wyszłam z łazienki. Harry spał w najlepsze. Położyłam się obok niego. Przewrócił się w moim kierunku i przytulił się do mnie. Nie mogłam się ruszyć. Zgasiłam światło  (tak, tak już opanowałam zdolności pilota) i próbowałam zasnąć.   W pewnym momencie usłyszałam, że Harry coś mówi. Zaczęłam się wsłuchiwać. To brzmiało mniej więcej tak:
„ Tak sto tysięcy ton żelków HARIBO. Ale super! Niall! Nie zjadaj moich żelków. To ja jestem królem. Tak. Megan jest moją królową. Kocham ją i ani mi się waż jej dotknąć. A ty umiesz się bić?” Przekręcił się na drugi bok i zamilkł. Wreszcie mogłam się ułożyć wygodnie w łóżku. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
* Cześć Wam :D Wybaczcie za błędy w tekście, ale po nocach dodaje Wam te rozdziały i czasem nie ten się wciśnie, nie? :> Jak ten rozdział? Podoba się? :> Daje Wam mojego tt :] Jakbyście chciały mi zadawać pytania, to tam właściwie jestem ;) @GokaEhlert
                                                                          ~Meg

czwartek, 26 lipca 2012

Cześć Wam :D Dziś zamiast kolejnego rozdziału będzie parę filmików :D
Niektórych nie widziałam sama, więc chcę się z Wami podzielić moimi znaleziskami :> Miłego oglądania! :D Daje w linkach ;)
http://www.youtube.com/watch?v=udufBfu_j9k

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=LHBrW84wLDs

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=S6Ts2AK25oQ&NR=1

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=HWjMRsW1AuI

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=SpIhxw_qM3k

5 filmików :D Jak się podobały i który najbardziej? :D Chcecie więcej takich rzeczy? Piszcie Wasze odpowiedzi w komentarzach :D
                                                                     ~Meg

wtorek, 24 lipca 2012

                                  Rozdział dziewiętnasty
Rano obudziłam się, a Harry spał obok mnie. Przypomniałam sobie wczorajsze zdarzenia i zachciało mi się śmiać.
  Cichutko wstałam i poszłam do łazienki. Jak ja mam się wykąpać z tą ręką?
Weszłam pod prysznic i zdjęłam słuchawkę, położyłam ją na ziemi i puściłam wodę. Ze słuchawki zrobił się zimny  wodotrysk. O mało, że nie wrzasnęłam. Przekręciłam gałkę i poleciała ciepła woda.
  Właściwie byłam cała mokra. Włącznie z gipsem, więc zakręciłam wodę i wzięłam szampon to ręki. No tak. Szampon trzeba było odkręcić… Wzięłam butelkę między nogi i odkręciłam nakrętkę. Połowa szamponu mi się wylała.  Zaklęłam szpetnie po polsku pod nosem. Rozprowadziłam część szamponu na włosy. Szampon dostał mi się  do oczu. Zaczęłam macać, gdzie jest słuchawka i natrafiłam na czyjąś rękę i wrzasnęłam:
- Kto tu jest?!
- Cicho bądź!- Usłyszałam głos Harry’ ego.- Zutek ci pomoże. Poczułam, że woda spływa z góry i spłukuje ze mnie pianę, po czym woda przestała lecieć i na ramionach poczułam ręcznik. Wytarłam oczy i chciałam się zawinąć w ręcznik, ale mi nie wychodziło.
- Daj wytrę ci plecy. Odwróć się- Powiedział.
 Byłam zażenowana. Za chwilę ubrał mnie w szlafrok i powiedział:
- No nie wstydź się! Przecież jesteś moją narzeczoną.
Wyszłam z łazienki , gdy zadzwonił telefon. Która to godzina?- Pomyślałam. Popatrzyłam na swój zegarek. Było wpół do dziewiątej. Odebrałam komórkę.
- Cześć  słoneczko!- Usłyszałam w telefonie.- Jak się miewasz? Co słychać?
- A bardzo dużo. Nie dość, że złamałam rękę, to jeszcze zostałam narzeczoną.
- Czekaj, coś mi przerywa i nie usłyszałam. Możesz powtórzyć?
Powtórzyłam co powiedziałam, a z drugiej strony zapanowała cisza…
- Mamo, jesteś tam?
Usłyszałam chrząknięcie.
- Jestem, tylko trzy dni temu wyjechałaś z domu i tyle się już wydarzyło? Jak to złamałaś rękę?
- Byłam na basenie, poślizgnęłam się i upadłam.- Skłamałam mamie.
- Na pewno?
Opowiem ci jak wrócę do domu.
- Bardzo cię boli?
- Dzisiaj już prawie wcale.
- A komu powiedziałaś „TAK”?
- No jak to?- Powiedziałam z oburzeniem.
Mama się roześmiała.
- Z twojego oburzenia stwierdzę, że Harry’ emu.
- To dobrze sądzisz- Powiedziałam urażona.
- Mam nadzieję, że zaprosisz nas na ślub?
- A kiedy odbędzie się wasz ślub?- Zapytałam.
- Jeszcze nie zaplanowaliśmy terminu. Na pewno nie odbędzie się bez ciebie.
- Liam przebukował  mi miejsce w samolocie. Będzie tu dwa tygodnie dłużej. Powiedział, że nie mogę lecieć z gipsem do domu. Wygląda na to, że wszyscy przylecimy razem na Euro.
- Bardzo się za tobą stęskniłam- Powiedział mama.
Rozmowa się zerwała. Próbowałam się dodzwonić do mamy, ale było zajęte. Z łazienki wyszedł Harry. Włosy miał mokre.
- Pozwoliłem sobie skorzystać z twojej łazienki. I tak i tak byłem już mokry.
Był w samych bokserkach, a na szyi wisiał mój medalion. Pomyślałam: „W ogóle go nie zdejmuje ”.
- W co chcesz się ubrać?- Zapytał.
Otworzył szafę i popatrzył na mnie.
- W dżinsy i T- shirta.
Wyciągnął fioletową bluzkę i czarne dżinsy. Podszedł do mnie  i chciał mnie ubrać.
- Potrzebuję jeszcze bieliznę- Powiedziałam.
Wrócił do szafy.
- Gdzie masz bieliznę?- Zapytał.
- W szufladzie- Powiedziałam.
Wysunął szufladę i wyciągnął komplet, który dostałam od Eleanor i Danielle.
- Może być ten?
- Może- Zgodziłam się.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam?- Zapytałam.
- Żyjesz?- Usłyszałam głos Elli- Pomóc ci w czymś?
Harry kręcił głową.
- Nie dziękuje dam sobie radę.
- Schodź na śniadanie. – Zawołała przez drzwi Ellie.
- Idź się ubrać- Powiedziałam do Harry’ ego, gdy na korytarzu ucichły kroki.
Harry wyszedł. Szybko założyłam majtki i próbowałam założyć stanik, ale zapięcie go sprawiało mi trudność. Postanowiłam, że założę spodnie. Wciągnęłam nogawki, na jedną i na drugą nogę i zaczęłam wciągać dalej spodnie.  Nie za bardzo mi się to udawało. Stanik podjechał mi pod brodę. Obciągnęłam stanik, ale nadal go nie mogłam zapiąć. Chciałam zapiąć suwak od spodnia, ale też mi się nieudało. Byłam wściekła na siebie. Zaczęłam kląć pod nosem. Co miałam zrobić? Ellie poszła na śniadanie, Danielle pewnie też. Zdecydowałam, że nie pójdę na śniadanie, bo w takim stanie, w jakim się znajduje, nie mogę zejść. Poprawił mi się humor, bo wyobraziłam sobie minę Niall’ a, gdyby mnie tak zobaczył.
   Do pokoju wszedł Harry.
- Jeszcze nie jesteś gotowa?- Zapytał.
- Wybacz, ale nie mogę zapiąć sobie jedną ręką stanika.
- No, ale chciałem ci pomóc.
Podszedł do mnie, zapiął mi stanik.
- Spodni też nie możesz zapiąć?
- No nie mogę. Czuję się taka upokorzona. We wszystkim musisz mi pomagać.
- Przecież to robię z miłą chęcią.- Powiedział.
  Wiedziałam, że to robił z miłą chęcią, bo to czułam.
Zapiął mi spodnie i założył T- shirta. Potem cmoknął mnie z figlarną iskierką w oku.
- Kocham cię- Powiedział.- Chodź na śniadanie, bo będą się zastanawiali co my tu robimy.
   Zeszliśmy na dół. Były dwa wolne miejsca przy stole. Dzięki Bogu obok siebie.
- Dzień dobry!- Powiedział Niall.
- Mówiłam dzień dobry, kiedy weszłam do jadalni. Dopiero to do ciebie dotarło? No tak. Siedzisz daleko od drzwi i mogłeś nie usłyszeć .
- Jak tam ręka?- Zapytała Ellie.
- A dziękuje. Troszkę pobolewa, ale jest okej. Da się przeżyć. Co dzisiaj na śniadanie?
Chudy Su przyniósł dla nas talerze. Dla mnie owsiankę.
Powiedział:
- To na jękę.
Byłam nawet zadowolona, że dostałam owsiankę. Wszyscy na mnie patrzyli ze współczuciem, że muszę jeść owsiankę.
W pewnym momencie Eleanor popatrzyła na moją rękę i zauważyła pierścionek.
- Jaki masz ładny pierścionek- Powiedziała.- Wygląda na zaręczynowy! Harry przyznaj się!
Harry prawie się udławił kanapką, kiedy to usłyszał.
- Czy mam ci przy grzmocić moją prawą ręką?
Popatrzył na mnie z wyrzutem. Stuknęłam go lewą ręką w plecy i od razu kaszel mu przeszedł.
- No to uzyskam odpowiedź, czy nie?- Drążyła dalej.
- No dobrze. Harry nie może powiedzieć, to ja powiem. Tak oświadczył mi się wczoraj.
   Przy stole zaczął się dusić Niall, potem dołączył do niego Zayn.
Liam powiedział:
-  Przestańcie chłopaki udawać! Bo jak nie przestaniecie, to zaraz was grzmotnę!
Duży Bo wstał i podszedł do Zayn’ a, który się krztusił i dławił, walnął go mocno dłonią w plecy. Resztki , którymi się zadławił, wypadły na talerz.
- A FU!- Powiedziała Danielle.
  Równocześnie powiedział Liam:
- Może byście nie przekazywali tak ważnych wiadomości przy jedzeniu.
- Przepraszam, że powiedziałam, ale zapytała Ellie.
- No tak… Ellie i jej ciekawość- Powiedział Louis.- Ale za to cię kocham. A wam co się stało?- Dodał.
- No bo taka niespodziewana wiadomość.- Powiedział Niall.
- Co? Miałeś jeszcze nadzieję?- Zapytał Lou.
Niall zaczął znowu się krztusić. Duży Bo zaczął iść w jego kierunku ale Niall zerwał się z krzesła i uciekł z jadalni.
   Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Moje gratulacje- Powiedział Liam.
Wszyscy rzucili się, żeby nas  wycałować. Powstał straszny gwar, Chudy Su   zajrzał do jadalni.
- Co się stało?- Zapytał.
- Harry się oświadczył Megan!!!- Rzucił Duży Bo, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Co tu się dzieje?! Harry, muszę z tobą pogadać. - Do pokoju wszedł nie wiadomo skąd Peter.- Widziałeś dzisiejszą gazetę „SHOW”?
- Myśmy jeszcze nie wychodzili dzisiaj, a co się stało?- Zapytał Harry.
Peter wyciągnął z kieszeni gazetę i pokazał  Harry’ emu przed nosem okładkę.
Na zdjęciu zobaczyłam nas przed „Andy Jazz Club”.
- Mieliście sami nie wychodzić! Cały czas mówiłem, żeby nie sprowadzać  tej głupiej dziewczyny!- Powiedział Peter. Zapanowała złowroga cisza.
   Gdy to usłyszałam, wstałam z krzesła, przeszłam obok Petera i wyszłam z pokoju. Już mnie nie widzieli jak biegłam do pokoju. Wpadłam do pokoju, złapałam pilota i wreszcie mi się udało zamknąć te cholerne drzwi. Usiadłam w wiszącym fotelu i przycisnęłam poduszkę do twarzy. Zaczęłam w nią płakać. Słyszałam krzyki na dole. Poczułam się niepotrzebna i postanowiłam się spakować i wynieść z tego domu.
    Kiedy się pakowałam, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie zareagowałam. Harry krzyknął:
- Wpuść mnie!
Nic nie odpowiedziałam. Pukanie ustało.
 Po krótkim czasie usłyszałam pukanie z drugiej strony. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ ego stojącego na tarasie.
   W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- Jesteś tam?- Zawołała Ellie.
  Harry walił w szybę i błagał, żebym go wpuściła. Uciekłam do łazienki. Poczułam, że poleciały mi łzy ciurkiem. Usiadłam w koncie łazienki i zaczęłam głośno płakać. Walenie nie przestawało.  Coś działo się pod drzwiami, ale nie zwracałam na to uwagi. Musiałam się wypłakać. Było mi źle i chciałam wracać do domu. Wyszłam z łazienki do pokoju aby wziąć komórkę. Harry jak mnie zobaczył, padł na kolana i zaczął mnie błagać, żebym go wpuściła do środka. Zlitowałam się i otworzyłam drzwi. Wpadł do pokoju i złapał mnie w ramiona.
- Przepraszam cię za Petera.
Zaczęłam mu się wyrywać.
- Nie możesz się zadawać z tak głupią dziewczyną jak ja.- Powiedziałam.- Wracam do domu.
- Czy dasz mi coś powiedzieć?- Zapytał.- Peter już dla nas nie pracuje. Nie ma prawa się wtrącać w nasze życie. Jest menadżerem, więc jest tylko od załatwiania spraw zawodowych. Duży Bo go wyprowadził, a raczej wyniósł. Proszę  cię, wysłuchaj. Jeżeli ty pojedziesz do domu, to ja pojadę z tobą i nic ani nikt mnie nie powstrzyma. Powiedz mi, co ja ci zrobiłem?
    Trochę mnie to otrzeźwiło. Faktycznie, przecież on mi nic nie zrobił. Wyszłam z pokoju i nie wiem, co się wydarzyło. Przytuliłam się mocno do niego.
- Przepraszam Hazzie. Poczułam się niepotrzebna, jak ta kula u nogi.- Zaczęłam płakać na jego ramieniu. Harry zaczął mnie głaskać po głowie.
- To ja powinienem się na ciebie obrazić za to, że się tu zamknęłaś- Szepnął mi do ucha.
- Masz racje, powinieneś.
- Bałem się o ciebie. Nie wiedziałem, co zrobisz, a już serce podeszło mi do gardła, kiedy poszłaś do łazienki. Gdyby to nie były szyby kuloodporne, wybiłbym je, a tak musiałem czekać, aż się pokażesz. Myślałem, że coś sobie zrobiłaś.
 Do drzwi znowu ktoś zapukał.
- Chodź ze mną na dół.- Powiedział.
   Otworzył drzwi. Za drzwiami stali wszyscy.
- Schodzimy na dół- Zarządził.
Gdy znaleźliśmy się w salonie, Liam powiedział:
- Przepraszam cię w imieniu wszystkich za Petera. Przestał być naszym menadżerem i mam nadzieję, że zostaniesz z nami.
- Ale mu przyfasoliłeś!- Powiedział Niall do Liam’ a.
- Ty też nie byłeś gorszy!- Odpowiedział Liam do Niall’ a .
- Nie mówcie, że go pobiliście?- Powiedziałam z przerażeniem.
- Należało mu się- Powiedział Louis.- Ale najwięcej dostał od Harry’ ego. Został wyniesiony ze śliwą pod okiem. Pewnie nie wyjdzie z domu przez najbliższy tydzień.
Poprawił mi się humor, gdy dowiedziałam się, że Harry stanął w mojej obronie.
- Czy będziesz mogła o tym zapomnieć?- Zapytał Zayn.- A w ogóle to ładnie wyszliście na tym zdjęciu.
Chwyciłam za gazetę, leżącą na stoliczku, a tam dużymi literami było napisane:
„Nowa panienka Harry’ ego Styles’ a z grupy One Direction. Ciekawe na jak długo!”. Trochę się zagotowałam i rzuciłam gazetą mówiąc :
- Na długo.
Harry złapał gazetę i przeczytał co było tam napisane, po czym uśmiechnął się do mnie.
- Słuchajcie, czy dzisiaj nie mamy gości?- Zapytałam.
- Jasne! Przyjadą chłopaki z The Wanted.
- O której?
- Dzwonili wczoraj i powiedzieli, że będą o szesnastej- Powiedziała Danielle.
- To super! Mówiłaś Chudemu Su o tym, że przyjdą?
- Szykuje wielką kolacje i przez cały dzień nie wychodzi z kuchni, a w dodatku tak się zezłościł, że lepiej mu nie przeszkadzać.  Megan, nie chcesz jechać na zakupy?
Podziękowałam i powiedziałam, że chętnie pozostanę w domu. 
Miałam ochotę się wykąpać.
- Harry, pomożesz mi?- Wstałam z kanapy. Harry poszedł za mną.
- Co sobie życzysz?- Zapytał, kiedy znaleźliśmy się w łazience.
- Mam ochotę wziąć długą kąpiel w jacuzzi, tylko nie umiem tego ustrojstwa włączyć!
   Hazza się roześmiał i powiedział:
- Chodź.- Poszliśmy do łazienki. Puścił wodę do wanny i zaczął mnie rozbierać. Zostałam w bieliźnie.
- Czy pozwolisz, że wykąpie się z tobą?
  Nagle ktoś zapukał do pokoju. Danielle zawołała:
- Harry! Jest telefon do ciebie!
- A kto dzwoni?- Widziałam, że bardzo nie chce wychodzić.
- Dzwoni mama.
- Już idę!- Odkrzyknął
- Właź do wanny.
- A gdzie się to włącza?- Zapytałam.
 Wcisnął jakiś guzik, ale nie widziałam który, bo zasłonił cały panel sterowania sobą.  W wodzi zaczęły unosić się bąbelki.
- Zaraz przyjdę- Powiedział i pobiegł do telefonu.
   Szkoda mi było nowego kompletu i przebrałam się w bikini, które podarowała mi Eleanor.
 Weszłam do wanny. Woda była ciepła, a bąbelki łaskotały mnie po całym ciele. Było to bardzo odprężające. Zaczęłam się śmiać.
 Po kilku minutach, przybiegł Harry. Zdjął szybko spodenki oraz  koszulkę i po chwili siedział już koło mnie.
- Miło?- Zapytał.
- Bardzo.
Przyznałam mu się, że jeszcze nigdy nie byłam w jacuzzi.
- To cudowne wrażenie.
  Harry się roześmiał. Po chwili objął ramieniem.
- Ładny kaloryfer.
   Harry się obejrzał i zapytał:
- Gdzie?
Przejechałam po jego żebrach i powiedziałam:
- Tutaj!
Nieświadomie znalazłam jego czułe miejsce. Okazało się, że ma tam łaskotki.
 Harry zaczął się chichotać.
- A to tu masz łaskotki!- Powiedziałam i znowu połaskotałam.
- Uspokój się, bo jeszcze zacznę wydawać z siebie jakieś dziwne odgłosy i zaraz wszyscy się zlecą. Chcesz tego?
- No jasne, że nie… Przydałoby się coś do picia.
- Chcesz whiskey?
- A może tak.
   Harry wyskoczył z wanny i za chwilę przyszedł z dwoma szklaneczkami.
- Uważaj, żebyś się po tym nie utopiła.
- Będziesz mnie pilnować.
- No nie wiem… Mogę się sam utopić.
Usiadł koło mnie i wzniósł toast:
- Za najwspanialszą dziewczynę, jaka mogła mi się przytrafić.
 Na co odpowiedziałam:
- A ja piję za najwspanialszego chłopaka.
  Wypiliśmy po łyczku. Harry mnie pocałował. Było mi tak dobrze, że zapomniałam o porannych nieprzyjemnościach.

* I jak? Podobał Wam się? :> Kochane, dziękuje Wam, że jesteście i mnie wspieracie ;) KOCHAM WAS
                                                                                       ~Meg

poniedziałek, 23 lipca 2012

Ok...Wiem, że dziś jest wielkie święto One Direction, jak i dla nas Directionerek :> Przy okazji pozdrawiam wszystkie ;)
Co do bloga... Czyta go w ogóle ktoś? Mam go dalej prowadzić? Bo już sama nie wiem... Te z Was, które go czytają, czy mogłybyście polecać bloga innym Directioners? Byłabym wdzięczna :>
Dziś mijają dwa lata od istnienia naszych chłopców. Macie napisy na nadgarstkach? Zmieniłyście ikonkę na tt? :> Ja tak, ale o napisie na nadgarstku przypomniałam sobie nie dawno, ale jak to się mówi: Nigdy nie jest za późno.
Może i to prawda.
Od kiedy jesteście Directionerkami? Ja bodajże od lutego :>
Osobiście nie wyobrażam sobie dnia bez nie wypowiedzenia: "One Direction"
Albo kiedy idę na ulicy i widzę gołębia, to drę się na cały głos: "KEEEVIN!!!"
Wy też tak macie? Jeśli tak, to znaczy, że jesteśmy szurnięte, ale za to jakie oryginalne :)

Mam dla Was z okazji dzisiejszego dnia parę zdjęć :> :

 Początki i czasy X- Factora :D :                                                                    








Do chwili obecnej :D :










                                                                             Pozdrawiam
                                                                                       ~Meg
PS. Wiem, że i tak wszystkie te zdjęcia widziałyście, ale wrzuciłam je dla porównania :D
                                       Rozdział osiemnasty
Pod nami było Chicago. Ulice wyglądały jak dżdżownice, wszędzie migały jakieś reklamy, neony i uświadomiłam sobie, że Chicago jest takie olbrzymie.
Jestem tu drugi dzień i nie widziałam tego miasta.- Pomyślałam
Helikopter zaczął siadać na jakimś dachu.
- Teraz uwaga. Ja i Megan wysiadamy, a wy lecicie do domu.- Powiedział Harry przez swój hełmofon.
- Jak to?- Zapytał Niall.
- Bez gadania! Jesteś głodny, a w domu czeka kolacja. Eleanor i Danielle też czekają na Li i Lou, Zayn nie ma humoru.
„Słoniątko” wylądowało i Harry otworzył mi drzwi.
- Bawcie się dobrze!- Krzyknął Louis.
O mało się nie przewróciłam, gdy startował helikopter, bo taki zrobił wiatr. Podbiegliśmy do drzwi i zeszliśmy po schodach. Harry podszedł do jakiegoś mężczyzny, który zmierzył nas wzrokiem i coś powiedział.
- Dobra. Musimy na chwilę wstąpić do sklepu.
Wyszliśmy z budynku na ruchliwą ulicę. Nieopodal zobaczyłam sklep „Dior”. Obok niego stał sklep „Dolce & Gabbana”. Harry prowadził mnie w ich kierunku.
- A gdzie idziemy?- Zapytałam się.
- Ochroniarz nie chciał nas wpuścić, bo jesteśmy źle ubrani.
Wstąpiliśmy do „Dolce & Gabbana”. Podbiegł do nas ekspedient.
- Proszę zająć się tą panią. Idziemy do „Andy Jazz Club”.- Powiedział Hazzie.
Ekspedient zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Zlustrował mnie, powiedział „Przepraszam” i wyszedł.
W pokoju stał parawan, dwa fotele i stoliczek między nimi. Za chwilę wjechał wózek, na którym stały ciasteczka i herbata. Wózek popychała mile uśmiechająca się kobieta. Powiedziała:
- Proszę sobie usiąść. Napije się pani herbaty?
- Z przyjemnością- Odpowiedziałam.
Kobieta nalała herbatę do filiżanki, postawiła ją na stoliczku i obok postawiła ciasteczka.
- Smacznego- Powiedziała i wyszła.
Poczułam, że jestem głodna. Sięgnęłam po ciasteczko oblane czekoladą i szybko wsadziłam je do buzi. Czekolada zaczęła mi się roztapiać. Włosy stanęły mi dęba. Poczułam ostry smak chilli, przegryzłam czym prędzej ciasteczko, co złagodziło ten straszny smak. Zaczęłam się krztusić, więc popiłam szybko herbatą. Gdy zdołałam się trochę opanować, wszedł ekspedient z zawieszonymi sukienkami na wieszaku. Zanim szedł drugi, pchając wózek z pudłami. Ekspedient jeszcze raz popatrzył na mnie, wziął jedną sukienkę za parawan i powiedział:
- Proszę przymierzyć.
Pierwsza sukienka była w kolorze butelkowej zieleni. Przymierzyłam ją, ale wyglądałam jakoś blado. Mężczyzna powiedział:
- To nie dla pani- Złapał drugą sukienkę, powiesił za parawanem i wskazał, bym tam poszła. Sukienka była czarna ale nienajlepiej leżała na mnie.
- Proszę się pokazać.- Usłyszałam głos.- To też nie dla pani.
Pogrzebał coś na wieszaku i wyciągnął następną suknię i procedura znów się powtórzyła. Suknie nie miała ramiączek, ani rękawów. Była długa z rozporkiem do biodra i była obcisła.
Gdy wyszłam zobaczyłam zachwyt w oczach obu mężczyzn.
- To jest suknia stworzona specjalnie dla pani!- Krzyknął.- Hanz, daj rajstopy i pudełko numer piętnaście.
 Poszłam i założyłam rajstopy, a gdy wyszłam, wskazał mi fotel. Usiadłam, a Hanz podszedł do mnie z pudełkiem. Ukląkł przede mną i wyciągnął granatowe szpilki. Założył mi je na nogi, a ekspedient powiedział:
- Proszę się przejść. Nic nie uwiera?
  Czułam się wyśmienicie. Mężczyzna podał mi idealnie pasującą do butów torebkę. Była to mała lakierowana koperta.
- Idealnie!
 Hanz wypchnął wózek z pokoju i zaraz wrócił po wieszak. W drzwiach minął się z kobietą, która się okazała wizażystką.
- Jaki makijaż pani sobie życzy?- Zapytała.
- Wieczorowy ale delikatny- Odpowiedziałam.
 Szybko zabrała się do pracy i po dziesięciu minutach stałam przed lustrem i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jeśli Hazzie nie był w stu procentach zakochany to teraz będzie zakochany na dwieście procent. Usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam:
- Proszę.
Do pokoju wszedł bardzo przystojny mężczyzna w czarnym smokingu. Stanął jak wryty i powiedział:
- To ty Megan?
Gdyby się  nie odezwał, pewnie bym go nie poznała. Wyglądał tak jak ja. Bosko. Na nogach miał czarne lakierki, w których można było się przejrzeć. 
- Wyglądasz zjawiskowo- Powiedział Harry.
- Ty też dobrze wyglądasz- Odpowiedziałam.
- No to idziemy- Powiedział.
Wyszliśmy z pokoju. Podszedł do nas ekspedient i się zapytał:
- Do rachunku dopisać?
- Tak. Proszę.- Odpowiedział.
Wyszliśmy na ulicę i poszliśmy do klubu. Przy wejściu stał zarządzający klubem mężczyzna.
- Zamówiony mamy stolik na nazwisko: Styles.
- Tak oczywiście, stolik czeka.- Odpowiedział i poprowadził nas do zarezerwowanego miejsca. W klubie grała orkiestra jazzowa. Było przytulnie i miło. Na stoliku stały białe orchidee oraz czerwona świeczuszka, w kształcie lampy.
 Po chwili przyszedł kelner i zapytał:
- Czego się państwo napiją?
-  Szampana.
- Oczywiście. Czy zjedzą coś państwo?
- Proszę podać menu.- Powiedział Harry.
Za chwilę kelner przyniósł szampana oraz menu.  Zapytałam kelnera:
- A co dziś poleca szef kuchni?
- Risotto z kurczakiem z grilla.
- To ja poproszę.- Zdecydowałam się.
- Czy sałatę pani sobie życzy?
- Poproszę.
- A pan co zamawia?
- Rybę z frytkami.
- Coś do tego?
- Sałatkę z pomidorów.
Kelner ukłonił się i odszedł zabierając menu.
- Za nas!- Podniósł kieliszek Harry.
Gdy podniosłam kieliszek do góry, zobaczyłam, że na dnie leży pierścionek.
Harry zobaczył moje zdziwienie i zapytał:
- Czy zostaniesz w przyszłości moją żoną?
Tak mnie zaskoczył, że o mało nie zbiłam kieliszka, który niebezpiecznie się zachwiał na stoliku.
Harry złapał kieliszek, wylał szampana do kubełka, wyjął pierścionek, wstał i uklęknął przede mną.
- Proszę, zgódź się.
- Tak!- Odszepnęłam.- Zgadzam się!.
Wsunął mi pierścionek na palec i pocałował.
- Nie możemy się na razie pobrać, bo mamy podpisane kontrakty na pięć lat.
- Nigdzie mi się nie spieszy.- Odpowiedziałam.
Frontman zespołu grającego na estradzie podszedł do mikrofonu i powiedział:
- Zapraszamy na scenę Harry’ ego  Stylesa.
Harry wszedł na scenę. Oczywiście został przywitany brawami.
- Tę piosenkę dedykuje mojej narzeczonej Megan. To dla ciebie.- Powiedział i zaczął śpiewać „One Thing”.
Jedno światło padło na mnie, a drugie powędrowało na Harry’ ego. Poza tym zrobiło się ciemno. Harry był zwrócony w moim kierunku i patrzył mi prosto w oczy.
W pewnym momencie zszedł ze sceny, podszedł do mnie i klęknął przede mną.
Tak zakończył piosenkę. Publiczność wstała z miejsc i gorącymi brawami nagrodziła Harry’ ego.  Ten wstał z kolan, ukłonił się, odniósł mikrofon i wrócił do mnie.
- Harry to była najwspanialsza niespodzianka, jaką dla mnie przygotowałeś. Jeszcze do tej pory nie mogę złapać tchu.
- Podobała ci się?- Cieszył się jak dziecko.
- Mam nadzieję, że nie obudzę się jutro i nie stwierdzę, że to tylko sen.
- Nie. To nie jest sen. To całkowita prawda.
Kelner podał nam zamówione dania. Danie było bardzo smaczne, ale nie mogłam nic zjeść.
- Jestem taki szczęśliwy, że się zgodziłaś!- Powiedział Harry.
- A co myślałeś, że się niezgodę?
- Do końca nie byłem pewny- Odpowiedział.- Tu Jay, tu Niall, tu Zayn, a właśnie. Powiesz mi w końcu, co się wydarzyło na koncercie?
- Czy mogę ci to opowiedzieć w domu?
- Wyglądasz przeuroczo- Oświadczył.
-Dziękuje.- Powiedziałam.
- Czemu nie jesz?- Spytał zdziwiony. Jego talerz był już pusty.
- Wybacz, ale jakoś nie mogę.- Powiedziałam przepraszająco.
Kelner podszedł do stolika.
- Pani nie będzie jadła?- Zapytał.
- Proszę, o zapakowanie.- Odpowiedziałam.
- Proszę przesłać ten posiłek. Tu jest kartka z adresem pod który go zawieźć.
- Czy masz ochotę się przejść, czy mam wezwać limuzynę?- Spytał Harry.
- Chętnie się przejdę.
Wyszliśmy z klubu. Harry mnie objął i poszliśmy przed siebie.
W pewnym momencie coś mnie oślepiło i usłyszałam odgłos migawki.
Harry zaklął pod nosem, ale było już za późno. Skręciliśmy w jakąś boczną uliczkę. Wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił po limuzynę, która przyjechała po dziesięciu minutach.
- Wybacz. To jest życie gwiazdy. Nie możemy chodzić normalnie po ulicach, a jutro w jakimś szmatławcu będzie nasze zdjęcie.
 Gdy dojechaliśmy do domu była druga w nocy. W salonie paliło się światło, ale nikogo tam nie było.
- Wszyscy już śpią- Powiedziałam do Harry’ ego.
Zgasiliśmy światło w salonie i poszliśmy na górę.
Harry poszedł ze mną do pokoju i powiedział:
- Czy ja się wreszcie dowiem, co było na tym koncercie?
- Przygotowałam słodką zemstę dla Zayn’ a.
- A co ci zrobił?
Opowiedziałam co się stało i widziałam, że Harry się zagotował.
- Zabiję go!- Powiedział, po czym chciał wybiec z pokoju.
- Właśnie dlatego nie chciałam ci tego mówić.- Odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Ja sobie jutro z nim pogadam. Tak moją narzeczoną, klepać po czterech literach!
- A jak wyglądała zemsta? Bo skutki zemsty widziałem.- Zaczął się śmiać.
- Duży Bo skombinował skądś dwie duże tarantule i kazałam mu położyć je w garderobie w widocznym miejscu.- Harry dostał ataku śmiechu.
- Uspokój się! Wszyscy śpią. Nie musimy ich budzić.
- Skąd wiedziałaś, że Zayn boi się pająków?- Wydusił z siebie Hazza.
- Przeczytałam gdzieś w Internecie.
- Udało ci się to. Chyba nawet go nie zabiję…
- Był taki pocieszny bez spodni.
- Zemsta była słuszna.- powiedział.- Zasłużył sobie na karę.
- Strasznie mi się spać chcę.
- Poczekaj, pomogę ci się rozebrać z tej sukienki.
Podszedł do mnie, rozpiął suwak i zdjął sukienkę. Powiesił ją do szafy.
- Ładnie wyglądasz- Powiedział.
- Szczególnie w tych butach i rajstopach…
Zaczął się śmiać.
- Masz tu piżamę. Założysz ją sama?
- Dam sobie radę.- Powiedziałam.
Poszłam do łazienki, przebrałam się w piżamę, co trwało troszkę dłużej niż zwykle i wróciłam do pokoju.
Harry’ ego nie było.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać czy mam zamknąć te drzwi czy nie.
- Masz szczęście, bo właśnie miałam zamknąć drzwi.
- No to zamykaj!- Powiedział.
Nacisnęłam guzik i zamiast zamknąć drzwi, otworzyłam drzwi na taras. Nacisnęłam jeszcze raz, żeby zamknąć te cholerne drzwi, a wysunął się barek.
Rzuciłam pilota Hazzie i wściekła powiedziałam:
- Zrób coś z tym!
- Może się czegoś napijemy?- Zaproponował Hazzie.
- Whiskey!- Warknęłam z wściekłością.
Harry umierając ze śmiechu nalał mi do szklanki whiskey i wrzucił trzy kostki lodu.
- Jesteś pewna, że chcesz whiskey?- Zapytał.
Sytuacja zaczęła mnie bawić.
- Zamknąłeś te cholerne drzwi?
- Zamknąłem- Powiedział.
- Tak chcę  whiskey.- Odparłam.
Przyniósł mi szklaneczkę do łóżka. Wzięłam ją zdrową ręką i podniosłam do ust. Harry mi się przyglądał, jaka będzie moja reakcja. Przypomniała mi się Kreta. To była ta sama whiskey…
-Piłaś już whiskey?- Zapytał zdziwiony. Usiadł koło mnie i złapał mnie w pasie i się przytulił.
- Czy ty uważasz, że w Polsce nie ma whiskey, że jesteśmy daleko za murzynami?
Zmieszał się trochę i powiedział:
- Nie, no ale nie myślałem, że w tak młodym wieku piłaś już whiskey.- Oznajmił.
- A to było parę lat temu… Na urodzinach znajomego.
- Parę lat temu?- Zdziwił się.
- No, niech ci będzie. Rok temu.
- Wcześnie w Polsce zaczynacie.
Roześmiałam się.
 - Po pierwsze nie było to w Polsce, tylko na Krecie. Po drugie znajomy nie wiedział ile mam lat.
- Czy mam być zazdrosny o tego znajomego?
Dostałam ataku śmiechu.
- Głuptasie, ten znajomy był z dziewczyną, w której był nieziemsko zakochany. I nie w głowie były mu podrywy.
- Dużo masz jeszcze takich niespodzianek?
- Parę się jeszcze znajdzie- Powiedziałam.
Usłyszeliśmy, że na korytarzu coś się dzieje.
- Ciii!- Powiedział Harry i szybko wyłączył światło.
Poczułam, że strasznie zimno mi w nogi i niechcący dotknęłam jego stopy. Podskoczył i szepnął:
- Właź do łóżka! Jeszcze będziesz chora.
Ktoś szedł korytarzem i pod moimi drzwiami się zatrzymał.
- Teraz ani mru – mru- szepnął.
Kroki oddaliły się. Usłyszeliśmy, że ktoś wrócił do pokoju.
- Położę się koło ciebie, bo nie mogę teraz wyjść.
Pomyślałam sobie: „Raczej nie chcesz ”.
* Cześć i czołem :D Wiem :D Zaszalałam :> Kolejnyy rozdział specjalnie dla Was :> Wiem, że są strasznie długie, ale mam nadzieję, że chociaż czytacie. Szkoda, że jest nas tu mało... Jeśli możecie, to polecajcie mojego bloga wszędzie ;) Będę Wam bardzo wdzięczna :>
Jak spędziłyście dzisiejszy tak wyjątkowy dzień dla Directionerek i oczywiście dla 1 D ? :>
                                                                                ~Meg