poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział siódmy
  Udało nam się znaleźć miejsce blisko sceny. Do koncertu było jeszcze pięć minut, gdy zadzwoniła komórka Hazzy.
- Gdzie jesteście? - pytał Louis.
- Pod sceną, a wy?
- Na tarasie. O! Widzę was! Zaraz do was przyjdziemy.
   Rozpoczął się koncert. Przez tłum przeciskała się reszta chłopaków. Zły Harry wyłączył komórkę.
- Hej! - Krzyknął Niall przez tłum wrzeszczących dziewczyn.
   Zrobiło się małe zamieszanie. PIN zaśpiewał trzy moje ulubione piosenki. Popatrzyłam na chłopaków. Nawet im się podobało. W pewnym momencie Andrzej, wokalista zespołu powiedział do mikrofonu:
- Proszę państwa. Zauważyłem tu pod sceną chłopaków z zespołu One Direction. Przywitajmy ich oklaskami!
 Światła powędrowały na nas. Na sali zaczęły się wrzaski, piski i oklaski.
- Co się stało? - zapytał Hazza.
- Pomachajcie, bo mówią, że was witają.
Sebastian (gitarzysta PIN’ u) zaczął grać piosenkę One Direction „What Makes You Beautiful”, a potem  powiedział po angielsku, żeby chłopaki przyszli na scenę.  Z początku nie chcieli iść, ale burza oklasków i skandowanie: „ONE DIRECTION, ONE DIRECTION” zmusiła ich do wyjścia.  Przywitali się i zamienili parę słów między sobą. Adam podszedł do mikrofonu i powiedział:
- Zaproponowaliśmy, żeby zagrali i zaśpiewali choć jeden swój kawałek. Co wy na to?
W odpowiedzi słychać było same piski. Usłyszałam jak Andrzej mówi do Harry’ ego:
- Możemy wam akompaniować.
   Piski były coraz większe.
Louis podszedł do mikrofonu i powiedział:
- Hi Warsaw! How are you tonight? ( w tłumaczeniu: Witaj Warszawo! Jak się czujecie dziś wieczorem?)
  Już widziałam, że się nie wymigają od zaśpiewania  chociaż jednej piosenki. Zespół zaczął grać „What Makes You Beautiful”. Szał ogarnął całe Złote Tarasy. Chłopaki odśpiewali piosenkę, a Harry przez cały ten występ patrzył mi prosto w oczy. Pożegnała ich burza oklasków. A Andrzej szepnął coś do ucha Liam’ owi.  Gdy dotarli do mnie Liam powiedział:
- Idziemy do Hard Rock Cafe. Wiesz, gdzie to jest? - spytał.
- Wiem. Spływajmy stąd   odpowiedziałam.
Okazało się, że w Hard Rock  Cafe, gra już jakiś zespół jazzowy. Usiedliśmy przy stoliku, kiedy zadzwoniła komórka Liama.
   Dzwoniła Danielle i pytała się gdzie jesteśmy. Li nie potrafił określić i poprosił mnie, abym mu pomogła. Wzięłam komórkę do ręki i wytłumaczyłam, jak mają do nas dotrzeć.
- Spoko! Zaraz będziemy! - krzyknęła Dani.
Obok stał jeszcze jeden wolny stolik, więc zaproponowałam, żeby go dołączyć do naszego.
   Gdy stoliki zostały złączone, zjawiły się dziewczyny. Podeszła do nas kelnerka i zebrała zamówienia. Niall oczywiście był głodny, zresztą ja też. Wreszcie wszyscy zdecydowali się zjeść kolację.
- Dobre były te pierogi - powiedział Niall.
- Jak mogłeś zjeść moje pierogi?! Ty wstrętny kopalniany niedźwiedziu! – krzyknęłam oburzona.
- Ledwo, ale szybko - odpowiedział i uśmiechnął się, poczym zapytał się kelnerki:
- A czy tu też są takie dobre pierogi?
  Kelnerka potwierdziła, więc Niall zamówił sobie podwójną porcję.
- Te pierogi wyglądały tak apetycznie, że ja też chcę pierogi - powiedział Harry.
  Skończyło się na tym, że wszyscy po za mną zamówili sobie pierogi. Ja wzięłam sałatkę.
  Zayn zaproponował, żebyśmy się czegoś napili, więc zapytał się każdego co pije.
- Może szampana? - spytała Eleanor.
- Ile osób jest chętnych na szampana? - zapytał Zayn.
Na szampana były chętne tylko Eleanor i Danielle. Zayn i Niall wzięli piwo, Lou  i Li powiedzieli, że nie piją, bo ktoś musi prowadzić. Ja i Harry zamówiliśmy pół słodkie czerwone wino.
Kelnerka przyniosła szampana, dwa kufle piwa i butelkę czerwonego wina.  Oczy mi się zrobiły okrągłe.
- Jak my to wypijemy? - zapytałam Harry’ ego.
- Nie martw się, na pewno chętni się znajdą - odpowiedział.
  Za jakiś czas na stole pojawiły się zamówione dania. Zapanowała cisza przy stole. Widać było, że wszyscy byli bardzo głodni… Niall pochłonął podwójną porcję pierogów w niespełna pięć minut i przyglądał się talerzom sąsiadów z zazdrością.
- Jego łatwiej ubrać niż wyżywić…- powiedział Lou.
- No co? Dobre są te pierogi! - krzyknął Niall - Zjadłbym jeszcze jedną porcję- odparł.
 W tym momencie stanął za nami Andrzej Lambert.
- O! widzę, że jesteście już po kolacji.
- No jeszcze nie wszyscy! - powiedział Niall i zaczął energicznie machać na kelnerkę.
- Czy jest jeszcze jeden stolik wolny na tej sali? - zapytał Andrzej.
- A… Coś się znajdzie - odpowiedziała i odeszła.  
 Za chwilę dwóch ochroniarzy przyniosło stolik i dostawiło do naszego. Andrzej zadzwonił po pozostałych. Po krótkim czasie pojawili się. Uczta trwała do 23. 30. Liam komplementował PIN, że świetnie sobie poradzili, a piosenki PIN’ u bardzo im się podobały. Harry w pewnym momencie złapał moją rękę pod stołem i trzymał do końca imprezy. Nie wyrywałam się. Było mi wręcz miło. Niektórym zaszumiało trochę w głowach i zrobiło się bardzo wesoło.
* I co? Jak Wam się podobał ten rozdział? :D Czytacie? Nie czytacie? Jak tam z Wami?
                                                                           ~Meg

2 komentarze:

  1. Ja czyyytaaaaaam! :D I bardzo mi się podoba ! czekam na next ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. :D cieszę się, że się podoba :) zaraz dodam kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń