piątek, 6 lipca 2012

Rozdział czwarty
  Obudziłam się po dziewiątej. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Miałam wrażenie, że ktoś dobija mi się do drzwi, ale nie przejmowałam się tym. Po zakończonej toalecie i ubraniu się, wyszłam na korytarz. Pod drzwiami stali wszyscy. Powiedziałam „Dzień dobry” i zeszłam do kuchni. Louis zszedł za mną.
- Jestem ostatni w kolejce, więc pomogę zrobić ci śniadanie. Eleanor i Danielle przyjadą o dziesiątej i jedziemy na Eco World. Mam nadzieję, że do tej pory wszystko się wyjaśni, co wydarzyło się w nocy. Po krótkim czasie Liam i Harry zeszli na dół.
- Jak zrobiliście to tak szybko?
- No przecież w łazience są dwie  umywalki, więc umyliśmy się we dwóch. Do łazienki weszli po nas Max i Niall.
     Na patelni smażyły się już francuskie tosty, w czajniku gotowała się woda, a Lou pobiegł na górę. Harry nie był  w najlepszym humorze.  Gdy wszyscy byli już gotowi, podałam śniadanie. Tosty były wyśmienite. Humory nieco się poprawiły.  Po śniadaniu spieszyłam się do szpitala. Max pojechał ze mną. Mama spała, a pielęgniarka krzątała się w pokoju. Gdy nas zobaczyła, podeszła do Max’ a i zapytała, jak się czuje. Max powiedział, że trochę go boli ręka, ale to chyba normalne.
- Tak… Normalne przy złamaniach. Może pana boleć jeszcze cztery dni - powiedziała pielęgniarka, po chwili dodając: - Czy przynieść panu coś przeciw bólowego?
- Tak proszę.
 Pielęgniarka wyszła po leki. Do pokoju wszedł doktor Michał.
- O! widzę, że już jesteście - powiedział.
- Dlaczego mama jest cała w gipsie? - zapytałam.
- Mama ma połamane żebra i pęknięty kręgosłup. Będzie tak musiała leżeć przez dłuższy czas, dlatego utrzymujemy ją w śpiączce farmakologicznej, ale nie martw się. Na pewno wydobrzeje. A cóż to za przystojniacy wczoraj z tobą byli? - zapytał po chwili. Max zaczął się nerwowo wiercić na krześle.
- A to chłopaki z zespołu One Direction. Przypadkowo się poznaliśmy.
   Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Do pokoju zajrzał Hazza.
- O wilku mowa! - powiedział doktor Michał.
Hazzie chciał się wycofać, ale powiedziałam, że może wejść.
Doktorowi zadzwonił pager.
- No, niestety muszę już iść, bo wzywają mnie na oddział ratunkowy. Jeszcze się spotkamy- i wybiegł z pokoju.
- Co ty tu robisz? - zapytałam Harry’ ego.
- Nie mogłem usiedzieć w domu i chciałem się dowiedzieć, jak twoja mama.
 Max  chrząknął i powiedział, że idzie po środek przeciwbólowy. Powtórzyłam wszystko, co mówił doktor Michał, po czym  rozpłakałam się. Hazza mnie przytulił i zaczął tłumaczyć, że wszystko będzie dobrze.
- Ale mama nie wiadomo, jak długo będzie tu leżała - wyszlochałam mu w koszulkę.
- Tyle ile trzeba, żeby była zdrowa.
- Łatwo ci mówić - szlochałam dalej.
 Hazza wyciągnął chusteczkę do nosa i podał mi ją.
- Masz, wytrzyj sobie to co trzeba - zażartował.
   Wzięłam z wdzięcznością chusteczkę i wytarłam nią oczy oraz nos. Powiedziałam chlipiącym głosem, że oddam mu ją później. Do pokoju wszedł Niall.
- Co ty tu robisz? - warknął Harry.
W tym momencie wszedł Max mówiąc:
- Dostałem tabletkę, może przestanie mnie boleć - i stanął jak wryty.- Co ty tu robisz?- zapytał  Niall’ a
- Liam, Louis i Zayn poszli z dziewczynami na Eco World. A ja przyjechałem tutaj.
   Byłam niepewna, co się zaraz stanie, więc powiedziałam:
- Mam nadzieję, że nie będziecie się już bili.
- Załatwimy to innym razem
- Ja bardzo proszę, żeby tutaj był spokój.
- No dobrze. Nie będziemy się już bili - odpowiedział Niall.
- To wszystko zależy od tego, jak się będziesz zachowywał - odpowiedział Harry.
Aparatura, pod którą była podłączona mama, zaczęła piszczeć. Wszyscy zamarli. Po chwili wbiegła pielęgniarka. Wyłączyła urządzenie i podłączyła nową kroplówkę.
- Nic się niestało. Nie miejcie takich  przerażonych min – powiedziała - Ale jest was tu za dużo. Najwięcej mogą być tu dwie osoby. To znaczy, mówię krótko. Dwie osoby muszą wyjść.
- Ja zostaję! - powiedział Max.- Megan, nie ma sensu, żebyś tu siedziała. Zmienimy się o szesnastej i pilnuj ich, żeby się znowu nie pobili! - szepnął mi do ucha, kiedy wychodziłam. Z niechęcią zgodziłam się z Max’ em.
      * Okej. Wiem. Rozdział jest strasznie krótki, ale nie miałam zabardzo czasu :) Zachęcam dalej do czytania i komentowania :D Z góry przepraszam za błędy i jakieś niedociągnięcia :]
                                                                                  ~ Meg

4 komentarze:

  1. dziękuję :) cieszę się, że chociaż jedna osoba czyta moje opowiadanie ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ma to, jak czytanie po nocach :D fajnie, że Wam się podoba ;] to mnie motywuje do kolejnego pisania :D

    OdpowiedzUsuń