Szłam zamyślona
alejką pełną kwitnących drzew i krzewów. Za rogiem był już sklep. Weszłam do
środka, wzięłam koszyk i wyciągnęłam z kieszeni małą, kolorową karteczkę.
Zaczęłam czytać co było na niej napisane i wkładałam produkty do koszyka. Po
dojściu do kasy wszystko wyciągnęłam i położyłam na ladzie, a kasjerka rozpoczęła
skanować moje produkty.
Zajęło jej to parę
dobrych minut. Po zapakowaniu zakupów i zapłaceniu wyszłam na świeże powietrze.
Następnie ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Szłam i
szłam, aż nagle wpadł na mnie jakiś chłopak. Moje zakupy wylądowały na ziemi
razem z moją torbą i (co gorsza) z tyłkiem.
Chłopak podniósł się
pierwszy i zaoferował mi pomoc przy wstawaniu.
Kiedy tak staliśmy
powiedział po angielsku:
- Hej wybacz… nie zauważyłem cię.
- Nie szkodzi. Nic się nie stało.
- Jestem Harry Styles-
Przedstawił się.
- A ja Megan Erase. Miło cię poznać Harry. Nie sądziłam, że
spotkam kiedyś Harry’ ego Stylesa z One Direction i to w dodatku w Polsce w
Warszawie!- Odpowiedziałam w szoku.
- Tak, przyjechaliśmy na miesiąc na Eco World. A przy okazji
i podejrzeć przygotowania do Euro 2012! Naprawdę wybacz mi za ten incydent- Popatrzył smutno na moje torby.
Po chwili dodając:
- Jeśli chcesz mogę cię podrzucić do siebie, bo jesteś cała
w dżemie porzeczkowym, wiórkach
kokosowych i jajkach! Niall by się ucieszył, gdyby cię zobaczył w takim stanie.
- Nie chcę wam się narzucać i w ogóle robić wam jakiekolwiek
kłopot… Wiesz, może lepiej będzie jak pójdę do domu- Odparowałam z całą prawdą
w głosie, a potem posmutniałam.
Niestety… Co oczywiście nie umknęło uwadze Hazzy ’emu.
- Czemu jesteś taka smutna?- Spytał po chwili.
- No bo widzisz moja
mama kazała mi zrobić zakupy, bo na obiad zaprasza swojego chłopaka Max’ a, a
ja właśnie popsułam jej randkę. Głupia jestem!
- Wcale to nie twoja wina. Nie przejmuj się. Zrobimy nowe
zakupy.
Chłopak pozbierał
wszystko z ziemi wrzucił do kosza, następnie wyciągnął chusteczkę i podał mi
ją.
- Dzięki- Odpowiedziałam, wycierając mieszankę dżemu, kokosu
i jajek.
- Do usług- uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
Kiedy wytarłam się,
Harry podał mi torbę i podszedł do luksusowego BMW i otworzył mi drzwi.
Wsiadłam szybko. Po chwili Hazza siedział już obok mnie.
Odpalił wóz i ruszyliśmy.
Jechaliśmy w milczeniu. Niebo było
przykryte chmurami, co mnie pozbawiło całej energii. Patrzyłam przez szybę
samochodu na różnego rodzaju budynki, sklepy, stacje benzynowe. Hazza patrzył
przed siebie i jechał ostrożnie. Cóż, był całkowicie normalny, a nie tak jak
inne gwiazdki -szpanują (a raczej próbują szpanować) swoimi „zdolnościami”.
Nie… on był w 100% sobą. Miał ogromne poczucie humoru, przeważnie zawsze był
uśmiechnięty i pragnął, aby wszyscy w jego otoczeniu byli uśmiechnięci i
szczęśliwi. To właśnie lubię w chłopakach, że pokazują swoje prawdziwe „ja”.
Harry spojrzał się
na mnie, a ja spytałam:
- Co mi się tak przyglądasz?
- Nie wiem. Jesteś naszą fanką, ale dziwi mnie to, że w ogóle nie krzyczysz i nie
zadajesz pytań.
- Hazza mogę zadawać pytania, jeśli chcesz. Wiesz, kiedy
oglądam w telewizji albo Internecie wasze koncerty i nagrania w studiu, to widzę
te wszystkie wasze fanki, jak piszczą i szaleją na wasz widok. Robi mi się
wtedy jakoś niezręcznie, gdy to oglądam.
Dzięki, że mnie nazwałeś „inną”. Piszczenie i krzyczenie „ O mój Boże to
oni!!!! AAAAAAAAAAA” albo „Jezu to Harry. Jak ja go kocham” nie jest po prostu
w moim stylu- Rozumiesz mnie, prawda?
Odpowiedziałam
patrzącemu i słuchającemu chłopakowi.
- Wiesz, rozumiem każde twoje słowo. Ja gdy mam zły humor to
piszę piosenki, Niall bez przerwy je ,a Zayn
zaszywa się gdzieś w domu i siedzi tak, dopóki mu nie przejdzie. Też
czasami mam dosyć swoich fanek - bez obrazy- nie chcę, mówiąc w ten sposób,
kogoś urazić. Kocham swoje fanki i fanów, ale zdarza się, że pisków mam po
uszy! Dlatego się zdziwiłem, że w ogóle nie krzyczysz. Pytań możesz mi zadawać
ile chcesz- Odparł chłopak patrząc na drogę.
- Dzięki- Powiedziałam z pełnym przekonaniem.
- Spoko. Nie długo dojedziemy na miejsce.
Może minęło 20 minut, kiedy wóz nagle się zatrzymał.
Ujrzałam duży luksusowy dom koloru kanarkowego. Dach był ciemno brązowy z
czarnym wystającym kominem. Wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. Dróżka
biegnąca do brązowych schodów była
żwirkowata. Wbiegliśmy po schodach. Potem Harry otworzył mi szklane,
białe drzwi. Weszłam do środka nie pewnie i stanęłam w hallu. Chłopak wszedł za
mną i zamknął za sobą drzwi.
Dom wydawał się
dziwnie opuszczony. Nie było żadnej żywej duszy. W uszach nie słychać było
melodii, ani rozmów, co wzbudzało niepokój.
Hazzy wyciągnął jakieś ciuchy i zaprowadził mnie do
łazienki, po czym zszedł do salonu. Łazienka była duża, koloru morskiego. Po
prawej stronie znajdowały się: umywalka z toaletą, a po lewej stronie wanna
jacuzzi z hydromasażem. Nad nią wisiały pomarańczowe ręczniki, a obok
znajdowała się kabina prysznicowa.
Weszłam do środka,
zrzuciłam brudne ubrania i wskoczyłam do kabiny. Odkręciłam kurek z gorącą wodą
i zaczęłam rozmyślać o tym co wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny.
Jak wyszłam po
zakupy. Kiedy wpadł na mnie Harry Styles. Jak zaproponował, żebym zatrzymała
się u nich w domu. Jak wsiadłam z Hazzą, który przywiózł mnie tutaj i
zaprowadził do łazienki.
Wyszłam z pod
prysznica, ubrałam ciuchy, związałam byle jak włosy i podeszłam do umywalki, nad
którą zwisało dość duże lustro oprawione w ramę. Przejrzałam się w nim i po
chwili zeszłam na dół.
W domu nadal
nikogo nie było prócz mnie i Harry’ ego, który szykował coś w kuchni.
Podeszłam do niego
i powiedziałam:
- Dzięki za ubrania i w ogóle za wszystko. Wiesz, zastanawia
mnie tylko jedno. Dlaczego tak ci na mnie zależy?
- Już ci mówiłem. Bo jesteś inna. Miła, dobra, przyjacielska,
czyli jednym słowem mówiąc : wyjątkowa- odparł z uśmiechem na ustach. Po chwili
poczułam, że zaczynam się rumienić. Odwróciłam się na chwilę tyłem, aby Harry
nie widział moich czerwonych policzków. Spojrzałam na zegar. Była godzina
12.30, a Max miał przyjść o 14.00. Właśnie zdałam sobie sprawę, która tak
naprawdę jest godzina. Wpadłam w panikę. Wzięłam komórkę do ręki i wykręciłam
numer do mamy. Mama się odezwała zapłakanym głosem. Opowiedziałam wszystko co
się wydarzyło i gdzie się teraz
znajduję. Powiedziała, że mam wracać do domu, ale nie było słychać żeby była zła.
Po odbytej rozmowie odezwałam się do Harry’ ego:
- Muszę już iść do domu. Mam nadzieję, że się kiedyś jeszcze
spotkamy.
Harry zdawał się nie słyszeć tego co mówię. Zdenerwowałam
się i wyrwałam mu nóż z ręki i powiedziałam:
- Harry. Jestem ci bardzo wdzięczna, że mi pomogłeś i tak
dużo dla mnie zrobiłeś, ale niestety muszę już iść. Rozmawiałam z mamą.
Hazza wydawał
się zdenerwowany, pewnie z powodu, że mu wyrwałam nóż z ręki. Po chwili odparł:
- W porządku. A teraz daj mi nóż, bo muszę
dokończyć sałatkę.
Zdenerwowałam się, ale oddałam posłusznie nóż, bo uznałam,
że nie warto się z nim bić.
- Harry dlaczego mnie nie słuchasz? Co ja mam teraz zrobić?
- Pozwól dokończyć mi sałatkę. Mam pewien plan. Jeśli
chcesz go wysłuchać, to lepiej sobie usiąść na stołku. Dziękuje. Właśnie, jak
już wiesz, przygotowuję sałatkę. Mam już dwa steki, frytki, butelkę wina
i sałatkę. Zawieziemy to twojej mamie. Co ty na to?-
Odpowiedział zadowolony z siebie. Mnie zatkało. Jak to jest możliwe? Harry to
zrobił w czasie, kiedy byłam w łazience? On jest niemożliwy!
- Harry - odparłam z zakłopotaniem- jesteś niesamowity!
Zrobiłeś to dla mnie! Nie wiem co powiedzieć!
- Nic nie mów, tylko mi pomóż. Jeśli chcesz. Wiesz, cieszę
się, że Niall’ a tu nie ma, bo by zjadł chyba wszystko!
- Właśnie… Gdzie są pozostali? Jasne, że ci pomogę. Co mam
zrobić kapitanie?
- Zayn i Niall poszli nagrywać wywiad, a Louis i Liam poszli
na randkę z Eleanor i Danielle, z tego co wiem to do kina, a ja zostałem sam,
bo nigdzie nie chciało mi się wyjść, ale gdy zostałem sam zdecydowałem się na
spacer. A resztę już znasz. Wiesz, weź nóż i pokrój paprykę i pomidory. Ja się
zajmę sałatą, rzodkiewkami i sosem - powiedział śmiejąc się z „kapitana”.
Przez dobre
trzydzieści minut śmialiśmy się i żartowaliśmy. Kiedy już skończyliśmy, spakowaliśmy wszystko
do torby, ubraliśmy się i wyszliśmy.
Po zamknięciu dobrze domu i spakowaniu jedzenia, wsiedliśmy
do auta, którym jechaliśmy wcześniej.
Harry tym razem
jechał bardzo szybko, bo zależało nam na czasie. Patrzył przed siebie pewnym
wzrokiem i uważał na jezdnię.
Na miejsce
przyjechaliśmy dość szybko. Hazza kazał
mi iść do domu i dodał po chwili namysłu, że przyniesie wszystko za parę minut.
Zgodziłam się. Podeszłam do drzwi i przekręciłam klamkę. Weszłam pewnym krokiem
do środka, poczym zamknęłam za sobą drzwi i powiesiłam kurtkę na wieszaku.
Usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam mamę. Była uśmiechnięta
jak zawsze. Podeszłam bliżej i nie zdążyłam niczego powiedzieć, bo mama rzuciła
mi się na szyję.
Kiedy udało mi się
„uwolnić” z matczynych objęć, odezwałam się
- Cześć. Przepraszam za zakupy, ale
W tym momencie rozległ się dzwonek. Rzuciłam mamie, że ja
otworzę i pobiegłam do drzwi. Otworzyłam
je i nie stał tam nikt inny jak Harry’ ego z torbą. Zaprosiłam go do środka i szepnęłam
mu do ucha, aby torbę dał mamie.
Posłuchał, bo torba momentalnie znalazła się na stole.
Mama rozpakowała
torbę była zaskoczona zawartością. Popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem, a
potem na Harry’ ego, który był lekko zażenowany.
- Mamo, to jest Harry.
- Miło mi panią poznać.
- Harry rozgość się. Megan pozwól do kuchni.
Poszłyśmy do kuchni
i zapytała mnie: „Co to za przystojniak?”. Uznałam, że trzeba wszystko
opowiedzieć, co się dziś wydarzyło.
Po krótkim
streszczeniu wydarzeń, wniosłyśmy herbatę do salonu. Hazza zaczął mitygować
się, że mają być goście i że musi już iść, ale mama nie dała za wygraną i
poprosiła, żeby został na deser.
Usiedliśmy przy
stoliku do kawy i potoczyła się rozmowa.
- Wiesz mamo, Harry jest jednym z pięciu wokalistów zespołu
One Direction. Przyjechał z zespołem na miesiąc, w celu uczestnictwa w Eco
World.
- A co będziecie robić?- Spytała zaciekawiona mama.
- Będziemy zachęcać mieszkańców do ekologii- Odparł Harry na
zadane mu pytanie.
- To zajmujecie się ekologią?!?!?!?- Przerwała mu w połowie
zdania. Mama pasjonuje się ekologią. Czyta wszystko co wpadnie jej w ręce na
ten temat.
Nagle zadzwonił
dzwonek. Otworzyła drzwi, gdzie ukazał
się wysoki brunet o piwnych oczach. Zaprosiła go do środka.
- Harry przejdziemy się gdzieś? Masz jeszcze trochę
czasu?- Spytałam chłopaka, który właśnie
oglądał zdjęcia wiszące na ścianie.
- Bardzo chętnie- Odparł.
Zaczęłam się
zastanawiać, gdzie go zabrać. Po chwili namysłu uznałam, że pójdziemy na Stare
Miasto… Albo nie, bo jeszcze dorwą go te wszystkie plastiki i będą wypytywać o
wszystko. Może do Łazienek? Tam ostatnio chodzi mało ludzi. Dobra.
Postanowione. Jedziemy do Łazienek.
- Megan! Czy ty mnie jeszcze słuchasz?- Spytał głośno Harry.
- Wybacz. Zamyśliłam się. Możesz powtórzyć co powiedziałeś?-
Spytałam przerażona, że się na mnie
obrazi.
- Jasne! Spytałem, gdzie idziemy?- Powiedział rozbawiony
Hazzie.
- Postanowiłam, że wybierzemy się do Łazienek. Byłeś tam?
- Nie, ale byłem na Starym Mieście, co okazało się wielkim
niewypałem, bo na mnie i na chłopaków rzuciły się fanki i uwierz mi, że nie
chcesz znać szczegółów, co się z nami działo.- Odparł.
Pomyślałam, że
świetnie wybrałam.
Życzyłam mamie i
Max’ owi udanego obiadu i wyszliśmy.
Na miejsce
dojechaliśmy w ciągu godziny. Zaparkowaliśmy i udaliśmy się w stronę parku.
Natura rozpoczęła rodzić się na nowo! Wszystko kwitło. Drzewa i krzewy miały
malutkie pączuszki, trawa była mocno zielona, kwiaty duże i kolorowe. Ptaki
śpiewały, wiewiórki skakały po drzewach. Było cudnie!
Słońce grzało swoimi
promieniami, a na niebie widać było smugi, które pozostawiały samoloty lecące
na Okęcie.
Poznaliśmy się z
Harry’ m bliżej. Znałam już wcześniej dużo informacji pozytywnych jak i
negatywnych, które wyczytałam w gazecie i Internecie. Niestety bardzo dużo
informacji okazało się fałszywymi, więc uznałam, że kończę czytać „szmatławce”
i różne portale plotkarskie. Nie rozumiem ludzi, którzy wymyślają takie
głupoty. Zrobią wszystko dla pieniędzy, co wydaje mi się bardzo głupie. Chociaż
sama nie wiem, kim zostanę w przyszłości, ale wiem na pewno, kim nie zostanę.
Nie zostanę reporterką. Za żadne skarby świata!
Usiedliśmy na
ławeczce. Widok naprzeciwko nas był śliczny. Ogromny kanał, którym pływały trzy
gondole zabierając chętnych ludzi na przejażdżkę. Niedaleko znajdował się amfiteatr z widownią oraz pałac, który był
zamknięty z powodu remontu.
- Ale tu pięknie!- Krzyknął Harry.
Staruszka siedząca
na ławce obok nas, gdy usłyszała Hazzy’ ego, czym prędzej wstała i odeszła mrucząc coś o chuliganach. Mam
nadzieję, że nie mówiła ani o Harry’ m, ani o mnie.
Widząc tą emerytkę
mruczącą o nie wiadomo czym, wybuchnęliśmy obydwoje śmiechem.
Wpadłam na pewien
pomysł, aby odwdzięczyć się Harry’ emu , za to co dla mnie zrobił. Chyba jeszcze
nikt nie zrobił dla mnie tyle, więc postanowiłam poprosić mamę, żeby postarała
się zapewnić chłopakom występ na Stadionie Narodowym. Wysłałam jej dyskretnie
sms’ a z prośbą, po czym odpisała, że zobaczy co da się zrobić. Byłam
ciekawa miny Harry’ ego, ale obiecałam
sobie, że nic nie powiem.
Zagadałam po
chwili:
- Fajnie tu nie?
- Fajnie to mało powiedziane! Tu jest niesamowicie! Nie ma
takich słów na opisanie tego, co tu się dzieje. Zawsze jest tak pięknie o tej
porze?- Zapytał mnie, patrząc się tymi zielonymi oczami pełnymi magicznego
blasku.
- Nie. Co roku jest piękniej. Masz ochotę na lody?-
Spytałam.
- No ale… JA STAWIAM!- Te dwa ostatnie słowa powiedzieliśmy
równocześnie, a potem wybuchnęliśmy śmiechem.
Następnie
zaczęliśmy się sprzeczać, jak dzieci… o to kto zapłaci. W końcu ustąpiłam. Niech mu będzie. Nie wie, co dla nich szykuję.
Usiedliśmy przy
stoliku, gdzie po jakimś czasie przyszedł kelner z dwoma ogromnymi pucharami i wodą z cytryną. Kiedy ujrzałam
ten deser, to aż chwyciłam się za głowę. Nie wiem jak ja to zjem…
Harry, kiedy
zobaczył moją minę zaczął się śmiać, a raczej dostał ataku śmiechu. Dosłownie!
No i jak zawsze ja też wybuchłam śmiechem.
Po pochłonięciu
całego deseru, myślałam, że pęknę.
- Jak pęknę, to zszyj mnie niebieską nitką - powiedziałam z
uśmiechem na twarzy. Po czym dodałam- Niall, to by pewnie zmieścił jeszcze pięć
takich pucharów.
- A potem
wtranżoliłby z sześć naleśników z
nutellą. Nie wiem jak to się dzieje, że po nim tego nie widać, ile on je. Niall naprawdę potrafi zjeść ogromne ilości
jedzenia. Czasami jak siedzimy w domu bezczynnie, to dla zabawy, przyglądamy
się ile może zjeść w ciągu jednego dnia i Zayn wyliczył, że Niall zjadł wtedy sześć burito, szesnaście naleśników i
cztery kanapki. Słuchaj, ja naprawdę nie wiem jak on to robi!
Wstaliśmy i
ruszyliśmy w stronę drewnianego mostku. Kiedy się na nim znaleźliśmy,
wyciągnęłam z torby siatkę z kawałkami chleba, w celu nakarmienia ryb i kaczek.
Wzięliśmy po kawałku, porwaliśmy i rzuciliśmy przed siebie. Harry’ emu tak się
to spodobało, że wziął kolejny kawałek i nie zdążył go porwać, kiedy obok niego
usiadł paw. Harry tak się jego wystraszył, że odskoczył na pięć metrów.
Niestety… Paw był uparty i tym razem
zaatakował głowę Hazzy. Uwierzcie mi,
nie był to miły widok, ale strasznie chciało mi się śmiać. Hazza rozpaczliwie
krzyczał:
- Megan! Proszę! Zdejmij go! Weź go! Pomocy! Megan!- Cóż mogłam
zrobić? Miałam do wyboru: albo się z niego śmiać, albo go uratować od tego
upartego ptaszyska. Podjęłam szybką decyzje. Wybrałam ratowanie go. Chociaż
brzuch mnie naprawdę bolał ze śmiechu.
Ruszyłam na
ratunek. Wzięłam trzy kromki chleba, po czym podeszłam i pokazałam pawiowi
pożywienie. Rzuciłam najdalej jak mogłam, po czym czekałam, aż odfrunie. Nic…
No po za tym, że ten potwór porwał moją torebkę i wyciągnął z niej sobie paczkę
kukurydzy i odleciał. Pobiegłam po torbę, a potem podbiegłam do Harry’ ego,
który leżał na ziemi.
- Nic ci nie jest?- Zawołałam.
- Chyba nie… Oprócz tego, że mam gniazdo na głowie…- Odparł
zrozpaczony.
- Tym to się nie musisz przejmować. Wszystko da się
naprawić. Cieszę się, że nic ci nie jest- powiedziałam z troską w głosie.
- Głupie ptaszysko. Złodziej kukurydzy!
- Nic się nie stało! Kupię sobie nową.
- Idziemy stąd?
- Jasne. I ruszyliśmy ku wyjściu.
Staliśmy bardzo długo w korku. No tak. Korki… jak na 18.00
przystało… naszą uwagę przykuło parę rzeczy np. kierowca skaczący w swoim aucie
jak małpa na drucie - chyba rozmawiał przez telefon, albo słuchał radia i
dowiedział się, że to nie on zdobył ogromną pulę pieniędzy… Cóż. Zdarza się, ale nie trzeba się tak
denerwować. Drugą rzeczą, która przykuła naszą uwagę to był Pałac Kultury
podświetlony na różne kolory. Robiło wrażenie. A trzecią rzeczą, która (chyba)
najbardziej wywarła na mnie ogromne wrażenie to balon powietrzny, z którego
puszczane były confetti.
- To jest niesamowite, co tu się dzieje!- Powiedział
zszokowany Harry.
- Wiesz co się będzie działo w ciągu Euro?- Zapytałam
zaciekawiona, czy wie.
- Wyobrażam to sobie! Co raz więcej takich ciekawych lotów
balonami, więcej korków no i więcej pawi skaczących na głowach przechodniów?
Może jeszcze skoki na bungee?
- Mmm… Fajnie by było! Skoczyłbyś? Ja nie wiem… może.
- Ha! Wyobraziłem to sobie. Tylko jak Louis skacze. Jest z siebie
zadowolony do czasu, kiedy się okazuje, że spadły mu spodenki i został w
bokserkach!
- Ha! Śmieszny jesteś.
- Dzięki. I dzięki za uratowanie moich loczków. Może
wpadniesz jutro do nas na obiad?
- Nie ma za co. Nie chcę się wam narzucać. Wiesz.
- Nic się nie stanie. Jutro jest niedziela. Niedzielny
obiad. Liam się postara coś pysznego ugotować. On gotuje pyszne rzeczy. Poznasz
chłopaków!
- Dzięki za zaproszenie! Nie mogę się doczekać!
Do domu jeszcze
był kawałek. A korki nieustępowany, więc postanowiłam spytać o parę rzeczy.
- Jakie lubisz najbardziej zwierzaki?
- Koty! Koty! Koty!
- No! Koty są fajne. Czułeś tremę przed występem w X- Factor
?
- Wiesz. W X- Factor, lekką ale niewielką. Za każdym razem
jak mamy występ gdziekolwiek i przed jakąkolwiek publiką, lekka trema trzyma
każdego z nas.
Dojechaliśmy pod
mój dom.
Harry po chwili się
odezwał:
- Megan, to pamiętaj. Jutro wpadnę 13.30 i jedziemy do mnie.
- Jasne. Nie zapomnę. Dzięki jeszcze raz za wszystko!
- To ja dziękuje- Odparł, kiedy wysiadłam, po czym odjechał,
w domu nikogo nie było. Poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Nawet nie
zauważyłam, kiedy zasnęłam.
Podobał i to bardzo :D
OdpowiedzUsuń:D to super ;D
OdpowiedzUsuńbłagam zmień tło bo tu nić nie widać !!!
OdpowiedzUsuńzmienione xx :D
Usuńej ja dzis 1 maja zaczelam czytac tego bloga i pokaze mi sie 1 rozdzial to znaczy na dole jest do zdjecie hazzzy ale nie ma rozdziału dlaczego?
OdpowiedzUsuńlepiej? :D dzięki za informację :D xx To dla mnie bardzo ważne ;) miłego czytania :) możesz wziąć udział również w sondzie? z góry dziękuje xx
Usuń