Rozdział szesnasty
Leżałam na leżaku i obserwowałam jak Hazziątko biegnie do domu. Gdy zeszliśmy do ogrodu, zdjęłam t-shirta i zobaczyłam, że Harry ma dziwną minę. Chyba jednak liczył, że będziemy się opalać nago.
- Coś nie tak?- Zapytałam.
- Nie, ale muszę skoczyć po kąpielówki.
Ogród był zadbany. Widać było rękę ogrodnika. Nie daleko basenu stał grill i duży drewniany stół. W dali zobaczyłam romantyczną altankę. W ogrodzie było dużo drzew, krzewów i kwiatów. Słońce raziło w oczy, więc założyłam okulary. Wysoki żywopłot osłaniał od spojrzeń przechodniów. Ptaszki śpiewały. Stwierdziłam, że muszę się nasmarować olejkiem. Pierwszy raz w tym roku wychodziłam na słońce. Dobrze się nasmarowałam. Zamknęłam oczy i przysnęłam.
W pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie podnosi z leżaka. Zaczęłam piszczeć i już byłam w wodzie. Woda była przyjemnie ciepła. Wiedziałam, że to Harry i postanowiłam się zemścić. Zaczęłam udawać, że się topie.
Harry zrzucił koszulkę i biegł w kierunku basenu. Gdy odbijał się i miał wskoczyć, zanurkowałam i odpłynęłam w bezpieczne miejsce. Kiedy Harry był pod wodą, ja wypłynęłam, aby nabrać powietrza i zanurkowałam ponownie. Popłynęłam na drugi koniec basenu i szybko wyskoczyłam z basenu i pobiegłam schować się do altanki. Stamtąd mogłam obserwować poczynania Harry’ ego. Chwilę potrwało jak się zorientował, że mnie nie ma w basenie. Zaczął się rozglądać po ogrodzie. Niestety pomarańczowy kolor na moim kostiumie mnie zdradził…
- Widzę cię!- Krzyknął- Zaraz się z tobą policzę- I zaczął gramolić się na brzeg. Gdy wyszedł z basenu i szedł w moim kierunku, wskoczyłam do wody i popłynęłam przed siebie. Harry stanął jak wryty.
- Czy ty mnie musisz tak zaskakiwać?- Powiedział i wskoczył do wody. Pojawił się koło mnie.
- Czym mnie jeszcze zaskoczysz?
- Mam wiele jeszcze talentów, których nie znasz.- Powiedziałam
- Myślałem, że się topisz. Należy ci się lanie! Nie strasz mnie tak
więcej.
- A ty mnie więcej nie wrzucaj do wody.- Odpowiedziałam.
- Dopiero się nasmarowałam olejkiem, a teraz znowu muszę to robić. Za karę ty mnie posmarujesz!
- To mogę robić cały czas- Powiedział.
Na stoliku przy leżaku stał dzbanek z sokiem pomarańczowym i dwie szklanki. Na talerzyku leżały muffinki. Wzięłam do ręki muffinka, który był jeszcze ciepły. Zobaczyłam wchodzącego do domu Chudego Su.
- Dlaczego go nazywacie „Chudym Su?”- Zapytałam.
- On sam się tak kazał nazywać. Podobno kiedyś był chudy… Ale to musiało być baaardzo dawno temu.
- Długo u was pracuje?
- Od początku zespołu.
- Posmarujesz mnie w końcu tym olejkiem, czy mam iść do Chudego Su?
Hazza złapał olejek i zaczął mnie smarować. Miał cudownie miękkie ręce i było mi bardzo miło. W pewnym momencie pocałował mnie w pępek.
- No co ty wyprawiasz?- Krzyknęłam.
- Przepraszam ale nie mogę się powstrzymać.
Pocałował mnie jeszcze raz.
- Tak bosko wyglądasz w tym kostiumie… Ale na pewno lepiej wyglądałabyś bez.
Trochę się speszyłam.
- Przestań się wygłupiać Hazziątko.
Znowu mnie pocałował.
- Przestań! Łaskoczesz mnie!
- To masz tu łaskotki? Zobaczmy gdzie jeszcze je masz.
Zaczął mnie łaskotać gdzie popadnie. Zaczęłam się wyrywać, ale trzymał mnie mocno za ramię. Zaśmiewałam się do rozpuku. W drzwiach pojawił się Chudy Su i przyglądał się, co się dzieje. Jakoś udało mi się wyrwać i zaczęłam uciekać. W pewnym momencie Harry stał tak, że udało mi się go wrzucić do basenu.
- Poczekaj! Ja się jeszcze zemszczę!- Krzyknął
Wyskoczył z basenu, złapał mnie w pasie, przewrócił na trawę i zaczął łaskotać znowu.
- Ała!- Wrzasnęłam i poczułam silny bój w nadgarstku.
Harry nie reagował, łaskocząc mnie dalej.
- Uspokój się!- Wrzasnęłam.
- Co się stało?- Zapytał.
- Boli mnie ręka.
Dotknął mojej ręki, a ja wrzasnęłam znowu.
- Boli cię?
- Nie łaskocze!- Powiedziałam wściekła.- Zdaje się, że mam złamaną rękę.
Na dobre się przeraził.
- Możesz ruszyć ręką?
- Nie za bardzo- Powiedziałam
- No dobrze. Ubieraj się, albo ja cię ubiorę. Jedziemy do lekarza.
Założył mi t-shirta.
- A gdzie masz spodnie?- Zapytał.
- W pokoju- Odpowiedziałam.
- Siedź tutaj. Zaraz ci je przyniosę. Tylko nie zapomnij o butach.- Powiedziałam.
Harry chyba pobił wszelkie rekordy w bieganiu, bo za chwilę był z potrzebnymi rzeczami przy mnie. Założył mi spodenki, buty i sam szybko się ubrał.
Zaczął biec w kierunku domu.
- Pospiesz się. Musimy wsiadać w samochód i szybko jechać do szpitala!
- Poczekaj, muszę wziąć jeszcze paszport i torebkę.
Zanim dotarłam do domu, Harry stał w drzwiach z moją torebką.
- Masz tu paszport?
- Mam- Odpowiedziałam.
- Błagam. Tylko się na mnie nie gniewaj. Ja nie chciałem ci zrobić krzywdy!- Powiedział, gdy wsiadałam do samochodu. Zapiął mnie w pasy, wskoczył do samochodu i pojechaliśmy na ostry dyżur.
Harry jeszcze kilkakrotnie błagał mnie, żebym mu wybaczyła. Za każdym razem mówiłam mu, że to zbieg okoliczności.
Wreszcie przyjął nas lekarz, zrobił mi prześwietlenie i okazało się, że mam pękniętą kość. Bez gipsu się nie obejdzie. „Ładna podróż”- Se pomyślałam.
Założono mi gips i kazano się stawić u lekarza za trzy tygodnie.
* :D Witajcie :> Wybaczcie, ale wczoraj nie miałam za bardzo czasu na wstawienie rozdziału, ale dziś udało mi się :> Mam nadzieję, że się Wam podobał :D
~Meg
dawaj następny, bo ciekawość mnie zżera !
OdpowiedzUsuń:D dobrze. postaram się :D jak dobrze, że rano weszłam tu :DD
OdpowiedzUsuń