Rozdział trzynasty
Siedziałam sama w strefie wolnej. Odprawę paszportową
przeszłam bez problemu.
Ellie i Danielle wraz z Dużym Bo buszowali po sklepach w
strefie wolnocłowej.
Strasznie chciało mi się spać. Wyciągnęłam laptopa i weszłam
na Skype’ a. Na ekranie widziałam pokój. Przy komputerze nikogo nie było.
Usłyszałam śmiechy i zaczęłam się przysłuchiwać rozmowie.
- Zabierz się za porządki!- Krzyczał Li.- Dziewczyny nie
długo przyjadą, a ty chcesz, żeby tu był taki chlew?! Może w dziesięć godzin
się wyrobisz… Niall! Przestań żreć! Zayn! Odkładaj na bok to lusterko i zabierz
się za robotę!
Liam rozstawiał wszystkich po kątach.
- Widziałeś tą brunetkę w pierwszym rzędzie?- Usłyszałam
głos Zayn’ a.- Szaleje za mną.
- Ty tylko o jednym.- Powiedział Niall.- A poza tym, to skąd
wiesz, że ona szaleje za tobą, a nie za mną?
Nigdzie nie widziałam Harry’ ego. Zobaczyłam czyjąś rękę ze
szmatą….
- Hej! Kto nie wyłączył komputera?!- Pojawiła się twarz
Louisa.- O! Cześć! Długo nas tak podglądasz?
- No…. Troszkę.- Powiedziałam.
- Ładnie to tak?!- Zapytał oburzony.
- Chciałam pogadać z Harry’ m.
- Musiał wyskoczyć do sklepu. Pojechał kupić ci prezent.
- Idioto! Miałeś nic nie mówić!- Wrzasnął Niall.
- Cześć Megan!- Na ekranie pojawił się wielki nos Niall’ a,
a potem zaczęła się jakaś przepychanka.- Harry jest strasznie zdenerwowany i od
rana rozstawia nas po kątach. Wreszcie mamy troszkę spokoju… chociaż w jego
ślady idzie Liam…
Zaczęłam się śmiać.
- A jak tam koncert?- Zagadałam.
- Fanki były zachwycone. Peter musiał nas ewakuować z sali,
gdzie odbywał się ten koncert. Lecieliśmy helikopterem, bo nie dało się
wyjechać samochodem.
Trzasnęły drzwi i usłyszałam głos Harry’ ego:
- Hej! Co robicie przy moim komputerze?!
- Urządzamy pogaduchy- Odpowiedział Niall, przesyłając
buziaki.
- O! Cześć! Co ci naopowiadali?- Zapytał, wywalając Niall’ a
sprzed komputera. Harry był uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Nic. Takiego. Zwykłe ploteczki.- Odpowiedziałam-
Słyszałam, że fanki mdlały na waszym wczorajszym koncercie.
- Tak?! Nie zauważyłem. Śpiewałem tylko dla ciebie.
- Szkoda, że tego nie słyszałam.- Zaczęłam się z nim
przekomarzać.- A co mi kupiłeś?
- Dobra. Który to?!- Zapytał chłopaków.
W tym momencie Louis pokazał na Niall’ a, a Niall na Lou.
- Przylecisz, to zobaczysz. Przylecisz. Prawda?
- Głuptasie, siedzę na lotnisku, pilnuje bagaży podręcznych,
dziewczyny buszują po sklepach. Do wylotu mam jeszcze godzinę.
Harry znów się uśmiechnął od ucha do ucha.
- Nie masz pojęcia jak się cieszę.
- My też się cieszymy!- Powiedzieli wszyscy chórkiem.
- Nie podsłuchiwać!- Krzyknął Hazza.
W oddali rozległ się śmiech chłopaków.
Przegadaliśmy o głupotach godzinę. W między czasie znalazły
się dziewczyny i dodały swoje trzy grosze do rozmowy. Usłyszałam, że wzywają
nas do samolotu.
- Cześć Hazzie. Musimy już lecieć
- Buziaki!- Powiedział.
Wyłączyłam komputer. Złapałyśmy nasze bagaże i ruszyliśmy do
samolotu. Dziewczyny znów miały masę toreb.
Stewardessa zaprowadziła nas do pierwszej klasy i wskazała
nam miejsca. Zajęliśmy miejsca.
Zapięliśmy pasy i czekaliśmy na start.
Stewardessa dała nam cukierki. Dzięki Bogu były o smaku
miętowym. Przypomniałam sobie jak leciałam na Rodos ale tam dali nam cukierki
anyżkowe… A FUUUU!!!
Poczułam, że
startujemy. Po paru minutach zapaliło się światełko informujące, że możemy już
rozpiąć pasy. Stewardessa przyszła i zapytała nas, czego się napijemy.
Poprosiłam o sok pomarańczowy, a dziewczyny zamówiły sobie wino.
W pierwszej klasie leciało jeszcze z nami dziesięć osób.
Gruby facet z wąsem, wyglądający na Meksykanina, kobieta w dużych, czarnych
okularach, trzech biznesmenów rozmawiających po cichu ze sobą, babcia z
dziadkiem, młoda para i dziwnie wyglądający mężczyzna. Było jeszcze sporo
miejsc wolnych. Okazało się, że mamy mieć międzylądowanie w Berlinie.
Dostaliśmy śniadanie, które z całą przyjemnością zjadłam. Oczy mi się zamknęły.
Obudził mnie ból bębenków. Okazało się, że już lądujemy w
Berlinie.
Miałam zasnąć, gdy zaczęli wchodzić nowi pasażerowie.
Zobaczyłam jakieś dziwne znajome twarze.
Czy to było
możliwe? Czy to był zespół The Wanted?
- O! Cześć Jay!- Krzyknęła Eleanor.- Nathan! Cześć! Lecicie
całym zespołem?
- Hej!- Odpowiedział Nathan i przyszedł się przywitać.- A
gdzie chłopaki?
- A… Są w Chicago w trasie.
- To czemu nie jesteście z nimi?- Zdziwił się Nath.
- Musiałyśmy zostać w Warszawie i pomóc dziewczynie Harry’
ego przygotować się do lotu do Stanów.
- To Hazzie ma dziewczynę?- Zdziwił się Jay.
- No, tylko puścić ich samych, a już podrywają.- Powiedział
Siva.
- A to wy! Cześć! Gdzie chłopaki?!- Zapytał Tom, który
podszedł do nas.- Widzę, że szykuje się niezły ubaw.
- A gdzie jest ta dziewczyna Hazzy?- Zapytał Max.
- No, właśnie chciałam was przedstawić. Megan, to są chłopcy
z The Wanted. Nie wiem, czy znasz.-Zapytała Ellie.- Tu jest Jay, Nathan, Max
,Tom i Siva.
- Miło mi was poznać. Oczywiście, że was znam. Przecież
Polska, to nie trzeci świat.
- Faktycznie nie. jak jechaliśmy do Polski, to myślałam, że
zastanę lepianki i drogi ziemne. Okazało się, że jesteście dobrze rozwiniętym
krajem.
- Widocznie nie lubiłaś geografii.- Zaśmiałam się.
- Masz rację. Była to moja pięta achillesowa.- Roześmiała
się Ellie.
Weszła stewardessa i kazała chłopakom zająć wolne miejsca.
Jay i Nath siedzieli przede mną.
Stewardessa ponownie rozdała cukierki i sprawdziła, czy
wszyscy są dobrze zapięci w pasy.
Zaczęliśmy kołować na pas startowy.
Meksykanin zaczął coś mówić w swoim
języku, gestykulować i coraz bardziej robić się czerwony.
Stewardessa chciała go uspokoić ale rozpiął pasy. Wstał i
zaczął chodzić między krzesłami.
Przybiegł stewardess z drugiej klasy. Próbował go posadzić ale nic nie
pomagało.
Samolot się zatrzymał. Z głośników usłyszałam, że kapitan
prosi aby wszyscy zajęli miejsca. Mężczyzna wpadł do toalety i zamknął się.
Poczułam, że samolot cofa się. Zawróciliśmy do rękawa…
Stewardessa poprosiła, żeby opuścić samolot. Grzecznie wyszliśmy z samolotu. W
rękawie minęliśmy się z jednostką antyterrorystyczną.
Skierowano nas do małej salki.
- Może to terrorysta?- Zaczął sobie dowcipkować Jay.
Wyjęłam komputer i włączyłam.
Włączył mi się Skype. Na ekranie pojawił się Harry.
- Lecicie?
- Nie… Jesteśmy uziemieni…
- Jak to?! To gdzie wy jesteście?- Zaczął histeryzować
Harry.
- No w Berlinie. Mieliśmy międzylądowanie. Przy starcie
jeden z pasażerów zaczął świrować i zamknął się w toalecie. Teraz siedzimy na
lotnisku i czekamy aż „opróżnią” toaletę.
Harry zaczął się śmiać.
- Cześć Hazza!- Usłyszałam męski głos za sobą.
Nade mną stał Jay.
- Czy ty na pewno jesteś w Berlinie? Cześć Jay. Co ty tam
robisz? I co ty tam robisz z moją dziewczyną?!
- Właśnie ją poznałem i zastanawiam się, czy ci jej nie
odbić. Będziemy mieli trochę czasu…
- Megan! Nie słuchaj go! Trzymaj się lepiej z daleka.
- Zastanowię się.- Zakpiłam sobie.- To może wrócę do Polski?
- Wybij to sobie z głowy. Będę na ciebie czekał na lotnisku.
Jay, z tobą się policzę, jak jej się coś stanie.
Wezwano nas
powrotem do samolotu. Meksykanina nie było. Procedura przedstartowa się
powtórzyła.
Wreszcie
wystartowaliśmy. Następnym przystankiem było Chicago. Mieliśmy opóźnienie ponad
godzinę.
Gdy mogliśmy rozpiąć pasy, chłopcy z The Wanted przyszli do
nas na pogaduchy.
- Byliśmy na koncertach w Niemczech, a teraz lecimy do
Stanów. W Chicago będziemy pięć dni, bo musimy się zaklimatyzować. Musimy
urządzić spotkanie.- Nawijał Max.- Może pośpiewamy sobie piosenki.
- A propos!- Powiedziałam.- Wysłałam do was list z prośbą o
nagranie wspólnej piosenki.
- To TY?!- Zapytał zdziwiony Jay.- To jest całkiem niezły
pomysł.
- Moglibyście mi podpowiedzieć na mój list, a nie że się
poznajemy w powietrzu
Jay zrobił smutną minę.
- Gdybym wiedział, to bym odpisał… Duży Bo, możesz się
przesiąść?
- NIE!!!- Odpowiedział Duży Bo.
- Megan, to chodź do nas!
- Nie puszczę! Nie chcę stracić tej roboty! Mam przykaz
pilnowania wszystkich trzech, więc łapy z daleka, bo będę musiał użyć siły.
Widziałam, że Bo żartuje. Chłopaki siedzieli tyłem do lotu i
gadali jak najęci. Ellie i Danielle rozmawiały z Max’ em i Tom’ em i Sivą.
Dowcipkowaliśmy do obiadu.
Stewardessy podały obiad i poczułam, że jestem strasznie
zmęczona, rozłożyłam sobie fotel, a stewardessa przykryła mnie kocem.
- Idę spać!- Zakomunikowałam.
Jay i Nathan
rozłożyli także swoje fotele i krzyknęli:
- My też!
- Będę mógł powiedzieć, że spałem z tobą.- Powiedział Jay.
Włożyłam słuchawki
do uszu i włączyłam muzykę.
Nie wiem, kiedy
zasnęłam.
* Witam Was kochane Czytelniczki ;) Właśnie zdałam sobie sprawę, że moje opowiadanie, jest dla Was, jak jakaś miła lektura ;) To znaczy wydaje mi się, że tak jest :D Jak przeczytałyście do opowiadania dochodzi jeszcze jeden zespół ;) The Wanted. Mam nadzieję, że rozdział był tak samo interesujący i wciągający, jak pozostałe. Mam nadzieję, że jutro tego rozdziału na rzadnym innym blogu nie znajdę... Ale cóż... Zazdrość nie ma granic, prawda? Mimo wszystko bloga prowadzę dalej i nie będę sobie za bardzo zawracała głowy tym, że ktoś mi ukradł rozdział mojego opowiadania ;)
PS. Ktoś wie, o co chodzi z tą pocztą Nialla? Ja już sama nie wiem, o co chodzi :) Nie nadążam :>
PS. Ktoś wie, o co chodzi z tą pocztą Nialla? Ja już sama nie wiem, o co chodzi :) Nie nadążam :>
+ Mam dla Was także niespodziankę, którą znalazłam dziś w sieci :> Może widziałyście, ale mnie to zdjęcie rozwaliło xD ~ Meg
wow, wspaniałe opowiadanie! Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział! xx
OdpowiedzUsuńsuper :D już niebawem wrzucę :D fajnie, że się podoba :D
OdpowiedzUsuńZajebiste :D ale czemu TW? ;x nie lubię ich xd ej mam nadzieję , że ten chłopak z TW nie odbije dziewczyny Harremu? ;c a z tą pocztą to jakieś fanki mu ukradły czy coś , jakieś nienormalne xd
OdpowiedzUsuńa bo tak, jakoś zachciało mi się TW :> Mogę Tobie, jak i zarówno innym zdradzić, że u mnie nie jest tak, jak w realu :) Czyli The Wanted się lubią z One Direction ;] Justyna, odpowiadam na Twoje pytanie: Ponieważ The Wanted, to konkurencja One Direction i dobrze wiemy, że się nie lubią nawzajem, to pomyślałam sobie, że mogłoby być tak, że jednak się lubią xD Z chęcią usłyszałabym ich wspólny kawałek :> Miłoby było tak według mnie go usłyszeć :D
OdpowiedzUsuńAaa, rozumiem ;x
OdpowiedzUsuń