Obudziłam się następnego
dnia i poczułam się jak nowo narodzona. Usiadłam i nie kręciło mi się w głowie.
Byłam zszokowana. Koniak pomógł! No to wstajemy - pomyślałam. Wstałam i poszłam
do łazienki i postanowiłam się wykąpać. Po prysznicu umyłam zęby i zrobiłam
makijaż. Gdy wyszłam z łazienki, Harry jeszcze spał. Wzięłam laptopa i wyszłam
na taras. Ciekawa byłam, czy przynieśli ryby. Wyjrzałam i zobaczyłam wiadro, w
którym były rybki. Dźwignęłam wiadro i zaniosłam je na taras. Po niedługim
czasie pojawiły się delfiny. Wzięłam rybę i rzuciłam do wody. Jeden, który był
najbliżej, podpłynął i złapał rybkę, poczym wynurzył swój uśmiechnięty
pyszczek. Rzuciłam następną. Całe stadko podpłynęło do mnie. Rzucałam ryby jak
zahipnotyzowana. Delfiny łapały w locie ryby, a ja zaczęłam się głośno śmiać.
Wiedziałam, że to na pewno te, które mi uratowały życie. Gdy wiadro było już
puste rzuciłam ostatnią rybkę i rzuciłam:
- Do jutra.
- Co do jutra? - zapytał Harry.
Podskoczyłam wystraszona.
- Obudziłeś się, czy ja cię obudziłam?
- Obudził mnie czyjś śmiech.
- A od dawna tu stoisz?
- Obserwowałam troszkę, jak karmiłaś delfiny. Był to bardzo
miły widok - uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie.
- Jak się czujesz? Chyba dobrze?
- No, znacznie lepiej niż wczoraj.
Delfiny odpłynęły, a my usiedliśmy na leżakach.
- Poczekaj, zadzwonię, żeby przynieśli nam kawę - powiedział
Harry i wyszedł. Włączyłam Skype, który zaraz się odezwał.
- Cześć słońce! Jak się miewasz?
- Cudownie mamo!
- A jak tam głowa? Nie kręci ci się w głowie?
- A ty skąd to wiesz?
- No, od twojego męża.
- Dzwonił do ciebie?
- Był ciężko przestraszony i zadzwonił do mnie.
- Ja się jeszcze z nim policzę…- powiedziałam.
- Zostaw biednego Harryego - powiedziała mama.
- A co go tak bronisz?
- Cieszę się, że mi powiedział, że źle się czujesz.
- Ale nie musiał cię martwić.
- Musiał z kimś pogadać. Był ciężko przerażony. Chciał
pogadać z Michałem, co może być przyczyną twojego zachowania. Michał poradził,
żeby sprowadził lekarza, bo tak przez internet ciężko stwierdzić, co ci jest.
Wiem, że rozmawiali po wizycie lekarskiej, a Michał stwierdził, że faktycznie
może być to stres. Trochę się zaniepokoił, ale powiedział, że jak wrócicie do
Warszawy, to weźmie cię na badania do siebie.
- Do żadnego szpitala nie idę! Możesz być tego pewna!
- Słucham? Co powiedziałaś?! Zabierze cię tylko na badania.
Skype zadźwięczał i na ekranie pojawiła się Danielle z Liamem.
- Cześć Megan! Jak się miewasz? Dzień dobry Aniu!-
powiedzieli do mnie i do mamy.
- Wy też już wiecie?
- No, Harry dzwonił do nas wczoraj. Strasznie się o ciebie
martwił.
Mama się zaśmiała.
Na Skype pojawili się Ellie i Louis.
- O! Widzę, że jesteś już zdrowa! Mówiłem Harryemu, że to
przejściowe. Cześć wszystkim!- powiedział - Robimy konferencje. Brakuje Nialla
i Zayna. O chłopcy się do nas dołączyli.
- Cześć wszystkim!!! Fajnie tak rozmawiać w ósemkę!
- W dziewiątkę!- rzucił Michał, który pojawił się przy mamie
- Jak się miewasz?
- Dziękuję, dobrze.
- Ale nas wystraszyłaś! - powiedział Niall.
- I co? Masz poranne mdłości? - zapytała Ellie.
- Co?! - zgłupiałam totalnie.
- Harry nam powiedział, że jesteś w ciąży - powiedzieli
wszyscy chórkiem.
- Hmm… Widzę, że jesteście lepiej poinformowani ode mnie -
zaczęłam się śmiać - Ale to fałszywy alarm. Przeżyłam ostatnio dwie stresujące
sytuacje i mój organizm tak zareagował.
- Ja ci radzę. Zrób sobie testy ciążowe - powiedział Louis.
Ellie dała mu kuksańca. Pozostali ryknęli śmiechem.
- To, że Ellie jest w ciąży, to nieznaczny, że wszystkie
jesteśmy - powiedziałam.
- Ellie, a jak ty się czujesz? - zapytał Michał.
- Po tych lekach, o których mi powiedziałeś, to trochę
lepiej. Mieliśmy problem ze znalezieniem ich, ale zostały sprowadzone i wszystko gra.
Najważniejsze, że już nie rzygam.
Usłyszałam, że coś się dzieje w domku.
- O! Harry wrócił - powiedziałam do wszystkich. Drzwi na
taras się otworzyły i Harry wniósł kawę - przywitajcie się.
- Cześć wszystkim! - powiedział Hazzie.
- No i co robisz jakieś afery ciążowe?! - krzyknął Liam -
Myśmy już kupili wam prezent!
- Będzie musiał poczekać- powiedziałam.
- Ale taki super prezent, że nikt nas nie przebije!
Starajcie się, bo prezent będzie na was czekał! - krzyknął Liam.
- Uspokój się!- Liam dostał kuksańca od Danielle - Aua!-
wszyscy usłyszeli.
- Idź stąd!- powiedziała Danielle - Bo jeszcze coś głupiego
walniesz.
- A dla nas macie prezent? - zapytał Lou.
- Nic nie powiem - rzuciła Danielle.
- No, powiedz no! - powiedział natarczywie Lou.
- Lou, uspokój się! Bo cię zaraz odstawie od komputera! -
powiedziała groźnie Ellie.
- Robi się ciekawie - powiedział Niall.
- Chcesz też tak skończyć?! - zapytał Zayn, siedzący obok
Nialla.
- Chcę i żałuję, że nieudało mi się załapać na piąty ślub…-
rzucił Niall.
Wszyscy się roześmiali.
- Nie, przejmuj się. Będziemy na twoim ślubie - powiedziała
mama.
- Jako goście honorowi! - powiedział Niall.
- UUU…. To plany widzę, że już są! – powiedziałam - A Kasia
już wie?
- Jeszcze nie - Niall posmutniał - Ewelina na razie nie chce
nic zdradzać.
- Wy nie wiecie, ale Niall kupił już pierścionek! Jakoś tego
pierścionka nie widzę w domu…- oznajmił Zayn.
Niall się zrobił czerwony.
- Niall! Moje gratulacje! Rozumiem, że zostałeś przyjęty?! -
zapytałam.
Niall zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
- Uważaj, bo on zaraz wybuchnie! - krzyknął Louis- Zayn!
Wody!
- Wszystko w porządku - powiedział Niall. Wszyscy zaczęli
składać mu gratulacje.
Przyjrzałam się Niallowi. Był trochę spokojniejszy. Tak
jakby bardziej pewny siebie.
- My musimy już lecieć! - powiedziała mama - Za chwilę
jedziemy na wycieczkę, zobaczyć diabły tasmańskie. Do usłyszenia następnym
razem! Część Megan i uważaj na siebie! Harry, pamiętaj co mi obiecałeś! Wszyscy
się pożegnali i mama z Michałem zrobili się offline.
- Megan, opowiedz, jak to było z tymi delfinami! - poprosił
Zayn.
Opowiedziałam całe swoje przeżycie. Harry stał za mną i
czułam, że oparł się o mnie.
- Super miałaś przygodę! - powiedział Louis.
- Ale konsekwencje nie były ciekawe… - odpowiedziałam.
- To trzymaj się z dala od wody! - rzucił Liam.
- Od oceanu na pewno będę się trzymać z daleka -
powiedziałam.
Pożegnaliśmy się i wyłączyłam komputer. Kawa mi lekko
przestygła i wzięłam filiżankę do ręki.
- No i widzisz, coś ty narobił? Co ci przyszło do głowy
mówić, że jestem w ciąży?!
- Bo tak myślałem…- powiedział Harry przytulając się do
mnie.
- Na następny raz, jak będziesz miał jakieś podejrzenia, to
najpierw zapytaj oto mnie, a nie że rozpowiadasz wszystko dookoła….
- Dobrze. Już nie będę. Obiecuję, ale wczoraj byłem tak
zdenerwowany, że musiałem z kimś pogadać…
- Z wszystkimi?!
- Najpierw rozmawiałem z twoją mamą, a głównie Michałem, bo
nie wiedziałem, co robić… Potem wszyscy się po włączali do rozmowy, tak jak
dzisiaj i jakoś tak poszło… cieszę się, że zaczęło się układać Niallowi. Po
przeżyciach z poprzednią dziewczyną, myślałem, że się nie zdecyduje na następny
związek… Chcesz śniadanie?
Harry wstał i poszedł
do pokoju. Za chwilę wjechał wózkiem na taras. Ustawił talerze na stoliku.
Wózek postawił tak, żeby było nam wygodnie sięgać i usiadł obok mnie.
Zjedliśmy śniadanie i zaczęłam zbierać rzeczy na wózek, aby
go wystawić. Gdy wróciłam, Harry był pod prysznicem i głośno śpiewał. Po chwili
usłyszałam wrzask. No tak… znowu szampon ma w oczach - pomyślałam. Wzięłam
leżak i rozstawiłam go na tarasie. Przebrałam się w kostium. Poszłam i
położyłam się na leżaku. Zaczęłam czytać książkę, którą kupiłam na Okęciu.
Po pewnym czasie przyszedł Harry i dostałam klapsa.
- Dlaczego nie przyszłaś mnie ratować?
- Grabisz sobie, a co wody zabrakło? - zapytałam niewinnie.
- Myślałem, że przyjdziesz pod prysznic…
- Już się zdążyłam wykąpać.
- No, tak zapomniałem wprowadzić…
- Czego?
- Zakazu samodzielnego kąpania.
- I tak będę łamać ten zakaz. Nie wiesz, że Polacy się
wyspecjalizowali w łamaniu zakazów?!
- Tego nie wiedziałem - powiedział Hazza.
- Nie próbuj mi zakazywać czegoś, bo i tak i tak to złamię -
uśmiechnęłam się łobuzersko.
Musiałam skorzystać z toalety, więc wstałam.
- Gdzie idziesz?!
- Tam, gdzie król chodzi piechotą…- odpowiedziałam.
Gdy wyszłam z toalety, Harry leżał na łóżku.
- A ty czemu nie na tarasie? - zapytałam.
- Może się postaramy?
- Nie.
- Louis nam kazał…
- Nie. Dlatego, że nam kazał.
- No, chodź tu do mnie - powiedział Harry.
- Idę na taras - odpowiedziałam krótko.
- No nie bądź taka. Chodź do mnie.
- Nie. Żebyś znowu na Skype opowiadał nie wiadomo co?!
- A, to cię boli…
Wyszłam na taras i
położyłam się na leżaku. Zaczęłam się opalać.
Nagle ktoś stanął nade mną, ale kto to mógł być? No tak.
Nikt inny prócz jednej osoby.
- Nie zasłaniaj mi słońca - powiedziałam sucho.
- Czy ja mam cię zabrać do pokoju? - zapytał.
- Tylko spróbuj - powiedziałam zła - Mam ochotę się opalać i
koniec.
- Ja chcę co innego robić i też koniec.
- No, to mamy problem. To idź sobie do łóżka, a ja się
poopalam.
- Tak sam mam iść do łóżka?!
- Odsłoń mi wreszcie to słońce! - powiedziałam wściekła -
Nie chodzę z nikim do łóżka, jeśli ktoś mi każe!
- A jak cię poproszę?
- Jestem za bardzo na ciebie zła. Idź sobie.
Harry poszedł. Trochę mi się zrobiło głupio, że go tak
potraktowałam, ale nie lubiłam jak ktoś
mi każe zrobić coś, na co nie mam
ochoty. On tego nie mógł zrozumieć… Poza tym byłam tak wściekła na Harryego, za
to że opowiadał wszystkim dookoła jakieś głupoty. Jak on tak mógł?! Ja nie
opowiadam żadnych durnych i wyssanych z palca opowieści… Tak szybko mu nie
odpuszczę - pomyślałam. Po godzinie zaczęło mi się nudzić. Zaczęłam się
zastanawiać, co robi Harry. Wstałam z leżaka i postanowiłam, że sobie porysuję.
Weszłam do pokoju. Hazzy nie było. Może jest w łazience? - pomyślałam. Wzięłam
blok, ołówek i parę niezbędnych rzeczy i wyszłam na taras. Właściwie, to
pierwszy raz prawdziwie się pokłóciłam z Harrym… Zrobiło mi się przykro. Może
nie miałam racji, że mu zrobiłam taką awanturę? - pomyślałam. Popatrzyłam na
moją obrączkę. Lśniła jak nigdy. Zaczęłam ją obracać wokół palca. Różne myśli
przechodziły mi przez głowę. Już miałam wstać i szukać Harryego, gdy on pojawił
się na tarasie. Trzymał w ręku pudełko.
- Wybaczysz mi? - zapytał i spojrzał błagalnym spojrzeniem
prosto w moje oczy. Podał mi pudełko- To na przeprosiny. Proszę, wybacz mi. Nie
gniewaj się już na mnie. Proszę - oczywiście uśmiechnął się tym swoim pięknym
uśmiechem. Otworzyłam pudełko. W środku zobaczyłam złotą bransoletkę z
zawieszką serduszkiem również złotym.
- To, wybaczysz mi?
- Głuptasie, wybaczyłam. Nie potrafię się na ciebie długo
gniewać. Harry mnie pocałował.
- To zgoda?
- Zgoda.
- Ale jesteś już czarna - powiedział.
- Opalenizna? - zapytałam.
- Mhm…- odpowiedział - rodzona mama cię nie pozna. Szkoda
tylko, że masz paski…
Nie zrozumiałam, o co mu chodzi.
- O czym mówisz? - zapytałam.
Pokazał na kostium.
- Mogłabyś się tu opalać nago.
Roześmiałam się.
- Bardzo śmieszne.
W tym momencie jakiś mężczyzna przepłynął pod naszym
tarasem.
- Widzisz? Pierwszy raz, od momentu kiedy tu przyjechaliśmy,
ktoś tu pływa…
- Dlatego nie mam zamiaru się opalać nago. Jak chcesz, to
możesz, ale ja nie – powiedziałam -
założysz mi tą bransoletkę? - zapytałam.
- Podoba ci się?
- Bardzo! Jest piękna!- powiedziałam.
Harry się uśmiechnął. Pochylił się nade mną i mnie
pocałował.
- Wiesz, mam ochotę na whiskey - powiedziałam.
Harry poszedł do domku i przyniósł dwie szklaneczki.
Sączyliśmy whiskey siedząc obok siebie. Harry mnie objął i było mi bardzo
dobrze. Pocałowałam go w policzek.
- A to za co? - zapytał.
- Za to, że jesteś taki wyrozumiały i znosisz moje humory.
Przepraszam cię.
- Miałaś trochę racji. Byłem głupi, że tak wszystkim poopowiadałem.
Przemyślałem to. Już więcej bez uzgodnienia z tobą nie powiem.
- Harry, wziąłeś waszą płytę? - zapytałam.
- A co?
- Posłuchałabym jej.
- A może chcesz posłuchać w oryginale?
Pomyślałam sobie - Ale
to nie to samo - i zgodziłam się.
Objął mnie wpół i zaczął śpiewać obie piosenki. Tą ze ślubu
i tą, którą ostatnio napisał. Słońce powoli zachodziło i zaczęliśmy się jemu
przyglądać.
- To idziemy na tańce? - zapytał.
- Z miłą chęcią - odpowiedziałam.
- No, to idziemy się ubierać - zarządził.
Doszliśmy do wniosku, ze pójdziemy jeszcze na kolację, a
potem na tańce. Założyłam czerwoną sukienkę bez ramiączek. Harry założył biały
garnitur. Umalowałam się trochę mocniej, niż zwykle i poszliśmy do restauracji.
Na tablicy zobaczyłam, że jutro ma być wieczór seszelski. Postanowiłam namówić
Hazzę, abyśmy poszli. Po kolacji poszliśmy do sali, gdzie leciała już głośna
muzyka. Dzięki Bogu sala miała taras, więc wyszliśmy na niego i zaczęliśmy tam
tańczyć. Było cudownie. W pewnym momencie orkiestra zagrała „More Than
This”. Harry złapał mnie wpół, przytulił
mnie do siebie i zaczął mi śpiewać do ucha. Było to cudowne. Słońce dawno
zaszło, a na niebie pojawiły się gwiazdy. Pokazałam Hazzie’ emu gwiazdozbiór
lwa.
- Przejdziemy się gdzieś? - zapytałam, gdy skończyli grać.
- Gdzie tylko chcesz.
Wyszliśmy z sali, zdjęliśmy buty i poszliśmy plażą przed
siebie. Harry przytulał mnie do siebie.
- Usiądziemy? - zapytał.
Usiedliśmy na piachu,
który nadal był ciepły. Zaczęliśmy przyglądać się gwiazdom. W pewnym
momencie zobaczyłam spadającą gwiazdę.
- Zobacz! Spadająca gwiazda! Pomyśl szybko jakieś życzenie! -
powiedziałam.
Pomyślałam sobie: Obyśmy się kochali zawsze tak, jak teraz.
- Pomyślałeś?
- A mam ci powiedzieć?
- Nie, bo się nie sprawdzi.
Przysunął się bliżej do mnie. Położyłam głowę na jego
ramieniu i patrzyłam dalej w gwiaździste niebo. Straciliśmy poczucie czasu. Nie
ważne która była godzina. Ważne, że byliśmy razem. Poczułam, że robi mi się
zimno.
- Harry, musimy już iść, bo zaczyna się robić zimno…
Zdjął marynarkę i narzucił mi ją na ramiona. Wstałam i
zaczęliśmy wracać. Gdy dotarliśmy do hotelu, było już po tańcach i panowała
głucha cisza. Tylko w niektórych domkach paliło się światło.
- Która to godzina? - zapytałam.
- Nie wiem.
- Nie masz komórki?
- Nie wziąłem…
- Szczęśliwi czasu nie liczą - powiedziałam.
Gdy dotarliśmy do domku, okazało się, że jest po trzeciej.
- Hazziątko, rozepniesz mi sukienkę? - szepnęłam mu na ucho.
Harry zaczął mocować się z zamkiem, ale ten nie chciał puścić.
- Coś się zacięło - powiedział- Chyba trzeba będzie rozciąć
sukienkę…
- Ani mi się waż!
- To będziesz spała w sukience - powiedział.
- Ha, ha. Bardzo śmieszne.
Złapałam za zamek.
Przesunęłam, ale zamek ani drgnął.
- Harry, zrób coś!
- Spróbuj zdjąć górą - zaproponował.
- Przecież ona jest wąska! Jak ja mam ją zdjąć?!
- Poczekaj. Spróbuję ja. Stój prosto. Ręce do góry.
Zachciało mi się śmiać z tej sytuacji. Zaczął powoli
podciągać moją sukienkę.
- A nie mogę jej porwać?!- zapytał.
- Nie!
- Dlaczego? Kupię ci nową!
- Bo to jedna z moich ulubionych.. - wymamrotałam spod
sukienki. Harry dostał ataku śmiechu- No i z czego się śmiejesz? - zapytałam
zrozpaczonym głosem.
- To chyba tak zostaniesz na zawsze… nie chcę cię martwić, ale w dół już teraz nie pójdzie.
- To przestań robić sobie jaja i zachowuj się jak mężczyzna!
- To co mężczyzn interesuje, jest już odsłonięte.
Poczułam, że Harry zdejmuje mi majtki.
- Uspokój się. Zdejmij to ze mnie!
- No przecież zdejmuję.
- Ale tą cholerną sukienkę!
Harry szarpnął za sukienkę. Poczułam, że coś pęka i wreszcie
byłam z niej wyzwolona. Nim się zorientowałam byłam już naga. Złapałam piżamę i
pobiegłam do łazienki. Stwierdziłam, że muszę wziąć jeszcze prysznic.
Odkręciłam kurek i poczułam, że Harry za mną stoi.
- Nie będziesz się
kąpać w taką noc sama - powiedział i zaczął mnie całować.
* Hello :) No i jak tam? Weekend się zaczął :) W poniedziałek jadę na zawody z ping ponga.... -.- Za jaką cholerę, nie wiem dlaczego, ponieważ z W-F' u jestem beznadziejna i nienawidzę tego przedmiotu... Trzymajcie za mnie kciuki... Nie chcę się zbłaźnić xD
Wyszło jednak na jaw, że One Direction i The Wanted się nie lubią :( No cóż... Różnie w życiu bywa, nieprawdaż?
~Meg
Rozdział świetny.! czekam na NN
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa dalszego rozwoju akcji ^^
I ten Harry na końcu xdd pokręcony zboczeniec :D
Naprawdę masz talent do pisania :)
Zapraszam również do siebie <3
http://alexis-story.blogspot.com/
dziękuje :) za chwilkę wrzucę kolejny rozdział, także spokojnie :D
UsuńO widzę że czytelników coraz więcej <3. :D Mówiłam że tak będzie. Co ja mogę ci napisać ? Wiesz że się powtarzam ale rozdział cudowny bo jakby inaczej. Czekam na następny <3.
OdpowiedzUsuńDzięki, że wgl. komentujesz :D oczywiście, ja jak zawsze Ci to piszę: za chwilkę dodam kolejny :) no pragnę, aby było co raz więcej czytelników :D
UsuńZałożę ci normalnie Fun Club. Zasługujesz na to, żeby mieć ogromną liczbę czytelników. Czytałam wiele blogów ale ten jest zdecydowanie najlepszy *__* Jeesteś cudowna : D Jesteś twoją ogromną fanką *_*
OdpowiedzUsuń:D dzięki :0 jestem pod wrażeniem :D nie sądziłabym, że aż tak wysoko zajdę :) wystarczy mi funpage na fb :D
Usuń