piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział Siedemdziesiąty dla Was wspaniałych xx


Czekaliśmy na przylot samolotu. Jakiś paparazzi zrobił nam zdjęcie, ale nie przejmowałam się tym. Zapowiedzieli, że samolot będzie miał opóźnienie.
- To co będziemy robić przez godzinę czasu?
- Chodź gdzieś na kawę, a Darcy dostanie soczek- powiedziałam.
Poszliśmy do najbliższej kawiarni na lotnisku. Dzięki Bogu słychać było komunikaty o przylatujących samolotach. Zdążyliśmy wypić kawę. Darcy nawet się nie zalała sokiem. Wyglądała przeuroczo. Miała dżinsy na sobie, pomarańczową koszulkę, a na głowie miała bejsbolówkę. Szczebiotała cały czas, że lekko byliśmy już zmęczeni tym szczebiotem…  Wreszcie zapowiedzieli, że wylądował samolot z Polski. Harry zapłacił za rachunek i wyszliśmy do wyjścia, którym mieli wychodzić pasażerowie. Harry wziął Darcy na rękę, a ona była z tego powodu cała szczęśliwa. Powiedział do Darcy:
- Zobacz tam dziadziuś z babą wyjdą.
- Gdzie?                                                              
- Tam- pokazał Harry- przyglądaj się uważnie. Zaraz wyjdą.
Po jakiś piętnastu minutach, które trwały dla Darcy wiecznością wyszła mama z Michałem i Simonem.
- Baba!- krzyknęła Darcy.
Mama od razu na nas popatrzyła i zaczęła z daleka machać. Szybkim krokiem podeszła do nas i zaczęła się z nami witać.
- Cześć słoneczko!- powiedziała do mnie- a czy to jest moje gwiazdeczka? Taka duża?- zapytała Darcy.
- Tak- odpowiedziała Darcy.
Mama przywitała się z Harrym i wzięła od niego Darcy. Za chwilę za nią pojawił się Michał i Simon. Darcy nie wiedziała z kim się witać. W pewnym momencie zaczepiła jakiegoś obcego mężczyznę i krzyknęła:
- WUJEK!
- Mogę być wujkiem- powiedział mężczyzna.
Przeprosiłam pana i powiedziałam:
- To chodźcie. Zbieramy się.
- A bagaże?
- A… Bagaże…
Okazało się, że mają każdy po walizce, a te walizki były po dwadzieścia kilo. Może Simona walizka nie była taka ciężka. Harry kłócił się z Michałem o bagaż, ale w końcu złapał jedną walizę. Dzięki Bogu walizki były na kółkach.  Poszliśmy do samochodu. Mama z Darcy na rękach, panowie z bagażami, a ja targałam bagaż podręczny mamy. Wsiedliśmy do samochodu i Harry zawiózł nas do domu. W salonie wszyscy czekali niecierpliwie na nas. Włącznie z Kazikiem i Dużym Bo. Powitanie było naprawdę sympatyczne. Ellie z Danielle rzuciły się na mamę, a chłopcy patrzyli zdziwieni.
- Dawno mnie tu nie było- powiedziała mama.
- Za dawno- powiedział jej Niall.
Koło Ellie zaczęli się kręcić Tommie i Jim.
- Cóż to za dorośli mężczyźni?- zapytał Michał, nachylając się do nich- Który z was jest Tommie, a który Jim?
- Ja, Ja!- Krzyknęli obydwoje.
Wszyscy się roześmiali.
- Nie tak sformułowane pytanie- powiedziałam- tak się nie dowiesz, który z nich jest który.
- Ale tatuś się nie wyprze synków- powiedziała mama.
Louis był cały dumny.
- Harry przynieś szpilkę- powiedziała Ellie.
- A po co szpilka?- zapytał Hazzie.
- Żeby przekłuć ten balon.
- Nie trzeba, nie trzeba. Niech będzie dumny ze swoich synków- powiedział Harry.
Duży Bo złapał bagaże i zaniósł je do pokoi. Chłopcy rzucili się na Simona, a my z mamą i z Michałem poszliśmy na górę. Oczywiście Darcy cały czas przy babci.
- Baba, chodź- powiedziała Darcy, kiedy przechodziliśmy koło jej pokoju.
- Gdzie ty mnie prowadzisz?- zapytała mama.
- Pewnie Darcy chce ci pokazać swoje wczorajsze dzieło- powiedziałam do mamy.
- Tak- odpowiedziała Darcy bardzo poważnie.
Gdy weszliśmy do pokoju Darcy pobiegła do ściany i zaczęła mówić:
- Tu jeśt wujek Niall, tu mama, tu Darcy, tu tata, tu wujek Zayn, tu ciocia Ellie, tu Tommie i Jim, tu wujek Lou, ciocia Dani i wujek Li.
- No proszę! Jakie piękne dzieło!- powiedział Michał- sama tak namalowałaś?
- Plawie.
- Trochę pomógł wujek Niall, prawda?- powiedziałam.
- Tak- odparła stanowczo.
Po wizycie w pokoju Darcy, poszliśmy do pokoju rodziców, gdzie już stały ich walizki. Simon został na dole z chłopakami.
- To się rozpakujcie. Jak skończycie, to zejdźcie na dół na podwieczorek. Kazik przechodził samego siebie- oznajmiłam.
- Cio mi psiwioźłaś?- zapytała Darcy patrząc na walizki.
- Darcy, kochanie. To tak nie ładnie, żeby się dopominać o prezenty- powiedziałam.
- Ale baba coś na pewno psiwioźła.
- Pewnie przywiozła, ale nie wolno się tak dopytywać. Zostawimy teraz dziadków i pójdziemy do pokoju i porozmawiamy.
-  Ale ja chcie plezent!
- Idziemy.
Wzięłam ją za rękę i wyprowadziłam z pokoju. Gdy weszłyśmy do nas, powiedziałam:
- Darcy. To bardzo nie ładnie upominać się o prezenty dla siebie. Dałaś laurkę?
- Nie.
- No właśnie. Baba na pewno coś dla ciebie ma i na pewno ci przyniesie. Wtedy musisz podziękować. Pamiętaj. Poszukaj laurek dla baby i dla dziadzi, bo na pewno zaraz do nas przyjdą.
Pobiegła do siebie do pokoju i usłyszałam jakieś dziwne dźwięki. Poszłam zobaczyć, co się dzieję. Darcy wyrzucała wszystko z regału.
- Co ty robisz?!- powiedziałam.
- Darcy siuka laulek.
- Ale nie można wyrzucać wszystkiego na podłogę. Musisz posprzątać.
- Nie będę śpsiątać!
- A kto tu tak nabrudził?
- Darcy.
- To Darcy posprząta.
- Nie będę.
- Darcy. Wychodzę teraz na dziesięć minut. Będę obok. Jak przyjdę, ma być czysto. Wszystko ma być posprzątane. Jak nie, to będziesz siedzieć tu w pokoju i nie będzie ci wolno wychodzić.
Tak jak powiedziałam, wyszłam.
Mała złośnica- pomyślałam.
Włączyłam krzykacza i słyszałam, że nadal coś upada na podłogę. Po krótkim czasie zapukała mama.
- Czy mogę iść do Darcy?
- Nie. Ma jeszcze siedem minut, aby zrobić porządek w pokoju, a zrobiła się bardzo krnąbrna. Powiedziałam jej, że jeśli nie zrobi porządku w pokoju w ciągu dziesięciu minut, to nie będzie mogła z niego wychodzić. Musi się nauczyć, że szukając czegoś, nie wolno wyrzucać.
- A co? Czegoś szuka?
- Tak i wszystko wyrzuca z regału. Jak słychać- pokazałam palcem na krzykacza.
- Wiesz. Może ona nie będzie wiedziała, co to jest dziesięć minut, ale jak będzie sprzątać, to będzie dobrze- powiedziała mama- Tu przywiozłam prezenty dla was.
- Mamo… Ale po co?!- powiedziałam.
- Bo miałam taką chęć?- powiedziała mama kiwając mi palcem przed nosem- głównie mam prezenty dla Darcy, ale żeby wam nie było przykro, to też są i dla was. Takie małe.
- Och mamo!- rzuciłam się mamie na szyję.
- Muszę lecieć na dół, żeby wziąć Kazika do siebie, aby mi pomógł rozpakować bagaże…
- Do czego ci Kazik potrzebny?!
- A te wszystkie kiełbasy, szynki… Śledzie?! Sama mam to targać?!
Roześmiałam się.
- Oj, śledzie to się przydadzą. Zdaje się, że będę musiała Kazika pogonić, żeby zrobił te śledzie…
- Co? Zaczynają ci się zachciewajki?
- Jeszcze nie.
- To zostaw te śledzie na czas, kiedy będziesz miała na nie zachciewajki.
- No, nie wiem, czy Niall jak zobaczy, że są śledzie, wytrzyma tyle czasu…
- Pewnie ci się nie długo zaczną.
- Powiem szczerze, że jak cię zobaczyłam, to jakoś od razu zachciało mi się śledzi…
Mama parsknęła śmiechem. Ktoś zapukał do drzwi. To był Michał.
- Aniu. Nie wiem, czy nie pękły jedne śledzie, bo jakoś dziwnie pachnie w tej walizce…
Mama z przerażeniem wyleciała z pokoju. Popatrzyłam na zegarek. Darcy zostały jeszcze dwie minutki, więc położyłam prezenty od mamy na łóżku. Wszystkie. Co do jednego. Poukładałam je ładnie. Posegregowałam. Dla Harrego, dla mnie i fura różnych prezentów, od małego do dużego, dla Darcy. Jeden był dla nas obydwojga. Gdy to skończyłam, poszłam do pokoju Darcy. To co się działo w jej pokoju przechodziło ludzkie pojęcie. Wszędzie walały się jakieś śmieci, jakieś kartki, jakieś kredki, a Darcy siedziała w tym wszystkim na podłodze i rysowała zadowolona z siebie.
- Darcy! Miałaś posprzątać!
- Nie.
- Co to znaczy nie?! Miałaś posprzątać.
- To pośpsiątaj.
- Tak się nie będziemy bawić moja panno. Powiedziałam ci jaka będzie kara, kiedy nie posprzątasz. Baba przywiozła dla ciebie prezenty. Leżą u nas w pokoju, ale ich nie dostaniesz, bo mnie nie słuchałaś.
Darcy wstała i poszła w kierunku drzwi. Stanęłam jej na drodze i powiedziałam:
- Nie ma. Nie wyjdziesz.
- Wyjdę- powiedziała zdecydowanym głosem i zaczęła mnie bić. Na to wszedł Harry. Złapał Darcy i odciągnął ją ode mnie.
- Co ty robisz?!- zapytał ostro.
- Mama jeśt niedobla.
- Co to znaczy, że mama jest niedobra? A kto tu zrobił taki bałagan?- popatrzył na pokój.
Darcy popatrzyła na niego spode łba.
- Mama- powiedziała.
- Nie kłam Darcy- powiedziałam.
- To ty kłamieś- powiedziała Darcy.
- Darcy ma zakaz wychodzenia z pokoju, ponieważ zrobiła tutaj bałagan, prosiłam ją, żeby posprzątała. Powiedziała, że nie posprząta. Że ja mam posprzątać. Dałam jej dziesięć minut na posprzątanie i widzisz. Wygląda to jak wygląda. Jak powiedziałam, że nie wyjdzie z pokoju, to zaczęła mnie bić.
Zobaczyłam, że Harremu zaczyna szczęka nerwowo chodzić.
- Darcy jest niegrzeczna- powiedział przez zęby- zdaje się, że będę musiał z panią porozmawiać. Proszę pani- powiedział do Darcy- kochanie czy możesz nas zostawić samych?- popatrzył na mnie i  zobaczyłam, że mówi to poważnie.
- Już wychodzę- powiedziałam krótko i wyszłam. Krzykacz był włączony, więc słyszałam wszystko, co tam się dzieje:
- Darcy. Byłaś bardzo niegrzeczna. Nie wolno nikogo bić- powiedział Harry.
- A ty mnie biłeś!- odpysknęła.
Byłam ciekawa, co na to odpowie.
- Dostałaś ode mnie klapsa. To nie jest bicie. Ty mamie nie dałaś klapsa, tylko ją  biłaś, bo widziałem- powiedział- nie bądź bezczelna Darcy, bo będzie jeszcze gorsza kara, jaką ci mama dała.
- Ale tam sią pjezienty. Nie będę spsiątać- zacięła się.
- To nie dostaniesz kolacji- powiedział Harry.
- Nie dobly tata- usłyszałam.
Zdaje się, że podeszła i go uderzyła, bo usłyszałam podniesiony głos Harrego:
- Co ty robisz?!
 Po chwili usłyszałam ryk Darcy. Nie mogłam teraz tam wejść, żeby nie podważać autorytetu Hazziego.  Pozostało mi tylko czekać, aż Harry wyjdzie z pokoju. Po chwili Harry wyszedł i zamknął drzwi na haczyk, który został zainstalowany w drzwiach.
- Co się stało?- zapytałam przyciszonym głosem.
- Doigrała się- próbował się uspokoić.
- Co to znaczy doigrała się?
- Dostała w tyłek.
- I dlatego tak ryczy?
Harry wyłączył krzykacza.
- Nie musimy jej słuchać- powiedział- wyobraź sobie, że Simon przywiózł dla nas propozycję nie do odrzucenia.
- To znaczy?
- Organizuje jakiś koncert charytatywny i zaproponował nam, żebyśmy wystąpili.
- A gdzie ten koncert ma być?- zapytałam- I kiedy?
- Koncert ma być w Londynie za dwa miesiące, a potem ma być drugi w Berlinie. Właśnie się zastanawiam nad tym, bo pewnie nie będziesz mogła polecieć…
- Danielle pewnie też nie- powiedziałam.
- Musimy się naradzić z chłopakami.
- Dobrze by było, żebyście polecieli, bo na cele charytatywne to zawsze jest mile widziane- powiedziałam- tu leżą prezenty. To jest dla ciebie. To jest dla nas, a to jest dla mnie- wskazałam na łóżko. Harry wziął paczkę i zaczął ją rozpakowywać. W pudełku była bardzo ładna mucha. Była jedwabna w kolorze fioletu.
- Jaka super mucha- powiedział  Harry, który był mile zaskoczony. Wyjął ją- rany! Jedwabna. Super!
Otworzyłam swoją paczkę, która była znacznie większa od Harrego. W środku znalazłam czerwoną bluzkę ciążową z napisem: SUPER MUM. Harry się uśmiechnął.
- Przymierz! Proszę!
- Moje dziecko tego nie uważa- powiedziałam smutno.
- Nie opowiadaj takich rzeczy! Jesteś świetną mamą- powiedział Harry- a ona jest niegrzeczna. Założyłam bluzkę. Była rozwojowa. Bardzo mi się spodobała.
 Harry włączył krzykacza. W pokoju panowała dziwna cisza, co było dosyć niepokojące. Otworzył więc drzwi. Wszedł do pokoju.
- Gdzie ona jest?!
- Może w łazience?- podpowiedziałam mu wchodząc do pokoju. Oczywiście bałagan jaki był, taki był, ale zauważyłam, że drugie drzwi są otwarte.
 Wybiegłam na korytarz. Gdzie ona mogła pójść? Poszłam do pokoju rodziców, ale nie było jej tam. Zajrzałam do Nialla, ale nikogo nie było. Harry pobiegł do salonu. Za chwilę usłyszałam ryk Darcy i wiedziałam, że się znalazła. Po chwili byli już na górze. Darcy kopała, wierzgała jak mogła, ale Harry mocno ją trzymał. Weszli do niej do pokoju. Usłyszałam zgrzyt zamka, więc czym prędzej pobiegłam przez nasz pokój i wpadłam do pokoju Darcy.
- Kochanie. Proszę zostaw mnie z Darcy samych- oznajmił Hazzie.
Wyszłam z pokoju i wyłączyłam czym prędzej krzykacza. Usłyszałam przez uchylone drzwi ryk Darcy. Po krótkim czasie Harry wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi.
- Gdzie ją znalazłeś?- zapytałam.
- W kuchni u Kazika- powiedział- jeszcze się Kazikowi oberwało, że nie odprowadził jej na górę. Po pierwsze sama zeszła po schodach, czego wie, że nie wolno jej robić, a po drugie kazaliśmy jej posprzątać w pokoju, po trzecie miała w nim zostać, dopóki jej nie pozwolimy wyjść- powiedział zły.
To pewnie chłopcy tak na nią źle wpływają- pomyślałam.
- Nie denerwuj się. Jakoś musimy wspólnie przez to przejść- powiedziałam- teraz będzie podobno coraz gorzej…
- Hah… Dzięki za pocieszenie- powiedział Harry- tak jej wkropiłem, że powinna zapamiętać. Na pewno to poczuła.
- Nic jej nie zrobiłeś?
- Paskiem dostała. I to po pupie. Notabene gołej.
- No to zapamięta…- powiedziałam.
- Jak ona może być taka nieposłuszna?
Widziałam, że Harry ma wyrzuty sumienia.
- Nie przejmuj się. Uzbierało jej się- powiedziałam- chodź. Zobaczymy, co dostaliśmy wspólnie.
Podeszliśmy do łóżka. Harry podał mi prezent i powiedział:
- Rozpakuj.
W  środku były prześliczne śpioszki.
- Jakie śliczne- powiedziałam.
Widziałam, że Harremu też się podobają.
- Chcesz przymierzyć?- zapytałam.
Harry się uśmiechnął.
- Wiesz, jak mnie rozbroić- powiedział i przytulił mnie do siebie- jak myślisz, co ona robi?
- Nie wiem- odpowiedziałam krótko- pójdę zobaczyć.
- Poczekaj. Włączymy krzykacza i posłuchamy, co tam się dzieje- zatrzymał mnie i włączył krzykacza. Słychać było jakieś mamrotanie.
-  Poczekaj. Może pójdę jej pomóc, bo sama nie da sobie rady z tym wszystkim- powiedziałam.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że Darcy składa kartki.
- Czy mam ci pomóc?- zapytałam.
- Nie. Ja siama- odpowiedziała obrażonym tonem.
- Ale nie tak kartki się składa. Chodź. Pokażę ci.
Wzięłam kartki, poukładałam równo. Darcy się uważnie przyglądała. Wzięła następne i zaczęła układać, jak jej pokazałam.
- Teraz te kartki proszę położyć tu. Na swoje miejsce. Zobaczyłam, że dwie leżą osobno. Były to dzieła wykonane poprzedniego dnia- to są laurki dla dziadków?
- Tak- odpowiedziała.
- To je położymy na stoliczku. Jak będziesz mogła wyjść, to zaniesiesz dziadziusiom. Teraz trzeba pozbierać kredki.
Wyciągnęłam walizkę z kredkami. Postawiłam na ziemi i Darcy zaczęła wrzucać kredki. Szybko się z tym uporała i można było powiedzieć, że pokój był czysty.
- Juś- powiedziała.
- Dobrze. To teraz sobie usiądź i pooglądaj książeczki- powiedziałam.
- Ale ja chcię plezenty.
- Kara jest karą. Wiesz, że musisz ją odbyć. Nie ma tak łatwo. Gdybyś posprzątała od razu. Tak jak cię prosiłam, to nie byłoby kary. To siedź tu grzecznie, aż przyjdzie do ciebie tatuś.
Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Posprzątała- powiedziałam.
- Musi odsiedzieć swoje- powiedział.
- A na jak długo dałeś jej tą karę?
- Do jutra rana.
- To niedostanie kolacji?
- Nie.
- Daj spokój. Przecież to za bardzo bolesna dla niej kara.
- Nic jej się nie stanie, jeżeli raz nie zje kolacji, a zapamięta na całe życie.
Przyznałam mu racje.
Na korytarzu zrobił się ruch. Usłyszeliśmy głos Simona i Nialla.
- To idziemy na dół?
- No nie możemy jej takiej samej tu zostawić- odpowiedziałam- to ty idź na dół, a ja zostanę.
Harry nie zdążył wyjść, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi łączących nasze pokoje.
- Ja pójdę zobaczę o co chodzi- powiedział Harry.
Otworzył drzwi.
- Słucham. O co chodzi?- zapytał.
- Darcy była niegziećna i juś wie, zie tak nie moźna. Darcy psieplasza.
Harry jej odpowiedział:
- Bardzo miło, że do ciebie dotarło, że byłaś niegrzeczna. Miło również, że przepraszasz, ale kara jest karą i musisz ją odbyć.
- Ale Darcy jeśt głodna  i Darcy chce się pić.
- Dobrze. Przyniosę ci coś do picia, ale nie wolno ci wychodzić z pokoju- powiedział stanowczo.
Darcy głośno westchnęła, co mnie bardzo rozbawiło i się wycofała do siebie, rzucając okiem na łóżko, na którym leżały dla niej prezenty. Harry zamknął drzwi i powiedział:
- To pójdę na dół i przyniosę jej coś do picia i chyba jednak jakąś kanapkę.
Wyszedł z pokoju. Przeniosłam prezenty do szafy, poczesałam się, poprawiłam makijaż i gdy skończyłam, przyszedł z powrotem.
- Idź, może jej to zanieś- powiedział i podał mi talerzyk z kanapką i szklanką mleka.
Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Darcy siedziała na środku pokoju i przeglądała jakąś bajeczkę. Postawiłam kanapkę na stoliczku, mleko obok i powiedziałam:
- Idź umyj rączki i przyjdziesz tu i zjesz.
Darcy biegiem poleciała do łazienki. Zajrzałam, czy myje ręce. Dokładnie umyła mydłem ręce, wytarła i już była w pokoju. Usiadła przy stoliczku i złapała kanapkę. Kanapka zniknęła w mgnieniu oka, po czym wypiła mleko i pogłaskała się po brzuszku.
- Doble- powiedziała.
- Teraz Darcy pójdzie się umyć- powiedziałam.
Poszłam z nią do łazienki. Umyłam, ubrałam w piżamkę i wróciłyśmy do pokoju. Położyłam ją do łóżka, dałam Panią Hrabinę.
- Mamusiu, ja juś nie będę taka niegziećna. Psieplaszam, zie pobiłam.
- Zobaczymy, czy będziesz grzeczna. Nie wolno nikogo bić.
- A tata mnie bił. Dośtałam paśkiem.
- Tak, bo sobie zasłużyłaś. Teraz idź spać. Przytul się do Pani Harbiny i śpij.
Zgasiłam światło i powiedziałam dobranoc i wyszłam z pokoju. Włączyłam komputer. Na Skype wywoływała mnie Gabriela. Odebrałam połączenie.
- Witaj Meg!- powiedziała- Co u ciebie słychać?
- A Darcy daje kopa… Dzisiaj zostałam pobita.
- Przez kogo?!
- No mówię, że przez Darcy.
- Jak mogłaś na to pozwolić?- zapytała zdziwiona.
- Zaskoczyła mnie i zanim się zorientowałam, już mnie biła…
- I co zrobiłaś?
- Akurat na to wszystko wszedł Harry i oberwało jej się.
- No myślę! Trudno, żeby takie małe dziecko ciebie biło.
- Wszystko przed tobą- powiedziałam.
- Ja swoich rodziców nie biłam.
- A pamiętasz?- zapytałam śmiejąc się.
- No… Faktycznie nie.
Wybuchłyśmy śmiechem.
- To Harry pewnie się wściekł, co?
- Nie powiem nie. Trochę się bałam czy jej nie zabije…
- Na pewno by tego nie zrobił.
- Nie widziałaś jaki był wściekły. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wściekłego. A co u ciebie? Gdzie jesteście?
- Jedziemy do Wielkiej Brytanii na tourne. A wy się nie wybieracie do Londynu?
- Nie. chłopaki tak, ale ja nie.
- Czemuż to?
- A bo Darcy będzie miała braciszka, albo siostrzyczkę.
Gabrielę zatkało.
- Jesteś w ciąży?!- zapytała z zaskoczenia.
- No…
- Ale jesteście rozwojową rodziną.
Parsknęłam śmiechem.
- A już wiadomo, co będzie?
- Jeszcze nie. Jestem na początku czwartego miesiąca. Dowiedziałam się tego parę dni temu.
- A jak Harry?
- Szaleje ze szczęścia. Coś kombinuje, ale jeszcze nie wiem, co. Muszę się tego dowiedzieć. Gdybyś coś wiedziała, to daj znać, okej?
- Masz to jak w banku.
- A jak tam Jay?- zapytałam.
- Wyobraź sobie, że mi się właśnie oświadczył.
- KIEDY?!- wrzasnęłam.
- Wczoraj zabrał mnie do parku i właśnie tam się oświadczył…
- Jak się cieszę! Moje gratulacje!!!
- Widzę, że teraz ty szalejesz ze szczęścia. A Dominika do ciebie dzwoniła, bo nie mogę jej jakoś od wczoraj złapać…
- Nie. Nie rozmawiałyśmy… Też próbowałam się z nią kilkakrotnie połączyć, ale nie odpowiadała.
- Chciałam jej powiedzieć jako pierwszej, ale jak widzisz wygadałam się przed tobą.
- To nic jej nie powiem. Obiecuję. Tylko daj znać, kiedy już będzie wiedziała.
- Jasne.
- A kiedy planujecie ślub?
- Jak skończymy trasę. Muszę kończyć, bo idzie Jay.
- To ucałuj go ode mnie i  od Harrego. Pa!
- Pa!
Zakończyłyśmy rozmowę. Chwilę później do pokoju wpadła mama.
- Czemu nie przyszłaś na dół?
- Czekam, aż Darcy zaśnie. Nie możemy jej zostawić samej.
- Zajrzyj, czy zasnęła.
Otworzyłam drzwi do pokoju. Panowała tam cisza. Weszłam po cichutku. Darcy przytulona do Pani Hrabiny spała w najlepsze. Wycofałam się i zamknęłam drzwi.
- Śpi- powiedziałam. Wzięłam „krzykacza” i zeszłyśmy na dół.
W jadalni siedział oczywiście przy stole Niall z Harrym i o czymś dyskutowali. Reszta siedziała w salonie. Na stole panowały resztki. Gdy Kazik mnie zobaczył powiedział:
- Zaraz przyjdę.
Przyniósł na talerzyku porcję śledzia.
- Jeszcze jest?- zainteresował się Niall.
- Dla ciebie nie ma- odparł Kazik.
- Zeżarłeś prawie całego śledzia!
- A propos śledzi. Rozwaliły się?- zapytałam mamy.
- Niestety. Michał ma cały garnitur w śledziach. Był zrozpaczony, gdy to zobaczył.
Wybuchłyśmy obydwie śmiechem.
- Z czego się  śmiejecie?- zapytał zaciekawiony Michał.
- Z twojego garnituru- powiedziała mama powstrzymując się od śmiechu.
- To wcale nie jest śmieszne!- powiedział załamany Michał.
- Nie przejmuj się. Wypierze się, wysmrodzi się i będzie do użytku- odpowiedziała mu mama.
- Dobrze ci tak mówić- trochę się naburmuszył- mój ulubiony garnitur!
- Jakoś przeżyjesz bez tego garnituru.
- Nie wiem.
Usiadłam obok Harrego.
- I jak tam nasza złośnica?- zapytał.
- Śpi. Masz pozdrowienia od Gabrieli i Jay’ a.
- A co u nich?
- Później ci wszystko opowiem- powiedziałam i zabrałam się za śledzie.
Niall mi się uważnie przyglądał.
- Niall, nie patrz się tak na mnie.
- Jak?
- No z takim pożądaniem na tego śledzia…
- No przecież nie patrzę.
- To patrz w sufit. Błagam, albo Harremu w oczy.
Harry zaczął się śmiać.
- Odwróć się tyłem. Najlepiej.
- Ale te śledzie są takie dobre…
- Niall przestań!
Szybko zjadłam swoją porcję. Miałam ochotę na coś jeszcze. Harry zawołał Kazika, aby zrobił herbatę. Zrobiłam sobie kanapkę z szynką, którą przywiozła mama.
- Pyszna ta szynka mamy- wymsknęło mi się.
- To szynkę też jesz?!- zapytał zdenerwowany Niall.
- Starczy też dla ciebie, nie martw się.
- Czy ona zawsze musi być w ciąży, kiedy ty przywozisz takie rzeczy?- zwrócił się do mamy.
Wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
- Co tu tak wesoło?- zapytał wchodzący Kazik. Na tacy niósł szklanki i dzbanek z herbatą.
Mama mu wytłumaczyła, dlaczego tak wesoło, a on w między czasie nalewał herbatę do szklanek.
- Ja dziękuje, nie będę piła- powiedziałam.
- Musisz wypić- powiedział Harry.
- Nie dziękuje, nie chce mi się pić.
- Masz wypić- powtórzył.
- Bo co? Dasz mi klapsa?- zapytałam.
- Jak trzeba będzie to dam- powiedział z iskierką w oku.
- Ale się rozochocił- powiedziałam do mamy.
Harry złapał mnie pod stołem za kolano. Popatrzyłam na niego z zapytaniem w oczach.
- Się porachujemy- powiedział- wypij herbatę.
- Dziękuje. Muszę iść do Darcy. Kaziku śledzie były wyśmienite, ale muszę już lecieć.
- Przecież nie krzyczy ci kieszeń- zauważył mój kochany mąż.
- Ale wibruje. Muszę do niej zajrzeć.
- To ja do niej zaraz zajrzę, a ty wypij herbatę- powiedział- mama cię przypilnuje.
 Harry wyszedł z pokoju.
- Niall, chcesz herbaty?
- Nie chcę. Nie lubię herbaty. Wiesz dobrze, o tym- odparł.
- Czy ktoś chce herbaty?- zapytałam.
- Wszyscy są tak najedzeni i napici, że nikt nic więcej nie zmieści. Musisz wypić- powiedziała mama.
- Mamo i ty przeciwko mnie?!
- Wiesz dobrze o tym, że masz dużo pić, żeby nie było problemów przy tej ciąży.
- Obrażam się na was wszystkich!
- Nie obrażaj się, nie obrażaj. Harremu się chwali, że cię pilnuje.
Zostałam zmuszona, żeby wypić tą herbatę, więc cóż mogłam zrobić? Wypiłam  i poczułam  się bardzo pełna. Po krótkim czasie Harry wrócił do jadalni. Popatrzył na moją szklankę i powiedział z zadowoleniem:
- Grzeczna dziewczynka.
Uśmiechnęłam się.
- Jak tam Darcy?
- Śpi jak zabita.
- Co ją dzisiaj napadło?- zaczęła się zastanawiać mama.
- Nie mam zielonego pojęcia- odpowiedziałam- ale obiecała mi, że nie będzie mnie więcej biła.
- Jak to cię biła?- zapytał Niall.
- No pobiła mnie dzisiaj.
 Niallowi wypadła łyżeczka z ręki.
- Co powiedziałaś?! Wasza Darcy?! Przecież ona jest taka grzeczna.
- Gdybym nie widział na własne oczy, to też bym nie uwierzył- powiedział Harry- ale jaka była zła!
- Pewnie wdała się w tatusia- powiedziałam.
- Przecież ja nie jestem zły.
- Teraz nie, ale zdarza ci się- powiedział Niall.
Do pokoju zajrzał Simon.
- Jeszcze jecie kolacje?
- Właśnie skończyliśmy.
- Tak?- zdziwił się Niall.
- A widzisz coś poza herbatą na tym stole?- zapytałam.
- Myślałem, że Kazik coś przyniesie…
- Niall! Ty obżarciuchu!
- No przecież żartowałem- zaczął się śmiać.
- No mam nadzieję- powiedział Kazik.
Przeszliśmy do salonu.
- Kazik, jak zawsze świetnie gotujesz. Nic się nie zmieniło! Twoje żarcie jest super- powiedział Simon.
Kazik był dumny jak paw.
- Pewnie masz tylko trochę kłopotów z Niallem, co?
- Z Niallem nie. On zje wszystko. Gorzej z dziewczynami.
- Dlaczego z dziewczynami?
- Bo są w ciąży, albo nie są w ciąży. Odpowiednio gotuj dla nich. To jest dopiero wyzwanie!
Ryknęliśmy śmiechem.
- A kto jest w ciąży?- zapytał Simon.
- No jak to? Teraz dwie.
- No o Megan to słyszałem, a kto jeszcze?
- Ja- odpowiedziała cichutko Danielle.
- I nic się nie pochwaliłaś?! Ani ty Liam?! Mam do was pretensję- powiedział Simon.
Było bardzo wesoło. W pewnym momencie poczułam, że muszę się położyć. Widziałam, że Danielle chyba też o tym marzy, więc powiedziałam:
- Jeżeli się nie pogniewacie to ja już pójdę na górę.
Danielle też się zerwała.
- Pójdę z tobą- powiedziała dochodząc do mnie.
Poszłyśmy na górę.
- Tak mi się już chciało spać- powiedziała Danielle.
- To czemu nie poszłaś?
- No nie wypadało mi. Przy Simonie?
- Nie ma nie wypada, wypada. Jesteś u siebie i możesz robić co chcesz. Tym bardziej, że jesteś w ciąży.
- Ale on o tym nie wiedział.
- To trzeba było powiedzieć. Harry pierwsze co krzyknął Simonowi, że będzie tatusiem po raz drugi.
- Wiesz, nie chcieliśmy rozgłaszać, bo tyle nie mogłam zajść w ciąże…
- Ale teraz jesteś i ciesz się tym.
Rozeszłyśmy się do pokoi.
- Dobranoc- powiedziałam wchodząc do nas do pokoju.
- Dobranoc- usłyszałam w odpowiedzi.
Poszłam do łazienki się wykąpać. Gdy wyszłam z pod prysznica, postanowiłam zajrzeć do Darcy.
- Mamusiu, czy to jest już jutro?- usłyszałam.
- Nie kochanie. Jeszcze jest dzisiaj.
- Nie wiem, ci będę mogła śpać.
- Postaraj się zasnąć. Od dawna nie śpisz?
- Jakiś ciaś.  Nie mogę śpać, bo nie dałam babie buzi.
- Baba już poszła spać.
- A ty mi daś buzi za babę?
Podeszłam do niej i pocałowałam ją w czoło.
- Słodkich snów ci życzę.
Przytuliła się do Pani Hrabiny i zamknęła oczy.
- Mamusiu, ci baba zablała juś wsiśtkie plezenty?
- Nie, nie zabrała. Dostaniesz je jutro.
- Dlatego chcię, zieby było juś jutro...- powiedziała smutno.
Serce zaczęło mi się trochę krajać, ale wiedziałam, że nie mogę złagodzić kary.
- Teraz już śpij. Mama też  idzie już spać.
- A gdzie sią te plezienty?
- A co ty wychodziłaś z pokoju?
- Nie. Ja tylko wyjziałam z pokoju i ich nie było.
- To jednak wychodziłaś.
- Nie. Ja tylko wyjziałam. Nie wychodziłam.
- Idź spać. Dostaniesz je rano. Ja też już idę spać.
- Stlaśnie długo to będzie.
Poszłam do siebie do pokoju mówiąc Darcy „Dobranoc” i położyłam się do łóżka.
Następnego dnia rano otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Darcy stoi w drzwiach swojego pokoju. Stoi i się nam przygląda. Przymknęłam szybko oczy. Byłam ciekawa, co zrobi. Musiała nie zauważyć, że otworzyłam oczy, bo stała i przyglądała się dalej. Śmiać mi się chciało strasznie, więc przewróciłam się tyłem do niej. Gdy się przewracałam, zobaczyłam, że Harry nie śpi.  Uśmiechnęłam się do niego, a on pod kołdrą złapał mnie za rękę i ścisnął, dając znak, żebym się nie odzywała. Darcy stała jak myszka, bo nie słyszałam żadnych odgłosów. Otworzyłam oczy i patrzyłam na Harrego. Popatrzyłam na zegarek, który wisiał za plecami Harrego na ścianie. Było po ósmej. Zdecydowałam, że trzeba będzie wstawać. To znaczy „obudzić się”. Przewróciłam się na plecy. Harry mnie ścisnął za rękę, ale kopnęłam go w nogę. Otworzyłam oczy. To już Darcy zauważyła, ale się nie odzywała. Stała cichutko jak trusia.  Popatrzyłam na drzwi, a Darcy się do mnie uśmiechnęła.
- Dzień dobry Darcy. Długo tak stoisz?
- Tak- odpowiedziała mi.
- Nie zmarzłaś?
- Nie.
- Chodź tutaj, do nas- powiedziałam.
- Ale tata śpi.
- To chodź. Obudzisz tatę.
- Nie moźna.
- Myślę, że o tej porze, to już można- powiedziałam.
Wpuściłam Darcy do łóżka i przełożyłam ją od strony Harrego.
- Złap tatę za nos- powiedziałam.
 Nie trzeba było jej dwa razy mówić.
- Ała! Kto to mnie łapie za nos?!
- Darcy- powiedziała.
- A co Darcy robi u nas w łóżku?
- Mama poźwoliła.
- Tak pozwoliłam- powiedziałam poważnie.
- Jak się spało?- zapytał Harry.
- Niedobzie.
- Dlaczego?
- Bo jakieś źłe śny miałam.
- A co ci się takiego śniło?- kontynuował.
- Zie Darcy była źnów niegziećna.
- To niech Darcy będzie grzeczna- powiedział.
- Darcy była już siusiu?- zapytałam.
- Tak.
- To Darcy teraz pójdzie się umyć. Tatuś Darcy pomoże umyć ząbki.
- SIAMA!- krzyknęła Darcy.
- Tatuś pomoże- poczułam uszczypnięcie w pupę- Ała. Tatuś pomoże. Niech tatuś wstaje.
Zaraz dostaniesz w łeb- pomyślałam przy  następnym uszczypnięciu.
- Tatuś wstawaj i idź pomóc Darcy umyć zęby.
Darcy zniknęła z pola widzenia.
- Wstawaj i idź tam. Miałeś teraz ty z nią myć zęby! Chciałam ci przypomnieć.
- No dobrze już dobrze- zaczął się gramolić- nie wiesz, gdzie jest moja piżama?
- A skąd ja mam wiedzieć, co zrobiłeś z piżamą?!
Piżama się znalazła i Harry poszedł do łazienki myć zęby z Darcy. Ja pobiegłam do naszej  i wzięłam szybki prysznic. Gdy wyszłam z łazienki, Harry wchodził do nas do pokoju. A właściwie nie wiem, czy to był Harry, czy jakiś bałwan. Twarz miał całą wymazaną pastą. Włosy też.
-Co ci się stało?
- No… Myliśmy zęby.
- Zobacz jak ty wyglądasz.
- Będziesz mnie musiała wykąpać…- stwierdził.
- Właź pod prysznic. Ja muszę dać Darcy prezenty od babci. Jest już ubrana?
- Tak, już jest- powiedział Harry zamykając drzwi od łazienki.
Otworzyłam szafę, wyjęłam prezenty i poszłam do Darcy, która siedziała przy swoim stoliczku. Ewidentnie na coś czekając.
- Proszę. Tu są twoje prezenty- powiedziałam.
Prezenty były zapakowane, więc pomogłam jej rozpakować. Okazało się, że było tam parę zabawek i dużo książeczek. Darcy od razu chciała, żebym jej przeczytała, ale powiedziałam, że później, bo teraz muszę iść i pomóc tatusiowi się doszorować.
- A mogę iść do baby?- zapytała.
- Możesz. Chodź pójdziemy  i zobaczymy gdzie jest baba.
Założyłam szlafrok i wyszłyśmy z pokoju. Zapukałyśmy do pokoju rodziców. I gdy usłyszałam:
- Proszę!
Otworzyłam drzwi i wpuściłam Darcy.
- Darcy kochanie!- usłyszałam jeszcze, gdy zamykałam drzwi.
Pobiegłam z powrotem do naszego pokoju. Harry stał pod prysznicem i czekał, aż przyjdę.
- No wreszcie! Ile to czasu mogło trwać?
- Musiałam pomóc Darcy otworzyć prezenty i zaprowadzić ją do mamy.
- To jesteśmy SAMI?- zapytał z niedowierzaniem.
- No… Na to wygląda…
Wciągnął mnie pod prysznic.
- Ale ja się już myłam! A poza tym mam szlafrok na sobie!
- Szlafrok wyschnie, a poza tym, wiesz, że masz zakaz mycia się samej.
Zdjął ze mnie szybko szlafrok.
- A teraz ty mnie myjesz- powiedział.
Umyłam mu głowę. Nawet udało mi się mu nie zalać szamponem oczu.
- Ale jesteś czyściutki- powiedziałam.
- A teraz ja ciebie.
- ALE JA JUŻ SIĘ MYŁAM!
- Nie ma mowy. Dawno żeśmy się już nie kąpali razem. Za dawno!
Zostałam dokładnie umyta. Włącznie z głową. Potem dokładnie wytarta i zaniesiona do łóżka.
- Czy ty przypadkiem masz dzisiaj wolne?- zapytałam.
- Nie. Muszę zająć się Simonem, ale wolę zajmować się tobą.
- Mam nadzieję, że wolisz- powiedziałam.
Zostałam przerzucona przez kolano i dostałam solidnego klapsa.
- Aua! To bolało!
- I miało.
- Nie dobry tatuś.
- Chcesz dostać jeszcze raz?
Coś zaczęło się dziać na korytarzu.
- Czy ty zamknąłeś drzwi do pokoju? Bo ja chyba nie zamykałam.
Harry mnie puścił. Wyskoczył czym prędzej, aby zamknąć drzwi, a ja w tym czasie schowałam się pod kołdrą.  Ktoś stał pod naszymi drzwiami, ale widocznie słyszał, jak Harry zamykał drzwi, bo nic się nie działo. Byłam przykryta po głowę.

 



* Tak więc wróciłam :) Przepraszam wszystkich za swoją nieobecność, ale sami rozumiecie :) Zauważyłam dużo komentarzy pod poprzednim postem, za co jestem Wam naprawdę wdzięczna, a z resztą od Was zależy czy mam tu zostać, czy no wiecie... Ale ZOSTAJE :-) Nie mogłabym bez tego żyć. Egzaminy napisane, szkoła wybrana, pozostała tylko błoga majówka :D Co robicie? Macie jakieś plany na nią? Podzielcie się ze wszystkimi :D + Dziękuje za komentarze i mam nadzieję, że faktycznie będzie ich co raz to więcej ponad 10 :>  Mam dla Was niespodziankę :) Jeśli śledzicie dokładnie bloga, wrzuciłam dwie sondy. Znajdują się one po prawej stronie :) Chcę zobaczyć co tam powybieracie :D
                                                                                                                                        ~Meg

11 komentarzy:

  1. Kocham ten blog <3 Nie wiesz jak się cieszę że wróciłaś! Codziennie wchodziłam na blog patrząc czy czegoś nie dodałaś :) Rozdział jest świetny, długi i bardzo ciekawy :) Darcy jest przekomiczna :D Bardzo jestem ciekawa dalszych losów wszystkich domowników C: W sondach też udział już wzięłam :) Plany na majówkę to zaliczenie paru ognisk ,codzienne śledzenie twojego bloga i może inne atrakcje się znajdą C; Jeszcze raz bardzo dziękuję że jednak zdecydowałaś się zostać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi za te ciepłe słowa <33 xx i cieszę się, że Ci się podoba :D

      Usuń
  2. Kooooooooooooocham to!
    Świetnie wczuwasz się we postacie. Rola mamy, małej córeczki, surowego ojca!
    OMG!
    Ty po prostu jesteś niesamowita!
    Tak się cieszę, że zostajesz i będziesz kontynuowała opowiadanie!
    Czekam na nexta z niecierpliwością
    Czołzen:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się najszybciej, jak mogę :D <33 xx

      Usuń
  3. Świetny jak zwykle zaskoczyłaś mnie z niegrzeczną Darcy ale tak się naśmiałam!!!! kocham twojego bloga i juz odpowiedziałąm na pytania w sondzie z niecierpliwością czekam na kolejny i ciesze sie ze zostałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wiesz... bo ja lubię zaskakiwać :D cieszę się, że się podoba :D

      Usuń
  4. CUDOWNEEEEE *-*
    Nie masz pojęcia jak mnie zaskoczyłaś z tą Darcy :D
    Nie mogę się już odczekać, kiedy pojawi się rozdział w którym Meg i Danielle urodzą już dzieci :D
    Jeszcze raz CUDOWNY rozdział ♥
    Czekam na next i życzę weny xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się :D zobaczymy, zobaczymy :D dzięki za komentarz :D

      Usuń
  5. jejku dziewczyno nawet nie wiesz jak sie ciesze ze dodaas ten rozdziaa nie usuneas bloga rozdzia jest extra a czemu Dracy jest taka niegrzeczna? wspoczuje Meg i Hazzie ze maja z nia tyle problemow ale mam nadzieje ze wyrosnie na pozadzie dziecko i jej rodzice beda z niej dumni ! Juz ie moge sie doczekac kolejnego wiec... ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się jeszcze okażę :D ale warto czytać :D

      Usuń
  6. dzięki dziewczyny za pozytywne komentarze :D mam nadzieję, że będzie co raz to więcej :D

    OdpowiedzUsuń