sobota, 15 czerwca 2013

78 ( Dla Dominiki i Gabrieli, które mają jutro urodziny :))

- Harold chce od was wyciągnąć informacje z czasów przedszkolnych. Pewnie chce mnie czymś dręczyć…
- Nie…. Naprawdę?- zapytała Dominika.
- Co już cię pytał?- zapytałam.
- No… Coś mnie już tam pytał…
- I co mu powiedziałaś?                 
- Że kochałaś się w Michale.
- Jakim Michale?
- No tym, co chodził z nami do grupy.
- A! Ten Michał! A jak zareagował Harry?
- Chyba był to szok, że kochałaś się w kimś jeszcze poza nim- powiedziała śmiejąc się Doma.
- Co jeszcze mu powiedziałaś?
- Nic więcej. Ale będę musiała się zastanowić, co mu sprzedać.
- No nie bądź taka!
Ktoś zadzwonił do drzwi.
- Proszę!- krzyknęłam, ale chyba nie było słychać, więc wstałam i poszłam otworzyć.
 Za drzwiami stał Jay.
- Czemu nie wchodzisz?- zapytałam.
- Myślałem, że zamknięte. Musisz się zamykać. Dopóki nie ma bramy jest pewne niebezpieczeństwo, że ktoś ci wejdzie obcy.
- Dobrze. Będę się zamykać. Obiecuję, a coś ustaliliście?
- Brama będzie za cztery dni.
- A ile będzie to kosztować?
- Ogrodzą cały teren murem.
- Murem?- zdziwiłam się.
- Żeby nikt nam tu nie zaglądał. Prace potrwają około miesiąca.
- To długo.
- No długo- powiedział- to jest duży teren, więc długi mur muszą postawić…
- A zgody architekta miasta nie musimy dostać?
- Simon już wszystko załatwił.
- Jak to?!- zdziwiłam  się.
- Nie znasz Simona? Ma tyle znajomości, że wszystko szybko załatwia. Powiedział, że chce mieć ogrodzony teren jak najszybciej, monitoring, domofony, wszystko.
- Dobra. A teraz mi powiedz, ile to wszystko będzie kosztować?
- Powiedział, że to jest jego interes, aby strzec jego domu i jego zespołu.
- Jak to?! Tak nie może być, żeby on tylko za to płacił.
- Daj spokój. Przecież on jest miliarderem… Zapomniałaś?
 Westchnęłam ciężko.
- Byleby nam tego kiedyś nie wypominał.
- Simon? Coś ty.
- Może go znasz- powiedziałam.
Było po pierwszej, więc postanowiłam, że pójdę do kuchni. Dziewczyny poszły za mną.
- Słuchajcie. Dopóki mamy talerze, musimy zjeść obiad.
- A Kazik ci nie dał talerzy?- zapytała Dominika.
- Dał, ale każdy jest z innej wsi… Możemy jeszcze zjeść na tych. Szybko się wstawi do zmywarki i do czwartej zdąży się wszystko umyć.
Wyciągnęłam talerze ze zmywarki i Dominika zabrała je do pokoju. Poustawiała na stole. Kazik zrobił spaghetti bolognese, więc wstawiłam je do mikrofalówki. Było tego tyle, że musiałam grzać je na raty. W między czasie przyszedł Simon z Michałem,  który zapytał:
- A gdzie mama?
- Mama pojechała po Darcy.
- SAMA?!- zdenerwował się.                                    
- Przecież nic jej się nie stanie- powiedziałam.
- No mam nadzieję, że nie zabłądzi…
- Michał… nie rób takiej ofiary z mamy- zaczęłam się śmiać.
Na potwierdzenie moich słów przed domem zatrzymał się samochód, z którego wysiadła mama.
- Widzisz, już jest- powiedziałam.
Michał wyszedł na powitanie Darcy. Mama otworzyła z tyłu drzwi i zaczęła rozpinać z pasów Darcy. Michał podszedł i wyciągnął Darcy z samochodu.
- Poczekaj Darcy. Już idziemy. Już- usłyszałam głos mamy.
Podeszłam do drzwi i gdy je otworzyłam, za drzwiami stała już Darcy.
- MAMUSIU!!!
- Witaj kochanie-powiedziałam.
- Juś wsiśtko źlobiliście? Mogę iść do śwojego pokoju?
- Możesz- powiedziałam- ale zaraz będzie obiad, więc poczekaj. Poza tym lepiej, żebyś sama po tych schodach nie chodziła. Idź przywitaj się ze wszystkimi. Są w salonie.
- O cześć ciocia! Wujek!- krzyknęła Darcy i pobiegła do salonu. Ja wróciłam do kuchni, gdzie już pierwsze trzy spaghetti były zgrzane.
- Czy ktoś pójdzie po Simona?- krzyknęłam.
- Już do niego dzwonię- powiedział Jay.
Postawiłam talerze ze spaghetti na stole. Na razie starczyło na sześć porcji, ale pomyślałam, że zanim przyjdzie Simon następna porcja akurat się zgrzeje. Po trzech minutach Simon był już u nas.
- Proszę idźcie do łazienki umyć ręce i siadamy do stołu- powiedziałam.
Postawiłam jeszcze miseczki z parmezanem, które przysłał Kazik. Gdy wszyscy umyli ręce, kuchenka mikrofalowa zadzwoniła. Przygotowałam następne trzy talerze jedną mniejszą dla Darcy.  Postawiłam to na stole i usiedliśmy. Po obiedzie Jay z Gabrielą poszli do siebie. Ja wstawiłam naczynia do zmywarki uruchamiając ją bez problemu. Darcy zaanektowała babę i Michała do siebie do pokoju, a myśmy z Dominiką poszły na zakupy. Poszłyśmy do dużego supermarketu i okazało się, że jest olbrzymi.
- Następny wielki sklep- powiedziała Dominika.
Wzięłyśmy dwa wózki i zaczęłyśmy spacerować sobie po hipermarkecie wrzucając to, co potrzeba do wózka.  Tu masło, tu śmietana, tu jakieś serki, tu warzywa, jakieś pomidory, ogórki.
- Patrz! Są małosolne!- krzyknęłam biorąc paczkę.             
Okazało się, że są to polskie ogórki. Chyba testowane na rynku amerykańskim. Po krótkim czasie oba wózki były pełne.
- Zobacz. Nutella dla Darcy no i pieczywo. Przecież nie mamy pieczywa!- powiedziałam.
Wrzuciłam jeszcze kawę, herbatę i proszek do prania.
- A po co ci proszek? Przecież nie masz pralki.
- No ale coś niecoś muszę przeprać. Będę prała w ręku.
- Czy to wszystko ci się zmieści w lodówce?
- Nie wszystko musi stać w lodówce- powiedziałam.
Podeszłyśmy do kasy, gdzie zaczęli skanować nasze produkty. Z przerażeniem stwierdziłam, że nie jesteśmy w stanie tego dotargać do domu we dwie…
- Słuchaj, my się z tym wszystkim nie zabierzemy- powiedziałam do Dominiki.
- Poczekaj, zadzwonię zaraz po Gabi. Gabi, czy mogłabyś podjechać pod sklep po nas? No ten hipermarket. Okej, a jesteś w domu? A już wyjechaliście. Dobra. To nie ma sprawy. To zaraz zadzwonię po Michała.
Wybrałam numer Michała.
- Michał, pomocy. Możesz po nas przyjechać pod hipermarket?
- Mama się pyta, czy coś jeszcze zostało w sklepie.
- Zobaczysz, jak przyjedziesz- powiedziałam.
- Zastanawiam się, czy mam wynająć ciężarowy…
- Wystarczy nasz- powiedziałam.
- Okej, zaraz będę.
- Michał zaraz przyjedzie- powiedziałam do Dominiki, gdy się rozłączyłam.
Po krótkim czasie faktycznie przyjechał. Gdy zobaczył nas, zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz?
- Wypuścić was do sklepu… A coś jeszcze w tym sklepie zostało?- zapytał powstrzymując się od ataku śmiechu.
- Nie… ten sklep jest bardzo duży- powiedziała Dominika.
Michał zaczął pakować nasze zakupy do bagażnika. Okazało się, że bagażnik był całkowicie zapchany. Po brzegi.  Ostatnie dwie torby zostały postawione z tyłu na siedzeniu obok Dominiki.
W domu byliśmy za pięć minut. Do domu wnosiliśmy na raty półgodziny.  Mama pomagała przy rozpakowywaniu i chowaniu paczek.
- Tylko mów gdzie, żebyś później nie szukała- powiedziała.
Gdy skończyliśmy, okazało się, że jest za pięć siódma.
- Już robię kolacje- powiedziałam.
Ułożyłam wędlinę na półmisek, sery na talerz masło też na talerzyku, zaparzyłam herbatę. Darcy kręciła się koło mnie.
- Mamusiu, ja ci pomiogę.
- Dobrze kochanie- powiedziałam- zanieś to na stół- podałam jej talerz z chlebem i pomaszerowała dumnie do stołu.
- Bardzo pięknie pomagasz mamusi- pochwaliła ją Dominika.
- Mała gospocha z niej będzie- powiedziała dumnie mama.
Usiedliśmy do kolacji i zaczęliśmy jeść, gdy zadzwoniła moja komórka. Nie zdążyłam odebrać. Zobaczyłam na wyświetlaczu, że dzwonił Louis. Komórka ponownie zadzwoniła. Odebrałam.
- Gdzie ty jesteś?- usłyszałam.
- Przy stole- powiedziałam.
- O przepraszam.
- A ty gdzie?
- Właśnie wsiadamy do „Słoniątka”. Zaraz wystartujemy. Będziemy za godzinę.
Wpadłam w panikę.
- Dobrze. Bardzo się cieszę- powiedziałam z westchnięciem.
- Już się nie cieszysz?- zdziwił się.
- Bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że nie będziesz się złościć.
- Dlaczego mam się złościć? COŚ TY ZNOWU WYKOMBINOWAŁA??
-Halo? Halo? Coś przerywa. Nie słyszę cię. Harry jesteś tam?
- No jestem przecież!
- Halo?! Halo?! Chyba się ta komórka rozładowała, albo brak zasięgu- rozłączyłam się specjalnie. Wyłączyłam telefon.
- No to mamy go z głowy- powiedziałam.        
- Gorzej będzie, jak każe ci włączyć.
- Zaraz podłączę ją do prądu i na pewno do jego przylotu się naładuje. Zanim przyjedzie tutaj, to się naładuje- powiedziałam.
Poszłam po ładowarkę, bo telefon faktycznie był na wyczerpaniu i podłączyłam do gniazdka.
- Będzie za godzinę- powiedziałam.
- No to my się zbieramy już- powiedziała mama.
-NIE!!!! Zostańcie! Przecież on mnie zabije!- powiedziałam z przerażeniem w oczach- chociaż zostańcie na jakieś półgodziny po jego przyjściu, żeby mógł się rozładować.
- No dobrze, ale tylko półgodziny.
- Dzięki. Napijecie się szampana?
- Ja nie mogę, bo prowadzę- powiedział Michał.
- A może wina się napijecie?
- Okej. Ja się napiję- powiedziała Dominika.
- Ja też, ale nie mamy kieliszków- powiedziała mama.
- O JEZU!!!! Zapomniałam wydać tych naczyń- powiedziałam z jeszcze większym przerażeniem.
- Ale ja wydałam- powiedziała mama.
- Ile ci jestem winna?
- Nic.
- Jak to nic? Przecież musiałaś zapłacić.
- Powiedzieli, że przyślą wam fakturę przelewową.
- Okej.
- Wszystko jest pod kontrolą. Nie denerwuj się, bo dziecko będzie zestresowane- powiedziała mama.
Siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Nawet nie zorientowałam się, jak minęła godzina. Darcy była troszkę marudna. Widocznie była już zmęczona.
- Darcy, to chodź. Pójdziemy. Umyjesz się.
- Ale ja chcę pociekać na tatusia- powiedziała.
W tym momencie sobie uświadomiłam, że Harry zaraz przyjedzie…
- Darcy. Jest już późno i musisz iść spać. Jak tatuś przyjedzie, to przyjdzie do ciebie.
- Nie.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Tatuś!- krzyknęła Darcy i rzuciła się do drzwi.
- Darcy nie otwieraj- powiedziała mama- nie wolno- to ją zatrzymało.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Harry stał z miną gradową. Darcy rzuciła się na niego z okrzykami:
- Tatuś! Tatuś! Juś tu mieśkamy!
Harry wziął ją na ręce.
- Juś wsiśtko jeśt!
- Chodź do salonu- powiedziałam cmokając go w policzek i odwracając się czym prędzej na pięcie i maszerując do salonu.
- Co ty wyprawiasz?!- powiedział groźno Harry wchodząc do salonu. Gdy zobaczył zgromadzenie, zatkało go witam wszystkich. Wracam dzisiaj do domu. Mojej żony z dzieckiem nie ma. Wchodzę do pokoju NIC NIE MA! Poleciałem do Dominiki. NIE MA. Poleciałem do rodziców TEŻ NIE MA. Pobiegłem do Ellie, która mi uświadomiła, co żeście zrobili!
- Nie cieszysz się kotku?- zapytałam najsłodziej jak potrafiłam.
Harrego zatkało.
- Siadaj. Jest kolacja- mówiłam dalej słodko.
Usiadł.
- Już ci podaję herbatę. A może się napijesz wina?
- Whiskey- powiedział szorstko.
- No nie gniewaj się na nią. Wszyscy jesteśmy winni- powiedziała mama broniąc mnie.
- Trudno, żeby tak piękny dom stał pusty- powiedział Michał.
W między czasie ja nalałam mu whiskey i zrobiłam w swoim kubku herbaty.
- Tak whiskey jeszcze nie piłeś- powiedziałam podając mu dwa kubki.
Nic nie podziałało.
- Kiedy to zaplanowaliście?- zapytał.
- Co?- zapytała Dominika.
- Tą „przeprowadzkę”.
- Dzisiaj- skłamała Dominika. Była w tym mistrzynią- siedzieliśmy przy śniadaniu i stwierdziliśmy, że trzeba was przeprowadzić, więc zabraliśmy się do roboty.
- W czwórkę?
- Nie. Było nas więcej. Ellie zajęła się Darcy, Simon z Kazikiem rozmontowali meble…
- Jakie meble?
- No, od Darcy. Pokój niemowlęcy jest już gotowy. Brakuje tylko firanek-powiedziałam- Kazik załatwił transport, Simon pomagał spakować wszystko, Ellie też, a tu byli Jay z Gabrielą, którzy też pomogli i wszystko jest już zrobione. Pozostała tylko pralka z suszarką, które przywiozą za trzy dni.
- Simon nawet załatwił dzisiaj bramę. Sam byłem świadkiem- powiedział Michał.
- CO?!- zaczął się krztusić Harry.
- Wypij whiskey- powiedziałam.
- Ręce do góry!- powiedziała mama.
Podniósł ręce zdziwiony patrząc na mamę, która powiedziała:
- Wyżej!
Wyprostował całkowicie ręce i przestał kasłać.
- To ja pójdę położyć Darcy, a wy jeszcze chwilę porozmawiajcie- powiedziałam.
Darcy nie chciała iść, ale wzięłam ją na ręce i skierowałam się w kierunku schodów. Darcy zaczęła mnie kopać.
- Darcy nie kop!- powiedziałam.
- Ja chcię do tatusia!- zaczęła wrzeszczeć.
Harry natychmiast znalazł się koło mnie i dał Darcy klapa w pupę.
- Jak ty się zachowujesz? Dlaczego mamę kopiesz?! Nie wolno!- powiedział.
Darcy zaczęła płakać.
Bałam się, że Harry wyładuje całą złość na Darcy. Mama zrozumiała mnie bez słów, gdy popatrzyłam na nią. Wstała od stołu i podeszła do nas.
- Słuchajcie, ja umyję i położę Darcy, a wy siadajcie przy stole- powiedziała- Harry jest zmęczony po koncercie, a ty lepiej by było, żebyś też posiedziała.
Zabrała Darcy na górę, a my wróciliśmy do stołu.
- Przepraszam za mój wybuch- powiedział Harry- po raz pierwszy tak mnie wyprowadziła z równowagi…
Wypił whiskey i odetchnął.                    
- Nie martw się. Megan na pewno nic się niestało. Zresztą jutro idzie do doktora Jana- powiedział Michał- nic nie dźwigała. Pakowała wasze rzeczy Ellie z Dominiką, a rozpakowywała Dominika z Gabrielą. Wszystkie rzeczy były wniesione przez mężczyzn, więc nic jej się nie stało- kontynuował- możesz tylko podziękować. Nie stresuj swojej małżonki, bo i tak dzisiaj była cały czas zestresowana. Mówię to jako lekarz. Wypijmy jeszcze po jednej whiskey- zaproponował.
- Ale ty masz prowadzić- przypomniałam mu.
- To weźmiemy taksówkę-  powiedział popijając whiskey.
- Jak chcesz- rzuciłam.
Widocznie miałam taką minę, jak zbity pies, że Harry się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek.
- Widzę, że trochę brakuje nam rzeczy. Jutro musimy jechać do sklepu- powiedział.
 Doma głośno chrząknęła.
- Nie macie prawa jechać do sklepu- powiedziała patrząc na mnie.
- Jak to?! Co jest grane?
- Zaskoczyliście nas tą parapetówą i nie mieliśmy czasu kupić wam prezentów. Zostało ustalone przy obiedzie, że jest powtórka parapetówki w sobotę i tym razem będziemy wiedzieli, co wam kupić. Z tego, co się zorientowałam, Simon kupi kieliszki- powiedziała Doma.
- Wystarczy, że bramę załatwił. Ile to ma kosztować? Nie wiesz?- zapytał Harry.
- Z tego, co Jay mówił, to Simon bierze ogrodzenie z bramą na siebie- powiedziałam.
- Nie ma mowy.
- Też mi się tak wydawało, ale Jay powiedział: „Przecież on jest miliarderem” . Więc nic więcej nie mówiłam.
Panowie wypili pół whiskey i humory im się poprawiły. Szczególnie Harremu. Mama zeszła z góry i powiedziała, że Darcy już śpi.
- To co? Jedziemy?- powiedziała mama.
- Kochanie. Ja nie jadę- powiedział Michał- ile wypiłaś?
- Jedno wino. Nawet nie całe- powiedziała mama pokazując kieliszek.
- E, to możesz jechać.
Mama popatrzyła zdziwiona na Michała. Potem na mnie, a potem na Dominikę.
- No  to jedziemy- powiedziała- jutro się spotkamy.
Pożegnaliśmy się, odprowadziliśmy ich  do samochodu i wróciliśmy do domu. Zaczęłam sprzątać ze stołu. Harry na razie nic się nie odzywał.
- Jak tam koncert?- zagadałam.
- Bardzo udany- powiedział krótko.
Wiedziałam, że cały czas jest zły.
- Nie gniewaj się na mnie- powiedziałam wchodząc do salonu i stając przed nim.
- Mogłaś mi powiedzieć, że się przeprowadziłaś, kiedy dzwoniłem…
- No, rozładowała mi się komórka- powiedziałam niewinnie- o widzisz, nadal się ładuje.
- Coś zacząłem podejrzewać, bo zadzwoniłem jeszcze do domu, ale nikt nie odbierał telefonu…
- Przecież Kazik i Ellie byli w domu, albo wyszli… Może Kazik poszedł coś załatwiać.
Harry złapał mnie i posadził mnie na kolanach.
- Umówiliśmy się, że takich numerów już nie będziesz wywijać- powiedział.
- Przepraszam... Ale pewnie jutro jeszcze byśmy się nie przeprowadzili, prawda?
- No pewnie nie.
- No właśnie, a tak to jesteśmy już na swoich śmieciach- powiedziałam- Czy mógłbyś mi doładować kartę? Bo został mi tylko dolar na koncie...- powiedziałam smutno- wyszłyśmy z Dominiką do sklepu, żebyśmy mieli coś na kolację i na śniadanie.
Harry otworzył lodówkę i aż go cofnęło.
-  To wszystko przywiozłyście same?!
- Nie. Michał nam pomógł. Przyjechał po nas.
- Bo to tu jest na tydzień żarcia.
- Jest.
- Jutro nigdzie nie wychodzę- powiedział.
- A to czemu?
- Będę się upajał nowym domem i spokojem w tym domu.
Wstawiłam naczynia do zmywarki, pochowałam resztki do lodówki.
- Napijesz się czegoś jeszcze?- zapytałam.
- Jeszcze herbaty bym się napił.
- Wiesz… Ja też.
Wyjęłam dwa kubki, umyłam pod bieżącą wodą, wstawiłam wodę i zrobiłam herbatę. Przyniosłam herbatę i postawiłam na stoliczku i usiadłam na fotelu naprzeciwko. Harry sobie coś przypomniał. Zerwał się z fotela i pobiegł do samochodu. Za chwilę usłyszałam, że coś się dzieje pod domem. Samochód ruszył. Harry wrócił z pustymi rękoma na górę.
- Wybacz, ale prezent został w starym domu- powiedział- jutro pojadę. Widocznie byłem tak wściekły, że wsiadłem w samochód i nie zabrałem go. Wybacz. Jutro go przywiozę. To co? Idziemy spać?- zapytał.
- A nie chcesz zobaczyć pokoju maleństwa?- zapytałam.
Zgasiliśmy na dole światła i poszliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju dzidzi i gdy zapaliłam światło, pokój jeszcze bardziej mi się spodobał, jak go widziałam wcześniej.
- Fajnie to wyszło- powiedział Harry.
- Mam nadzieję, że Darcy nie będzie zazdrosna o swoje meble- powiedziałam.
- Przecież dostała nowe meble.
Zajrzeliśmy jeszcze do Darcy. Spała snem spokojnych. Miała zapaloną lampkę, a Pani Hrabina spała z nią razem.
Poszliśmy do siebie do pokoju.
- Idę się kąpać- powiedziałam.
- Ja też- powiedział Harry- a może wypróbujemy jacuzzi?
Zaczął odkręcać wodę, ale woda nie poleciała.
- Co jest?- zdziwił się.
Zakręcił kran i znowu go odkręcił, ale bez skutku.
- Nie ma wody, czy co?
Podszedł do kabiny, otworzył ją i odkręcił wodę. Woda siknęła na niego, a Harry aż wrzasnął.
- Obudzisz Darcy- powiedziałam- zakręć tą wodę.
- Ale będę mokry!
- Już jesteś mokry!- powiedziałam.
Zakręcił wodę, a ja zaczęłam się panicznie śmiać.
- Zdejmuj to- rzuciłam patrząc na jego mokre ciuchy.
Harry stał nieporadnie i nie wiedział, co ma zrobić. Podeszłam do niego i zdjęłam mu marynarkę.
- No rozbieraj się. Powieszę zaraz tą marynarkę na wieszaku- powiedziałam wychodząc z łazienki. Poszłam do garderoby, wzięłam wieszak i powiesiłam na nim marynarkę. Poszłam do pokoju dzidziusia i powiesiłam ją na drzwiach od szafy i wróciłam do pokoju i weszłam do łazienki. 

Harry stał już pod prysznicem coś sobie śpiewając pod nosem.
- Nie zaczekałeś na mnie?- powiedziałam z wyrzutem.          
- No chodź do mnie szybko- powiedział.
Rozebrałam się i wlazłam do kabiny.  Umyci poszliśmy do łóżka.
- Jakie wygodne to łóżko- powiedziałam.
- Też tak uważam, dlatego je kupiłem.

Przytulił mnie do siebie i zaczął mnie całować. 




*TADA :D Tak i oto jest :D Mam nadzieję (jak zawsze zresztą, że Wam się podobał :D) Czekam na komentarze :) 

7 komentarzy:

  1. `ooo myślałam, że Megan będzie miałą gorzej uwielbiam ciebie i ten rozdział co mówię zawsze czekam na kolejny i zapraszam do sibeie xxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. http://other-feel-like-no-one-else-know-it.blogspot.co.uk
    u mnie nowy!
    Przepraszam za spam, ale widziałam, że pytałaś o nexta!
    Btw, zaczynam czytać Twoje opowiadanie!
    Powiem, że boskie!
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. extra kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  4. DLACZEGO NIE BYŁO NASTĘPNEGO? KIEDY BĘDZIE?

    OdpowiedzUsuń