Rano obudził mnie
płacz Darcy. wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do sąsiedniego pokoju, ale Darcy
tam nie było. Zaczęłam nadsłuchiwać skąd dobiega jej płacz, ale nie mogłam
zlokalizować. Zajrzałam do jej łazienki, ale nie było żywej duszy.
Zawołałam:
- Darcy! Gdzie jesteś?- na mój głos zapanowała cisza.
Jeszcze raz krzyknęłam do Darcy, żeby się odezwała, ale nic.
Zbiegłam na dół i zaczęłam przeszukiwać wszystkie pomieszczenia. Nigdzie jej
nie mogłam znaleźć. Wołałam:
- Darcy! Darcy!- cisza. Włos mi się na głowie w pewnym
momencie zjeżył, gdy pomyślałam o basenie. Pobiegłam na dół, ale nigdzie jej
nie było. Wołałam tak głośno, że w końcu
usłyszałam głos Harrego na schodach.
- Co się stało?- zapytał zaniepokojony.
- Darcy zniknęła. Wołałam ją i nie mogę jej nigdzie znaleźć,
a obudził mnie jej płacz.
Harry zawołał Darcy.
- Darcy! Gdzie jesteś? Odezwij się!- panowała głucha cisza-
szukałaś na górze?
- Wydawało mi się, że płacz dochodził z dołu.
Harry pobiegł na górę. Usłyszałam, że trzasnęły drzwi od
studia. Za chwilę był sam z powrotem na dole.
- Boże! Gdzie ona mogła pójść?- wyjrzałam za drzwi
wyjściowe, ale były zamknięte.
- Metodycznie. Sprawdzajmy wszystko po kolei. Byłaś na
dole?- zapytał Harry.
- Byłam na basenie.
- A w saunie sprawdzałaś?
- Nie.
Pobiegł na dół. Usłyszałam znowu trzaśnięcie drzwiami. Znów
był obok.
- Nie ma jej tam - powiedział.
Usiadłam zdenerwowana na fotelu.
- Tutaj też przejrzałam wszystko. Nigdzie jej nie ma.
W pewnym momencie usłyszałam znowu płacz Darcy dochodzący z
góry. Na pewno z góry.
- Cii… Gdzieś na górze- powiedziałam do Hazzy.
Zerwaliśmy się i pobiegliśmy równocześnie w kierunku
schodów.
Harry w ostatnim momencie mnie wyprzedził i był pierwszy na
górze, ale Darcy znowu przestała płakać.
- Darcy! Gdzie jesteś?- zdenerwował się.
Panowała cisza. Zaczęliśmy przetrząsać piętro. W pokoju
gościnnym jej nie było. W dziecięcym też nie. W sypialni u nas nie było.
Zajrzałam do łazienki, ale nie było i w pokoju Darcy też jej nie było.
- Darcy!- zawołałam. Cisza. Głucha cisza.
Gdzie ona mogła być? Może coś jej się stało? Boże! Otworzyłam
pudło z zabawkami, ale też jej tam nie było. W pewnym momencie przechodziłam
obok szafy i usłyszałam pochlipywanie. Otworzyłam szafę, a na środku siedziała skulona Darcy.
- Darcy! Czemu ty się nie odzywałaś?- zapytałam- JEST!-
wrzasnęłam do Harrego- Co się stało? Dlaczego się zamknęłaś w szafie?
- Siama się ziamknęła- wychlipała.
Harry wpadł do pokoju jak bomba.
- Gdzie była?- zapytał.
- W szafie.
- Po co się zamknęłaś w szafie?- zapytał.
- Ja się nie ziamknęłam. Siama się ziamknęła.
- A czemu się nie odzywałaś, jak cię wołaliśmy?- zapytałam.
- Bałam się.
- Kogo?
- Waś.
- Na następny raz musisz odpowiadać. Od razu byśmy cię
znaleźli. Tak to się bardzo zdenerwowaliśmy. Oblecieliśmy całą chałupę dwa razy
i nic. Będziesz się odzywać następnym razem, jak coś ci się przytrafi?
- Tak- odpowiedziała.
- To teraz tatuś pomoże ci się umyć, a ja pójdę przygotować
śniadanie.
- A tatuś mnie nie będzie bił?
- Tak jakby tatuś cię bił- powiedziałam patrząc na Hazzę.
Harry w odpowiedzi uśmiechnął się do
mnie.
- To idziemy się myć- powiedział- i obiecuję, że nie będę
cię bił. Opowiesz mi o swojej przygodzie.
Złapał Darcy i poszli do łazienki. Ja zeszłam na dół i
otworzyłam lodówkę.
Zaczęłam się zastanawiać, co zrobić na śniadanie. Zdecydowałam,
że zrobię kanapki, bo nic innego nie byłam w stanie zrobić bez przyrządów
kuchennych. Wyjęłam potrzebne rzeczy. Dla Darcy zrobiłam oczywiście kanapkę z
nutellą, a dla nas przygotowałam kanapki z szynką i pomidorem na wierzchu.
Wstawiłam wodę w czajniku i nasypałam Harremu do kubka kawy, a dla nas
nasypałam kakao. Pobiegłam do łazienki się umyć. Szybko się ubrałam i zbiegłam
na dół. Woda akurat się zagotowała, więc zalałam kawę i przygotowałam kakao.
Nalałam mleka, posłodziłam i wszystko postawiłam na stole. Po chwili Harold zniósł Darcy.
- Jeszcze skoczę na górę i się umyję- powiedział.
- To umyjesz się później, bo ci kawa wystygnie-
powiedziałam.
- Ale ja lubię chłodną kawę…
- Dobrze. To idź się umyć, ale my nie będziemy na ciebie
czekać- powiedziałam.
- To jedzcie- powiedział i poszedł.
Po dziesięciu minutach zszedł na dół.
- Mam ci zrobić świeżej kawy?- zapytałam.
- Nie. Ta jest pyszna.
Mam nadzieję…
Kanapki mu bardzo smakowały i na koniec zapytał:
- Czy ja też mógłbym sobie zrobić kanapkę z nutellą?
- Oczywiście.
- A tobie zrobić?
- Nie, już jestem najedzona. Dziękuję ci bardzo-
odpowiedziałam.
- Ja teś chcię.
- Darcy. Tobie już wystarczy.
- Ale to jeśt pyśne!
- Bardzo się cieszę, że ci smakuje, ale nie możesz jeść za
dużo, bo brzuszek będzie za pełny- powiedziałam- to teraz mama pójdzie się
pomaluje, a wy tu z tatusiem zrobicie porządek po śniadaniu.
- Dobzie- zgodziła się Darcy.
- Ale dopiero wtedy, jak tatuś zje.
- Ale dlaciego?
- Tatuś ci wytłumaczy. Ja muszę iść się pomalować.
Widziałam, że tatuś miał morderczą minę, jak leciałam na
górę.
- Zaraz będę!- krzyknęłam z góry.
Weszłam do łazienki i się delikatnie podmalowałam. Gdy
wróciłam na dół, wszystko ze stołu już było sprzątnięte.
-To co dziś robimy?- zapytał.
- No jak to? Zapomniałeś? Mieliśmy jechać do doktora Jana.
- A miałem nie wychodzić z domu…
- To zostań z Darcy, a ja pojadę sama do doktora Jana-
troszkę się zagotowałam w sobie.
- A kto to jeśt doktol Jan?
- Tata ci wytłumaczy, jak zostaniecie sami- powiedziałam
patrząc mściwie na Harrego.
- Ale ja przecież jadę z tobą- powiedział próbując się
wymigać.
- Nie, już pojadę sama. zostań z Darcy w domu. Cieszcie się
nowym domem. Prawda Darcy?
- TAAAK! HUUULA!
- No widzisz? Nie możesz dziecka zawieść.
- Możesz mi powiedzieć, po co jedziesz do doktora?
- No jak to?! Po co? Przecież mam mieć robione USG. Może się
dowiem, jakiej płci będzie nasz potomek.
- Jadę z tobą- powiedział zdecydowanie.
- Tatuś. Powiedziałeś, zie zośtanieś zie mną.
- Ale tatuś musi jechać z mamusią- powiedział.
- Obieciałeś!- prawie zaczęła płakać.
- To zostaniemy innym razem, dobrze? Dzisiaj pojedziesz do
baby, a później cię odbierzemy.
- Ja teś chcię jechać do doktola.
- Nie możesz jechać do doktora.
- Dlaciego?
- Dlatego, że tak mówię- powiedział poważnie Harry.
- Mamusiu! Ja chcię jechać z wami!
- Tata powiedział, że nie możesz z nami jechać-
powiedziałam.
- Ale ja chcię!
- Nie ma chcę, czy nie chcę. Jedziemy do dziadków, do wujka
Nialla. Pogadasz sobie z nimi, opowiesz przygody i się pobawicie, a my szybko
wrócimy.
Nie była za bardzo przekonana, ale nie miała wyboru.
- No to zbieramy się- powiedziałam- wsiadamy w samochód i
jedziemy. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
- Zamknąłeś drzwi?- zapytałam.
- Przecież ty masz klucze? A właśnie, dorobiłaś mi klucze?
- Nie miałam czasu! Poza tym myślałam, że ty masz klucze.
- Ale ty masz klucze!
Harry się zatrzymał, dałam klucze i pobiegł zamknąć drzwi. Podjechaliśmy
do rodziców, zostawiliśmy Darcy i pojechaliśmy do szpitala. Byłam lekko
podenerwowana samą wizytą, chociaż doktora Jana bardzo lubiłam. Przyjechaliśmy
dziesięć minut przed czasem i mogliśmy spokojnie dojść do gabinetu. Usiadłam
pod gabinetem.
- Nie zapukasz ?- zapytał zdziwiony Harry.
- Doktor ma na pewno jakąś pacjentkę. Jesteśmy przed czasem,
więc nie będziemy robić tu zamieszania. Siadaj koło mnie i uspokój się.
- Dlaczego chciałaś mnie wrobić, żebym tłumaczył Darcy, poco
jedziesz do doktora?- zapytał patrząc na mnie uważnie.
- Sam się podłożyłeś.
Harry nie zdążył nic odpowiedzieć, bo drzwi od gabinetu się
otworzyły. W drzwiach zobaczyłam Danielle.
- To ty dzisiaj też miałaś wizytę?- zapytałam zdziwiona.
- Doktor mnie zapisał na dzisiaj, a co? Ty też?
- Też. A gdzie Liam?
- Opiekuje się chłopcami.
- Wracasz do domu?- zapytałam- bo my po wizycie jedziemy po
Darcy do mamy i zabieramy ją stamtąd i możemy cię podwieźć.
- Dobrze. Bardzo się cieszę, bo podwiózł mnie Duży Bo, który
jechał do swojej mamy. Chciał po mnie wrócić, ale powiedziałam, że wezmę
taksówkę.
- Dobra. To w takim razie poczekaj- powiedziałam wchodząc do
gabinetu- witam mojego ulubionego doktora!- powiedziałam uprzedzając go.
- Witam moją ulubioną pacjentkę- odpowiedział śmiejąc się-
to co dziś robimy? USG?- zapytał patrząc w kartę.
- Miał nam pan dzisiaj powiedzieć, co będzie.
- Wszystko zależy od tego, czy będzie chciało zdradzić, czy
nie. Proszę się położyć na kozetce i pokazać mi brzuszek.
Położyłam się i podciągnęłam do góry bluzkę i doktor zaczął
smarować mnie żelem. Harry przyglądał się temu uważnie. Doktor wziął słuchawkę
i zaczął nią jeździć mi po brzuchu. Przyglądałam się monitorowi i wreszcie
zobaczyłam jakiś zarys dziecka.
- Wygląda na to, że chyba będzie chłopiec. Będziecie mieli
parkę. A jak tam córeczka się miewa?
- Koniecznie chciała przyjechać z nami do pana.
- A trzeba było. Zobaczyłaby braciszka.
- Nie wiem panie doktorze, czy by pan wytrzymał taką ilość
„dlaczego” w ciągu minuty…- powiedział Harry.
- A… Jakoś sobie dałbym radę- odpowiedział doktor- wygląda
na to, że jest wszystko w porządku. Dziecko rozwija się prawidłowo. Który to
miesiąc mamy? A końcówka czwartego. Dam pani skierowanie na badania. Trzeba
zrobić morfologię i na wszelki wypadek
zrobimy na krzepliwość. I co? Ma pani jakieś zachciewajki? Jakieś dolegliwości?
- Nic, panie doktorze.
- To bardzo dobrze. A czy małżonka często kłóci się z
panem?- zapytał Hazzę.
- Nie. Do wytrzymania- odpowiedział Harry.
- To dobrze. A kiedy pani przyjedzie na badania?
- Może jutro?
- Dobrze. Tylko proszę być na czczo.
- A od której pobierają krew?
- Od siódmej- powiedział doktor- wyniki prześlą do mnie,
także nie musi pani przyjeżdżać po odbiór. Jakby coś się działo, to będę
dzwonić. Następna wizyta za miesiąc.
Wyszliśmy na
korytarz, gdzie siedziała Danielle.
- I co? I co?- zapytała podnosząc się z miejsca.
- Będzie chłopak- powiedział Harry.
- A u ciebie?- zapytałam.
- U mnie dziewczynka- odpowiedziała.
- Bardzo się cieszę- powiedziałam.
Wyszliśmy ze szpitala, podeszliśmy do samochodu.
- To kiedy macie zamiar się przenieść?- zapytał Harry.
- Dzisiaj mieliśmy po USG jechać do sklepu i wybierać meble,
ale Liam został z dzieciakami i nie
wiemy o której wróci Ellie.
- To może my zabierzemy chłopaków do nas, a wy pojedziecie z
Liamem do sklepu?- zapytałam.
Zobaczyłam w oczach Danielle iskierki nadziei.
- Moglibyście?- zapytała.
- Harry ma dobry wpływ na chłopaków- powiedziałam patrząc na
Hazzę.
- Boją się go- powiedziała Danielle.
Podjechaliśmy pod dom. W drzwiach pojawił się Liam.
- No i co? O! Witajcie- krzyknął.
- No mów!
- Dziewczynka!- powiedział Harry.
- A ty skąd wiesz?!- zdziwił się Liam.
- Spotkaliśmy się pod gabinetem. Ja wychodziłam z gabinetu,
a Meg wchodziła i zaproponowali, że mnie przywiozą do domu.
- Bardzo wam dziękuję- powiedział Liam.
- Zabieramy chłopaków- zdecydowałam- Ellie nie będzie miała
na pewno nic przeciwko, a wy musicie jechać po meble. Gdzie chcecie jechać?
Macie samochód?
- Tak. Jeszcze jeden jest.
- A gdzie rodzice?- zapytałam.
- Gdzieś pojechali z Darcy. Chłopaki zaczęli jej strasznie
dokuczać . Ania się zdenerwowała i zabrali Darcy i wyjechali - powiedział Li.
- Dobrze. Zaraz do nich zadzwonię- powiedziałam.
- Napijecie się czegoś?- zapytał Kazik wchodząc do
salonu.
- Dobrze. Napijemy się herbaty- powiedział Harry,
- A masz może sok jabłkowy?- zapytałam.
- Mam. Oczywiście.
- Ta ja też poproszę- powiedział Hazzie.
- Dwa razy sok jabłkowy. Okej. Danielle, a ty czego się
napijesz?
- Ja to tylko wody.
- A co? Masz dolegliwości?
- Nie, ale dzisiaj jestem nie taka…
Kazik zniknął w kuchni, a myśmy usiedli w salonie. W pewnym
momencie z ogrodu wpadli z wrzaskiem chłopcy. Gdy nas zobaczyli krzyk zamarł im
na ustach. Stanęli jak wryci i nie wiedzieli co zrobić.
- No chodźcie do cioci!- powiedziałam rozkładając szeroko
ręce.
Jim przybiegł do mnie, a Tommie został daleko w tyle.
- Tommie, co się stało?- zapytałam łagodnie.
- Będzieś na mnie źła…- powiedział.
- A co się stało?
- Dokuciałem Darcy.
- Czemu dokuczałeś Darcy?- zapytałam.
- Bo ona tu juś nie mozie być.
- Dlaczego?
- Bo się wyplowadziła.
- Ale ona przyjechała z wizytą do baby i dziadzi. To my
tutaj też nie możemy być?
- Nie.
- Ale myśmy przyjechali tu z wizytą do cioci Danielle, wujka Liama i Kazika. Wy
też byliście u nas z wizytą, prawda? A nie mieszkacie z nami, prawda?
- Tak.
- No właśnie. A co zrobiłeś Darcy?
- Nie powiem.
- No trudno. Chciałam, żebyś pojechał z nami i nas odwiedził
i co zrobimy?
- Ja chcię jechać z wami.
- No to musisz mi powiedzieć, co zrobiłeś Darcy.
- Udeziłem ją.
- Gdzie?
- W pupę. Jimmie tsimał.
O mało nie wybuchłam
śmiechem. Widziałam, że Harry ledwo się powstrzymuje od śmiechu.
- A wujek nas nie będzie bił?
- Przecież wujek was nie bił.
- Ale wujek tak bzitko patsi…- powiedział Tommie patrząc na
Hazzę.
Liam zerwał się z fotela i poszedł do toalety.
- A gdzie Dominika?- zapytałam Kazika.
- Dominika została zabrana przez Zayna jako podpora duchowa.
- Uuuuuuuuuuuu- powiedział Harry- czy coś się święci?-
zapytał.
Szturchnęłam go.
- Ała.
- To co? Jedziecie na te zakupy?- zapytałam, gdy wrócił
Liam.
- Bardzo chętnie, ale jak się zaopiekujecie chłopcami-
powiedział.
- Dobra. To ja dzwonię do mamy.
Wybrałam numer i gdy mama odebrała zapytałam:
- Gdzie jesteście?
- W zoo- usłyszałam.
- My jedziemy na Wiśniową i zabieramy chłopców.
- A po co tych potworów zabierasz?!- usłyszałam pytanie
mamy.
- Żeby zwolnić Danielle i Liama.
- Nie przywiozę Darcy, dopóki oni tam będą.
- Co oni zrobili?
- Pobili ją.
- Już porozmawiałam z nimi i wszystko wiem- powiedziałam-
myślę, że oni przeproszą Darcy- popatrzyłam na Tommiego, który zaczął kiwać
głową na „Tak”.
- No dobrze. To przyjedziemy na Wiśniową, po zwiedzeniu zoo.
Rozłączyłam się, a Tommie miał bardzo poważną minę.
*Tym razem wrzucam zdjęcia :)
* Tak więc świętujmy rozpoczęcie WAKACJI! Tak dobrze czytacie WAKACJE!!! :) Czas zacząć! Nie obawiajcie się, obiecuję że będę aktywna podczas tych dwóch miesięcy wolnego :) Dziś wrzucam ten oto rozdział, może trochę nie postarałam się z grafiką, ale mam nadzieję, że Wam się podoba :) Pozdrawiam wszystkich :) ~Meg
Genialnie! Zwłaszcza jak wyobraziłam ja Jimmy trzyma Darcy a Tom ją klepie w pupę xD Czekam nexta. Czołzan;D
OdpowiedzUsuńBlue <3
PS. Sorry że jako anonim ale nie chciało mi się logować....
spokojnie :D niebawem się pojawi :D i'm happy :D
Usuńhahahahahahha super rozdział i super wymyśliłaś, że będzie chłopczyk a z Darcy na początku już serio myślałam, że jej coś się stało ale wszytko ok najlepsza to chyba mama: Nie przywioze Darcy dopóki oni tam będą! albo Harry zły wujek!! czekam na kolejny i życzę dużo weny xxx
OdpowiedzUsuńdzięki :D Wena najważniejsza :D kurde, no co ja mam odpisać? Hmm... postaram się, aby kolejne były jeszcze lepsze od poprzednich rozdziałów :D
UsuńHahahahah ale się śmiałam jak czytałam C: Bardzo dobry C:
OdpowiedzUsuńcieszy mnie to :D
UsuńCo ile będziesz wrzucała?
OdpowiedzUsuń