środa, 18 czerwca 2014

109

-  Czy tylko mnie się wydaje, że to jest jakieś istne wariactwo? -  Zapytał Niall -  W wykonaniu naszych przyjaciół?
 -  Nie, nie tylko tobie -  przytaknęłam- Ale bawmy się dobrze.
Poszliśmy w strefę wolnocłową i Niall zrobił olbrzymie zakupy.
 -  Na co ci tyle tego wszystkiego? Przecież podobno wszystko mamy…
 -  To tylko się tak wydaje. Będziesz chciała ochotę na M & M' s a ich nie będzie, to co?
W pewnym momencie usłyszeliśmy za sobą pisk.
 -  Cholera jasna -  mruknął pod nosem Niall -  czy możemy się gdzieś schować? Nie mam ochoty na spotkanie z fankami  -  powiedział z lekka przerażony. Przerażenie w jego oczach było faktyczne.  Mój mózg zaczął pracować na pełnych obrotach.
 -  Idź do łazienki.
Niall pobiegł szybko do toalety. Dziewczyny pobiegły za nim, a ja czym prędzej przeszłam do punktu odpraw. Podeszłam do stewardessy.
 -  Proszę pani… mąż mi się zagubił… czy mogłaby go pani wezwać przez megafon? Niedługo odlatujemy na Jamajkę i trochę się denerwuję, że go nie ma... -  Nie wychodziłam z roli.
 -  Oczywiście. Jak ma pani na nazwisko?
 -  Erase.
 -  A jak imię męża?
 -  Niall.
Miałam nadzieję, że Niall skojarzy… Za chwilę w megafonach usłyszałam:
 -  Pan Niall Erase, jest proszony do punktu odpraw numer 325.
Pozostało mi tylko czekać  i zastanawiać się, czy Niall zrozumiał.  Został mi ostatecznie sms do niego. Obserwowałam wejście do toalety, ale Niall nie wychodził. Po pewnym czasie uchyliły się drzwi i w tym momencie powtórzony został komunikat.
 -  Czeka żona  -  usłyszałam.
Myślałam, że się uduszę ze śmiechu. Niall usłyszał komunikat i zaczął się rozglądać. Gdy popatrzył na mnie, pomachałam mu wdzięcznie. Szybko podszedł do mnie.
 -  Cześć kochanie -  powiedziałam na cały głos - Co ty wyprawiasz?
 -  Przecież nikt pod tym nazwiskiem nikt cię nie zna.
Zaczęłam się zastanawiać, czy nasi byli jeszcze na lotnisku, czy już pojechali. Bo jeśli byli, to mieli niezłą zabawę. Podeszliśmy do odprawy i podaliśmy nasze paszporty. Pani była bardzo zdegustowana, że jednak nie jesteśmy małżeństwem, ale nie dała sobie po sobie tego poznać. Przyjrzała mi się tylko uważnie i wstemplowała pieczątkę do paszportu. Podała mi bilety i zaprosiła do sali, gdzie oczekiwaliśmy na odlot.  Mogliśmy się rozluźnić dopiero, gdy siedzieliśmy w samolocie. Mieliśmy pierwszą klasę. Pod tym względem Ellie przeszła samą siebie. Niall oczywiście zajadał już coś, co zakupił w sklepie wolnocłowym. Bodajże były to orzeszki.  Zadzwoniła moja komórka.
 -  I co? Jak tam twój mąż?
 -  O czym mówisz? -  Zapytałam niewinnie Dominikę.
 -  Słyszeliśmy…
- Co ty nie powiesz…
 -   Był atak panienek 1D?
 -  Był…
 -  I rozumiem, że Niall się zgubił.
 -  Schował się w jednym miejscu, które było niedostępne… i musiałam go jakoś wyciągnąć.
 -  Cała Megan -  usłyszałam.
 -  A gdzie wy jesteście?
 -  No na lotnisku! Chcemy wam pomachać, jak odlecicie. I przy okazji sprawdzić, czy nie wrócicie…
 -  Nie, nie wrócimy -  zapewniłam ją -  siedzimy już w samolocie.
 -  No to przyjemnej zabawy ci życzę. I pamiętaj, co ci mówiłam -  powiedziała tajemniczo.
 -  Pamiętam -  odparłam.
 -  To miłego pobytu -  rzuciła i rozłączyła się.
Wyjrzałam przez okienko i zobaczyłam rządek osób wpatrzonych w nasz samolot. Pomachałam im       i chyba mnie zauważyli, bo zaczęli machać, jak wariaci.
 -  Niall, zobacz żegnają nas -  powiedziałam. Niall wyjrzał i zaczął się śmiać.
 -  Muszą nas przypilnować, czy polecimy -  rzucił -  muszę przyznać, że czuję się dosyć niezręcznie w tej sytuacji…
 -  Niall! Mamy wakacje! Potraktuj to, jak wakacje, odpoczynek. Cieszmy się nimi.
Dolecieliśmy na miejsce stosunkowo szybko. Wreszcie nie było to tak daleko. Obudziłam się i zobaczyłam, że mam głowę na Nialla kolanach… Wyprostowałam się i przyglądałam się lądowaniu. Na lotnisku czekała na nas limuzyna. Trochę mi to przypomniało naszą podróż poślubną… Ale powiedziałam sobie: NIE! Jestem na Jamajce, nie na Seszelach i nie z Harrym, a z Niallem. Niall zabawiał mnie opowieściami o jego rodzinie, co trochę zaczęło mnie drażnić.  Gdy dojechaliśmy do hotelu z ulgą odetchnęłam i pomyślałam: Zaraz będę w swoim pokoju… Bagażowy złapał nasze bagaże i zaczął nas prowadzić. Poprowadził nas do jakiegoś bungalowu i wstawił bagaże.
- Ale super -  powiedział Niall.
Bungalow był zupełnie inny, niż na Seszelach. Była też klimatyzacja, był telewizor, lodówka, oraz łazienka. Ze zdziwieniem zobaczyłam, że w bungalowie są rzeczy Nialla.
 -  Zaraz chwileczkę… To my mamy mieszkać w jednym bungalowie?! -  Zdziwiłam się. Na środku stało wielkie, małżeńskie łoże  -  To chyba jakaś pomyłka?!
Niall gdzieś wypadł. Po pewnym czasie wrócił i stwierdził:
 -  Bardzo mi przykro, ale mamy tylko ten jeden bungalow, bo wszystko w hotelu jest pozajmowane…
Strasznie się zdenerwowałam. Niall widząc moje zdenerwowanie, powiedział:
- Jeśli chcesz, to ja mogę spać na kanapie…
 -  Niall, ale mieliśmy mieć super wakacje obydwoje… Nie wiem, czy ci będzie wygodnie na tej leżance.
 -  Nie przejmuj się. Jakoś to zniosę -  rzucił i zaczął się rozpakowywać -  za chwilę będą podawać kolację…
Postanowiłam się rozpakować. Byłam ciekawa, czy Ellie wiedziała o warunkach, jakie mamy. Poszłam do łazienki i się przebrałam. Zrobiłam makijaż i uczesałam się. Wcześniej oczywiście wzięłam kąpiel. Tak odświeżona wyszłam z łazienki. Niall siedział na kanapie i gdy popatrzył na mnie, tak został.
 -  Niall, czy coś ci się stało? -  Zapytałam.
 -  Yyy… nie, nie -  wydukał -  mam super żonę -  powiedział.
Walnęłam go w ramię i powiedziałam:
 -  Widzę, że ty też jesteś już gotowy.
 -  No nie zdążyłem wziąć prysznica, bo jest tylko jeden -  zaczął się skarżyć- Jeśli poczekasz, to ja wezmę szybki prysznic i będę gotowy.
Wyszłam na taras, żeby go nie krępować. Zaczęłam się zastanawiać, co my zrobimy z tym jednym łóżkiem…  Po piętnastu minutach, Niall do mnie dołączył. Pachniał świeżością i świetnie wyglądał. Zapach jego perfum przypomniał mi lata szkolne i moje zafascynowanie zapachem pana od angielskiego. Uśmiechnęłam się pod nosem, co Niall oczywiście zauważył.
- Co się stało? O czym myślisz?
 -  Nic… coś mi się przypomniało.
Niall stracił humor.
 -  Czemu straciłeś humor? -  Zapytałam -  Idziemy?
 -  Okej. Idziemy -  odpowiedział -  o czym myślałaś, gdy byliśmy na tarasie?
 -  Przypomniały mi się szkolne czasy.
 -  A opowiesz mi o tym? -  Zaciekawił się.
 -  Może, kiedyś… -  powiedziałam. Zobaczyłam, że humor mu się poprawił.
Weszliśmy do sali. Podbiegł do nas kelner i poprowadził nas do bardzo romantycznego stolika. Postawiony był na tarasie, pod palmą z pięknym widokiem na ocean. Było naprawdę bardzo romantycznie. Podano nam menu, które zaczęliśmy studiować. Postanowiłam zapytać się kelnera          o specjalność kucharza.  Zawsze byłam ciekawa nowych potraw, ale dzisiaj wolałam nie ryzykować. Zamówiłam sałatkę bez dressingu czosnkowego. Niall wziął specjalność zakładu i okazało się, że był to kurczak po hawajsku. Wyglądało to super. Stwierdziłam, że następnym razem, ja sobie takie coś zamówię. Niall rozpływał się nad smakiem. Widocznie zobaczył moje zazdrosne spojrzenie, bo zaproponował, żebym spróbowała.
 -  Niall, będziesz głodny.
 -  Nie, no proszę, proszę -  podsunął mi talerz pod nos -  jedz, ile chcesz.
- Co? Nie smakuje ci?
 -  Jest pyszne! Spróbuj! -  Namawiał mnie.
- Ale nie będę miała twojego widelca w swojej dłoni.
 -  No coś ty!
Skubnęłam kawalątek.
 -  Jeszcze -  rozkazał -  przecież nawet nie poczujesz smaku.
Danie było rzeczywiście dobre.
 -  To co? Zamówić ci?
Sałatka mi za bardzo nie smakowała, więc zdecydowałam się na danie Nialla.
 -  To co? Idziemy na spacer? -  Zaproponował Niall, gdy zjedliśmy i wypiliśmy wino.
 -  Trzeba by było rozprostować nogi -  podchwyciłam.
 -  To w którą stronę idziemy? -  Zapytał.
 -  Chyba obojętne…
Poszliśmy w kierunku zachodzącego słońca. Mijaliśmy hotele, w których odbywały się różne wieczorki, ale nie mieliśmy ochoty na nic. W pewnym momencie poczułam, że jestem zmęczona.
 -  Chodź, może usiądziemy tutaj. Trochę mnie bolą nogi.
 -  Ciebie też? -  Zapytał.
 -  To czemu nic nie mówisz? Masz mówić, co ci dolega.
 -  To tak nie wypada -  powiedział.
 -  Rób, jak chcesz  -  powiedziałam zdecydowanym głosem i usiadłam na piasku. Niall zdjął marynarkę    i zaproponował, żebym na niej usiadła.
 -  Nie będę ci gniotła marynarki  -  rzuciłam -  potem jeszcze będziesz mi kazał ją prasować -  zażartowałam.
 -  No przecież od tego jest obsługa hotelowa -  powiedział zaskoczony -  wiesz, marzyłem o takiej podróży od momentu, kiedy byliście na Seszelach…
Poczułam się troszkę zbita z tropu. Niepotrzebnie mi to przypomniał… Na chwilę straciłam humor, co zauważył.
 -  Strasznie cię przepraszam. Ta moja niewyparzona gęba… Wybaczysz mi?
 -  Postaram się -  powiedziałam. Poczułam, jak przeszedł mnie dreszcz. Musiałam zadygotać, bo Niall zapytał:
 -  Nie zimno ci?
 -  Jakoś tak… dziwnie -  odpowiedziałam.
 -  To masz moją marynarkę -  zaczął mnie okrywać.
Chłonęłam widoki całą sobą. Było przepięknie. Siedzieliśmy na ciepłym jeszcze piasku  i wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce. Było tak romantycznie…
 -  Chcesz się oprzeć? -  Zapytał Niall.
Usiedliśmy plecami do siebie, opierając się o siebie i oglądaliśmy zachód. Zapomniałam, że siedzę  z Niallem. Byłam zafascynowana widokiem. Niall się też nie odzywał. Byłam zachwycona.
 -  Tu jest wspaniale -  powiedziałam w pewnym momencie.
Niall poruszył się i usłyszałam, że coś odmruknął. Pomyślałam, że pewnie nie chce, żebym się odzywała, więc się zamknęłam.
Kiedy słońce zaszło zapytałam:
 -  Idziemy?
 -  Idziemy -  usłyszałam.
 -  To co? Wstajemy na trzy? -  Zaproponowałam.
 -  Ty wstawaj pierwsza.
Zaczęłam wstawać i gdy stałam już na nogach, Niall się wywalił.
 -  Jaki ten piasek jest świetny -  rzucił -  zauważyłaś?
 -  Zauważyłam.
 -  Ja mógłbym tu nawet spać.
Zrobiło mi się trochę głupio. Byliśmy postawieni w niezręcznej sytuacji przez kogoś z naszych, ale dlaczego Niall z tego powodu miał cierpieć? Nie rozumiem… Postanowiłam coś wykombinować, a na pewno rozprawić się z tą osobą, która postawiła nas w takiej sytuacji.  Załatwię to później… Wróciliśmy do bungalowu. Niall zaczął szykować sobie leżankę do spania.
 -  Niall, ponieważ jesteśmy w takiej sytuacji, będziemy spali na zmianę na leżance -  powiedziałam.
 -  Ja się na to nie mogę zgodzić -  szybko odpowiedział -  kobiety muszą spać wygodnie.
 -  A kto ci to powiedział?
 -  Mamusia -  powiedział po chwili zawahania.
 -  Wybij to sobie z głowy. Może za czasów twojej mamusi tak było. Teraz jest równouprawnienie, więc będziemy spać na zmianę.
 -  Ja się nie zgadzam.
 -  Chcesz się ze mną kłócić?
 -  Nie chcę. Z tobą nigdy.
 -  No to masz szczęście -  powiedziałam i sapnęłam sobie.
Wyszłam na taras i stwierdziłam, że mamy przepiękny widok. Gdzieś w dali jakaś wyspa rozświetlona światłami. Stałam, jak urzeczona. Niall chyba się zaniepokoił moją nieobecnością, bo również wyszedł na taras.
- Ale pięknie -  usłyszałam -  to może w ogóle nie będziemy spali, jak tu są takie piękne widoki? Napijemy się czegoś?
 -  A co masz na myśli?
 -  A jakiegoś szampana?
 -  Okej z miłą chęcią -  powiedziałam. Niall się zakręcił i wyszedł po chwili na balkon z butelką szampana.
 -  A ty skąd to masz?
 -  Kupiłem na lotnisku i zmroziłem w lodówce.
 -  Nawet nie zauważyłam…
 -  A widzisz, taki sprytny jestem -  zaczął się śmiać.
Wypiliśmy po kieliszku szampana za miły pobyt i trochę nas to rozluźniło. Zaczęliśmy dowcipkować i opowiadać sobie kawały.  Nim się obejrzeliśmy minęła druga.
 -  Niall, idziemy spać  -  powiedziałam.
 -  To idź. Ja zostanę tutaj -  rzucił.
 -  Nie będziesz spał tutaj, na dworze…
 -  A dlaczego?
 -  Jeszcze zjedzą cię te komary.
 -  Tu nie ma komarów.
- Ale są moskity -  odpowiedziałam -  to nie wiem, co lepsze.
Namówiłam Nialla, żeby wszedł do środka. Poszłam do łazienki, przebrałam się w piżamę. Była bardzo miła.  Dobrze, że Dominika mnie na nią namówiła… Weszłam do pokoju, Niall coś zaczął gwałtownie robić przy walizce.
 -  Dobra. To ja dzisiaj śpię tutaj, a jutro ty.
 -  Zobaczymy -  mruknął pod nosem.
Weszłam do łóżka i przykryłam się prześcieradłem. Łóżko było naprawdę wygodne.
 -  Mmm, jak tu wygodnie -  powiedziałam.
 -  Uważaj, bo zaraz ci się wmelduję do tego łóżka -  zażartował Niall.
 -  No to chodź -  powiedziałam i poklepałam wolne miejsce -  zobaczysz, jak tu wygodnie.
 Niall usiadł półdupkiem na łóżku i stwierdził:
 -  Faktycznie wygodnie.
Śmiać mi się z niego chciało. W pewnym momencie zerwał się i poleciał na taras. Ponieważ długo nie wracał, wstałam i poszłam zobaczyć, co robi. Siedział na tarasie, głowę miał spuszczoną. Zaczęłam się zastanawiać, czy śpi.
Przeszłam cicho koło niego i usiadłam na sąsiednim leżaku. Nie był on tak wygodny, jak łóżko, ale też było komfortowo. Nie wiem, kiedy zasnęłam. W pewnym momencie obudziłam się i poczułam, że Niall mnie podnosi.
- Co ty wyprawiasz? -  Zapytałam.
 -  Śpij -  powiedział -  zaniosę cię do łóżka.
 -  Nie, ja chcę tutaj  -  powiedziałam przez sen.
 -  Dobrze, dobrze -  rzucił.
Nie wiem nawet, kiedy znalazłam się w łóżku.  Poczułam, że ktoś mnie pogłaskał po głowie i zasnęłam kamiennym snem. Gdy obudziłam się rano, musiała minąć chwila, żeby do mnie dotarło gdzie jestem. Rozejrzałam się po pokoju, ale Nialla nigdzie nie było.  Wstałam i wyjrzałam na taras. Oczywiście ten głupek leżał na leżaku w jakiejś dziwnej pozie. Poszłam się umyć i gdy wróciłam do pokoju, nie zaistniały żadne zmiany. Włączyłam laptopa, aby sprawdzić która jest godzina. To była tylko wymówka,  bo chciałam pogadać z Dominiką. Weszłam na Skype i wybrałam jej numer.
 -  Hej, co słychać? -  Usłyszałam -  Jak tam pierwsza noc?
 -  Niall śpi na tarasie, a ja się wyspałam.
 -  A co mu się stało?
 -  Bo mamy małżeńskie łoże, to się stało. Stwierdziliśmy, że będziemy na nim spać na zmianę. Niall pewnie będzie cały połamany, bo gdy zobaczyłam w jakiej pozycji śpi, doszłam do wniosku, że nie będzie czuł się najlepiej, jak się obudzi.
 -  To zrób mu masaż -  zasugerowała Doma i podniosła jedną brew do góry.
- Co ty sugerujesz? -  Popatrzyłam na nią uważnie.
 -  Nic, nic. Zayn robi śniadanie.
 -  Okej, to nie będę wam przeszkadzać -  powiedziałam.
 -  Nie przeszkadzasz nam -  powiedziała Dominika.
Usłyszałam jakiś rumor na tarasie.
 -  Chyba Niall się obudził -  powiedziałam -  zdaje się, że miał ciężkie przebudzenie…
Wyjrzałam i zobaczyłam, jak Niall gramoli się na leżak.
 -  Muszę kończyć, bo zdaje się, że Niall jest cały połamany…
 -  Pamiętaj o masażu –powiedziała na koniec Dominika.
Wybiegłam na taras i zapytałam:
 -  Niall, co się stało?
 -  Nic… trochę połamany jestem -  oznajmił.
 -  No widzisz? Mogłeś spać na łóżku. Dzisiaj ty śpisz.
 -  Nie pozwolę ci, żebyś spała w tak niewygodnej pozycji.
 -  Niall, nie chciałam cię budzić, bo spałeś, ale te leżaki się rozkładają.
Zapanowała cisza.
 -  Jak to?!
 -  Pokażę ci -  powiedziałam i nacisnęłam guzik, który był schowany pod poręczą. Niall znalazł się błyskawicznie w pozycji horyzontalnej.
 -  AŁA -  wrzasnął.
- Co się stało?! -  Zdenerwowałam się.
 -  Nie, nic… Tylko wszystko mnie boli…
 -  Czekaj. Będę ci musiała zrobić masaż. Przewróć się na brzuch.
 -  Ale…
 -  Nie gadaj, tylko przewracaj się. Nie ma żadnego „ale”.
Niechętnie wykonał moją polecenie. Zaczęłam go masować. Był strasznie spięty.
 -  Ałć -  usłyszałam.
- Co tak cię boli? -  Zapytałam.
 -  Troszkę… -  wymamrotał.
 -  Zaraz ci przejdzie.
Zaczęłam go ponownie masować.
 -  Ałć…
 -  Słuchaj, czy ciebie tak bardzo boli, czy po prostu udajesz?
 -  No, boli.
 -  I nic nie lepiej?
 -  No, może trochę.
Rozmasowałam mu bolące miejsca. Po gilgotałam  go w bok, na co zaczął chichotać.
 -  No wiesz co?
- Co? -  Zapytałam  -  skończyłam.
 -  Tak mi dobrze -  zaczął.
 -  To co? Będziesz dzisiaj spał na łóżku?
 -  Nie.
 -  Zobacz. Ja się tu rozłożę na leżaku -  zaprezentowałam mu, jak będę spać -  będzie mi na pewno bardzo dobrze.
 -  Nie pozwolę.
 -  To co robimy z tak pięknie rozpoczętym dniem? -  Zapytałam,  żeby go przekabacić -  pójdziemy chyba na śniadanie, co?
 -  Teraz mogę iść -  stwierdził pogodnie. Od razu miał inny humor -  jesteś cudotwórczynią. Myślałem, że tak zostanę do końca życia.
Szybko poszedł się umyć i ogolić i był gotowy na śniadanie. Poszliśmy do restauracji, gdzie stał szwedzki stół. Tam dał popis jedzenia.  Zahaczył jeszcze o recepcję, ale niestety nie było jeszcze wolnych pokoi. Chyba ze zmartwienia zjadł tyle.  Obsługa patrzyła z przerażeniem, ale ja byłam przyzwyczajona. Niall ładował sobie na talerz kopiaste porcje i wędrował tak kilka razy. Spróbował chyba wszystkiego, co było na stole. Byłam pełna podziwu i zaczęłam się zastanawiać, ile on może zjeść. Jeszcze mnie jednak zaskoczył. Ja dawno skończyłam, a Niall jeszcze jadł. Po godzinie siedzenia w restauracji zaczęłam się zastanawiać, czy mam jeszcze siedzieć, czy iść. Niall chyba się zreflektował  i zapytał:
 -  A ty już nie jesz?
 -  Nie, już jestem najedzona -  rzuciłam.
- Ale to wszystko w cenie.
 -  No to co? Już więcej nie zmieszczę.
Niall z pożądaniem popatrzył na bufet.
 -  Niall, nie krępuj się. Jedz, ile chcesz. Jeszcze nas nie wyprosili z restauracji. Jeżeli ci nie będzie przeszkadzało, to ja pójdę do domu i przebiorę się w kostium kąpielowy. Znajdziesz mnie na tarasie.
Niall coś mruknął, ale nie zwracałam już na to uwagi. Wyszłam z jadalni i poszłam do bungalowu. Szybko przebrałam się w nowy, turkusowy kostium. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że świetnie wyglądam. Kostium był bardzo twarzowy. Wzięłam olejek i wyszłam na taras. Usiadłam na leżaku i zaczęłam się smarować. Odstawiłam olejek i zamknęłam oczy. Było mi cudownie. Słyszałam szum oceanu i jakieś gwary dochodzące z plaży. W pewnym momencie usłyszałam,  że ktoś mnie woła. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że macha do mnie Harry. Skąd on tu się wziął!? Przecież jestem tu z Niallem, a nie z nim. Harry się zachowywał tak, jakby nic się nie stało. Jakbyśmy nadal byli… W trakcie podróży poślubnej. 
________________________________

Soł? Jak Wam się podobał? :D Zaszalałam, bo miałam wenę, ahahaha. Szczerze? Strasznie mi się podoba :) Komentujcie, bo chcę znać Wasze zdanie :) xx  Co do opowiadania i dalszego ciągu, to jeszcze się waham, ale sporo Was napisało do mnie o dziwo na twitterze i na maila, więc nie wiem, czy nie zrobię drugiej części :) (wooohoooo!!!) Ale jeszcze nie wiem. Sprawa leży w Waszych rękach xx
                                                                                                                ~Meg

4 komentarze:

  1. Super rozdział :)
    Jejku masz talent do pisania :)
    Harry może trochę chyba namieszać :/
    Jak będzie 2 część to suuper :P/Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu piszę, co mi się nawinie na palec i powiedzmy starannie to ubiorę w słowa :) Cieszę się, że komukolwiek przypada do gustu i w ogóle czyta :) Jestem naprawdę szczęśliwa i również rozważam pracę na Wattpadzie :) xx

      Usuń
  2. Woow! Fajny rozdział. Albo mi się wydaje albo to będzie tak że to się jej wszytko śniło i teraz obudzi się na podróży poślubnej z Harrym O.o
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę :D
      No nie wiem, nie wiem... Zobaczymy :) xx

      Usuń