czwartek, 1 stycznia 2015

125

Notka pod rozdziałem, przeczytaj proszę xx

  Zerwałam się z łóżka. Trochę mi się zakręciło w głowie i zeszłam niepewnie po schodach. W salonie zobaczyłam Dominikę.
- Doma?! Gdzie Niall?!
- W szpitalu.
- Już jest po operacji? Bo nic nie pamiętam.
- Jest po operacji. Wszystko się udało.
- Jadę do szpitala - rzuciłam, łapiąc za kurtkę.
- Sama nie jedziesz - powiedziała również się zrywając.
- A gdzie wszyscy?
- Wróciliśmy do domu, jak się dowiedzieliśmy, że Niall będzie spał jeszcze kilka godzin.
- Ja muszę tam być, jak on się obudzi.
- Dobrze. Zawiozę cię tam - powiedziała i po chwili siedziałyśmy w jej samochodzie.
Gdy weszłam do pokoju, Niall spał. Usiadłam cichutko na krześle i wzięłam go za rękę. Wreszcie mu obiecałam…
Zajrzała pielęgniarka i powiedziała:
- Wszystko jest w porządku. Wszystko się świetnie udało.
- Dziękuję - powiedziałam.
Pielęgniarka znikła. Niall zaczął coś gadać przez sen. Zaczęłam się wsłuchiwać, gdy usłyszałam:
- Kocham cię.
Chciałam się dowiedzieć, kogo tak kocha, ale nic nie wynikało z jego przemowy. Potem zaczął się coś wiercić i chyba musiał sobie odłączyć kroplówkę, bo włączył się alarm. Wbiegła pielęgniarka.
- Co się stało?! - Zapytała pielęgniarka.
- Nie wiem - powiedziałam zdezorientowana - ja naprawdę nic nie ruszałam. Niall się tylko przekręcił.
Popatrzyła na kroplówkę. Coś poprawiła i wyszła.  Po dwóch godzinach siedzenia, Niall zaczął się budzić. Ręka mi trochę zdrętwiała, ale trzymałam go mocno. Był taki nieporadny, jak leżał… Nogę miał zawieszoną na temblaku i zastanawiałam się, czy jest mu wygodnie. Pielęgniarka kilka razy zaglądała i ostatnim razem zapytała się:
- Jeszcze śpi?
- Jak pani widzi - odpowiedziałam.
- To nie długo się obudzi.
Faktycznie po jakiś piętnastu minutach Niall się obudził.
- Ja nie chcę - powiedział.
- Czego nie chcesz? - Zapytałam.
- Operacji. Będą mnie kłuli, a ja się boję igieł…
- Już jest po wszystkim.
- Co?! - Chciał się zerwać. Popatrzył na nogę i chyba stwierdził, że to prawda.
- Boli cię coś? - Zapytałam.
- Nie.
- Na pewno?
- Nie – zaprzeczył - chce mi się tylko strasznie pić.
- Poczekaj, zaraz pójdę się dowiem, czy mogę ci coś dać.
Dowiedziałam się, że mogę mu tylko zwilżyć usta.
- Ale jemu chce się pić.
- Chce pani, żeby wystąpiły wymioty?
- Nie chcę.
- To lepiej, żeby pani mu zwilżyła tylko usta.
Dała mi pipetkę i tak wyposażona, wróciłam do Nialla.
- Daj mi tą szklankę - powiedział, gdy mu zwilżyłam usta.
- Nie - odparłam - nie wolno ci.
Zobaczyłam, że cały drży.
- Zimno ci?
- No…- powiedział szczękając zębami.
Zajrzałam do szafy, ale nie znalazłam tam żadnego koca i miałam właśnie iść do pielęgniarek, gdy do pokoju wszedł doktor Gregor.
- Czy coś się stało? - Zapytał.
- Zimno mu.
- Zaraz powiem pielęgniarkom, żeby przyniosły koc elektryczny. Czasem się tak zdarza po narkozie.
Niall cały skakał w łóżku. Doktor pomacał go po nodze i zaczął nam opowiadać, co zostało zrobione.
- To był ostatni moment na operację. Po tym, jakby kolano się zablokowało, nie można by było nic zrobić. Teraz czeka pana rehabilitacja.
- Panie doktorze, a ile on tu zostanie?
- Przypuszczam, że jutro będzie można go zabrać, jeżeli nie będzie żadnych komplikacji.
Niall się bardzo ucieszył i powiedział:
- Głodny jestem…
- Dzisiaj pan dostanie dopiero kolację - powiedział doktor.
- Doktorze, ale on nie wytrzyma…
- Musi wytrzymać.
- Nie masz jakiegoś cukierka? - Zapytał, gdy wyszedł doktor.
- Nie wolno ci.
- No, ale głodny jestem…
- Słyszałeś. Dostaniesz kolację.
- Dopiero kolację?!
- Ciepło ci?
- Tak ciepło – powiedział - może się położysz koło mnie?
- No czyś ty oszalał?!
- Miałem taki piękny sen o nas - powiedział.
- Tak? Jaki?
- Nie mogę ci powiedzieć, bo będziesz wykorzystywała go przeciwko mnie.
- Mianowicie, co będę wykorzystywała?
- Nie powiem ci.
- No powiedz. Coś nie coś słyszałam…
- Co słyszałaś?!
- Nie powiem ci.
Niall się zdenerwował.
- To znowu gadałem przez sen?!
- No. Gadałeś, gadałeś…
- Co gadałem?!
- Nie powiem ci.
- Powiedz!
- Nie
- Powiedz!
- Nie, bo ty mi też nie powiedziałeś.
- Podpuszczasz mnie.
- Tego nie możesz być pewien - powiedziałam.
- Wiem, że gadam przez sen… Chłopaki mi mówili… No dobrze, powiem ci. Śnił mi się nasz ślub.
- Ooo - zaciekawiłam się.
- Był tak romantyczny! A potem pojechaliśmy w podróż poślubną.
- A gdzie byliśmy w tej podróży poślubnej?
- Nie wiem, bo się obudziłem…
- Interesujące - powiedziałam.
- Trzymałaś mnie za rękę…
- Trzymałam.
- Ale we śnie.
- W rzeczywistości też. Tak, jak obiecałam.
- Mówiłaś mi, że mnie kochasz…
- Ty też.
- Widzę, że ze szczegółami opowiadałem.
- No, ze szczegółami.
- Tylko nie mów nikomu.
- Dobrze, nikomu nie powiem - zgodziłam się.
- Głodny jestem!
- Wiem Niall, zaczynasz być monotematyczny. Nie boli cię?
- Troszkę.
Widocznie środek przeciwbólowy przestał działać, więc się poruszyłam, bo chciałam iść do pielęgniarki.
- Gdzie idziesz? Chyba mnie tu samego nie zostawisz?!
- Chciałam iść do pielęgniarki po środek przeciwbólowy.
- Ja nie chcę zastrzyków!
- Nie…
Spojrzał w górę i przyjrzał się kroplówce.
- A kto jest podłączony do tej kroplówki?
- Widzę tu jednego pacjenta…
- JA?! - Zbladł.
- Tylko nie mdlej. Już dzisiaj wystarczająco powywijałeś.
- Ja?! Nic nie pamiętam. Opowiedz mi!
Zaczęłam opowiadać mu ze szczegółami, co się działo od rana.
- Naprawdę tak się zachowywałem? - Zaczął chichotać.
- Mam dużo świadków.
- Jezu…, ale ja się naprawdę boję szpitali…
- Nie jest chyba tak tragicznie.
- Bo ty tu jesteś. Chyba mnie tak nie zostawisz?
- Dobrze. Zostanę z tobą.
Gdy przyszła pielęgniarka, zapytałam:
- Czy mogę zostać na noc?
- Ale my się naprawdę pacjentem zaopiekujemy. Proszę pojechać do domu i przespać się w swoim łóżku - powiedziała, ale gdy zobaczyła przerażenie w oczach Nialla, powiedziała, że przyniesie mi poduszkę i jakiś koc.
Gdy Niall zobaczył, że pielęgniarka przyniosła obiecane rzeczy, uspokoił się.
Poczułam, że muszę iść do toalety.
- Gdzie idziesz?
- Siusiu.
- Ale wracaj zaraz!
- Dobrze, co mam się zsiusiać tutaj?
- Byłoby to interesujące
Popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Tylko nie zamykaj drzwi.
- No czyś ty na głowę upadł?! Nie siusiam w obecności mężczyzn!
Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi za sobą.
- Jesteś tam? - Usłyszałam.
- Nie, spłynęłam przez muszlę klozetową - odpowiedziałam głośno.
W tym momencie usłyszałam głośny ryk. Gdy wyszłam z łazienki, okazało się, że w pokoju jest Liam    z Louisem.
- I jak tam surfowanie? - Zapytał Louis przez łzy.
- Dziękuję, dobrze - odparłam.
- Wygodna ta deska do pływania? - Zapytał.
- A dziękuję, lekko się pływa…
Niall płakał ze śmiechu. Łóżko się trzęsło jakoś niebezpiecznie….
- Nie śmiej się tak, bo jeszcze się złożysz - powiedziałam.
 Niall dla odmiany dostał ataku śmiechu. Rechotał tak, że wszystkich zaraził śmiechem i w pokoju wszyscy płakali.
- Liam! Zobacz! Jakie guziki! Na porodówce tego nie było! - Wcisnął jeden z nich.
Łóżko dostało wibracji.
- Wyłącz to! Wyłącz! - Wrzeszczał Niall.
- Który to był przycisk?! - Zaczął się zastanawiać Lou.
 Wcisnął kolejny przycisk. Dla odmiany łóżko zaczęło się składać i rozkładać. Niall, jak szmaciana lalka siadał i kładł się.
- Dajcie spokój, bo mu zaszkodzi - powiedziałam.
 Liam ze śmiechu usiadł na ziemi. Na to wszystko weszła pielęgniarka.
- Co tu się dzieje?! - Wrzasnęła.
 Dopadła do łóżka, wcisnęła jakiś przycisk. Ustawiła odpowiednio łóżko.
- Nie wolno wciskać tych przycisków! Co panu do głowy strzeliło?!
Popatrzyła na Liama, który już ze śmiechu leżał na podłodze i trzymał się za brzuch.
- A panu coś się stało?
Liam zaczął się podnosić.
- Nie, wszystko w porządku. Nic mi nie jest - odpowiedział.
- Jak dzieci! - Odpowiedziała pielęgniarka.
- Żeby pani wiedziała.
- Powiedziała to ta, która surfuje na desce klozetowej - powiedział Louis.
Pielęgniarka popatrzyła na Louisa i wyszła zniesmaczona.
- Niall, nic ci się nie stało? - Zapytałam.
- Nie, wszystko w porządku. Trochę mnie noga boli.
- To, czemu nie powiedziałeś pielęgniarce?! Może ci ją uszkodzili!
- Ja nic nie ruszałem - powiedział Liam.
- Znowu będzie na mnie! - Oburzył się Louis.
- A kto przyciskał przyciski?! - Rzucił Liam.
- A kto lizał kafelki podłogowe?!
Prawdopodobnie pielęgniarka wezwała doktora Gregora, bo chwilę później wszedł do pokoju.
- Co tu się dzieje? - Zapytał.
- Koledzy przyszli.
- Ale słyszałem, że tu jakieś dantejskie sceny się działy.
- Gdzie, tam dantejskie?! Niall tylko brzuszki ćwiczył, żeby nie miał odleżyn - powiedział Louis.
Doktor parsknął śmiechem.
- Nie boli pana noga? - Zapytał.
- Troszkę - powiedział Nialler.
Doktor zbadał Nialla i stwierdził:
- Wszystko dobrze. Brzuszki panu nie zaszkodziły - popatrzył na Louisa.
- Koledzy koniecznie chcieli sprawdzić do czego są przyciski…
- Jaka szkoda, że tu nie ma katapulty - powiedział Lou.
Lou stał z jednej strony Nialla, a ja z Li i doktorem staliśmy z drugiej strony.
Nim zdążyliśmy zareagować, wcisnął jakiś kolejny guzik. To znaczy oparł się o jakiś guzik. Nie było to świadome. Noga Nialla zaczęła wachlować we wszystkie strony. Louis dostał kopniaka.
Doktor z narażeniem życia wyłączył urządzenie.
- Może niech pan już idzie – skomentował doktor - bo przy panu nie wiadomo, co może się jeszcze wydarzyć…
Chłopcy się zerwali i wyszli.
- Chyba rzeczywiście pan wyjdzie jutro…- powiedział doktor próbując być poważnym.
Prawdopodobnie wizyta niecałego One Direction została opisana w kronikach szpitala…
Wieczorem przywieziono kolację, na którą Niall się rzucił.
- Może pani też coś zje? Jadła pani coś dzisiaj? - Zapytała pielęgniarka.
Wyszła i przyniosła talerz.
- Dziękuję, ale może ja pójdę do bufetu.
- Nigdzie nie pójdziesz - usłyszałam głos Nialla.
Pielęgniarka powiedziała:
- Proszę bardzo. Proszę zjeść.
Zjedliśmy bardzo dobrą kolację i Niall stwierdził, że jest jeszcze głodny. Zjadłam niewiele, więc powiedziałam:
- Jak chcesz, to możesz zjeść.
- Nie będę cię objadał.
- Ale ja już się najadłam. Już więcej nie mogę.
Uspokojony zabrał się pałaszowania mojej kolacji.
- O, jak ładnie wszystko zjedzone - powiedziała pielęgniarka, która przyszła po talerze - muszę państwa ostrzec, ale pojawili się dziennikarze… Jakoś wiadomość się rozeszła, że pan jest u nas… Nie udzielamy żadnych informacji, więc będą pewnie państwa atakować przy wyjściu.
- Chyba będziemy musieli załatwić sprawę z parkingiem - powiedziałam do Nialla.
- A skąd pani wie, że jest u nas parking? - Zapytała pielęgniarka.
- Już przez to przechodziliśmy…- powiedział Niall.
- Kiedy?
- Cztery lata temu. Z tym, że ja byłam na trzecim piętrze…
Pielęgniarka pokiwała głową.
- Straszne to - powiedziała zbierając naczynia - żadnej prywatności.
- Wtedy było gorzej - powiedział Niall.
- A propos, czy będę mogła poprosić pana o autograf? Moja córka jest Waszą fanką, jak one mówią… DIRECTIONERKĄ.
Niall się szeroko uśmiechnął.
- Oczywiście, proszę przynieść kartkę, to coś dla niej napiszę.
Pielęgniarka po krótkim czasie przyszła z kartką i długopisem. Niall coś tam nabazgrolił, pytając o imię córki.
- Andrea - powiedziała.
Nie zaglądałam Niallowi, co tam pisał, ale po wyjściu pielęgniarki zapytałam:
- Co napisałeś?
- Dla Andrei, Niall Horan.
- Biedna dziewczyna pewnie dostanie zawału, jak mamusia da jej kartkę - powiedziałam.
- Mamusia jest pielęgniarką, więc będzie ją ratować - powiedział Niall.
Niall miał założony cewnik, więc nie musiał wstawać… wszystko dla wygody.
Poszłam do łazienki. Zmoczyłam ręcznik, namydliłam go i wróciłam do pokoju.
- Teraz będzie mycie.
- A nie może być dzień dziecka?
- Nie.
- To, co? Umyjesz mnie?
- Sam się umyjesz - bąknęłam.
- A byłoby tak fajnie, jakbyś mnie umyła…
Wzięłam szmatę i zaczęłam mu szorować twarz.
- Blamsjsdklfc - usłyszałam spod szmaty - fu! – Powiedział, gdy zabrałam szmatę - pełno mam mydła!
- No sam chciałeś, żebym cię umyła…
Przyniosłam drugą szmatę tylko, że zwilżoną samą wodą. Zaczęłam mu znów wycierać twarz.
- Ała! Pełno mydła mam w oczach! - Zaprotestował.
- To myj się sam - powiedziałam i usiadłam na leżance.
Niall metodycznie zaczął zmywać mydło.
- To teraz się odwróć - powiedział.
- Tylko ostrożnie.
- Dlaczego?
- Bo masz cewnik.
- Co?! Faktycznie mi się nie chce przez cały dzień sikać – odparł - to może ja tam nie będę mył.
Oddał mi szmatę.
Jeszcze zanim położyłam się spać, przyszła pielęgniarka i powiedziała:
- To, co? Umyjemy pana?
- Już zostałem umyty - odpowiedział Niall.
- Ale żona pana kocha - powiedziała.
Niall był z lekka zdziwiony, bo mrugnęłam do niego porozumiewawczo. Gdy pielęgniarka wyszła, zapytał:
- To powiesz mi, co z tą żoną?
- Żebym mogła być z tobą, to musiałam w formularzach wypełnić, że jestem twoją żoną, bo tak to by mnie wyprosili…
- No, na to mogę się zgodzić - powiedział.
Wyjęłam koc i poduszkę i położyłam na leżance.
- Gdzie ty chcesz spać? - Zapytał.
- No przecież z tobą nie będę spać.
- A dlaczego?
- Bo łóżko szpitalne jest dla pacjenta, a leżanka dla osób opiekujących się pacjentem.
- A dostanę buziaka na dobranoc? - Zapytał słodko.
Dostał buziaka i położyłam się na leżance.
Do pokoju weszła pielęgniarka.
- Dzień dobry! - Powiedziała.
Zerwałam się na równe nogi
- Niech pani się nie zrywa! Jak panu się spało? - Zapytała Nialla - boli nóżka?
- Nie, nie boli - odpowiedział.
- Na pewno? - Zapytałam.
- Na pewno - odparł pewnie.
- Będzie się pan teraz golił? - Zapytała.
Niall pogładził się po brodzie i powiedział:
- Chyba dzisiaj nie będę się golił… Zresztą nie wziąłem maszynki.
- To, to nie problem. Coś by się znalazło.
- Nie, dziękuję.
Następnie wjechały dwa śniadania.
- To ja się pożegnam. Do widzenia.
- Co? Opuszcza nas pani?
- No, moja zmiana się kończy. Miło było państwa poznać.

Około ósmej był obchód, więc wyszłam z pokoju. Gdy lekarze wyszli, weszłam z powrotem, a Niall był bardzo szczęśliwy.
__________________________

Hej Wam. 
Na początek chciałam przeprosić za swoją nieobecność, ale niestety nie należę do osób pilnie się uczących i prawdę powiedziawszy jestem w tym beznadziejna. Grudzień był makabrycznym miesiącem i bez przerwy trzeba było latać za nauczycielami i wyciągać oceny... 
Trochę mnie martwi to, że czytacie, ale nie komentujecie... To naprawdę nic trudnego napisanie jednego zdania, no ale nic...
  Chciałam podziękować. Za co?  ZA 34K WYŚWIETLEŃ! Matko kocham Was <3
No i co.... Aha, bloga nie zawieszam, nie usuwam, piszę dalej. Mam nadzieję, że z Nowym Rokiem będzie lepiej.
Właśnie Nowy Rok.
Chciałam wszystkim Wam życzyć jak najlepszych chwil z bliskimi, uśmiechu na co dzień, wytrwałości w życiu, aby Wasze marzenia w końcu się spełniły (tak. Te najskrytsze także), Więcej kolorów w naszym codziennym życiu i oczywiście radosnych chwil <3
  Chyba to wszystko... Nie obawiajcie się. Teraz mamy Nowy Rok i mam nadzieję, że będzie o wiele lepszy niż ten poprzedni, Nawet bez porównania. 

PS.  Przepraszam za wszelkie błędy w rozdziale.
                                                                                                            ~Meg

1 komentarz: