piątek, 6 marca 2015

Epilog

  Dowiedziałam się, co się dzieje w Warszawie i po przekazaniu ucałowań od Darcy, Tosia i Nialla, rozłączyłam się. Poszłam na górę, żeby zorientować się, czy nie jestem potrzebna Niallowi. Niall jeszcze rozmawiał, więc poszłam do Darcy. Okazało się, że bawią się bardzo grzecznie z Antosiem. Darcy uczyła Tosia rysować szlaczki i nawet całkiem nieźle mu wychodziły.
- Zobacz mamusiu, jak Antoś ładnie rysuje szlaczki!
- No pięknie! Jesteś bardzo zdolny i masz bardzo zdolną nauczycielkę - pochwaliłam ich.
Darcy była dumna jak paw.
- Mamusiu, czy wujek Niall zamieszka z nami na stałe? - Zapytała Darcy.
- A co o tym sądzisz?
- Byłoby fajowo! - Powiedziała Darcy.
- To wujek Niall będzie nasim dlugim tatusiem? - Zapytał Antoś.
- No coś w tym rodzaju - odparłam.
Byłam zaskoczona, że dzieci tak łatwo to przyjęły. Jeżeli chodzi o Darcy, to wiedziałam, że nie będzie się sprzeciwiała, bo zawsze lubiła Nialla. Zastanawiałam się, jak to wszystko przyjmie Antoś. Wyglądało na to, że będzie zadowolony z obrotu sytuacji. Też lubił Nialla, bo Niall miał po prostu świetne podejście do dzieci.
 Usłyszałam jakiś rumor w sąsiednim pokoju, więc zostawiłam dzieci i czym prędzej pobiegłam do niego.
- Co się stało?! - Powiedziałam, gdy wbiegłam.
Niall nadal leżał na łóżku, tylko krzesło było przewrócone.
- Przepraszam, ale gdy odkładałem telefon się jakoś przewróciło…
- Nie ma sprawy – powiedziałam - dobrze, że to nie ty spadłeś z łóżka - podniosłam krzesło.
- No i co mama?
- Strasznie się zdenerwowała i powiedziała, że jutro przylatuje…
- TO GDZIE JĄ ZAKWATERUJEMY!? U CIEBIE CZY U NAS?!- Zapytałam zaniepokojona i prawie zaczęłam panikować.
- Proponuję, żeby umieścić ją u mnie i tak, czy tak będzie siedzieć tutaj…
Po krótkiej chwili zadzwoniła moja komórka.
- Witaj Megan, mówi mama Nialla.
- Witam.
- Jesteś sama, czy z Niallem? Powiedz tak, jeśli jesteś z nim. Jeszcze raz zapytam, jesteś z Niallem?
- Tak.
- To wyjdź, kochana.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
- Już jestem na dole w salonie.
- Słuchaj, właściwie powinnam zapytać, jako pierwsza ciebie, czy mogę przyjechać. Niall mi mówił, że się nim zajmujesz i bardzo cię chwalił.
- Miło mi to słyszeć - odparłam na ten komplement.
- A tak, mów mi mamo, bo nie długo i tak będę twoją mamą.
- Dobrze pro… mamo - odparłam.
- Powiedz mi, czy ja mam przyjeżdżać? Bo ja mam dużo spraw związanych z waszym ślubem. Myślałam, że Niall tu przyjedzie, ale zdaje się, że będę wszystko musiała zrobić sama.
- Mamo, jeśli masz ochotę, to przyjedź. Zapraszamy, tylko powiedz, kiedy, to przyjadę po ciebie na lotnisko.
- Nie, nie… Ty się zajmuj Niallem.
- Nic mu się nie stanie, jak wyjdę na godzinę z domu. Zresztą wiesz, że mamy dobrych przyjaciół, na których mogę zawsze liczyć. Po za tym, pozwól, że my się zajmiemy naszym ślubem…
- To wszystko trzeba dopilnować będąc tu na miejscu.
- Dobrze, to poprosimy, abyś w naszym imieniu dopilnowała wszystkiego, ale pozwól, że Niall się zajmie rezerwacjami i ogółem organizacją.
- Nie, ja nie chcę wam się wtrącać. Nie myśl w ten sposób. Bez waszej akceptacji nic nie załatwię, możecie być spokojni. Dobrze, to ja przylecę do was za jakieś dwa tygodnie, bo teraz mam pozapisywane wizyty u lekarza, wytłumacz mnie przed Niallem.
- Dobrze, mamo… Wytłumaczę cię przed nim.
- To zadzwonię, kiedy będę do was leciała - powiedziała rezolutnie.
Poszłam na górę do Nialla.
- Co? Dzwoniła moja mama? - Od razu zgadł bez pudła.
- Przed tobą się nic nie ukryje - zaczęłam się śmiać.
- Tak myślałem. Pewnie ci kazała wyjść z pokoju?
- Musiałyśmy cię trochę oplotkować - zakpiłam sobie z niego.
- To, kiedy przylatuje?
- Mama prosiła, żeby ją wytłumaczyć przed tobą. Ma trochę spraw do załatwienia i powiedziała, że za dwa tygodnie wpadnie. Do tego czasu masz pozałatwiać sprawy związane z naszym ślubem.
Niall odetchnął z ulgą.
- Co cię tak martwiło? - Zdziwiłam się.
- Że pozwoliła nam załatwiać ślub samym…- odparł.
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Mama ubóstwia załatwiać takie rzeczy. Pewnie by mnie nie dopuściła do tego.
- Po pierwsze nie pojechałbyś sam, bo ja też miałabym coś nie coś do powiedzenia, po drugie powiedziałam mamie, że ty masz teraz bardzo dużo czasu, bo leżysz w łóżku, będziesz sam załatwiał, a ona będzie doglądać przygotowań…
- I zgodziła się? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Tak.
- To cudownie! Widzę, że cię lubi!
- A dlaczego miałaby mnie nie lubić? – Zapytałam - Przecież nic złego jej nie zrobiłam…
- Ale wiesz… W Irlandii rozwódki nie są za bardzo mile widziane…
- Chciałam ci przypomnieć, że ty też jesteś rozwodnikiem.
Niall pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na łóżku obok niego.
- Wariacie, bo jeszcze coś sobie zrobisz - powiedziałam.
- Ręce mam zdrowe.
- Ale…- nie dokończyłam zdania, bo zaczął mnie namiętnie całować.
- A to, co?- Zdziwiłam się w przerwach między pocałunkami.
- To podziękowanie - powiedział między jednym, a drugim pocałunkiem. Wplótł swoją dłoń w moje włosy, a na drugiej się opierał.
- Za co? - Wydusiłam z siebie i popatrzyłam na niego uważnie.
- Za to, że jesteś - usłyszałam. Głębia jego niebieskich oczu była mocniejsza, niż zwykle.
- Za to, że jestem powinieneś podziękować mojej mamusi i mojemu tatusiowi… - ucichłam na chwilę, bo nie lubiłam rozmawiać na temat ojca, zresztą prawie wcale go nie znałam, bo zmarł, gdy byłam bardzo, bardzo mała. Pamiętam tylko jego uśmiech, gdy brał mnie po raz pierwszy na ręce. Teraz po nim zostały tylko zdjęcia… - z tym będzie trochę gorzej…- posmutniałam na chwilę. Niall wiedział, że nie lubię o tym rozmawiać. Przeczesał ręką moje włosy, po czym uśmiechnął się próbując mnie pocieszyć, po czym powiedział:
- Mogę za to podziękować Michałowi.
- Ale Michał mnie nie wychowywał - powiedziałam.
- Ale zastępuje ci tatę.
- A propos taty - odsunęłam się na chwilę od niego - właśnie Antoś zadał mi pytanie, a właściwie wszystko zaczęła Darcy. Zapytała się, czy wujek Niall zamieszka z nami na stałe.
- I co jej powiedziałaś? - Zapytał zaciekawiony.
- Zapytałam, czy nie będą mieli nic przeciwko temu – powiedziałam - i usłyszałam okrzyk radości, jak powiedziałam, że zamieszkamy razem. Na co Antoś zapytał, czy ty będziesz ich drugim tatusiem, oznajmiłam, że coś w tym rodzaju… Też był zadowolony.
- No, ja im Harrego nie zastąpię - posmutniał Niall.
- Ale będziesz ich wychowywał. Będziesz od niego lepszy… To z ciebie będą brać przykład i to ty będziesz wzorem do naśladowania.
Niall chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Jego ciepła dłoń spoczywała na dolnej części moich pleców.
- To mamy sprawę załatwioną – powiedział - zgodę dostaliśmy od dzieci - zaśmiał się cicho i czule mnie pocałował.
- A propos Harryego… Jak się w stosunku do ciebie zachowywał? - Zapytałam.
- Trochę się na początku boczył, ale przypomniałem mu, że to on ciebie zostawił i nie ma prawa zakazywać tobie układania sobie życia. Powiedział, że był totalnym kretynem, z czym się zgodziłem. Prawie, że mi dał za to w mordę.
- Jak to? - Zaniepokoiłam się i spojrzałam na niego.
- Powiedziałem, że jest z niego kretyn, ale dzięki temu, ja mogę być z tobą. Nawet zastanawiałem się, czy mu nie podziękować… - uśmiechnął się tajemniczo.
- Dobrze, żeście się nie pobili - powiedziałam.
- Nie, rozmowa nie była w cztery oczy…
- A kto był jeszcze?
- Rozmowa była w dziesięć oczu…
- Rozumiem, że chłopcy cię pilnowali, żebyś się nie uniósł…?
- Można to tak powiedzieć. Liam przemówił mu do rozsądku i powiedział mu, że się pobieramy, więc jeżeli miał jakieś złudzenia, to zostały one rozsypane w milion kawałeczków.
Poczułam, że coś mnie zakuło w klatce piersiowej, ale się opanowałam i opamiętałam. Niall bacznie mnie obserwował.
- Czy uraziłem cię jakoś? Sama zapytałaś…- powiedział prawie, że przepraszająco. Nastąpiła głucha cisza. Słyszeliśmy tylko grający telewizor i śmiech dzieci za ścianą. Ciszę przerwałam ja, mówiąc:
- Cieszę się, że jesteś ze mną szczery. Dziękuję. Masz tą cechę, jakiej kobieta oczekuje u mężczyzny… Aby nie okłamywał jej, co w moim przypadku robił Harry… Z każdym kłamstwem traciłam do niego zaufanie, aż w końcu… stało się - urwałam. Niall mnie delikatnie pogłaskał po głowie - i właśnie między innymi, dlatego jesteś od niego lepszy - dokończyłam.
- Wiedz, że nienawidzę okłamywać kobiet - wyszeptał Niall. Odgarnął moje włosy na lewe ramię.
- To już wiem.
- Ale coś posmutniałaś - wciąż się we mnie uważnie wpatrywał, po czym przybliżył swoje czoło do mojego.
- Wszystko jest okej - odpowiedziałam niepewnym głosem.
- Na pewno? - Szorstki głos wyszeptał mi do ucha.

- Tak. Kocham cię, głuptasie! I nigdy nie przestanę - uśmiechnęłam się, a moje pełne usta przywarły do jego w pocałunku.
_____________________

Chciałam serdecznie wszystkim podziękować. Jest bardzo ciężko się z Wami rozstawać, ale nie ma sensu ciągnąć tego dalej, bo nikt, kto czyta nawet nie skomentuje rozdziału. Trochę jest mi przykro z tego powodu, bo mam wrażenie, że publikuję to tylko i wyłącznie dla siebie. Najśmieszniejsze jest to, że liczba wyświetleń wynosi ponad 35 K, za co bardzo dziękuję. Prowadzę bloga od trzech lat i było to dla mnie nie lada wyzwanie. Wszystko to, co napisałam zawdzięczam One Direction, ponieważ byli moją inspiracją. Moim światełkiem w tunelu, którego się trzymałam, żeby nie lada przetrwać. Jak już pisałam wcześniej, opowiadanie jest oparte na faktach. Chciałam podziękować moim przyjaciołom: Dominice, Gabrieli, Olce, Błażejowi i Mateuszowi. Jesteście najlepszymi ludźmi na tym marnym świecie, jakich poznałam i oddałabym za Was życie, żeby mieć Was przy sobie.
 Zaczęłam to pisać, mając piętnaście lat, co może niektórym wydaje się śmieszne, ale tak właśnie jest. Dorastałam na tym opowiadaniu, jest to kawałek mojego życia (jeśli tak to mogę ująć).
Zastanawiam się, czy nie przenieść się na Wattpada. Tam mam wszystko pod kontrolą i kto wie? Może zacznę coś jeszcze pisać? W każdym razie nie żegnam się z Wami na zawsze, ale na jakiś czas. Powinnam tu wejść i Was poinformować o moich decyzjach. Jeszcze raz za wszystko Wam dziękuję, a szczególnie moim wiernym czytelnikom. Jesteście niesamowici. Ostatnio dostałam nominację do nagrody na Wattpadzie, za co jestem meeega szczęśliwa i dziękuję. To mnie właśnie motywuje do dalszej pracy i działania. Czuję się pewniejsza z tym wszystkim.
      Epilog jest może nietypowy, ale chciałam, żeby dobrze wszystko się zakończyło. Możliwe, że coś jeszcze dopisze, ale to się dopiero okaże.
                                                                                                                   Lot a love xx
                                                                                                                                 ~Meg

1 komentarz:

  1. Jejku jaka szkida, ze juz koniec :c
    Swietne opowiadanie uwielbiam je 💕💕przepraszam ze tamtego nie skomentowalam ale mialam male problemy. Na 100% bede tu zagladac i czekac na cos nowego i czasami od nowa czytac opowiadanie.
    Dziewczyno jestes poprostu najlepsza !!
    Napisalas swietne fanfiction.
    To niesamowite ze opowiadanie moze tak wciagnac. I najfajniejsze jest to, ze pojawily sie w nim nasze normalne problemy zyciowe np wlasnie rozwod.
    Przykro mi, ze tak malo osob komentuje.
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń