środa, 8 sierpnia 2012

                   Rozdział dwudziesty drugi
   Ellie wyjęła z czerwonej teczki papierzyska i każdemu wręczyła komplet dokumentów. Chłopcy zaczęli czytać i zapanowała cisza. Pojawił się Zayn.
- Nie wiem, czy ci wybaczę - powiedział do mnie.
- No chyba sam wiesz, że ta piosenka, nie była najlepsza - poparł mnie Harry.
 Zayn przełknął gorzką pigułkę i powiedział:
- Popracuję jeszcze nad tym.
- Masz tu kontrakt i czytaj - zarządziła Ellie.
 Gdy wszyscy zapoznali się z warunkami kontraktu, zaczęliśmy podpisywać papiery.
- Żeby każdy podpisał wszystkie kontrakty, przekazujemy je w prawą stronę.
  Po podpisaniu kontraktów, rozeszliśmy się. Poszłam do Ellie, żeby zapytać co z rejestracją spółki.
- Już wszystko załatwione – odpowiedziała - Możemy już działać. Dzisiaj jak się obudziłam, zarejestrowałam spółkę i już dostałam potwierdzenie.
- No to super! To jest moja pierwsza praca! I to jaka!
- Tylko wiesz, że będziesz się musiała przenieść do Londynu?
-  Wiem - szepnęłam.
  Wyszłam i wróciłam do siebie do pokoju. Otworzyłam drzwi na taras i wyszłam. Kiedy popatrzyłam na basen, zachciało mi się pływać. Ale przypomniałam sobie, że mam rękę w gipsie i nie mogę. Zajrzałam do pokoju Harry’ ego, ale go tam nie było.
Gdzie on się podział? - pomyślałam.
Poszłam do siebie, założyłam bikini i zeszłam do ogrodu. Położyłam się na leżaku i zaczęłam się opalać.
- Myślałem, że nie będziesz chciała już zejść do ogrodu - usłyszałam głos nad sobą.
- Postanowiłam się poopalać. Chcesz, to przyłącz się do mnie. Mam nadzieję, że kontrakt nie zmieni  naszych stosunków.
- Poszedłem do Zayn’ a, aby poprawić troszkę, jego piosenkę. Ciekawy jestem co powiesz na ulepszoną wersję. Dzwonił też Jay i mówił, że rozmawiali ze swoim menadżerem, który stwierdził, że to świetny pomysł. Podobno ma załatwić jakieś studio, ale Jay to jeszcze potwierdzi.
- Płyta może być fajna. W  każdym bądź razie ja bym ją kupiła...Zanim was poznałam i zakochałam się w jednym z was lubiłam bardziej The Wanted, potem przyjaciółka powiedziała mi o was. Wysłuchałam parę waszych piosenek i stwierdziłam, że jesteście świetni - wyznałam szczerze.
  Harry na początku mojego przemówienia, stracił humor, ale potem rozchmurzył się.
- To wolałaś The Wanted od nas?
 Roześmiałam się.
- Głuptasie ja was przecież nie znałam. Obydwa zespoły bardzo lubię… no może z lekką przewagą was - powiedziałam śmiejąc się.
- Zaraz cię wezmę i wrzucę do tego basenu - powiedział Hazzie.
- Tylko nie to! Bo się jeszcze utopię!
- Już mnie raz nabrałaś. Więcej razy mnie nie nabierzesz.
- O czym tak gołąbeczki gruchacie? - usłyszałam głos Niall’ a.
- Próbuję przekonać Megan, że jednak jesteśmy lepsi od The Wanted.
- Zdrajczyni… i ona ma być naszym menago? - zakpił szyderczo Niall.
 Roześmieliśmy się głośno wszyscy.
- To nie poszliście spać? - zapytał Zayn podchodząc do nas.
- Nie. Wyszliśmy na świeże powietrze. Dzisiaj jest tak cudownie ciepło, że szkoda siedzieć w domu - powiedziałam.
- Czy chcesz usłyszeć moją nową piosenkę? Poprawiłem ją.
 Zayn odśpiewał piosenkę, ale tym razem brzmiała świetnie.
- I trzeba było się obrażać? - zapytałam, po chwili - Teraz piosenka jest super!
 Popatrzyłam na Harry’ ego, który uśmiechnął się niewinnie.
- Musimy ją rozpisać na głosy - powiedział Zayn - Ale to najlepiej wychodzi Harry’ emu.
- Masz robotę Harry - powiedział Lou, który stanął na przeciwko mnie.
 Chłopcy wskoczyli do basenu i zaczęli się wygłupiać. Zachciało mi się pić, więc wstałam i ruszyłam w stronę domu.
- Megan, gdzie idziesz? - zawołał Harry.
- Do domu, po coś do picia.
- No jak przyniesiesz, z tą łapą? Poczekaj już idę.
- Nie przejmuj się. Na pewno Chudy Su mi pomoże.
 Gdy weszłam do kuchni, Chudy Su kończył zmywanie naczyń.
- Dzisiaj będą nóżki w galajecie – oznajmił - wszystko dla ciebie Megan.
 Zaczęłam się  śmiać i poprosiłam go o coś do picia.
- Zajaz wam przyniosę - powiedział i zaczął się kręcić w kuchni.
Wróciłam na leżak. Położyłam się i zamknęłam oczy. Eleanor została jeszcze u siebie, żeby założyć konto dla naszej spółki, a Danielle i Liam nie mieli ochoty wychodzić. Zamknęłam oczy i wystawiłam twarz do słońca. W pewnym momencie poczułam, że coś zimnego na mnie kapie. Wrzasnęłam, jakby mnie ktoś oparzył, a to tylko Harry, który otrząsał swoją grzywę nade mną.
-  Co? Panienka boi się wody? - zapytał.
- Uważaj, bo ty się zaczniesz bać - odpowiedziałam wstając z leżaka.
   Harry stał na skraju basenu, więc go popchnęłam, a on złapał mnie i polecieliśmy razem. Poszłam jak kamień pod wodę na dno. Próbowałam się wynurzyć, ale jednak gips troszkę mi przeszkadzał. Zaczęłam się szamotać, ale nic. W płucach miałam już resztkę powietrza. W tym momencie podpłynął do mnie Harry, złapał mnie i zaczął wyciągać na powierzchnię.
- No o mało się nie utopiłaś - powiedział, gdy byliśmy już na brzegu. Był lekko wystraszony - Czemu nie wypływałaś?
- Gips mi przeszkadzał i nie mogłam dać sobie rady - powiedziałam kaszląc.
- Zorientowałem się, że masz kłopoty. Podpłynąłem po ciebie. Ale mnie wystraszyłaś. Serce mi bije jak oszalałe.
- A co ja mam powiedzieć? - powiedziałam żałośnie, siedząc nadal na brzegu.
Narzucił na mnie fioletowy ręcznik i zapytał:
- Nic ci nie jest?
- Masz szczęście, że kiedyś trenowałam pływanie.
- No… tak w ogóle mam szczęście. Czy moja menadżerka będzie mi mogła zrobić jakieś ładne zdjęcie?
- Oczywiście, tylko zapomniałam wziąć aparatu z Polski. Ale jak przyjedziesz do Polski, to na pewno ci zrobię.
  Harry uśmiechnął się pod nosem.
- Co cię tak śmieszy? - zapytałam.
- Nic - powiedział niewinnie.
- Mów, bo cię zaraz połaskoczę.
- Nie powiem.
- Mów - wstałam na nogi, a Harry zaczął uciekać.
- Chłopaki, Harry’ ego biją!!! - krzyknął Niall.
- Nie biją. Chcą tylko połaskotać.
Niall stanął mi na drodze, więc nie wiele myśląc wepchnęłam go do basenu i pobiegłam za Harry’ m. Harry zaczął piszczeć, jak mała dziewczynka. Zapędziłam go w narożnik ogrodu, ale usłyszałam, że odsiecz nadchodzi. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków, którzy biegli w moją stronę. Podeszłam do Harry’ ego i go pocałowałam. Chłopaków zastopowało w połowie drogi, a ja połaskotałam Hazzie’ ego w jego czułe miejsce.
- Czekaj… Ja się zaraz zemszczę - odpowiedział figlarnie Hazzie.
Wróciliśmy na fotele. Na stole stała zimna lemoniada. Harry złapał dzbanek i rozlał ją do szklanek. Lemoniada była przepyszna. Gdy odstawiłam szklankę, Niall który stal niedaleko, podbiegł i złapał mnie za nogi. Z drugiej strony za ręce złapał mnie Zayn. Zaczęłam się wyrywać.
- Louis, jak myślisz, gdzie ona ma łaskotki? - zapytał Harry, Lou.
- Spróbuj tam, gdzie ty masz.
 Harry przejechał po moim boku, ale nic.
- A może w stópce? - zapytał Louis - Niall połaskocz ją- dodał.
- Nie mogę, bo wierzga.
  Harry poszedł w kierunku moich stóp.
- Harry, przestań! - krzyknęłam.
Gdy szedł, zerwał z krzaka gałązkę.
- No to zobaczymy.
- Harry przestań!
 Połaskotał mnie w nogę. Zaczęłam dusić się ze śmiechu.
 Louis powiedział:
- A może ma pod pachą?!
- Zaraz się przekonamy - powiedział Harry.
Połaskotał mnie pod pachami.
- Tutaj też nie ma?
- Puśćcie mnie! Litości! - zaczęłam ich błagać.
- Nic z tego. Musimy rozpracować cię - powiedział Zayn.
- Wiem, gdzie masz łaskotki - powiedział Harry i zaczął mnie łaskotać po brzuchu. Zaczęłam piszczeć i się wyrywać.
- Co tu się dzieje?! - wrzasnęła nad nami Eleanor.
- Nadal negocjujemy kontrakt, nie widzisz? - zapytał Lou.
- Nie ma żadnych negocjacji - powiedziała Ellie.
- Chłopaki! Brać ją! - zawołał Louis - U jednej wiemy, gdzie są jej czułe miejsca. Czas na drugą. Ellie zaczęła uciekać i wskoczyła do basenu. Louis wskoczył za nią , a Niall się do niego przyłączył. We dwóch wyciągnęli Eleanor z basenu, gdzie na brzegu czekali już Harry i Zayn. Ellie kwiczała jak prosiaczek. Chłopcy nie mieli nad nią litośći.  W pewnym momencie na taras wyszła Danielle.
- Danielle, nie wychodź przypadkiem z pokoju! - krzyknęłam do niej.
- A co się dzieje? - odkrzyknęła.
Niall zawołał:
- Renegocjujemy kontrakt! Jeszcze musimy ciebie dopaść. Liam! Dawaj ją tu!
Zanim chłopcy się zorientowali pobiegłam w kierunku domu.
- Ucieka!!! - słyszałam głos Harry’ ego.
 Dobiegłam najszybciej jak mogłam do pokoju, ale usłyszałam za sobą kroki dwóch osób. Złapałam pilota i zamknęłam za sobą drzwi. Ktoś złapał za klamkę, usłyszałam trzaśnięcie drzwi w sąsiednim pokoju. Czym prędzej zamknęłam drzwi na taras. Otworzyłam barek, nalałam sobie tego co zawsze, wrzuciłam lód i usiadłam w wiszącym fotelu, który znajdował się naprzeciwko drzwi tarasowych. Pilota miałam pod ręką. Po niedługiej chwili zobaczyłam Niall’ a i Harry’ ego z gałązką na tarasie. Pomachałam im i podniosłam szklankę do góry w geście toastu.  Upiłam trochę whiskey. Usłyszałam głos Harry’ ego:
- Natychmiast nas wpuść.
Pokiwałam głową na nie. Zobaczyłam, że Harry wyciąga z kieszeni pilota i próbuje otworzyć drzwi. Niestety. Pilot nie był do tych drzwi. Wybuchłam śmiechem, ale po chwili uśmiech zniknął mi z ust, gdy Niall wyciągnął swojego pilota. Dzięki Bogu też nie zadziałał. Zaczęli coś kombinować przy pilocie Harry’ ego. Dopiłam szklaneczkę i udałam się do łazienki. Na wszelki wypadek zamknęłam za sobą drzwi. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wyłaź  stamtąd! - usłyszałam głos Hazzy.
- Nie wyjdę - powiedziałam.
- Bo wyważymy drzwi! - krzyknął ostrzegawczo Niall.
Usłyszałam jakieś szepty pod drzwiami. Stwierdziłam, że wezmę sobie kąpiel. Weszłam do wanny  i zaczęłam się zastanawiać, który to był ten przycisk od bąbelków. Nacisnęłam na jeden z przycisków i wanna zaczęła wydawać dziwne dźwięki i zaczęło wszystko wibrować. Wyskoczyłam z wanny wystraszona, że coś się popsuło. Postanowiłam wcisnąć jeszcze raz ten sam guzik. Weszłam z powrotem i nacisnęłam drugi przycisk. Woda zaczęła  zmieniać zabarwienie. Raz na żółto raz na czerwono, potem na niebiesko i fioletowo.
- UUU!!! Fajna dyskoteka!!! - powiedziałam.
Przyjrzałam się dokładniej i okazało się, że w wannie są zamontowane diody, które zmieniają zabarwienie wody. Wcisnęłam trzeci przycisk i pojawiły się bąbelki. Siedziałam tak i rozmyślałam co mam robić dalej, gdy usłyszałam:
- Nie smutno ci tam? - zapytał Harry - Wpuść mnie.
- Nie.
- I tak i tak będziesz musiała kiedyś stamtąd wyjść.
- Na razie jest mi dobrze - odpowiedziałam.
- No wpuść mnie! Też chcę posiedzieć z tobą w wannie - usłyszałam skrobanie - Wpuść mnie. Proszę.
- Jesteś sam?
- Tak, Niall już poszedł… Cicho siedź Niall. Mam nadzieję, że nieusłyszana.
- Jesteś tego pewien?
- Proszę, cię wpuść mnie.
- Nie ma mowy. Chyba, że będziesz grzeczny i będziesz sam, bo na razie to zasługujesz na wielkie lanie. Dwóch na jedną to niesprawiedliwe i nie fair.
- No dobra, już idę - usłyszałam głos Niall’ a , ale nie usłyszałam trzaśnięcia drzwi.
- Wy kłamczuchy!
- Naprawdę jestem sam. Niall poszedł przez taras.
- A jak żeście się dostali do mojego pokoju?
- Niall przeprogramował pilota.
- I nie boisz się, że Niall przyjdzie do mnie, kiedy cię nie będzie?
- Cholera. Faktycznie. Nie pomyślałem o tym. Wpuść mnie. Musimy pogadać.
- Czy na pewno jesteś sam? Bo jak mnie okłamujesz to konsekwencje będą straszne.
  Wyobraziłam sobie jak golę głowę Harry’ ego i robię mu upragnione zdjęcie.
- To jak. Jesteś sam?
- Tak. Jestem sam. Niall już poszedł.
- Czy na pewno Niall’ a nie ma? Bo jestem nago - powiedziałam lekko mijając się z prawdą.
- No jestem sam.
- A masz  w ręce tą gałązkę?
- Nie już nie mam.
Otworzyłam drzwi. Do łazienki wszedł Harry.
- Oszukałaś mnie - powiedział.
- To było niewinne kłamstewko - odpowiedziałam.
- Widzę, że rozpracowałaś już jacuzzi?
- No właź do wanny - odparłam.
Hazzie wskoczył do wanny i  usiadł koło mnie.
- Dlaczego się tak zachowywałeś?
- Obiecałem ci zemstę - zaśmiał się - zemsta była słodka.
- A co z Ellie?
- Nie wiem. Pobiegliśmy za tobą. Pewnie chłopaki troszkę ją tam połaskotali, sądząc z okrzyków, które wydawała z siebie.
  Harry przytulił mnie do siebie i zaczął mocno całować.
- Harry? Jesteś tam? - usłyszeliśmy głos Niall’ a - widzę, że udało ci się otworzyć drzwi - wpadł do łazienki. Popatrzył na nas i powiedział :
- Ups… Nie będę wam przeszkadzać. Mogę się wykąpać z wami?
  Harry posłał mu mordercze spojrzenie. Niall się wycofał i nawet zamknął drzwi.
- To na czym przerwaliśmy? - zapytał Harry.
  Coś przewróciło się w pokoju. Zerwaliśmy się na równe nogi i wyskoczyliśmy z wanny.  Harry wypadł pierwszy, a ja za nim.
- Co ty tu robisz? - zapytał zły Hazzie.
- Chciałem się napić whiskey. Bo Megan mi takiego smaku narobiła. To co łapiemy ją?
- Oddaj mi pilota - powiedział Harry.
- Ale przecież to jest mój pilot.
- Dostaniesz inny i ani mi się waż przeprogramowywać go. Wiesz, chyba mi się zdawało, że Louis ciebie wołał. Idź na dół i zobacz co chciał.
Niall posłusznie wyszedł i pobiegł w stronę schodów. Zadzwoniła moja komórka
- Słoneczko miałam przed chwilą telefon z PZPN’ u! - krzyczała zdenerwowana mama - Dzwoniła pani Kasia, że jak do jutra niedostanie jakiś papierów, to chłopcy nie wystąpią na Euro.
Zrobiło mi się gorąco.
- Jak to?
- Peter miał dosłać jakieś papiery, ale ich nie dosłał.
- Daj mi numer do pani Kasi - krzyknęłam.
- Zaraz do niej zadzwonię i się dowiem, o co chodzi.
  Harry przyglądał mi się i nie bardzo wiedział o co chodzi. Pobiegłam do Eleanor. Hazzie jak zawsze udał się za mną.
- Co się stało?! - krzyczał. Byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Wpadłam do Ellie i wydusiłam z siebie:
- EURO JEST ZAGROŻONE!!!
Louis popatrzył zdziwiony na Hazzie’ ego:
- Jak to? Nie odbędzie się Euro?
Ellie popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Dajcie jej whiskey.
Lou podał mi szklaneczkę, którą wychyliłam całą za jednym zamachem. Gdy odzyskałam możliwość oddychania powiedziałam:
- Peter nie dopełnił jakiś obowiązków, nie dosłał papierów i teraz występ chłopaków jest zagrożony.
Chłopcy wybiegli z impetem z pokoju.
- Mam telefon do pani Kasi i trzeba do niej zadzwonić.
- To dzwoń, bo ty najszybciej się z nią dogadasz.
Wybrałam numer i usłyszałam kobiecy, mało sympatyczny głos.
- Dzień dobry. Ja dzwonię w sprawie występu grupy One Direction na Euro 2012.  Czy rozmawiam z panią Kasią?
- Tak proszę pani - odpowiedziała.
- Właśnie się dowiedziałam, że poprzedni menadżer zespołu nie dopełnił wszystkich formalności.
- A z kim mówię? - powiedziała zdenerwowana pani Kasia.
- Jestem obecną menadżerką zespołu i chciałam się dowiedzieć, co mamy do pani przesłać.
- Pan Peter miał mi przesłać zgodę zespołu na występ, ale jeżeli zmienił się menadżer to proszę o przesłanie mi jakiś listów uwierzytelniających.
- Czy może być mailem? - zapytałam.
W pokoju byli już wszyscy chłopcy.
- Tak, ale zeskanowane. Tak, aby były widoczne podpisy. Oryginały muszą do mnie dotrzeć najpóźniej za dwa dni. Nie wiem jak to zrobicie.
- Postaramy się, jak najszybciej wszystko załatwić i jak pani dostanie oryginalne papiery to prosiłabym o maila zwrotnego.
 Skończyłam rozmowę i powtórzyłam, o czym rozmawiałam z panią Kasią. Popatrzyłam na chłopaków. Byli strasznie zdenerwowani. Niall pobiegł na dół do kuchni. Za chwilę wrócił z wielką bułą.  Ellie odpaliła komputer i zaczęła coś pisać. Było to upoważnienie dla spółki „Dameel” na załatwianie występów.
- Siadać i podpisywać się. Ale to już! - krzyknęła zdenerwowana.
Chłopcy potulnie usiedli i po kolei podpisali dokument. Ellie stukała coś dalej na komputerze.
- Masz maila do pani Kasi?
- O cholera - powiedziałam i zaczęłam ponownie wybierać numer.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce.
- Pani Kasiu, nie zapisałam sobie pani maila.
- A z kim rozmawiam?
- Przed chwilą rozmawiałyśmy o występie na Euro.
- A! One Direction?
- Tak - odpowiedziałam.
Podała mi maila, którego zapisałam na skrawku papieru.
- Zaraz prześlemy pani wszystko - krzyknęłam do słuchawki i rozłączyłam się.
Podałam maila Ellie. W między czasie, Eleanor zdążyła wydrukować drugi dokument, który chłopcy już podpisywali. Wrzuciła podpisaną kartkę do skanera. Zeskanowała i czekała, aż chłopaki podpiszą następną.
  Gdy chłopcy podpisali zgodę na występ na Euro, została też zeskanowana i obydwa dokumenty zostały wysłane na adres pani Kasi.
Zadzwoniłam ponownie.
- Wysłałyśmy do pani scany dokumentów. Czy dotarły? - zapytałam.
- Zaraz sprawdzę - odparła pani Kasia.
- Tak są, ale one są po angielsku. Muszą być przetłumaczone przez biegłego.
- Pani Kasiu, czy pani ma inny zespół na nasze miejsce? - zapytałam zdenerwowana - Doskonale wiem, że PZPN ma tłumaczy i mogą to przetłumaczyć.
 Usłyszałam, że panią Kasię zatkało.
- Mogę przesłać pani tłumaczenie, gdzie się podpiszę za zgodność, a sprawdzi pani sobie przez swoich tłumaczy - powiedziałam twardo.
- To nie może pani pójść do tłumacza przysięgłego?
- No, będzie to trudne, bo właśnie jestem w Chicago razem z zespołem. Ma pani jeszcze jakieś wymagania? - zapytałam.
 Panią Kasię znów zatkało.
- Jutro powinna mieć pani na biurku oryginalne dokumenty, tylko proszę mi podać jeszcze adres, na który je mamy wysłać. Dziękuje pani za współpracę i jak dostanie pani dokumenty to proszę o skontaktowanie się ze mną. Mogę pani podać numer telefonu, bo maila pani już ma - Podałam numer telefonu i pożegnałam się.  
- I co ? - zapytał Harry.
- Trzeba ściągnąć DHL, żeby na jutro pani Kasia dostała dokumenty.
Danielle złapała telefon do ręki.
- Chciałam zamówić przesyłkę na jutro do Polski. Płatne przy nadaniu. Na adres (i tu podała nasz adres).  O której będzie kurier? Za półgodziny? Dobrze. Dziękuje.
- Okazało się, że nie mamy żadnej koperty. Ellie założyła snikersy i czym prędzej pobiegła do sklepu.
   Za piętnaście minut była powrotem. Zaadresowałam kopertę, włożyłam dokumenty i gdy zaklejałam ją zadzwonił dzwonek do drzwi.
  Zayn pobiegł na dół.
- Dajcie tą kopertę! - zawołał z dołu.
Przy stoliku siedział kurier i czekał na przesyłkę
- O! Do Polski! - powiedział.
Zdenerwowana powiedziałam po Polsku:
- Tak. Do Polski do PZPN’ u .
- Do PZPN’ u? - zapytał po polsku kurier.
- Ta przesyłka musi być jutro w PZPN’ ie. Najlepiej przed południem. To jest sprawa mojego życia i śmierci.
- Niech pani się nie martwi, ale to będzie kosztowało.
- Trudno. Ile? - zapytałam.
-  100 $.
- Strasznie drogo - powiedziałam.
- No tak, ale pani zależy na czasie.
- No zależy - westchnęłam.
 - Co się stało? - zapytała Ellie.
- Pan powiedział, że przesyłka będzie kosztowała sto dolarów.
Ellie pomyślała chwilę i powiedziała:
- Nie ma problemu.
 Wyciągnęła pieniądze  i zapłaciła kurierowi. Zobaczyłam w oczach chłopaków zdziwienie. Kurier zapakował kopertę i wyszedł.
- To będziemy na tym Euro? - zapytał Niall pożerając kolejną dużą kanapkę.
- Do jutra nic nie wiadomo - odparłam.
W salonie byli wszyscy. Chudy Su też.
- To do jutra żyjemy w niepewności? - powiedział Liam.
- Od tej przesyłki wszystko zależy - powiedziałam.
Widać było, że wszyscy są zdenerwowani. Chudy Su pobiegł do kuchni.  Gdy był zdenerwowany, to gotował jakby był w transie. Niall pobiegł za nim. Okazało  się, że już ma puste ręce. Zadzwonił telefon. Zayn odebrał i usłyszeliśmy:
- Hej Jay!
Jay coś mówił, a Zayn’ owi coraz bardziej rzedła mina.
- To pewnie się spotkamy - odpowiedział.
- To do zobaczenia. Cześć.
 Rzucił słuchawkę na stolik.
- The Wanted będą śpiewać na Euro. Prowadzą rozmowy z jakąś babą z Polski. Powiedziałem, że się pewnie spotkamy. Mam nadzieję, że nie wskoczą na nasze miejsce.
 Atmosfera była tak gęsta, że można było zawiesić siekierę.
- Nic nam nie zostaje, jak czekać do jutra. Jak nam nie wypali Euro, to zabiję własnoręcznie Petera - powiedział Harry.
 Wszyscy rozeszli się wściekli do pokojów. Przez resztę wieczoru, w całym domu panowała cisza. Zadzwoniłam do mamy i opowiedziałam, co się wydarzyło.
- Poczekaj. Zadzwonię do pani Kasi i wytłumaczę jej zaistniałą sytuację.
Po piętnastu minutach mama odzwoniła.
- Jeżeli papiery do jutra dojdą, to macie Euro jak w banku. The Wanted też będą występować. Przecież Euro będzie się odbywać w pięciu miastach. Prawdopodobnie obydwa zespoły wystąpią w Warszawie. Czekajcie na potwierdzenie od pani Kasi.
Poczułam się troszkę lepiej i zaczęłam się  zastanawiać, gdzie jest Harry. Właśnie sobie uświadomiłam, że go nie ma przy mnie.  Poszłam do niego do pokoju. Drzwi były zamknięte. Wróciłam do siebie i wyszłam na taras. Drzwi tarasowe, były lekko uchylone. Weszłam po cichu do pokoju i zobaczyłam Harry’ ego leżącego na łóżku i płaczącego w poduszkę. Doszłam do łóżka i usiadłam na skrawku.
- Harry nie denerwuj się tak - powiedziałam łagodnie - Musimy się wstrzymać do jutra.
- A jak The Wanted będzie za miast nas występować? Wiesz jaki to będzie rozgłos na świecie?
Powtórzyłam to, co mówiła mi mama. Jego zdenerwowanie,  troszeczkę się zmniejszyło.
- Ale do jutra nie będzie jeszcze nic pewnego.
Przytuliłam go do siebie i potargałam jego włosy.
- Dobrze, że to wyszło teraz, a nie jakbyśmy przyjechali do Polski - powiedziałam.
* Hej ;) Wybaczcie, ale ostatnio nie miałam kompletnie czasu... W końcu wrzuciłam rozdział ;) Jak Wam się podobał? Co może być dalej?
                                                                      ~Meg

2 komentarze: