środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział Dwudziesty Szósty

Minęły dwie godziny, gdy do pokoju wpadł Niall.
- Macie coś do jedzenia?!
- Trzeba coś zamówić - okazało się, że kucharz, który miał nas tu obsługiwać zachorował.
Znowu jęknęłam.
- Mogliśmy jednak zabrać Chudego Su - powiedziałam. 
Duży Bo zakręcił się i przyniósł jakieś chipsy.
- W kuchni jest tylko to…- powiedział - Nawet nie ma żelków… Harry nie będzie szczęśliwy…
-  No to trzeba iść na zakupy - oznajmiłam.
- Poczekaj, jest za późno na zakupy - powiedziała Ellie i odpaliła komputer. Weszła na stronę internetową Harrods’a i zaczęła się zastanawiać.
- Na co macie ochotę? - spytała.
Dania wyglądały przepięknie.
- Ryba z frytkami? - zapytała po chwili namysłu Eleanor.
- Nie! - krzyknęłam - Tylko nie to!
Ellie popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Nie lubisz ryby z frytkami?
- Nie przepadam.
Pokazała mi danie, które najbardziej mi się spodobało.
- Co to jest? - zapytałam.
- Owoce morza - powiedziała Danielle.
- To ja chce w takim razie stek.
W tym momencie pojawił się Niall:
- Co stek? - zapytał zaciekawiony.
- Zamawiamy jedzenie. Idź zapytaj się chłopaków co chcą.
Niall pobiegł do pokoju „prób”.  Za chwilę byli już wszyscy.
- A skąd bierzemy żarcie - zapytał Andrew, gitarzysta zespołu.
- Od „Harrods’a”.
Wszyscy tłoczyli się przy komputerze.
- Ja chce to! Puść mnie! A ja  chce to! Puszczaj! - odezwały się głosy.
 Biedna Ellie siedziała w jakiejś nienaturalnej pozycji. Złamana w pół… nad nią wisiało dziewięciu chłopaków, a Duży Bo stał z boku.
- Uspokójcie się! - krzyknęłam - Zaraz któryś z was skręci sobie kark! Danielle, pisz.
Dani zaczęła wyliczać, kto co zamówił. Po zapisaniu wszystkich zamówień, sprawdziła zamówienie i okazało się, że jest pięć zamówionych dań więcej niż na kartce.
- Który zamawiał więcej niż jedno danie? - zapytała - Jesteście tacy głodni? Łatwiej was ubrać niż wyżywić.
Po zweryfikowaniu zamówienia z kartką nacisnęła „zamów”. Pojawił się komunikat, że zamówienie będzie za trzydzieści minut.
- Aż trzydzieści minut muszę czekać?! - krzyknął Niall.
- Dobra chłopaki, idziemy jeszcze na próbę - poinformował Liam.
Wszyscy ociągając się wyszli z pokoju.
Gdy po trzydziestu minutach zadzwonił dzwonek Duży Bo poszedł odebrać zamówienie. Wniósł do nas do pokoju olbrzymi karton.
- To co? Mam iść po nich? - zapytał.
- Lepiej idź, bo może im ta próba nie iść - powiedziała Danielle.
Duży Bo wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszałyśmy tętent na korytarzu. Drzwi się otworzyły i w drzwiach zderzyli się Niall i Zayn. Gdyby nie pozostali, pewnie zostali by w drzwiach. Wszyscy wpadli do pokoju. Dzięki Bogu na ich drodze stała duża kanapa i tam się zatrzymali.
- Zupełnie jak dzieci…- powiedziałam.
 Danielle wzięła kartkę i zaczęła rozdawać dania. Niall zaglądał w każde pudełko.
- A gdzie moje?
Niestety dopiero ostatnie danie było dla Niall’ a . O mało nie dostał ślinotoku. Złapał je i pobiegł w najdalszy punkt pokoju. Zapanowała cisza… Obiad był smaczny i sycący.
- Teraz bym się przespał…- powiedział Niall.
- Macie dwie godziny do odjazdu, więc jeżeli dogadacie się z zespołem i was gdzieś wpuszczą do pokoi, to możecie się przespać - powiedziała Danielle.
  Zespół wyruszał godzinę wcześniej. Przyjechała furgonetka i zabrała ich do sali koncertowej. Zajrzałam do pokoju, w którym spali chłopcy i o mało nie usiadłam ze śmiechu. W pokoju stały dwa łóżka. Na jednym spał Harry i Lou. Spali na waleta. Na drugim spali Zayn i Liam także na waleta. Niall w dwóch połączonych fotelach.  Fotele się rozsunęły i Niall wisiał zadkiem prawie nad samą ziemią. Żeby ich nie obudzić wpadłam do salonu, zamknęłam drzwi i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zaczęłam szukać aparatu. Dzięki Bogu Eleanor aparat spakowała z rzeczami zespołu i gdzieś musiał tu być. Znalazłam go  na regale. Złapałam aparat i wybiegłam z pokoju. Dziewczyny zaintrygowane pobiegły za mną. Stojąc w drzwiach, pstrykałam zdjęcia jak szalona (a szczególnie Niall’ owi).              W pewnym momencie poruszył się Liam. Zamarłam. Na szczęście przełożył się na drugi bok. Gdy wychodziłam po cichu z pokoju, dziewczyny o mało nie udusiły się ze śmiechu. Odwróciłam się, żeby zrobić ostatnie zdjęcie. Uniosłam aparat i w tym momencie fotele się rozsunęły, a Niall z hukiem wylądował na ziemi, budząc wszystkich pozostałych. Sam się jednak nie obudził, tylko zwinął się w kłębek i spał dalej. Tego było dla nas za wiele. Ryknęłyśmy głośnym śmiechem. Chłopcy zawtórowali nam również, a Niall mruknął coś pod nosem. Wykonał taki ruch, jakby chciał się przykryć kocem, albo kołdrą ale nic takiego nie było. Otworzył oczy i jak nas zobaczył zerwał się na równe nogi.
- Czemu nas podglądacie? - zapytał Niall.
Harry zobaczył w moich rękach aparat.
- Czy ty upamiętniłaś tą chwilę? - zapytał.
- Nie…- powiedziałam niewinnie.
Niall rzucił się w moją stronę. Zaczęłam uciekać. Za mną biegł Niall. Za nim cała reszta wrzeszcząc:
- Pokaż! Pokaż!
Wpadłam do łazienki i szybko przekręciłam zamek.
- Otwieraj!!!! - krzyczał Niall.
 Zaczęły dobiegać okrzyki innych osób.
 Powiedziałam:
- Jak zabierzecie stąd Niall’ a to wyjdę.
Zrobiło się jakieś zamieszanie pod drzwiami.
- Ellie, jesteś tam? - krzyknęłam.
- Jestem! – usłyszałam jakiś głos, ale na pewno nie był to głos Eleanor.
- Ellie! Jesteś tam? - zakrzyknęłam jeszcze raz.
 Znowu usłyszałam ten sam głos.
Zdenerwowałam się i wyjęłam komórkę z kieszeni. Wybrałam numer Ellie. Nie usłyszałam żadnego dzwonka pod drzwiami. Ellie odebrała telefon
- Gdzie ty jesteś? - zapytałam - Potrzebuję twojej pomocy!
Słyszałam, że Ellie dusiła się ze śmiechu.
- Mam świetne zdjęcia. Nie wyjdę stąd dopóki chłopaki czatują przy drzwiach. 
- Niall! Znalazłam coś do jedzenia! - usłyszałam głos Eleanor.
- Gdzie?! - odpowiedział Niall.
- Stoi w salonie!
- A co?
- Żelki!
Usłyszałam odgłos oddalających się kroków. Podsłuchałam pod drzwiami, ale po drugiej stronie nic się nie działo. Otworzyłam cicho drzwi. Za drzwiami stała Ellie.
- Gdzie masz ten aparat? Pokaż - powiedziała wpadając do łazienki i zamykając drzwi.
Pokazałam Ellie zdjęcia, a ta dostała ataku śmiechu. Ktoś zapukał do drzwi.
- Gdzie go schowamy? - zapytała.
Wzięłam rolkę papieru toaletowego. Wepchnęłam do kieszeni w bluzie, a aparat dałam Ellie.
- Schowaj go gdzieś - powiedziałam do Eleanor - Ja wyjdę i ich odciągnę, a ty wyjdziesz później i zabierzesz aparat.
  Po cichu otworzyłam drzwi. Wyjrzałam i zobaczyłam oddalającego się Liama. Gdy mnie zobaczył krzyknął:
- WYSZŁA!!! - i rzucił się w moim kierunku.
 Z salonu wybiegli pozostali. Pobiegłam na górę, a chłopaki za mną. Niestety był to ślepy zaułek. Nie miałam gdzie uciekać. Pierwszy do mnie dopadł Liam.
- Gdzie masz aparat- i zauważył wybrzuszenie w mojej bluzie - Chłopaki  mamy ją!!!!- krzyczał.
Zobaczyłam nadchodzącą korytarzem czwórkę.
- Ma aparat w kieszeni - poinformował.
- Nie podchodź do mnie! - krzyknęłam i przybrałam obronną postawę.
Liam stanął jak wryty.
- Ćwiczyłaś sztuki walki? - zapytał.
- Troszkę…
- Uważaj! U niej „Troszkę” znaczy bardzo dużo - ostrzegł Harry.
- Myślisz, że ja się jej boje? Nas jest pięciu, ona jedna.
Ponieważ Liam stał w pewnej odległości zrobiłam wymach nogą, żeby zademonstrować, że coś na ten temat wiem. Niestety w tym momencie się poślizgnęłam i upadłam.  Chłopaki dopadli do mnie.
- Zrobiłaś sobie coś? - zapytał Harry.
- Chyba nie…- odpowiedziałam spokojnie. Rzucili się na mnie i usłyszałam, jak Liam krzyczy:
- Zayn, nogi!!!!
Poczułam, że ktoś trzyma mnie za nogi, a ja wyrywałam się jak mogłam. Niestety było ich pięciu. Skończyło się na tym, że Niall trzymał mnie za jedną nogę, Zayn za drugą, Liam za jedną rękę, a Louis za drugą.
- Harry! Zabierz jej aparat! - krzyczał Niall.
- Harry! Nie waż się! - powiedziałam, ale Harry nachylił się nade mną i sięgnął do mojej bluzy. Zaczął macać w kieszeni, a jego mina była bezcenna, gdy wyciągnął rolkę papieru toaletowego. Żałowałam, że nie  mam aparatu. Harry wybuchnął głośnym śmiechem i podniósł rolkę do góry.
- Ale nas załatwiła - wydusił przez chichot.
- Gdzie masz aparat? - krzyknął Niall - Harry obmacaj ją!!! - domagał się Niall.
Harry przyjrzał mi się i powiedział:
- Ona go nie ma. Mogła zostawić w łazience.
Chłopaki rzucili się do schodów, a Harry został ze mną. Pomógł mi się podnieść i zapytał po cichu:
- Gdzie masz ten aparat?
- Nie powiem ci - puściłam do niego oczko.
Pocałował mnie i znów zapytał:
- A może teraz mi powiesz?
- Ty interesowny chłopaku - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
 Zeszliśmy na dół, a w łazience trwało przeszukanie. Zajrzałam do salonu. Na stole leżał aparat, ale Ellie wyciągnęła kciuk do góry. Wiedziałam, że wszystko jest ok. Harry wpadł do salonu, złapał za aparat i zaczął oglądać zdjęcia. Po chwili usłyszałam chichot, który zaczynał być coraz głośniejszy.
- Ja bardzo proszę nie zniszczyć mi aparatu!
Harry płakał ze śmiechu. Za chwilę pojawił się Lou.
- Z czego się tak śmiejesz? - zobaczył aparat w jego rękach. Doskoczył do niego i ryknął śmiechem. Na to pojawili się pozostali.
- Pamiętajcie, że ta lustrzanka była droga! - ostrzegłam - Jak coś się jej stanie, będziecie odkupywać.
- WOW! - Powiedział Louis. Zorientowałam się, że zobaczył wcześniejsze zdjęcia.
- Co jest? - zapytałam zaciekawiona, co się w tym aparacie znajduje.
- A… To jakieś zdjęcia z Chicago - powiedział Harry.
Przypomniałam sobie o sesji zdjęciowej „Topless”. Chłopcy zaczęli chichotać.
- Jak się z tego cholerstwa usuwa? - zapytał Niall.
- Nie radzę wam - powiedziałam groźnie - i tak i tak mam kopie.
- Chłopaki! Trzeba wyjeżdżać! Przyjechała limuzyna - powiedziała Danielle wchodząc do pokoju.
- Już? - zapytał Harry.
- Jezu… jaki jestem mokry…- powiedział Zayn.
- Nie ma czasu na kąpiele! Jedziemy!- odparła Ellie. Wzięłam lustrzankę od chłopaków i pobiegłam po plecak. Ellie zaganiała chłopaków do wyjścia. Gdy otworzyliśmy drzwi do domu, na zewnątrz stało około sto fanek. Jak tylko zobaczyły, że chłopcy wychodzą zaczęły krzyczeć, piszczeć i szaleć. Brama była zamknięta i nie miały jak wejść. Kątem oka zobaczyłam, że jakaś fanka próbuje przejść przez ogrodzenie. Pogoniłam chłopaków, a fance zrobiłam zdjęcie. Kiedy limuzyna wyjeżdżała przez bramę, fanki próbowały dostać się do środka, ale drzwi były zablokowane. Wreszcie udało nam się odjechać. Za wozem biegło kilkadziesiąt rozszalałych fanek.
- Jesteście biedni - powiedziałam do chłopaków - Gdybyście dostali się w ich ręce to rozszarpałyby was, a na pewno to co mielibyście na sobie.
- No kochają nas - powiedział Zayn.
- Ta chałupa jest już spalona…- powiedziała Ellie - Szkoda, że nie ma „Słoniątka”.
- Zastanawiałem się, czy nie sprowadzić „Słoniątka” do Europy - powiedział Liam - Musimy sprawdzić nasze finanse, bo bez drugiego helikoptera się nie obejdzie - powiedział smutno.
  Dojechaliśmy na miejsce i sytuacja z fankami się powtórzyła. Dzięki Bogu było dużo policji, która trzymała fanki z dala od nas. Gdy chłopcy zniknęli w drzwiach, wysiadłyśmy my i pobiegłyśmy do środka. Pod drzwiami zapanowała cisza, a po chwili znowu rozległy się jakieś wrzaski. Obsługa sali pokierowała nas, gdzie mamy iść i trafiłyśmy za kulisy.
Danielle zabrała się do pracy. Biegała między garderobami jak oszalała. Do Ellie ktoś zadzwonił, a ja zastanawiałam się, w którym pokoju jest Harry.  Wydawało mi się, że Harry musi być w pokoju, który był przede mną. Wpadłam do niego  i zobaczyłam Liama w samych bokserkach. Liam krzyknął, a ja ze słowami PRZEPRASZAM zamknęłam szybko drzwi.
- Szukasz mnie? - usłyszałam głos Hazzy i podskoczyłam jak  oparzona.
- Wydawało mi się, że to twoja garderoba…- powiedziałam.
Harry zaczął się śmiać. Widocznie miałam taką zdezorientowaną minę , że go to rozśmieszyło. Zaprowadził mnie do swojej garderoby i powiedział:
- Siedź tu!
Wypadł z garderoby i po chwili wrócił.
- Ładnie to podrywać mojego przyjaciela? - powiedział Harry i zaczął się śmiać. Przytulił mnie do siebie i klepnął mnie lekko w pupę. 
- To za podglądanie śpiących chłopaków. A propos. Chłopaki szykują zemstę… Ale nie wiem jaką. Boją się, że ci wszystko wygadam.
- Gdybyś się coś dowiedział to daj mi znać - powiedziałam.
 Za drzwiami usłyszałam:
- Piętnaście minut.
 Harry pocałował mnie.
- To na szczęście.
- Uważaj na siebie i się nie wywróć.
- A ty się nie połam - powiedział.
   Wybiegłam z  garderoby i zaczęłam się zastanawiać, jak wyjść stąd na widownię. Zobaczyłam inspicjenta, który szedł w moim kierunku.
- Przepraszam, jak stąd wyjść na widownie? Jestem fotografem zespołu i mam zrobić zdjęcia  z występu.
   Inspicjent zawołał jakiegoś chłopaka i kazał mu mnie wyprowadzić. Chłopak miał na imię Josh. Wyprowadził mnie na widownie, gdzie było już bardzo dużo fanek. Szepnął coś do ochroniarza, a ten wpuścił mnie przed barierkę , która odgradzała scenę od widowni. Zaczęłam robić zdjęcia. Zerknęłam na zegarek i za dwie minuty miał się  zacząć koncert. Wiedziałam, że chłopcy stali już za kulisami.     Na twarzach fanek widać było podniecenie. Gdy kurtyna poszła w górę, zaczęłam robić zdjęcia scenie.  Wrzask, jaki miałam za sobą, spowodował, że omal nie ogłuchłam.  Fanki piszczały i wrzeszczały. Zastanawiałam się czy one w ogóle cokolwiek słyszały. Robiłam zdjęcia chłopakom. Harry właściwie cały czas na mnie patrzył. Wszyscy się uśmiechali  i próbowali się przedrzeć przez wrzask fanek. W pewnym momencie poczułam, że czymś dostałam. Coś spadło  na ziemię. Popatrzyłam przez lustrzankę na to „Coś” i pstryknęłam przez przypadek. Na ziemi leżał stanik z miseczką „G” w paski fioletowo-czerwone. O mało nie parsknęłam śmiechem. Gdy próbowałam robić chłopakom zdjęcia, cała się trzęsłam.
- Uspokój się - pomyślałam sobie, ale stanik przyciągał moją uwagę. Kopnęłam go w bok i zabrałam się do dalszej pracy. Gdy nastąpiła przerwa, pod opieką Josha dotarłam za kulisy.
- Co się stało? - zapytał Harry, gdy weszłam do niego.
- Chyba będę musiała sobie wykupić ubezpieczenie od latających staników w rozmiarze „G”.
- O czym ty mówisz?
Opowiedziałam Harry’ emu o mojej przygodzie, a on dostał ataku śmiechu. Cały zwijał się.
- Nie wiem jak ja będę teraz śpiewał - wyksztusił z siebie - Będę widział ten stanik oczami wyobraźni, że tam leży.
- Tylko sęk w tym, że on tam leży.
Za drzwiami usłyszeliśmy:
- Dwie minuty!
 Harry mnie pocałował i dusząc się ze śmiechu, wybiegł z garderoby. Postanowiłam, że więcej nie zejdę na dół. Stanęłam z aparatem w kulisie. Znowu rozpoczęły się wrzaski, piski i krzyki. Chłopaki zaczęli drugą część koncertu.
- Co? Nie jesteś na widowni? - zapytała Ellie.
- Zrobiłam wystarczająco dużo zdjęć, a poza tym prześladował mnie stanik.
- Co?! Czy ja dobrze cię zrozumiałam?
- Tak. Stanik - opowiedziałam jej o swojej przygodzie. Roześmiała się.
   Nagle Niall zaczął  skakać. Pstryknęłam  mu parę fotek. Z boku wyglądało to dosyć śmiesznie.  Widziałam, że Harry zerka w moim kierunku. Pomachałam mu, ale nie doczekałam się odpowiedzi z jego strony. Widziałam, że ma bardzo roześmiane oczy i ledwo powstrzymuje się od śmiechu. Zrobiłam mu zdjęcie i stwierdziłam, że umieszczę  je na stronie internetowej. Chłopakom spodobała się bardzo nowa strona i byli bardzo zadowoleni, że ktoś się wreszcie tym zajął. Uaktualniałam stronę codziennie pilnując by wiadomości były bieżące i prawdziwe. Oglądalność strony wzrosła od momentu, gdy chłopcy w trakcie wywiadu podali jej nazwę i przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Wpisy na funpage’ u były pełne zachwytu. Chwalono mnie, a zdjęcia, które umieszczałam bardzo się podobały. Wszyscy byli zadowoleni. Jakieś zakochane w Harry’ m fanki zaczęły dopytywać się o mnie, ale na razie udawało mi się nie odpowiadać. Musiałam przedyskutować sprawę z Hazzą. Koncert dobiegał już końca. Ellie zniknęła. Pewnie z Danielle zbierały stroje. Postanowiłam zaczekać do końca i zrobić zdjęcia ukłonu. Wróciłam do właściwej garderoby i rozsiadłam się na krzesełku i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Na ostatnim zdjęciu poza Lou, który miał szelki, były widoczne cztery przedziałki. Rozśmieszyło mnie to, aż się popłakałam ze śmiechu. Chłopcy widocznie bisowali, bo Harry jeszcze nie wrócił. Tak jak przypuszczałam Danielle i Eleanor zdążyły już zabrać rzeczy Harry’ ego.  Wpadła Ellie i powiedziała:
- Leć do limuzyny, bo będziemy się musieli szybko ewakuować stąd.
Gdy wyszłam z garderoby, Josh podbiegł do mnie i zapytał:
- Chce pani znowu na widownie?
Podziękowałam mu bardzo i dodałam, że chcę wyjść do limuzyny.  Wyprowadził mnie na ulicę. Wsiadłam do samochodu. W środku siedziała już Dani.
- Świetnie ich zrobiłaś - krzyknęłam, bo na zewnątrz zrobił się straszny wrzask, co oznaczało, że chłopcy są już na zewnątrz  – To gdzie teraz jedziemy? - zapytałam po chwili.
- Nie wiem. Ellie coś wymyśliła.
Po chwili poczułam, że ktoś siedzi koło mnie i czyjąś rękę na swoim kolanie.
- Cześć misiaczku! - usłyszałam Lou.
- Wybacz, ale Ellie jeszcze nie ma - Louis odskoczył jak oparzony.
Wybuchnęłam śmiechem. Do limuzyny wpadł Harry.
- Tu jestem! - krzyknęłam do niego.
Usiadł koło mnie.
- Jak ci się podobał koncert? - spytał.
- Wiecie, co? Zastanawiam się, czy te fanki w ogóle was słyszą.
Limuzyna powoli się zapełniała. Ostatnia wpadła Ellie, zastukała do kierowcy, który po chwili ruszył.
- Cześć misiaczku! - usłyszałam jak Louis mówi do Ellie.
- Ale zwariowany koncert! - zawołał Niall bardzo podekscytowany - Czy ma ktoś coś do jedzenia?!
- Uspokój się Niall. Jedziemy na kolacje - powiedziała Eleanor.
- JEDZONKO!!! JEJ! A gdzie jedziemy? - zapytał Niall.
- Niespodzianka - odparł Lou.
Jechaliśmy dosyć długo, aż zobaczyliśmy, że wyjeżdżamy z miasta.
- Gdzie jedziemy? - zapytał zaniepokojony Zayn.
- Tu nie daleko znajduje się fajna knajpa, więcej wam nie powiemy. Dowiecie się na miejscu - powiedziała Ellie.
Skręciliśmy  z głównej drogi i wyjechaliśmy nad jezioro. Limuzyna się zatrzymała. Gdy wysiedliśmy, zobaczyłam pomost, który prowadził do restauracji położonej na wodzie.
- Ale super! - szepnęłam pod nosem. Wszystkich zatkało. Weszliśmy do restauracji. Kelner zaprowadził nas do stolika, a właściwie stołu, na którym widniała karteczka z napisem „ZAREZERWOWANE”.
 Zajęliśmy miejsca przy stole. Z jednej strony miałam Louisa, a z drugiej Harry’ ego. Na stole stały zimne dania. Niall rzucił się na jedzenie, jakby nie jadł od tygodnia albo i dłużej.
- Pyszne! - krzyknął.
Nałożyłam sobie troszkę sałatki i spróbowałam. Rzeczywiście, była przepyszna. Nie wiem dlaczego, przed oczami stanął mi Chudy Su. Sięgnęłam po drugą sałatkę. Też była znakomita. W pewnym momencie kelner podszedł do mnie i przyniósł mi łososia w galarecie. Coś mi zaczęło świtać. Spróbowałam i poznałam już ten smak.
- Ellie? Kto jest tutaj szefem kuchni?
 Wszyscy zdziwieni popatrzyli na mnie, po za Ellie i Lou.
Ellie się uśmiechnęła.
- Tak masz rację - powiedziała tylko tyle.
Zerwałam się z miejsca i  pobiegłam do kuchni.
- Chudy Su! Krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
Chudy Su ściskał mnie i całował w oba policzki.
- To ci niespodzianka!- usłyszałam za sobą głos Harry’ ego.
- To nic nie wiecie?
- A co mamy wiedzieć? - zapytałam.
- Eleanoj nic wam nie powiedziała, ani Louis?
- Nie - odpowiedzieliśmy obydwoje.
- Nie mogę wam powiedzieć. Na pewno się zajaz dowiecie. Wjacajcie do stołu. 
Wróciliśmy do stołu.
- Ellie, podobno masz dla nas jakąś niespodziankę - zapytał Harry.
- Dobrze. Zacznę od początku - powiedziała i zaczęła opowiadać - Gdy poznaliśmy się z Louis’ em musieliśmy uciekać z Londynu przed fankami. Kiedyś przypadkiem trafiliśmy tutaj i bardzo nam się to miejsce spodobało. Niedawno dowiedziałam się, że ta knajpa jest na skraju bankructwa i postanowiliśmy z Louis’ em zainwestować zarobione pieniądze. Gdy byliśmy w trasie, trwał tu remont, a dzisiaj jest pierwszy wieczór, kiedy została otwarta. Chudy Su został bez pracy, więc postanowiliśmy go tu zatrudnić. Chętnie przyjął naszą propozycję.
- Dlaczego nic nie powiedzieliście?! Też byśmy się dołożyli - powiedział Liam.
- Jeżeli chcecie, możemy wam część udziałów sprzedać.
- Będziemy mieć własną knajpę? - zapytał rozradowany Niall.
 Zdecydowaliśmy wszyscy, że chcemy mieć udziały w tej restauracji. Złapałam za aparat i zrobiłam parę zdjęć.  Samej restauracji oraz całego towarzystwa.
- To by była dobra promocja! - powiedział Liam.
- No, właśnie o tym myślę - rzekłam.
- Eleanor i Lou, usiądźcie tutaj! - pokazałam stolik na tarasie. Na stoliku paliła się świeca. W obiektywie nie widziałam twarzy, tylko sylwetki. Do tego jezioro i księżyc odbijający się w wodzie. Zrobiłam zdjęcie. Teraz  każdy z zespołu chciał mieć zdjęcie.  Narobiłam około pięćdziesięciu zdjęć w różnych miejscach restauracji. Poszłam do kuchni i zrobiłam zdjęcie Chudemu Su, jak mieszał w garnkach. Było fantastycznie, bo byliśmy sami w „rodzinnym” gronie.
- Jeśli umieścimy te zdjęcia w Internecie, to klienci będą walić drzwiami i oknami. Pomyślałaś o tym, aby zatrudnić jeszcze kucharzy? Bo przecież Chudy Su nie da sobie rady sam - zapytałam.
- Chudy Su przywiózł ze sobą jeszcze pięciu kucharzy do pomocy, ale dzisiaj nie byli potrzebni, więc zdecydował, że sam ugotuje dla nas posiłek i kazał przyjść tylko jednemu kelnerowi. Jutro jest wielkie otwarcie. Zostali zaproszeni dziennikarze i miejscowi notable.
- Super! Mamy jutro wolny dzień, to możemy się tu pojawić! Megan zdradzi na naszej stronie, że będziemy, to może będzie trochę ruchu.
  Chudy Su pojawił się na sali. Pozostali,  którzy się jeszcze z nimi nie przywitali skoczyli mu na szyję. Witali się z nim, jakby go nie widzieli z miesiąc czasu.
Alkohol zaczął lać się strumieniami. W pewnym momencie poczułam się bardzo zmęczona. Niall spał twarzą w torcie.  Widziałam, że reszcie nie wiele trzeba.
- Danielle, chyba będziemy się zbierać - powiedziałam i zrobiłam zdjęcie Niall’ owi.
 Zaczęłyśmy z Ellie wyprowadzać  po jednym z chłopaków, bo  bałyśmy się, że się potopią idąc po pomoście. Kierowca pomagał nam wsadzać ich do limuzyny.
- Ellie, czy ty wiesz, gdzie odwieźć Niall’ a i Zayn’ a? - zapytałam.
- Trzeba będzie wynająć dwa pokoje w hotelu - odpowiedziała - Najpierw trzeba będzie odwieźć Liama i Dani, a potem was do rodziców.
- Nie. Mieszkamy w hotelu.
- Jak to?
- A to nie na dzisiaj rozmowa - odpowiedziałam.
Limuzyna rozwiozła nas po hotelach. Gdy wysiadaliśmy z Harry’ m, Ellie powiedziała:
- Nie przejmuj się Niall’ em i Zayn’ em. Pojadą z nami.
- To do jutra! - powiedziałam.
  Harry ledwo się chwiał na nogach, więc  przełożyłam sobie jego rękę przez moją szyję i poczułam, że mocno się na mnie oparł. Weszliśmy do hotelu. Podeszliśmy do recepcji, gdzie wzięłam klucz. Harry na szczęście się nic nie odzywał, tylko promiennie uśmiechał. Wsiedliśmy na piętro i podeszliśmy pod drzwi. Postawiłam go pod ścianą i powiedziałam:
- Stój tu.
Coś tam wymamrotał pod nosem. Otworzyłam czym prędzej drzwi  i wprowadziłam Hazzę do  środka. Chciałam go posadzić na łóżku, ale przewrócił się na nie, twarzą w dół.
- No tak  – powiedziałam do siebie - Jeszcze  w takim stanie, to cię nie widziałam.
Harry zamruczał coś pod nosem. Zamknęłam szybko drzwi i postanowiłam go rozebrać i położyć do łóżka. Mocno musiałam się nagimnastykować, żeby go rozebrać. Zdjęcie butów i skarpetek było najprostszą rzeczą. Hazzie spał już jak niemowlę. Przewróciłam go na plecy i usiłowałam posadzić. Co go posadziłam, to on się kładł. Przemawiałam do niego czule, ale nic. Robiłam się co raz bardziej zła. Postanowiłam go przesadzić na krzesło. Przysunęłam krzesło do łóżka. Posadziłam Harry’ ego i powiedziałam wściekłym głosem:
- Wstań!
Harry próbował wstać, ale nogi mu się rozjeżdżały.
- Oprzyj się na mnie - powiedziałam z wściekłością. Rozpięłam mu pasek, guzik, a potem rozporek. Zaczęłam ściągać mu spodnie, niestety razem ze spodniami zjechały bokserki w serduszka. W tym momencie Harry mi się przewrócił i zaczął głośno chrapać. Posadziłam go i przytrzymałam kolanem. Zdjęłam T-shirta położyłam go do łóżka. Przykryłam kołdrą, potem poszłam się myć. Gdy wyszłam z łazienki, Harry leżał rozwalony na całym łóżku. Ze złością przesunęłam go na część od ściany, żeby przypadkiem nie spadł. Szybko wskoczyłam do łóżka.  Harry zaczął coś mamrotać pod nosem. W pewnym momencie Harry próbował wstać.
- Gdzie idziesz?! - zapytałam.
Znów odburknął.
- Chcesz do łazienki?
Wstałam i pomogłam mu wstać. Ponieważ chwiał się niebezpiecznie postanowiłam, że zaprowadzę go osobiście. Wprowadziłam do łazienki , posadziłam na sedesie i wyszłam. Po półgodzinie, stwierdziłam, że muszę go przyprowadzić z powrotem. Gdy weszłam do łazienki Harry klęczał przed sedesem. Miał opartą rękę o muszlę, a jego głowa leżała na ręku. Zorientowałam się, że śpi.
- O nie mój panie! Tu spać nie będziesz!- powiedziałam. Zastanawiałam  się jak go obudzić. Byłam tak wściekła na niego, że nalałam lodowatej wody do szklaneczki i polałam mu głowę. Trochę go to ocuciło.
- Harry! Podnieś się!
  Zaczął się gramolić. NIC! Pomogłam mu i zaprowadziłam do łóżka. Wędrówki do łazienki odbywały się co półgodziny.  Wreszcie koło szóstej nad ranem udało mi się zasnąć.
* Siemanko Ludki :> No i jak ten rozdział? Dał się przeczytać? Chcecie kolejny? :> Piszcie proszę w komentarzach. Jeżeli możecie, to polecajcie mój blog. Bardzo mi w ten sposób pomożecie. Z góry dziękuje :>
                                                                                        ~Meg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz