wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział Dwudziesty Piąty

Gdy przeszliśmy przez odprawę celną, Duży Bo pobiegł po walizki i wyszliśmy do hali głównej. Harry zaczął machać i rzucił się biegiem do jakiejś kobiety. Pomyślałam sobie: To pewnie mama. Wyglądała sympatycznie. Przytulała mocno Harry’ ego. Pozostali chłopcy również witali się ze swoimi rodzinami. Stanęłam nieopodal Harry’ ego, nie wiedząc co dalej mam zrobić.  W pewnym momencie mama Harry’ ego powiedziała do mnie:
- Ty pewnie jesteś Megan - i uśmiechnęła się do mnie serdecznie. Cały strach zniknął gdzieś. Podeszłam do niej, uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Tak. Mam na imię Megan. Miło mi panią poznać.
- Przepraszam cię Megan - powiedział Harry - Mamo, to moja narzeczona.
  Mama przyjrzała mi się dokładnie, ale nie poczułam się jakoś speszona.
- Wreszcie znalazłeś sobie odpowiednią dziewczynę - odpowiedziała śmiejąc się - Jakie macie teraz plany? Zabieram was do siebie. Rozmawiałam z rodzicami pozostałych chłopaków i wszyscy zdecydowaliśmy, że na ten wieczór was rozdzielimy. Pozwólcie się nacieszyć swoim starym sobą - zaśmiała się mama Harry’ ego.
- A gdzie ojczym? - zapytał Harry.
- Nie mógł się urwać z pracy, więc spotkasz się z nim wieczorem.
   Wiedziałam, że został wynajęty dom dla zespołu i pomyślałam sobie, że będę musiała przenocować tam. Ellie szła z Lou i krzyknęła do mnie „Do jutra”. Pozostałych chłopaków nigdzie nie było widać. Zespół zaczął się zbierać. Duży Bo kierował ich do samochodu. Nie za bardzo wiedziałam, co mam ze sobą zrobić i zaczęłam iść w kierunku Dużego Bo. Poczułam na ramieniu rękę. Gdy się odwróciłam, stała przede mną mama Hazzy.
- A ty gdzie się wybierasz? Przecież narzeczona Harry’ ego nie będzie spała z zespołem. Zabieram was do domu.
- Nie chciałabym sprawiać Pani kłopotów, poza tym macie sobie dużo do powiedzenia - powiedziałam.
- Wybacz, ale Harry’ ego znam już od osiemnastu lat, a ciebie dopiero co poznałam. Chciałabym cię bliżej poznać, jeśli masz zostać moją synową.
  Harry parsknął śmiechem.
- A ty z czego się śmiejesz? - zapytała mama.
  Wsiedliśmy do samochodu, a mama cały czas nadawała. Opowiadała co się działo u nich, przez ten czas, kiedy Hazzy nie było w domu. Zajechaliśmy pod dom Harry’ ego. Dom był jednopiętrowy i sprawiał wrażenie nie dużego.
- Poczekajcie! Muszę zabrać jeszcze sprawunki z samochodu.
   Zdałam sobie sprawę, że nasze bagaże pojechały z Dużym Bo. Z lekka wpadłam w panikę.
- Harry! Nie zabraliśmy bagaży!- powiedziałam.
- Właśnie mi się zdawało, że czegoś zapomnieliśmy zabrać z lotniska - powiedziała mama - Nic się nie stało. W domu jest trochę rzeczy po Gemmie. Na pewno będą na ciebie pasować - Zmierzyła mnie z góry na dół - Nie przejmuj się. Harry ma jeszcze trochę swoich ciuchów, przeżyjecie do jutra.
   Dom był bardzo przytulny i robił wrażenie bardzo ciepłego. Mama wprowadziła nas do salonu.
- Jesteście głodni? - zapytała.
- No może byśmy coś przekąsili - powiedział Harry.
- Clodi zaraz poda kolacje. Idźcie się odświeżyć. Harry pokaż Megan, gdzie jest łazienka. Będzie spała w pokoju gościnnym.
Harry zaśmiał się pod nosem i powiedział:
- Przepraszam, ale pójdę pierwszy, bo ty nie znasz rozkładu domu.
Zaprowadził mnie na pierwsze piętro. Weszliśmy na górę.
- Tu po prawej stronie jest mój pokój. Obok jest pokój rodziców. Dalej pokój, o którym mama mówiła, tu łazienka.
Podszedł do mnie i cicho powiedział:
- Witam cię w moim domu - i pocałował. Na schodach usłyszeliśmy kroki. Harry mnie puścił i powiedział:
- No to rozgość się - otworzył drzwi do pokoju gościnnego.
Pokój był urządzony w stylu wiktoriańskim. Cofnęłam się. Nie spodziewałam się, że w takim domu może być taki pokój. Postawiłam swój plecak na krześle  i wyszłam czym prędzej z pokoju. Na korytarzu spotkałam mamę Harry’ ego.
- Czy Harry wszystko ci pokazał? - zapytała.
- Tak. Chciałam skorzystać z toalety.
Pobiegłam w stronę toalety, ale była zajęta. Wycofałam się.
- Co? Harry okupuje toaletę? - spytała mama.
- No… chyba tak.
- To idź do łazienki i się odśwież.
Łazienka była urządzona supernowocześnie. Trochę mi się gryzło z tym stylem wiktoriańskim i byłam ciekawa jak wyglądają inne pomieszczenia.  Umyłam ręce, opłukałam trochę twarz i wyszłam z łazienki. Pod drzwiami stał Harry.
- Ubikacja już wolna - oznajmił.
Pobiegłam do toalety.  Wyszłam z niej, ale musiałam iść do łazienki, aby umyć ręce…  Z łazienki wychodził Harry.
- Poczekaj, na mnie, tylko umyję ręce. Pokarzesz mi swoje królestwo? - zapytałam żartując.
  Harry zaprowadził mnie do swojego pokoju. Był to typowy pokój nastolatka. Na ścianie wisiały jakieś plakaty, pod oknem stało biurko i regał z książkami. Pod ścianą stało wąskie łóżko.  Poza tym wisiały na ścianach fotosy Harry’ ego, oprawione w ramki.
- Robota mamy - powiedział - Gdy wyjeżdżałem, to tego jeszcze nie było.
- Co? Pokazujesz swoje królestwo? - spytała mama, wchodząc do pokoju.
- Mamo… Po co powiesiłaś te fotosy? - zapytał.
- Słońce. Tęskniłam za tobą. Jak ogarniała mnie wielka tęsknota,  to mogłam chociaż popatrzeć na te zdjęcia.
Widać było, że Harry nie był szczęśliwy z tego powodu.
- Chodźcie na kolacje, bo Clodi się niecierpliwi.
Zeszliśmy na dół. Jadalnia też była urządzona nowocześnie. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego mój pokój jest taki… inny, ale z zamyślenia wyrwała mnie mama Harry’ ego.
- Megan, siadaj tutaj - posadziła mnie po swojej prawej stronie. Harry został posadzony naprzeciwko mnie i nie był za szczęśliwy - Dużo o tobie słyszałam. Harry mi o tobie bardzo dużo opowiadał. I całkiem nieźle cię opisał - powiedziała.
   Do pokoju weszła starsza kobieta z tacą. Postawiła ją na kredensie i zaczęła podawać talerze na stół. Na talerzach leżała ryba z frytkami. Ulubione danie Harry’ ego. Gdy mama powiedziała „Smacznego”   zaczęłam jeść, podniosłam widelec i wbiłam w rybę. Nigdy nie przepadałam za rybą… No może nad morzem…  ryba nie za bardzo mi smakowała i dziobnęłam ją ze trzy razy zabijając smak frytkami.
- Co? Nie smakuje ci? - zapytała mama. Widziałam, że Harry także dziobie rybę.
- Jest wspaniała - powiedziałam - Ale jestem najedzona - odpowiedziałam grzecznie. Harry odetchnął z ulgą i odłożył widelec.
- Tak nas dobrze karmili podczas lotu, że jesteśmy obżarci mamo.
Poczułam jego kopnięcie pod stołem. Mama koniecznie chciała się dowiedzieć co się działo w czasie tych dwóch miesięcy, kiedy Harry’ ego nie było w domu i wypytywała go o różne szczegóły , o koncerty i o chłopaków. Widać było, że coś jej leży na sercu.
- Co jest mamo? - Zapytał Harry. Zanim zdążyła odpowiedzieć, do pokoju wszedł potężnie zbudowany mężczyzna.
- Dobry wieczór - powiedział, a Harry wstał, aby się z nim przywitać. Po przywitaniu Harry podszedł do mnie i powiedział:
-  To jest Megan - mężczyzna wydawał się dużo starszy od mamy Harry’ ego.  Przywitał się ze mną, podając mi rękę i powiedział:
- To jesteś dziewczyną Hazzy? - zapytał.  Trochę się speszyłam, ale odpowiedziałam:
- Tak.
 Ojczym obrócił mnie wokół mojej osi, przyjrzał mi się uważnie i powiedział:
- Ładna z ciebie laseczka.
  Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze go zrozumiałam… w tym momencie Harry powiedział do ojczyma:
- To jest moja narzeczona i nie wiem co byście mówili i robili, ale zostanie moją żoną - zwrócił się do obydwojga.
  Atmosfera zrobiła się ciężka. Zapanowało milczenie. Troszkę wpadłam w panikę… Jak przetrwamy do jutra?
 Kolacja trwała dalej. Po rybie z frytkami na stół wjechał pudding. Było to coś ohydnego. Był to jakiś rozpaćkany chleb o smaku bardzo słodkim. Po dwóch łyżeczkach, prawie mnie zemdliło. Przypomniałam sobie Chudego Su i prawie się rozpłakałam. Pomyślałam sobie co dzieje się u chłopaków. Czy wszyscy tak samo cierpią jak my… 
Ojczym nie zwracając uwagi na Harry’ ego zapytał mnie:
- A w której części Rosji mieszkasz?
Gdy dotarło do mnie, że zadał mi to pytanie, zagotowałam się i odpowiedziałam:
- Nie pochodzę ani ze ZSRR ani z Rosji. Pochodzę z Polski i jestem w stu procentach Polką, proszę pana.
  Ojczym nie zwracał uwagi, że mnie dotknął.
- A kim jest twój ojciec?
- Mój ojciec nie żyje - odpowiedziałam sucho.
- To jesteś sierotą, tak?
- Moja mama żyje i czuje się bardzo dobrze - odpowiedziałam oficjalnym tonem.
Mama Harry’ ego miała nieszczęśliwą minę, ale nic się nie odezwała.
- A ile, ty dziecko masz lat? - zapytał arogancko - Jesteś starsza od Harry’ ego?
- Nie, proszę pana. Młodsza.
   Harry zerwał się od stołu i powiedział:
- Megan. Zabieraj swój plecak. Idziemy.
- Dokąd? Dopiero, co przyjechaliście - powiedział ojczym.
Mama zaczęła protestować, ale Harry był nieugięty.
- Przyjechałem wam przedstawić moją narzeczoną, a wy się zachowujecie, jak jakaś rodzina z marginesu! - krzyknął Hazzie - Nie będziemy tu u was nocować i nie spędzimy tu ani minuty dłużej.
   Zanim zdążyłam się zorientować, Harry pobiegł na górę i zbiegł z dwoma plecakami. Moim i jego. Było mi przykro, że kolacja się nieudała, ale ojczym Harry’ ego pobił wszelkie formy niegrzeczności.  Byłam tylko zadowolona, że Harry nie pozwolił ojczymowi, żeby mnie dłużej obrażał.  Wyszliśmy z domu. Wybiegliśmy na ulicę i Harry zaczął machać na taksówkę. Podjechała taksówka i wsiedliśmy do niej. Harry rzucił nazwę jakiejś ulicy i taksówkarz ruszył przed siebie. Trzęsłam się cała ze złości i łzy wściekłości popłynęły mi po policzkach. Harry zaczął mnie przepraszać za ojczyma, ale jakoś nie mogłam się uspokoić.
- Co ja mu takiego zrobiłam, żeby  mnie tak traktował…?
  Podjechaliśmy pod ładną, dużą willę i wysiedliśmy z niej. Harry zapłacił i podeszliśmy do drzwi. Zadzwonił do nich, po czym wyjrzał z nich Duży Bo.
- Co wy tu robicie?
- Czy znajdzie się dla nas jeden pokój?
 Duży Bo wpuścił nas do środka.
- Będzie problem… Wszystkie  pokoje są zajęte.
- Duży Bo, czy ty zabrałeś nasze rzeczy z lotniska?
- Tu stoją jakieś walizki, do których nikt się nie przyznaje.
  Otworzyłam walizkę i zobaczyłam swoje rzeczy.
- To moje.
Harry otworzył drugą.
- Chyba to też moje.
- Zastanawiałem się czy nie podwieźć wam tych walizek do domu, ale nie byłem pewny czyje to bagaże.
- Dzięki Bogu, że tego nie zrobiłeś - powiedziałam.
  Nagle zadzwoniła komórka Harry’ ego.
- Nie mamo. Nie wrócimy - usłyszałam- Odezwę się - powiedział sztywno Harry do słuchawki i się rozłączył.
- Ellie zarządziła spotkanie w tym domu o dwunastej. Będzie próba, także postarajcie się nie spóźnić - powiedział Duży Bo.
Wyszliśmy z domu, a Harry zaczął się zastanawiać, gdzie pojedziemy.
- Proponuję, żebyśmy przenocowali gdzieś w hotelu - powiedziałam.
Taksówka zdążyła odjechać, więc Harry zadzwonił do jakiejś korporacji po taksówkę. Za chwilę przyjechała. Wsiedliśmy do taksówki, a Hazza rzucił nazwę jakiegoś hotelu.  Zajechaliśmy pod ładny hotel. Dzięki Bogu okazało się, że są wolne miejsca i możemy się zameldować.  Gdy znaleźliśmy się w pokoju, Harry zapytał:
- Nie jesteś głodna? Ta ryba była straszna!  Ja jestem głodny jak wilk… Odzwyczaiłem się od kuchni mamy i zapomniałem, że mama każdą potrawę potrafi zepsuć. Idziemy coś zjeść?
- No jasne. Coś bym chętnie zjadła. O mało się nie popłakałam, jak sobie przypomniałam Chudego Su… Widzisz? Mogliśmy go zabrać ze sobą, ale nie chciałeś.
- Nie spodziewałem się, że sprawy się tak potoczą. Ojczym najwidoczniej miał problemy w pracy i dla tego nie był miły. Zawsze przynosi swoje humory z pracy. Zrobiło mi się żal Harry’ ego.  Pomyślałam: Jakbym się czuła w jego skórze.
- No to chodźmy na tą kolacje - powiedziałam, żeby zmienić temat.
Zeszliśmy do restauracji i zamówiliśmy duże krewetki.
Gdy ponownie zadzwonił telefon, Harry go wyłączył.
- Nikt nie będzie nam przeszkadzał w trakcie posiłku - powiedział.
 Domyśliłam się, że dzwoniła albo mama albo ojczym, ale z jego reakcji wynikało, że dzwonił raczej ojczym.  Zjedliśmy kolacje i poczułam, że jestem strasznie zmęczona. Przesunięcie czasu sprawiło, że straciliśmy jeden dzień. Harry chciał coś jeszcze zamawiać, ale podziękowałam. Potem poszliśmy do pokoju. Poszłam do łazienki się wykąpać. W pewnym momencie do kabiny wszedł Harry.
- Może umyję ci plecy? - zaproponował.

 Obudziłam się rano w jakimś obcym mi pokoju. Poczułam, że ktoś mi się przygląda. Odwróciłam się do Harry’ ego i powiedziałam:
- Dzień dobry!
W tym momencie przypomniałam sobie wydarzenia dnia wczorajszego, ale pomyślałam sobie, że nie mogę pokazać Hazzie’ emu jak mi było przykro.
- Która jest godzina? - zapytałam
- Nie wiem - powiedział - Chyba jest jeszcze dużo czasu. Co chciałabyś dzisiaj robić? - zapytał i przytulił się do mnie.
- A co proponujesz? Może pokazałbyś mi Londyn? Jeszcze nigdy nie byłam w Londynie.
- To idziemy na śniadanie, a potem idziemy zwiedzać. A co chcesz zobaczyć?
- Nie wiem, może ty pokażesz mi swój Londyn?
- Dobra. Ubieramy się i wychodzimy.
Ubraliśmy się i zeszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu wyszliśmy i zaczęliśmy zwiedzać. Wsiedliśmy do czerwonego piętro-busa, Harry pokazywał mi różne miejsca i opowiadał o różnych przygodach związanych z tymi miejscami.   Zaśmiewaliśmy się cały czas.  Parę dziewczyn podeszło do Harry’ ego po autograf, a on rzekł do mnie na ucho:
-  Cena sławy…
Roześmiałam się na to.
- Nie mów, że nie jest ci miło - odpowiedziałam.
Wysiedliśmy z autobusu i Hazzie zaprowadził mnie pod pałac Buckingham. Po zwiedzeniu pałacu zapytał:
- Chcesz zobaczyć muzeum figur woskowych?
- No jasne! Oczywiście, że chcę zobaczyć!
 Dotarliśmy do muzeum i zobaczyliśmy ogromną kolejkę do kasy.
- Wiesz, Harry chyba nie zdążymy do dwunastej nawet wejść… Mam nadzieję, że nie jestem ostatni raz w Londynie i zwiedzimy to muzeum innym razem. 
Było dwadzieścia po jedenastej.
- No tak. Musimy jechać na próbę…
Harry złapał taksówkę i pojechaliśmy do willi zajmowaną przez zespół. Było za dziesięć dwunasta, gdy dotarliśmy na miejsce.
Na miejscu już była Eleanor i Lou oraz Danielle i Liam. Brakowało Zayn’ a i Niall’ a.
- Jak ci się podoba Londyn? - zapytała Ellie.
  Powiedziałam, że pałac Buckingham bardzo mi się podobał, ale że za wiele nie zdążyliśmy zwiedzić. Chłopcy poszli do jednego z pokoi i usłyszałyśmy, że próba się zaczęła.
- Jak cię przyjęła mama Harry’ ego? - zapytała Danielle.
- Bardzo sympatycznie - odpowiedziałam.
- Mówiłam ci, że to fajna babka - powiedziała Dani.
 Nic więcej się nie odezwałam.
- A co u was? - zapytałam.
- Siedzieliśmy do późnej nocy i opowiadaliśmy sobie, co się wydarzyło podczas trasy. Było bardzo rodzinnie - powiedziała Danielle.
- To cudownie! - odpowiedziałam.
Eleanor także podzieliła się swoimi przeżyciami z wczorajszego wieczora i byłam zadowolona, że nie pytają mnie o wczorajszy wieczór. Rozsiadłyśmy się na kanapie. Zadzwoniła komórka Ellie. Usłyszałam, że Eleanor zaczęła rozmowę na temat koncertu. Okazało się potem, że dzwonił ktoś z Francji i chciał zaprosić zespół do Paryża. Ellie rzuciła do słuchawki, że będzie to możliwe dopiero we wrześniu… A przecież jest końcówka kwietnia. Odpaliłam komputer i wyświetliłam grafik koncertów. Wpisałam Paryż we wrześniu. Eleanor zapisała jakiegoś maila i powiedziała do telefonu, że prześle  kontrakt. Wcześniej umawialiśmy się, że sierpień będzie wolny, żebyśmy mogli zrobić sobie wakacje. Ellie się rozłączyła i powiedziała, że dzwonili z centrum Pompidou i zapraszają chłopców na koncerty do Paryża. Stało się dla mnie jasne, że z chłopakami zwiedzę cały świat, co mnie bardzo ucieszyło.  Dzisiaj miałyśmy być na koncercie wszystkie, więc pomyślałam, że zabiorę ze sobą lustrzankę, by zrobić parę zdjęć.
* Cześć i czołem! Po tygodniowej przerwie, oznajmiam, że wróciłam :D W Chorwacji było naprawdę super i gorąco, ale miłą atmosferę zepsuła dziewczyna młodsza ode mnie o dwa lata i ona nie nawidziła 1 D, więc ja nie miałam z kim rozmawiać na ich temat... W końcu byliśmy w większym mieście i kupiłam kubek, na którym jest fragment teledysku WMYB. W drodze powrotnej bez przerwy o nim gadałam (jak to Directionerka), a dziewczyna dostała migreny :D
Jak Wam się podobał ten rozdział? Mam nadzieję, że bardzo :3
                                                                                    ~Meg

2 komentarze:

  1. Super . ;D Czekałam tak długo na następny i w końcu jest . Masz wielki talent < 3 .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem, że się podoba :> NIe sądziłabym, że komukolwiek się spodoba to, co piszę... Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona tym faktem :> Rozdział kolejny niebawem :>

      Usuń