czwartek, 27 marca 2014

100!!!!!!!!!!!!!! (WOOOOHOOOO)

*** PO PRZECZYTANIU ROZDZIAŁU, PRZECZYTAJ MÓJ KOMENTARZ!***

 - Halo? Udało się? Naprawdę?! Jesteś cudowna! Jestem twoim dłużnikiem do końca życia! Masz          u mnie wielką kolację.
 -  Ze śniadaniem? -  Zapytałam niewinnie.
Niall się zmieszał. Gdyby wzrok Harryego zabijał, leżałabym trupem na naszym futrzanym dywanie. Cóż… Przynajmniej byłoby mi miękko…
 -  Nawet ze śniadaniem! -  Powiedział szczęśliwy Niall.
Ryknęliśmy wszyscy śmiechem, a Niall się speszył.
 -  No, no -  powiedziałam.
 -  Nie kpijcie sobie ze mnie.
 -  Nie kpimy, tylko śmiesznie to wyszło.
 -  Wiem -  powiedział -  to musimy to oblać.
Harry poszedł do barku, nalał dwie szklaneczki whiskey, a sobie przyniósł sok. Wszyscy się już przyzwyczaili, że Harry spełniał toasty sokiem i nikomu to nie przeszkadzało. Wypiliśmy za wolność Nialla, a on sam zaczął biegać po wszystkich i chwalić się wesołą nowiną. Spontanicznie została urządzona impreza i wszyscy byli bardzo szczęśliwi. Dominika miała wrócić pojutrze. Gdy Niall wybiegł, zadzwoniła moja komórka. Dzwoniła mama.
 -  Dominika już do ciebie dzwoniła?!
 -  Nie, ale dzwoniła do Nialla, który u nas był.
 -  No właśnie do mnie zadzwoniła i powiedziała, że wracają z Kasią od niej, że wszystko się udało załatwić. Dobrze. Nie będę ci blokować telefonu, bo może Dominika do ciebie zadzwoni -  powiedziała i się rozłączyła.
- Co? Dominika dzwoniła? -  Zapytał Harry.
 -  Nie, mama, a czemu pytasz?
 -  Myślałem, że Dominika. Coś już wiadomo?
 -  No przecież wiesz, że wiadomo.
 -  No wiem, ale chciałem potwierdzenia od Dominiki.
 -  Jak zadzwoni, to ci dam znać.
 -  Nie złość się za te krokiety. Zależało mi na czasie -  zaczął się tłumaczyć.
 -  Rozumiem, że jutro gotujesz obiad.
 -  No, dobrze. Niech będzie.
 -  Za karę kładziesz Tonia kłaść.
 -  Ciężka kara -  mruknął idąc na górę.
Jeszcze nie wiesz, jak ciężka… Dominika zadzwoniła, kiedy Harry był na górze.
 -  Dopiero mam chwilę spokoju. Nie dzwoniłam do ciebie wcześniej, bo wiedziałam, że Niall będzie      u ciebie.
 -  Tak? A skąd?
 -  Rozmawiałam z Niallem wcześniej -  trochę się zmieszała.
 -  Doma, czy ja coś powinnam wiedzieć? -  Zapytałam.
 -  O czym mówisz? -  Zapytała niewinnie.
 -  Czy ja mam się szykować na następny ślub?
 -  No coś ty! -  Prawie się obraziła.
 -  Powiedz mi. Jak ci się podoba?
 -  Nie jest zły.
 -  Yhm… To już wszystko wiem.
- Co wiesz?
 -  Nic, nic.
 -  Czy ty wiesz coś więcej niż ja? -  Zapytała Dominika.
 -  Prawdopodobnie nie. Tyle samo, co ty.
 -  No nie bądź taka. Powiedz mi co wiesz.
 -  Hmm… Dodałam sobie dwa do dwóch i wyszło mi cztery. Wyszło mi, że będzie z was para.
 -  Na głowę upadłaś! -  Zdenerwowała się. Wyglądało na to, że na serio  -  No dobrze. Powiem ci -  powiedziała.
 -  Wreszcie -  westchnęłam.
 -  Niall zaproponował mi, żebyśmy byli parą…
 -  No i co? I co?
 -  No i… -  urwała.
 -  Zgodziłaś się, prawda? -  Zdenerwowałam się.
 -  No… Tak…
 -  To nie można było tak od razu?!
 -  No, nie wypadało, żeby jeszcze przed zakończeniem sprawy z Eweliną.
 -  Rozumiem, że zmieniasz niedługo adres.
 -  Czy ty musisz być taka dosadna? -  Westchnęła.
 -  Znasz mnie.
 -  No, dobrze. Niech ci będzie. Znam cię.
 -  Dominika, ale wy wcześniej nie…
 -  No coś ty! -  Urwała mi.
 -  Dobra, jak przyjdzie Harry, to zmienimy temat, dobrze?
 -  A co?
 -  Bo on wie od Nialla, a ja od ciebie.
 -  A gdzie Harry?
 -  Kąpie Tosia.
 -  Cóż zawinił?
 -  Dziś jego kolej.
 -  Kasia jest zrozpaczona. Dobrze, że ma Marcela. On jest taki słodki.
 -  Dominika! Ty i dzieci?! Nie poznaję cię.
 -  No, przekonałam się, że twoje też nie gryzą.
- Coś jednak czuję, że ten ślub będzie bardzo szybko. Nawet chyba szybciej niż Gabi.
Dominika zaczęła chichotać.
 -  Byłoby śmiesznie, co?
 -  No.
Usłyszałam kroki na schodach, więc zmieniłam temat.
 -  I co? Mały Joe wychodzi ze skóry, żeby ci dogodzić?
 -  O, zmieniłaś temat. To znaczy, że Harry jest w pobliżu.
 -  Tak.
- Ale rozmawiamy po polsku.
 -  No to co?
 -  Myślisz, że rozumie?
 -  Myślę, że tak.
 -  A skąd te przypuszczenia?
 -  Nie mogę ci powiedzieć.
 -  A, bo jest?
 -  No.
Harry usiadł naprzeciwko na fotelu.
 -  Pozdrów go ode mnie.
 -  No chyba nie teraz. Jak wrócisz, to załatwimy tą sprawę.
 -  Jaką sprawę?
 -  Dobrze, to słuchaj. Tak.  Kocham cię. Całuję mocno i pozdrawiam.
 -  Taaak… Ja też cię kocham -  odpowiedziała Dominika i wybuchła śmiechem. Ponieważ nie mogłam zrobić tego samego, myślałam, że się uduszę, a ją na pewno.
Rozłączyłyśmy się.
 -  Z kim rozmawiałaś? -  Powiedział Harry i popatrzył na mnie uważnie.
 -  Z mamą.
 -  Wydawało mi się, że z Dominiką.
 -  Tylko ci się wydawało.
 -  Dominika nie dzwoniła?
 -  Nie.
Pomyślałam sobie, że muszę go załatwić. Doskonale rozumiał skubaniec po polsku, tylko się nie zdradzał… Widocznie chciał wiedzieć, o czym rozmawiamy, ale ja się tak łatwo nie poddam…
 -  Idę spać -  stwierdziłam.
 -  Ja też -  powiedział nadal się na mnie gapiąc.
Wstałam i poszłam na górę. Harry poszedł za mną. Poszłam do łazienki. Gdy weszłam pod prysznic, poczułam się, jak za naszych narzeczeńskich czasów, albo krótko po ślubie.
 -  Przecież kiedyś ci zakazałem się myć samej.
 -  A to było tak dawno…
 -  To może przypomnimy sobie, jak to było? -  Zaproponował.
 -  CHOLERA -  powiedziałam po polsku na cały głos.
- Co powiedziałaś?
 -  To co słyszałeś.
 -  A co to znaczy?
 -  Nic.
Na razie nie wychodził z roli. Był całkiem niezły, ale postanowiłam, że go jakoś podejdę.
 -  Czy możesz mi umyć plecy? -  Zapytałam.
Harry zaczął robić to bardzo dokładnie, a ja w pewnym momencie powiedziałam:
 -  Niżej -  po polsku.
Harry zjechał ręką na dół, ale zorientował się, że go podpuściłam i wrócił do wcześniej mytego odcinka.
 -  Dosyć tego Harry. Wiem, że rozumiesz -  powiedziałam po polsku.
- Co mówisz? -  Zapytał po angielsku.
 -  Nie udawaj kretyna -  powiedziałam.
 -  Ja? -  Zapytał.
 -  Tak, ty. Przecież się zorientowałam, że wszystko doskonale rozumiesz. Przecież dwa tygodnie leżałeś w polskim szpitalu, gdzie miałeś zajęcia z grupą, ja z mamą, Darcy i bliźniaczkami rozmawiamy po polsku. Przecież jesteś inteligentny facet.
 -  Nic nie rozumiem.
 -  Nie zgrywaj kretyna -  odpowiedziałam.
Harry się zaparł.
 -  Nie lubię, jak ktoś ze mnie robi kretynkę -  powiedziałam po polsku.
Wyszłam z łazienki i poszłam do łóżka. Harry za chwilę był koło mnie.
 -  Czemu się dąsasz? -  Zapytał.
 -  A czemu robisz ze mnie kretynkę?
 -  Ja?
 -  Ty.
 -  Przecież nie robię -  udawał zdziwionego.
 -  Przecież doskonale wiem, że rozumiesz po polsku.
 -  No i co? -  Powiedział.
 -  No i to, że nie chcesz się przyznać.
- Ale to było tak słodko wiedzieć, o czym rozmawiacie.
 -  To jest podsłuchiwanie. Halo! Jeśli rozmawiamy po polsku, to znaczy, że nie chcemy, żebyś wiedział o czym.
 -  No właśnie, a ja chyba mam prawo wiedzieć, o czym rozmawiacie. To niegrzecznie rozmawiać          w obcym języku, jeśli jest w towarzystwie osoba nierozumiejąca tego języka.
 -  Wiem -  przytaknęłam- Ale nieraz są sprawy o których nie musisz wiedzieć. Nie wiesz, że baby muszą mieć jakieś tajemnice, a ty gorzej jak baba…
Prawie się obruszył.
 -  Baba? Ja ci zaraz dam babę…
Rzeczywiście w zdenerwowaniu mówiłam po polsku. Harry nie zorientował się, kiedy przeszedł na polski.
 -  Całkiem nieźle ci idzie po tym polsku -  powiedziałam.
Harryego zatkało.
 -  Jednak jesteś wariatka. Zmusiłaś mnie do mówienia po polsku -  odwrócił się plecami do mnie.
 -  Wcale cię nie zmuszałam -  powiedziałam słodko.
 -  Nie… nawet się kłócić z tobą muszę po polsku.
 -  Wcale nie musisz. W ogóle nie musisz.
Harry się odwrócił.
 -  Czy mam zastosować piórka?
 -  Zdaje się, że ja miałam dzisiaj stosować piórka. A co wiesz o planach Nialla?
 -  Nic nie mogę ci powiedzieć.
 -  I tak już wiem.
 -  No wiem… Wygadałem się.
 -  No właśnie. Pamiętasz, że nie mieliśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic?
 -  Pamiętam, ale to są tajemnice Nialla -  próbował się bronić.
 -  Przecież wiesz, że Niall i tak mi wszystko powie.
 -  Niestety -  westchnął głęboko.
 -  Ja ci dam niestety... -  Powiedziałam i zaczęłam łaskotać Hazzę w jego czułe miejsce.
 -  Przestań -  zaczął się śmiać.
 -  Nie przestanę -  zaparłam się.
Złapał mnie mocno za ręce i role się niestety odwróciły…  Zaczęłam mu się wywijać, ale trzymał mnie mocno i zaczął mnie namiętnie całować.
Na następny dzień rano, obudziliśmy się równocześnie, a właściwie obudziła nas Darcy.
 -  Mamusiu, ja się spóźnię do przedszkola!
 -  Która jest godzina? -  Popatrzyłam na zegarek.
Było wpół do dziesiątej.
 -  Ty się już spóźniłaś do przedszkola -  powiedziałam do niej.
Popatrzyłam na kalendarz i uświadomiłam sobie, że dziś jest sobota.
 -  Kochanie. Dzisiaj jest sobota. Dziś nie idziesz do przedszkola.
 -  Jak to nie idę do przedszkola?! Ja muszę iść do przedszkola! Ja się umówiłam z Patrykiem…
 -  A nie Johnem?
 -  Nie.
 -  Dlaczego?
 -  Bo on jest be.
 -  Jak to jest be?
 -  Bo on mnie wykorzystywał.
 -  A Patryk cię nie wykorzystuje?
 -  Nie. On robi wszystko za mnie.
 -  Ty go wykorzystujesz? -  Zapytałam.
 -  Tak.
Harry aż usiadł.
 -  Jak to go wykorzystujesz? -  Zapytał.
Zobaczyłam nagie pośladki Harryego. Czym prędzej go przykryłam. Sama się zakryłam po nos.
 -  Wróć do łóżeczka i idź jeszcze spać.
- Ale ja muszę iść do przedszkola!
- Ale w przedszkolu nikogo nie ma -  tłumaczyłam spokojnie Darcy.
Za chwilę obudził się Toni.
 -  No i widzisz co narobiłaś?! -  Powiedział Harry.
Darcy buzia zaczęła się układać w podkówkę.
 -  Dobrze. Idź jeszcze do łóżka.
Darcy poszła do siebie. Harry złapał swój szlafrok i poszedł do Antosia. Ja wyskoczyłam z łóżka              i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam. Wpadłam do pokoju, ubrałam się i zeszłam na dół, zrobić śniadanie. Zrobiłam gofry. Gdy kończyłam przygotowywać czekoladę i kawę dla nas z góry zszedł Harry z Tosiem.
 -  A Darcy?
 -  Pewnie śpi -  powiedział.
 -  Poczekaj, zajrzę do niej, bo przecież kazaliśmy jej iść do siebie…
Poszłam na górę i zastałam Darcy bawiącą się w swoim pokoju.
 -  Darcy, a dlaczego ty się nie umyłaś?
 -  Bo kazaliście mi iść do siebie do pokoju.
 -  No to chodź, szybko się umyjesz, bo tata zje wszystkie gofry.
Darcy się przejęła i jak strzała poleciała do łazienki. Przygotowałam jej ubranie i gdy wypadła                 z łazienki, szybko ją ubrałam i zeszłyśmy na dół. Na stole leżały dwa gofry.
 -  Kto to był taki głodny? -  Popatrzyłam na Harryego.
 -  Nie patrz tak na mnie. To nie ja -  odpowiedział.
Poszłam do kuchni i upiekłam nowe gofry. Upiekłam cztery gofry i zaniosłam je na stół. Wróciłam do kuchni po kawę i gdy wróciłam na stole nie było ani jednego gofra.
- Ale macie apetyt -  powiedziałam.
Poszłam z powrotem do kuchni i upiekłam dla siebie dwa gofry i wróciłam z nimi. Postawiłam przed sobą.
 -  Już nie będzie? -  Zapytał Harold.
 -  Nie. Macie taki spust, że nie wiem. Dwadzieścia gofrów w przeciągu dziesięciu minut…
 -  To nie ja… To Toni…
Antoś szczerzył się do mnie. Siedział w krzesełku.
 -  Mama -  powiedział.
 -  Tak… Mama najpierw zje, a potem się tobą zajmie -  powiedziałam -  Polak, jak głodny, to zły -  mruknęłam.
- Co powiedziałaś?
 -  Nic. To co słyszałeś.
- Ale nie zrozumiałem…
 -  Takie jest u nas powiedzenie.
- Ale jakie?
Powtórzyłam dla jego wiedzy.
 -  To chyba nie tylko Polak…
- Ale powiedzenie jest polskie.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.
 -  Rozumiem, że się najedliście, to możecie zacząć sprzątać.
 -  Poczekamy, aż zjesz -  powiedział Harry. Widziałam w jego oku, że coś iskrzy. Znów coś kombinuje…
 -  Już wszyscy najedzeni? -  Zapytałam.
 -  Ja nie -  odpowiedziała Darcy.
 -  Dwa gofry ci starczą. Możecie iść sprzątać.
Harry sięgnął na sąsiednie krzesło stojące obok i postawił półmisek gofrów na stole.
 -  Nie wiem po co ty piekłaś kolejne, przecież tu są gofry.
Zapomniałam, że na postawiłam dwa półmiski gofrów, a na stole stał jeden…
 -  No… Myślałam, że Nialla zaprosiliście na śniadanie -  skomentowałam.
 -  No przecież go nie ma.
 -  Mógł gdzieś pójść. Na przykład do biblioteki…
 -  To może podgrzej te gofry, to zaprosimy go, bo kto to zje…  -  powiedział.
 -  Tak to jest, jak się kogoś trzymają głupie żarty -  powiedziałam.
Wstałam i poszłam podgrzewać gofry, a Harry zadzwonił do Nialla.
 -  Niall, może wpadniesz na gofry? Co? Obudziłem cię? O, przepraszam… No to przychodź. Nie, nago nie przychodź. W domu są dzieci. Różnej płci…
 -  WUJEK NIALL!!! -  Usłyszeliśmy krzyk Darcy. Niall na pewno to słyszał…
 -  Tylko nie przychodź za późno, bo gofrów nie będzie. Nie, nie musisz się golić. To o której będziesz? Za chwilę? Dobra…
Po tych słowach, dosłownie. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
 -  To ty?! -  Zapytał Harry do słuchawki.
 -  Ja -  usłyszeliśmy za drzwiami.
Darcy otworzyła drzwi.
 -  Wujek! -  Wrzasnęła.
 -  Na twoje „wujek”, natychmiast byłem ubrany, ogolony i dostałem kopa z domu -  powiedział.
Przyjrzałam się Niallowi. Widać było, że jest zmordowany.
 -  Czy ty w ogóle dzisiaj spałeś? -  Zapytałam.
 -  Tak… średnio -  odpowiedział.
 -  To zjesz i pójdziesz spać.
- Ale nie mogę -  odpowiedział.
 -  Dlaczego nie możesz?
 -  No, bo nie mogę spać.
- Coś się znajdzie, żebyś mógł zasnąć -  powiedziałam.
 -  W domu mam straszne wspomnienia.
 -  No chyba nie sprzedasz tego domu? -  Zapytał zdenerwowany Harry.
 -  No nie sprzedam.
 -  Musisz popracować nad nowymi wspomnieniami -  powiedziałam znacząco.
Harry popatrzył na mnie jakoś dziwnie.
 -  Jak chcesz, możesz się przespać u nas w gościnnym pokoju.
 -  Ja będę spała z wujkiem- odpowiedziała Darcy.
 -  Nie, wujek sam będzie spał -  powiedział twardo Harry.
 -  Dlaczego?
 -  Bo ty się wyspałaś, a wujek się nie wyspał. Widzisz jaki wujek jest zmęczony… -  kontynuował Harry.
- Ale ja chcę spać z wujkiem!
 -  Nie będziesz spała z wujkiem -  powiedziałam -  wujek będzie spał sam.
- Ale…
 -  Żadne ale.
 -  Wujek, mogę z tobą spać?
Niall był między młotem, a kowadłem.
 -  Wiesz, mama nie pozwala, więc nie możesz -  powiedział Niall.
 -  Głupia jesteś!
 -  Darcy, uspokój się.
 -  Głupia, głupia, głupia!
Tego nie zdzierżył Harry. Wstał, podszedł energicznie do niej, podniósł ją, dał klapa w pupę i posadził z powrotem.
 -  Masz być grzeczna -  powiedział.
Darcy złapała kubek z czekoladą i wylała go na mnie. Tego było za dużo. Harry złapał ją i zaniósł na górę. Ja wpadłam do kuchni, żeby umyć twarz, a gdy to zrobiłam wyszłam i powiedziałam:
 -  Strasznie cię przepraszam… Muszę iść i się przebrać. Możesz zostać chwilkę z Antosiem?
-  Ale ma temperament dziewczyna… -  stwierdził.
 -  Oj, ma.
Poszłam na górę. Z pokoju Darcy dochodziły dzikie wrzaski, jakby ją obdzierali ze skóry.  Po chwili wrzaski ucichły. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i do sypialni wpadł Harry.
 -  Jak ona się zachowuje?! To jest karygodne.
 -  Mam nadzieję, że jej za bardzo nie skatowałeś…
 -   Dostała chyba z pięć razy w dupę.
-   Ale w pupę, a nie po nerkach?
 -  No coś ty. Przecież nie skatuję dzieciaka.
 -  Idź do Nialla, ja zaraz przyjdę.
 -  Tylko nie chodź tam do niej.

Przebrałam się szybko, przejrzałam w lustrze i stwierdziłam, że mam pełno czekolady we włosach. Jednak rozebrałam się, umyłam głowę, wysuszyłam i ponownie się ubrałam, umalowałam się i zeszłam na dół. Chłopcy siedzieli w salonie i dopijali ostatnie łyki swoich napoi.



*HELLO EVERYONE ;3 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 
Dzisiaj 100 rozdział!!! Jeju... To takie straszne, że tyle tego :D Ale z drugiej strony... Dosyć ciekawym przeżyciem było pisanie tego opowiadania przez tyle czasu...
Tak, więc z okazji SETNEGO rozdziału, po pierwsze wrzuciłam dłuższy, mam nadzieję, że podobał Wam się :) A po drugie chciałam BARDZO, ale to BARDZO podziękować wszystkim WAM za bycie ze mną. Dziękuję tym aktywnym, co regularnie komentują, oraz tym, którzy tego nie robią :)
Waszych odwiedzin do tej pory było : 28 642
Nigdy nie przypuszczałabym, że gdy zacznę pisać opowiadanie, to takie coś może się wydarzyć! Matko, jedyna... :D Jestem z Was dumna i bardzo Was kocham i Wam jeszcze raz dziękuje <3
                                                                                                ~Meg

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! W ogóle cały blog jest wspaniały. Tylko szkoda że tak rzadko teraz rozdziały dodajesz ale ja to rozumiem. Przecież masz swoje życie.
    Nie no! Darcy jest THE BEST! Straszna z niej złośnica. Super że Dominika i Niall są razem! Szkoda mi Zayna. Biedaczek musi się leczyć.
    Ostatnio mało wspominasz o reszcie. Jestem ciekawa co tam u nich. Np.jak się sprawują małe Tomlinsony. ;) albo co u państwa Payne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, jeśli w jakimś stopniu Cię zawiodłam, ale faktycznie nie będę oszukiwać mam trochę problemów i rodzinnych, jak i szkolnych... jeszcze nie poprawiłam tej matmy, bo idę dopiero w poniedziałek... Nauczycielka zaczęła przekładać i tak jakoś wyszło, jednak mam nadzieję, że jakoś z tego wybrnę i będzie lepiej... A właśnie, co do Dominiki, to w życiu osobistym strasznie się z nią pokłóciłam :/ To też jest trochę przeszkodą, jednak obiecywać nie mogę, ale postaram się częściej wrzucać kolejne :) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i że mimo wszystko dalej czytasz :) xx

      Usuń
  2. świetny jak zawsze. Kocham <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  3. swietny rozdział cos czułam ze miedzy Niallem a Dominiką jest coś wiecej!!! a Darcy charakterek ma!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz... Lubię zaskakiwać :D
      No tak wyszło ,że ma charakterek...Ale gdyby nie miała, to przecież było by nudno :D

      Usuń
  4. Uwielbiam to opowiadanie i czekam na kolejną setkę rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, jesteś taka kochana <3 :) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :) Jak wyżej napisałam, postaram się częściej wrzucać :) xxx

      Usuń