sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział dwudziesty trzeci

Siedziałam zdenerwowana i czekałam na telefon albo maila. Co chwila sprawdzałam czy nic nie przyszło. Było za piętnaście dwunasta. Zdenerwowanie moje sięgało zenitu.
Do pokoju weszła Eleanor i zapytała:
- Co porabiasz?
- Czekam na to potwierdzenie.
- A pamiętasz o przesunięciu czasu?
  Zaklęłam szpetnie pod nosem. Jeżeli u nas była dwunasta, to w Polsce musiała być dziewiętnasta. Pani Kasia się nie odezwała. Złapałam komórkę i zadzwoniłam do niej.
- Halo? - odebrała.
- Dzień dobry pani Kasiu. Mówi Megan.
- Och! Megan. Zapomniałam wam przesłać potwierdzenie. Papiery  dotarły do mnie przed dwunastą. Potem musiałam jeszcze załatwiać inne sprawy i wyleciało mi z głowy.
- Kiedy chłopcy przyjadą? Bo muszą odbyć próby. Najlepiej byłoby, żeby przyjechali trzy dni wcześniej.
 Zerknęłam na rozpiskę koncertów, która wisiała na ścianie i z ulgą stwierdziłam, że ostatni koncert przed Euro, chłopcy mają w Londynie.
- Na pewno będą - powiedziałam zadowolona.
- Proszę mi powiedzieć kiedy, bo muszę im zarezerwować hotel.
- Hotel nie będzie potrzebny, pani Kasiu. Chłopaki mają swój dom w Warszawie.
- A to jeszcze lepiej - powiedziała pani Kasia - Pozostało mi tylko zarezerwowanie hoteli w Gdańsku i Poznaniu.
- A czy można by było zarezerwować koncert w Krakowie?
- Pomyślę nad tym - powiedziała pani Kasia i rozłączyła się.
- Idziemy na dół - szepnęłam do Eleanor.
Gdy byłam na korytarzu wrzasnęłam z całych sił:
- Narada!!!
   Za chwilę  cały salon się zapełnił.
Byli wszyscy. Zobaczyłam Chudego Su i powiedziałam:
- Chudy Su, przynieś szampana. Będziemy opijać występ chłopaków na Euro.
Zobaczyłam, że powoli dociera do chłopaków to, co powiedziałam. Wrzask, jaki się rozległ w salonie, słychać było pewnie na rogatkach Chicago.
Harry złapał mnie wpół i zaczął ze mną tańczyć. W jego ślady poszedł Lou i Li, a Niall tańczył z Zayn’ em. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi.
- Za Megan! - zawołał Hazzie.
Wszyscy wypili szampana, a Chudy Su zagonił nas do jadalni.
- Boże jaki ja jestem głodny - powiedział Liam - od wczoraj nie mogłem nic przełknąć.
Po za Niall’ em okazało się, że wszyscy byli bardzo głodni. Potrawy znikały z półmisków. Jedynie Niall nie mógł jeść. Przez ten cały dzień zjadł tyle, że już więcej nic mu się nie zmieściło.
  Harry powiedział do Dużego Bo:
- Kupiłeś to, o co cię prosiłem?
 Duży Bo kiwnął głową.
- Czy możesz przynieść?
Duży Bo podniósł się i poszedł do siebie. Za chwilę wrócił z dużym pudłem i podał je Hazzie’ emu.
- To w podziękowaniu od naszego zespołu dla ciebie Megan.
 Rozpakowałam prezent i zobaczyłam, że w środku jest najnowszy typ lustrzanki „Nikon”. Byłam oszołomiona. Oczy prawie mi wyszły.
- Jak to!?! - wyjąkałam.
- Za to co zrobiłaś, należy ci się od każdego z nas taka lustrzanka.
- Przecież jestem waszą menadżerką!
Roześmiałam się szczęśliwa.
- To był genialny pomysł, że wybraliśmy dziewczyny na menadżerki  – powiedział Lou - kto będzie o nas lepiej dbał niż one?
- Masz racje. Jesteśmy niezastąpione i pamiętajcie o tym przy przyznawaniu premii - powiedziała Eleanor.
   Wszyscy zaczęli się śmiać. Resztę dnia spędziliśmy na dowcipkowaniu i śmiechach. Na następny dzień chłopaki mieli koncert w Waszyngtonie. Danielle poleciała z chłopakami, a my z Ellie zostałyśmy w domu. Postanowiłam zająć się stroną internetową. Harry nie był zadowolony, że nie lecę, ale wytłumaczyłam mu, że nie ma dla mnie miejsca.
- Sprawuj się dobrze - powiedział, gdy się żegnaliśmy.
- Zadzwoń do mnie, kiedy dolecicie - powiedziałam.
Duży Bo pojechał wczoraj wieczorem samochodem i miał na nich czekać przy sali, gdzie miał odbyć się koncert.  Usiadłam do komputera i weszłam na stronę One Direction.  Strona nie za bardzo mi się podobała i postanowiłam, że stworze nową.  Tak byłam zajęta pracą, że gdy zadzwonił telefon, podskoczyłam przerażona.
- Cześć królowo! Jesteśmy w Waszyngtonie - Usłyszałam głos Harry’ ego  – mieliśmy kłopoty z lądowaniem. Na dachu byli snajperzy, ale Danielle udało się jakoś załatwić pozwolenie na lądowanie. Okazuje się, że na koncercie ma być rodzina Obamów. Wylegitymowali nas, przeszukali i łaskawie pozwolili nam zejść na dół. Teraz siedzę w garderobie, gotowy do występu i czekamy na parę prezydencką.
- To jakbyś się widział z panem prezydentem, to weź dla mnie autograf - powiedziałam - Przesyłam ci słodkiego buziaka na powodzenie i nie stresuj się  – zakończyłam rozmowę.
  Do pokoju wpadła Eleanor.
- Słuchaj! Wymyśliłam nowe projekty - pokazała mi je - Co ty na to?
Na wierzchu leżała kartka z napisem : LIAM.
Na dole były niebieskie rurki w białą kratę. Na górze była biała koszula z napisem „I LOVE POLAND”. Buty białe Converse’ y.
Następny  szkic był Zayn’ a.
Na manekinie był czerwony T-shirt z napisem „Love Polish Girls”. Spodnie brązowe, a buty białe „Nike”
Kolejny manekin miał strój dla Niall’ a.
T-shirt biały z napisem „Love Warsaw So Much”. Spodnie zielone i białe snikersy.
Potem był strój dla Lou.
Czerwona koszulka z napisem „Euro 2012” i spodnie białe w czerwone paski oraz buty snikersy białe.
No i na końcu znalazł się strój dla Harry’ ego.
Biała koszulka z napisem  „I LOVE POLISH GIRL” i fioletowymi rurkami i białymi trampkami Converse.
 Stwierdziłam, że Ellie nadaje się do tej roboty. Chodziła mi jeszcze po głowie jedna propozycja.
- A może na finał ubrać ich tak samo? Na przykład w czerwone, lniane spodnie, białe, bawełniane  koszulki z literami: E, U, R, O?
- No, ale jest ich pięciu a litery są cztery - Powiedziała Ellie.
- To może, piąty będzie miał piłkę na koszulce? Dorzućmy do tego białe marynarki i białe Conversy. Co ty na to?
- Dobre! - krzyknęła z radości Eleanor - A Dlaczego czerwone spodnie?
- Bo flaga Polski jest biało-czerwona. Będzie to ukłon w kierunku organizatorów i Polski.
- Okej - powiedziała - Tylko skąd weźmiemy len?
- Porozmawiam z mamą. Może uda jej się załatwić to w Polsce.
- A ty co robisz? - zapytała Ellie.
- Próbuję coś zrobić ze stroną internetową. Nie wiesz, kto projektował tą stronę?
- Jakaś fanka. Wkurza mnie ta strona, bo zamieszczają tam różne rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. No to ci nie przeszkadzam. Idę pracować dalej.
Zajęłam się dalszą pracą. Ktoś zapukał do pokoju. Powiedziałam proszę i do pokoju wszedł Chudy Su.
- Pokazują chłopaków w telewizji.
   Pobiegłam na dół. W dzienniku pokazywano koncert na żywo i bawiącego się prezydenta z małżonką. Chłopaki dawali z siebie wszystko i widać było, że koncert jest świetny. Siedziałam wpatrzona w ekran, gdy przybiegła Ellie.
- O! Prezydent! To jednak prawda! Jak mu się spodoba, to może chłopaki zagrają w Białym Domu.
- Juszają się świetnie.
  Koncert się właśnie skończył. Prezydent ze swoją rodziną pomachał wiwatującej widowni i wyszedł z sali. Publiczność nie chciała wypuścić chłopców bez bisu, ale chłopców też nie było. Owacji nie było końcom, aż wreszcie wyszli. Piski i wrzaski na ich widok dawały dużo do myślenia. Zaśpiewali jeszcze „Up All Night” i zeszli ze sceny.  Na pasku pojawił się napis, że prezydent Obama spotkał się za kulisami z członkami zespołu.
- To chyba mu się podobało - powiedziała Ellie.
- Zobaczymy. Może się któryś odezwie   powiedziałam.
Poszłyśmy dalej do pracy. Poczułam się strasznie zmęczona. Było po dwunastej. Pobiegłam do Ellie, żeby mi pomogła w przebraniu się w piżamę. Eleanor też już szykowała się do spania. Powiedziałam „Dobranoc” i pobiegłam do siebie do pokoju. Położyłam się do łóżka i czekałam, kiedy usłyszę helikopter.
   Obudziłam się, a Harry spał przy mnie. Jak to możliwe? Nic nie słyszałam, kiedy wrócili. Nie słyszałam ani „Słoniątka”, kiedy lądowało, ani Harry’ ego, który przecież musiał się jakoś położyć. Patrzyłam jak śpi i się uśmiecha przez sen. Pomyślałam: Grosik za jego sny… Jego ręka leżała na mnie, więc nie mogłam się odwrócić.  Sięgnęłam po komórkę, żeby zobaczyć która godzina. Była 9.30.  Harry się lekko poruszył. Zamarłam z komórką w dłoni. Popatrzyłam na Harry’ ego i zobaczyłam, że ma otwarte oczy.
- Cześć piękna! - powiedział i uśmiechnął się tym swoim uśmiechem z dołeczkami.
- Kiedy przylecieliście? - zapytałam.
- Było po pierwszej, jak przylecieliśmy, ale żeście już spały w najlepsze. Nie chciałem cię budzić, więc wsunąłem się do łóżka i też zasnąłem.
- Jak udał się koncert? - udałam, że nic nie wiem.
- Prezydent był zachwycony. Mam dla ciebie prezent- powiedział.
- Znowu? Nie za dużo?
  Wyskoczył z łóżka i podbiegł do swoich spodni i wyciągnął kartkę.
 Na kartce było napisane: „Megan, Dziękuje za wspaniały koncert. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama.”
  Kartka była wyłącznie dla mnie.
- A ty też dostałeś taką kartkę? - zapytałam.
- Tak. Dostałem - zaśmiał się - Prezydent powiedział, że jak będzie urządzał jakąś imprezę to nas zaprosi.
- Mmm… Super! - powiedziałam. Harry się roześmiał, nachylił się nade mną i delikatnie pocałował. Przytuliłam się do niego i dostałam czkawki. Harry dostał ataku śmiechu. Chwyciłam za poduszkę i walnęłam nią Harry’ ego. Nie pozostał dłużny. Rozpoczęła się wojna na poduszki. W pewnym momencie poduszka mi wyleciała z ręki. Harry złapał ją i zaczął mnie okładać dwoma poduszkami.
- To niesprawiedliwe! Bić bezbronnego! - zaczęłam krzyczeć.
  Harry odrzucił obydwie poduszki, przewrócił mnie na łóżko i zaczął namiętnie całować. Po chwili do pokoju wpadła Ellie z okrzykiem:
- Co tu się dzieje?!  Uuups… Już mnie nie ma.
  I wyszła. Dostałam ataku śmiechu.
- No widzisz? Kiedy my będziemy w końcu sami? Nawet się spokojnie pocałować nie można…
   Wrócił do przerwanej czynności. Pod drzwiami usłyszałam kroki i jakieś szepty. Trzasnęły jakieś drzwi i w pewnym momencie zobaczyłam jakieś cienie na ścianie.
- Harry, chyba mamy towarzystwo…- powiedziałam mu do ucha. Harry popatrzył w stronę tarasu i powiedział.
- Shit… udawajmy, że ich nie zauważamy.
   Śmiać mi się chciało, jak nie wiem co. Harry naciągnął na nas kołdrę, a z tarasu dobiegło głośne jęknięcie.
- Łeee….
- Koniec przedstawienia! - krzyknął Harry spod kołdry.
- Z tarasu dobiegło BIS, BIS, BIS!!!
 Harry zerwał się z łóżka i pobiegł na taras. Musiał mieć bardzo morderczą minę, że chłopaki prysnęli. Usłyszałam w pokoju Harry’ ego jakieś śmiechy i krzyki. Wyjrzałam na taras. Harry stał pod swoim pokojem i nie mógł wejść do środka.
- Chodź tutaj - zawołałam go cicho - Mam pomysł.
Gdy Harry wszedł do pokoju, zamknęłam taras, spuściłam żaluzję. Nie zasłaniałam jej specjalnie.
- Dobra. Teraz chodź do łóżka - powiedziałam.
Wskoczyliśmy do łóżka i powiedziałam:
- No całuj mnie głuptasie.
 Usłyszeliśmy jak drzwi od tarasu Harry’ ego się otwierają i zobaczyłam kątem oka, nadchodzącego Niall’ a.
- E… żaluzje spuścili… ale coś widać!
Pozostała trójka podbiegła do okna i próbowali coś zobaczyć. W tym momencie nacisnęłam na pilota i żaluzja się zamknęła.
- Prosiaki!!! - usłyszeliśmy – poczekajcie zaraz pójdę po swojego pilota.
 Harry znowu  chciał wyskoczyć z łóżka, ale go zatrzymałam.
- Przecież mówiłeś mu, że nie ma prawa przeprogramować pilota.
Usłyszeliśmy jakieś szepty i w pewnym momencie popłynęła piosenka „More Than This ”.
- Do cholery! Nie dadzą nam spokoju!
- Chodź ubierzemy się cicho i wyjdziemy - powiedziałam.
- Ciekaw jestem, czy zamknęli drzwi od mojego pokoju.
Pobiegł sprawdzić i okazało się, że są otwarte. Zamknął drzwi, a ja usłyszałam jakieś zamieszanie na tarasie. Byłam już ubrana. Wzięłam pilota i odsłoniłam żaluzje.
- Cześć chłopaki! Życzcie mi smacznego!
  Rzucili się w stronę pokoju Harry’ ego, ale drzwi były zamknięte. Pobiegli w stronę pokoju Zayn’ a, ale Harry zdążył już tam zamknąć drzwi. Zostali na tarasie. Harry im pomachał i wyszedł z pokoju.   Zeszliśmy na dół, a przy stole siedziały już dziewczyny.
- Nie wiecie, gdzie są chłopaki? - zapytała Danielle.
- Głodują na tarasie - odpowiedziałam.
- Jak to na tarasie?!?
- Doigrali się i mają za swoje - powiedział Harry.
- A co zrobili? - zapytała Ellie.
- Podglądali nas.
- To trzeba było spuścić żaluzje…
- Zrobiliśmy to, ale zaczęli prywatny koncert - powiedziałam.
- Rzeczywiście zasłużyli sobie na brak śniadania.
- Najbardziej ucierpi Niall…- powiedziała Danielle - Wiecie co, mam pomysł. Weźcie swoje talerze i idziemy do Megan do pokoju.
 Ustawiliśmy krzesła w stronę tarasu, usiedliśmy. Zaczęliśmy głośno rozmawiać. Na to pojawił się Niall.
- Smacznego!- powiedziała Eleanor i zaczęliśmy jeść na jego oczach, które się stawały coraz większe.
- WPUŚĆCIE NAS!!! - krzyknął Niall. Zjawili się pozostali.
- Pyszne śniadanko! - zawołała Ellie - Ja ci dam - Powiedziała cicho pod nosem.
- Nie wygłupiajcie się. Wpuśćcie nas - krzyknął Liam.
 Danielle ani drgnęła. Jadła swoje śniadanie.
- Policzymy się jeszcze!!! - krzyknął Zayn.
Zjedliśmy w ten sposób śniadanie. Ellie wyszła z pokoju. Za chwilę wróciła z blokiem papieru. Zaczęła coś pisać i chichotać pod nosem.
Wstrętni podglądacze. Doigraliście się. Ponieważ tak lubicie taras, będziecie siedzieć tam do wieczora. My zrobimy sobie jeszcze grilla.
 Podeszła do szyby i pokazała kartki .  Niall zaczął prawie płakać.  Wyszliśmy z pokoju z talerzami.
- To idziemy się opalać.
- Ja muszę założyć kostium - powiedziała Eleanor.
- A może będziecie się opalać topless? Chłopakom zrzednie mina, kiedy mnie zobaczą z wami trzema - powiedział Harry.
 Danielle i Eleanor były zbyt wściekłe na swoich chłopaków i chciały się też zemścić.
- Niezły pomysł - powiedziała Ellie.
- Dobra spotykamy się za pięć minut na dole.
 Pobiegłam do pokoju, złapałam kostium i pobiegłam do łazienki. Przebrałam się w majtki, zarzuciłam szlafrok i wyszłam do pokoju.
- Megan wypuść nas!! - usłyszałam.
   Nic nie odpowiedziałam. Wyciągnęłam aparat i zaczęłam im robić zdjęcia. Troszkę byli zaskoczeni obrotem sytuacji.  Zabrałam aparat i wyszłam z pokoju. Na dole czekały już dziewczyny i Harry.
- Udajemy, że w ogóle ich nie słyszymy - powiedziała Ellie.
  Dziewczyny też były w szlafrokach.  Wyszliśmy głośno się śmiejąc i podeszliśmy do leżaków.
- No to dziewczyny. Raz, dwa, trzy. Zdejmujemy szlafroczki.
 Harry wskoczył do basenu, a my zdjęłyśmy szlafroczki, tak, żeby nas widzieli.  Z tarasu dobiegły do nas okrzyki rozpaczy.  Harry wyszedł z wody i się do nas przyłączył. Zaczął nam podawać szklanki, nalewać lemoniadę.
- Harry! Zabiję cię! - usłyszeliśmy głos Louisa.
- Ja będę drugi, który cię zabije! - krzyknął Liam.
- Harry, nie zwracaj na nich uwagi - powiedziała Ellie.
 Na balkonie zapanowała cisza. Zerknęłam w ich stronę i zobaczyłam, że siedzą na tarasie i nawet nie rozmawiają ze sobą.  Pewnie dotarło do nich, że ich tak szybko nie wypuścimy.
- Harry, czy możesz mnie nasmarować olejkiem,  jeśli Megan nie będzie miała nic przeciwko? - zapytała Ellie.
- Nie, nie będę miała nic przeciwko temu.
  Harry podszedł do Ellie i zaczął smarować jej brzuch. Louis zerwał się na równe nogi i zaczął coś krzyczeć.
- Teraz mnie - powiedziała Danielle.
Na balkonie stali już wszyscy.  Wreszcie Harry przyszedł do mnie i zaczął mnie smarować.
- A kto mnie posmaruje? - zapytał smutno Hazzie.
- Posmarujemy cię wszystkie - powiedziałam.
Wstałyśmy wszystkie i zaczęłyśmy go smarować. Harry zaśmiewał się.
- Harry, pocałuj mnie w policzek - powiedziała Danielle.
 Harry pocałował Danielle i Ellie w policzek, a mnie w usta. Położyliśmy się na leżakach. W drzwiach na dole pojawił się Duży Bo. Troszkę się speszył, gdy ujrzał naszą czwórkę.
- O! Cześć Duży Bo! Dojechałeś bez przeszkód? Chodź do nas! - powiedział Hazzie.
- Taki spokój w domu, że zacząłem się zastanawiać co się dzieje. A gdzie reszta? - zapytał.
- Na tarasie. Jak będziesz wracał, na pewno będą błagać cię, żebyś ich wypuścił. Powiesz, że nie możesz, bo ci zabroniłyśmy - oznajmiła Ellie.
- Pójdę się trochę przespać - powiedział Duży Bo.
  Tak jak przewidywała Eleanor, z tarasu dobiegły krzyki: Duży Bo, Duży Bo! Wypuść nas!.  Duży Bo wszedł do środka i najprawdopodobniej poszedł do siebie, bo chłopcy cały czas tkwili na tarasie.   Luis wyciągnął się na tarasie i poszedł spać. W każdym bądź razie tak wyglądało. Niall siedział zwinięty w kłębek i zrobiło mi się go żal. Liam z Zayn’ em coś gadali.
- Jak długo będziemy ich tak trzymać na tym tarasie? - zapytałam.
- Tak długo, aż zrozumieją, że podglądactwo jest w tym domu zabronione.
- Nie jest ci ich żal? - zapytałam.
- Jesteś za dobra dla nich – powiedziała Danielle.
- Musimy ich oduczyć wsadzania wszędzie nosa - zakończyła twardo Ellie.
  Harry przysunął leżak do mojego, nachylił się i gorąco pocałował. Położył się na leżaku i wziął mnie za rękę.  Trzeba przyznać, że bez chłopaków było trochę nudno - pomyślałam. Złapałam za aparat i zrobiłam im zdjęcie.
- Może zrobisz nam sesję zdjęciowa? - zapytała Eleanor.
Wzięłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia.  Harry stanął przy basenie. Zrobiłam mu zdjęcie. Za chwilę podeszły Dan i Ellie i udawały, że go smarują. Jedna na górze, a druga na dole. Na tarasie zrobił się ruch. Potem wskoczyli do basenu, a ja robiłam im zdjęcia jak oszalała.  Potem usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać zdjęcia. Większość była dobra. Harry popatrzył na mnie ze zdumieniem.
- Jesteś dobra! - powiedział.
- Mówiłam ci, że robię dobre zdjęcia.
- Zdjęcia naprawdę robisz świetne. Będziesz musiała z nami jeździć na koncerty, żeby robić nam  foty.
- „Słoniątko” jest za małe.
- Wczoraj rozmawialiśmy z chłopakami, że przydałby się większy helikopter, albo samolot, bo bez naszych menadżerek nie możemy się ruszać. Ja jestem za większym helikopterem - powiedział Harry. – Bo helikopterem można wylądować na każdym dachu, a samolotem na lotnisko, a potem jeszcze trzeba dojechać w dane miejsce.
- A jak w ogóle wyglądają tam wasze finanse? Pytam jako menadżerka zespołu, a nie dziewczyna Lou.
- Za tę trasę mamy dostać pięć milionów euro. To już po potrąceniu Petera i podatków.
- To nie za wiele, jak na taką trasę - powiedziała Ellie - Czy już wiadomo, ile dostaniecie za Euro?
- Za występy w Polsce i Ukrainie dziesięć milionów euro.
- Jak myślicie? Niall’ owi to chyba żołądek przyrósł do kręgosłupa. Popatrzcie, jaki on tam biedny leży - powiedziałam - Wypuśćmy ich.
- A kto pójdzie ich wypuścić? - zapytał Hazzie.
- Dobrze. Ja pójdę ich wypuścić - powiedziałam.
- Tylko uważaj na siebie Megan, żeby ci nic nie zrobili - dodał.
   Idąc do domu zrobiłam jeszcze parę zdjęć. W salonie siedział Duży Bo.
- Duży Bo, będziesz prawdopodobnie potrzebny w ogrodzie, bo idę wypuścić chłopaków z tarasu. Chudy Su, przygotuj coś do jedzenia dla nich.
   Obydwaj poszli w swoją stronę. Powoli poszłam na górę. Weszłam do pokoju, poszłam się przebrać i podeszłam do drzwi tarasowych.
- Czy będziecie grzeczni? - zapytałam.
- Obiecujemy, że będziemy - powiedział Niall.
 Otworzyłam drzwi na taras. Niall wypadł pierwszy, przebiegł przez mój pokój i usłyszałam, że zbiega po schodach na dół do kuchni.
- My się na was zemścimy - powiedział Louis.
- Nie ma więcej zemst, bo zasłużyliście sobie na to, co was spotkało - powiedziałam.
- Wiem… przepraszam cię. Zachowywaliśmy się jak kretyni.
- Miło, że do was to dotarło - odpowiedziałam.
- Czy Ellie jest bardzo wściekła? - zapytał.
- Myślę, że jakiś drobny prezent się przyda - rzuciłam.
- Dzięki, Megan.
- Ciebie, to też dotyczy, Liam. Jeszcze nie widziałam tak wściekłej Dan.
Chłopcy zniknęli gdzieś w pokojach. Zayn wyszedł bez słowa za nimi.  Wyszłam na taras. Dan i Ellie ubrane w szlafroczkach szły w kierunku domu. Harry został sam. Wybiegłam z pokoju i pobiegłam na dół. Chłopcy siedzieli w jadalni i pałaszowali późne śniadanie. Podbiegłam do Harry’ ego. Złapał mnie i przewrócił na siebie.
- Mam nadzieję, że nie będą się mścić - powiedziałam.
- Nie, nie będą. Jeszcze, jak zjedzą śniadanie, przejdzie im.
- Szczególnie Niall’ owi.
- A teraz nie przejmuj się. Jesteśmy sami.
- Na widoku…- powiedziałam.
 Położyłam się na swoim leżaku.
* No i jak? :> Czekam na opinie w komantarzach :D Oglądacie zakończenie Olimpiady? Dla przypomnienia rozpoczyna się o 20.45 na TVP 1 :) Ja będę oglądać, a Wy? :>

3 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaaaa *.* Kiedy kolejna czesć ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pomyślcie tylko sobie, że jestem jakaś zboczona, czy coś... ;)

    OdpowiedzUsuń