środa, 19 września 2012

Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

* A więc... Skoro tak lubicie czytać mojego bloga, to postanowiłam wrzucić rozdział długi :> Miłego czytania.

O osiemnastej spotkaliśmy się z Simsonem. Oczywiście z nikąd znalazły się fanki, ale największym powodzeniem cieszył się Simon. Brakowało Niall’ a i Zayn’ a. Liam wyciągnął komórkę i zaczął wydzwaniać. Niall się nie odzywał. Wreszcie odezwał się Zayn.
- Fanki opanowały cały hotel i nie możemy wyjść z pokoju - powiedział sfrustrowany Zayn.
- To niech obsługa wezwie policję, albo ochronę! Dobra. Zrobimy tak. My jedziemy, a wy dojedziecie do nas potem. Podamy wam adres.
Daliśmy znak Simonowi, który powiedział, że samochód ma na parkingu w pobliżu i że mamy jechać trasą 138.  Za Londynem mamy się zatrzymać i poczekać na niego. Wyruszyliśmy w drogę. Gdy wydostaliśmy się z miasta, zatrzymaliśmy się na pierwszym parkingu.  Po półgodzinie przyjechał Simon.
- Wpadłem w straszny korek. Przepraszam. Jedźcie teraz za mną.
Zrobiliśmy tak jak kazał. Przejechaliśmy około dziesięciu kilometrów i skręciliśmy w boczną drogę. Na horyzoncie zobaczyliśmy gęsty las. Nie przypuszczałam, że w tym lesie znajduje się willa Simona. Była wspaniała i ogromna. Miała dziesięć sypialni. Każda sypialnia miała swoją łazienkę. Była również olbrzymia kuchnia, salon oraz ogród.
 Zadzwonił Niall.
- Jak mamy was znaleźć? - krzyknął w słuchawkę - Ledwo nam się udało wydostać z hotelu. Gdzie my mamy jechać? - Harry odebrał mi słuchawkę i zaczął tłumaczyć Niall’ owi jak mają przyjechać.
- A macie jakieś jedzenie? - zapytał Niall
- Nic o tym nie wiem - odpowiedział Harry - Przyjeżdżajcie. Coś się zorganizuje.
Simon rozmieścił nas po pokojach, a sam gdzieś zniknął. Zaczęliśmy się rozpakowywać. Gdy skończyliśmy, ktoś zapukał do drzwi. Harry otworzył gwałtownie drzwi. Za drzwiami stał Simon, który z lekka się wystraszył.
- Co ty taki gwałtowny jesteś? - zapytał.
- A nic. Przepraszam… drzwi mi się wyślizgnęły z ręki.
- Chodźcie, to pokaże wam gdzie, co jest. Oprowadzę was po tym królestwie.
Dom był wspaniały.
- Piętro już znacie i wiecie, gdzie kto mieszka. Pora na pozostałe piętra.
Byłam zaskoczona, kiedy powiedział pozostałe piętra. Dom wydawał się być jedno piętrowy. Okazało się jednak, że willa ma jeszcze dwa poziomy poniżej parteru.
- Salon już widzieliście? - zapytał Simon.
- Nie - odpowiedziałam.
- No dobrze. Zacznijmy od parteru. Tu jest salon - i otworzył drzwi. Zobaczyliśmy olbrzymi pokój, w którym stały dwie duże kanapy, obok nich cztery fotele. Przy każdym fotelu stał mały stoliczek. Przy kanapie tego samego rodzaju stoliczki, tylko trochę większe i zobaczyłam to, co lubiłam najbardziej. Kominek. Nad kominkiem wisiało duże lustro. Mimo swojej wielkości, salon robił wrażenie bardzo przytulnego. Z salonu Simon poprowadził nas do jadalni. Potem zobaczyliśmy jeszcze kuchnię, łazienkę, jakiś pokój który został nazwany przez Simona gabinetem. I znaleźliśmy się z powrotem  w hallu.
- To można się tutaj ganiać? - zapytał Harry.
- No, można... A teraz zejdziemy do podziemi.
Otworzył niepozorne drzwi, wyglądające jak dla służby. Zapalił światło i powiedział:
- Ja pójdę pierwszy.
Zeszliśmy na dół, a Simon już był w jakimś pomieszczeniu. Zdradzały to otwarte drzwi.
- Chodźcie, chodźcie! - zawołał.
 Okazało się, że było to studio nagrań. Obok było kino.
- Będziecie chcieli, to możecie korzystać ze wszystkiego. To schodzimy na dół.
 Na dole była duża siłownia. Obok niej znajdowała się sauna oraz olbrzymi basen z kilkoma słupkami do skakania, trampoliną oraz jacuzzi.
- Super chałupa! - gwizdnął Lou.
- Możecie tu mieszkać do kiedy chcecie.
Poszliśmy do salonu i rozsiedliśmy się na czym popadnie.
- Znowu razem! Wreszcie! - krzyknął Niall.
- Co? Już macie dosyć rodzin? - zapytał Simon.
- Już od paru dni mieszkamy po hotelach - powiedział Liam.
- Jak to? - zdziwił się Simon.
- Każdy miał swój powód - powiedział Harry.
- Czemu nic nie powiedzieliście wcześniej? Ta chałupa stoi pusta już od dwóch miesięcy. Nie chciałem się wam narzucać, bo wiedziałem, że chcecie się spotkać z rodzinami, ale widzę, że się odzwyczailiście od mieszkania w domu rodzinnym - powiedział Simon - Pokazywałem wam kuchnię?
- Jedzonko!!! - krzyknął Niall.
- Jedzonko, to sobie będziesz musiał zrobić sam - odpowiedział Simon - Nie było sensu, żeby trzymać kucharza w pustym domu.
Przypomniał mi się Chudy Su.
- A dobry był ten kucharz? - zapytałam.
- Całkiem niezły. Twój rodak. Jeśli chcecie mogę wam dać na niego namiary - odparł Simon - Albo poczekajcie. Zadzwonię do niego.
- Hello Kazyk! Znalazłeś robotę?  Aha, aha, aha. Tak. A może chciałbyś wrócić do mojej kuchni? Mam gości. Nie, nie mamę.  Jest u mnie czternaście osób do wykarmienia. Jedną możesz liczyć podwójnie. To już będzie piętnaście. Na ile dni przyjechaliście? - zapytał Simon.
- Za dziewięć dni jedziemy do Polski.
- A co będziecie robić potem?
- W Polsce będziemy miesiąc.
- A co? Jedziecie na Euro?
- Tak. Nawet będziemy występować na otwarciu.
- O! To będę was oglądać. Kazyk dasz radę? Na razie dziewięć dni. Poza tym wśród gości jest twoja krajanka. To kiedy możesz przyjechać? Jutro? To zrób duże zakupy. Klucze będą tam, gdzie zwykle.  Tak. Oczywiście. Twój pokój czeka. Miłej pracy. No to macie załatwionego kucharza. Od jutra, ale dzisiaj musicie się rządzić sami. Ja będę już uciekał, bo mam spotkanie o dziewiętnastej. Bawcie się dobrze. Odezwę się - pożegnał się i wyszedł.
-  Idziemy popływać? - zapytał Harry.
- Głodny do cholery jestem, a ty tu wyjeżdżasz z basenem – krzyknął zdenerwowany Niall.
- A przywiozłeś coś do żarcia? - zapytał Liam.
- Myślałem, że tutaj będzie coś do jedzenia.
- Idź do ogrodu i się najedz trawy - powiedział Louis.
- Jak znajdę marchewkę, to na pewno ci jej nie dam. Możesz być tego pewien - odparł Niall.
- Eh… widzę, że muszę pojechać do sklepu i zrobić zakupy - powiedziała Ellie - Niall pojedzie ze mną, żeby was nie zjadł.
- No KANIBALEM to nie jestem. W każdym bądź razie jeszcze nie.
- Niall, pojedziesz ze mną. Weźmiesz sobie batonik, zjesz w sklepie, potem wrzucisz do koszyka papierek, za który zapłacimy.
- A mogą być dwa?
- Zobaczymy, jak się  będziesz zachowywał.
- No dobrze.
- To kupcie jeszcze marchewki - rzucił Louis.
- Louis. Ty też jedziesz. Przecież nie będę dźwigać wszystkiego sama. Wiesz dobrze, że Niall kiedy wejdziemy do sklepu rzuci się na jedzenie i zje pół sklepu. Właśnie dlatego leniu, jedziesz z nami, bo ktoś musi go jednak pilnować i nie moja wina, że wypadło na ciebie - Powiedziała zdenerwowana Eleanor.
- Dobra. Ja dzisiaj będę gotował – powiedział Liam - To kup cztery kilo mąki, zrobimy pizzę. Kup dwa kilo pieczarek, dwa kilo cebuli, pięć kartonów mleka półtora litrowego, dwadzieścia jaj… albo trzydzieści po dwa jajka na głowę licząc. Koncentrat pomidorowy, ale duży taki litrowy. Jakby nie było to z litr… kilogram sera żółtego, dżem…
- NUTELLĘ! - przerwał mu Zayn.
- Tak, NUTELLĘ i pięć bochenków chleba, kilo masła, cukier, muszą być jeszcze drożdże. Pół kilo drożdży. Dwie duże śmietany, możesz kupić jakąś wędlinę na śniadanie…
- A rogaliki? Do NUTELLI? - zapytał Niall.
- Nie przeszkadzaj. SÓL! – przypomniał sobie Liam - I pieprz. Najlepiej by było, gdybyście kupili także zestaw różnych ziół, jeszcze oliwa, kawa, herbata, piwo.
- A whiskey? - zapytałam błagalnym głosem.
- CICHO. Nie przeszkadzaj - powiedział skupiony Liam - Jeszcze mogą być przekąski. Orzeszki, żelki jakieś chipsy, popcorn, a no i woda. Ogółem jakieś napoje.
-  Widzę, że wykupię pół sklepu, a drugą zje Niall.
- Jak mam coś przygotować na piętnaście osób to muszę mieć z czego. A poza tym, jak macie ochotę na śniadanie, to zgłaszajcie, co, bo nie wiadomo o której przyjedzie Kazyk…
   Ekspedycja wyruszyła do sklepu. Zdecydowali, że pojadą dwoma samochodami.  Gdy odjechali Harry szepnął:
- Chodź popływać...
- Bardzo chętnie.
- Co chętnie? - zapytał Zayn.
- Idziemy do pokoju.
- A co będziecie robić?
- Nie twój interes.
Pobiegłam na górę. Wreszcie będę mogła wypróbować nowy kostium, który sobie kupiłam w Londynie. Był jedno częściowy, koloru fioletowego. Wiązany był na szyi. Miał krótkie spodenki ciemno filetowe, a góra była jasnofioletowa. Na brzuchu miał klamrę łączącą spodenki ze stanikiem. Harry  jeszcze go nie widział.  Wpadłam do pokoju. Wzięłam kostium i pobiegłam do łazienki, gdzie się zamknęłam. Zaczęłam się przebierać, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Założyłam rzeczy, które miałam wcześniej na sobie. W tym momencie ktoś złapał za klamkę. Za drzwiami stał Harry prawie już nagi.
- A co ty nie przebierasz się? - zapytał.
- No przecież powiedzieliśmy Zayn’ owi, że idziemy do pokoju. Trudno, żebym teraz paradowała w kostiumie.
- No, masz rację - powiedział - To przebrałaś się już? - zapytał ze zdziwieniem.
- Już.
- To poczekaj chwilę na mnie - ściągnął bokserki i szybko założył kąpielówki w listki.
- Jak się teraz przemieścić na ten basen, żeby nas nie zauważyli? - zapytałam.
Harry był już ubrany.
- Dobra. Ja pójdę do salonu. Pogadam trochę z chłopakami, a ty idź na basen. Niedługo przyjdę do ciebie.
Harry zszedł pierwszy,  wszedł do salonu i zamknął drzwi. Przebiegłam cichutko przez hol. Usłyszałam, że coś dzieje się w sali kinowej. Zerknęłam. Liam z Danielle wtuleni w siebie oglądali bajki Disneya. Cicho się wycofałam i zbiegłam dalej na dół. Weszłam na basen i zobaczyłam, że ktoś w nim pływa. Zaklęłam cicho pod nosem. Okazało się, że to był Zayn.
- Co? Przyszłaś popływać w moim towarzystwie? - zapytał.
- Miałam nadzieję, że będę tutaj sama - odparowałam.
 W tym momencie na basen wszedł Harry.
- Sama! Sama! - powiedział Zayn.
- A co ty tu robisz? - zapytał Harry.
- Flirtuję z twoją dziewczyną.
- NARZECZONĄ i nie radzę ci! - odparował Hazzie.
- Bo co mi zrobisz?
- Bo cię utopię!
- No to chodź tutaj! Zobaczymy!
W międzyczasie zdjęłam z siebie wierzchnie okrycie i powiedziałam:
- Przestańcie się kłócić! - Harry popatrzył na mnie i tak został. Zayn powiódł wzrokiem za jego spojrzeniem i o mało się nie utopił.
- Świetnie wyglądasz! - powiedział Zayn.
Harry wskoczył do basenu i zaczął płynąć w kierunku Zayn’ a. Ten gdy to zobaczył, czym prędzej wyszedł z basenu i uciekł na górę.
- Wreszcie jesteśmy sami - powiedział Harry - Przyjdziesz do mnie?
- Mogę, tylko wskoczyć, bo po wodzie chodzić nie umiem - skoczyłam na główkę i podpłynęłam do Harry’ ego.
- Ładny skok! - powiedział - Nieźle pływasz!
- To już ustaliliśmy w Chicago - odpowiedziałam śmiejąc się. Przyciągnął mnie do siebie i powiedział:
- Wyglądasz tak sexy, że zabrakło mi tchu.
- Zayn’ owi resztą też – powiedziałam.
Harry pocałował mnie namiętnie. Ktoś otworzył drzwi. Pojawił się w nich Zayn.
- Poczekaj tu. Ja muszę coś załatwić. Zaraz przyjdę - powiedział do mnie.
- Tylko się nie bij  - odpowiedziałam.
 Harry wyskoczył z basenu. Drzwi za Zayn’ em znów się zamknęły. Harry zniknął również za drzwiami. Przepłynęłam trzy razy basen i postanowiłam, że sobie poskaczę z trampoliny. Wyszłam na brzeg basenu i weszłam na trzymetrową trampolinę. Odbiłam się i skoczyłam. W wodzie czułam się jak we własnym żywiole. Zdecydowałam się na skok z pięciometrowej. Gdy byłam na górze na basen wszedł Harry. Nie widział mnie i zaczął nerwowo przemierzać basen wzrokiem. Przygotowałam się do skoku i krzyknęłam:
- Hej Harry! - i skoczyłam. Gdy wypłynęłam Harry wypuścił powietrze - Uważaj, żebyś nie udusił.
- To było super! – powiedział i podpłynął do mnie - Gdzie się tak nauczyłaś skakać?
- A w Warszawie. Chodziłam do Pałacu Młodzieży na zajęcia, ale to nic, bo tam skakałam z dziesięciu.
- JAK TO Z DZIESIĘCIU?
- No z wieży dziesięciometrowej.
- Ja bym się chyba utopił. Ale pewnie bałbym się w ogóle skoczyć. Skoczysz jeszcze raz?
- Dla ciebie tak. Co zrobiłeś z Zayn’ em? - zapytałam idąc w kierunku trampoliny.
- Nieszczęśnik schował się w saunie, więc go tam zamknąłem.
- JAK TO? Jeszcze się tam udusi!. Mam nadzieję, że temperatury mu nie nastawiałeś.
- Hmm….. Nastawiałem…
- Ile?
- No myślę, że dziesięć stopni mu wystarczy.
- Daj spokój, bo jeszcze zamarznie.
- Mogę mu podkręcić do pięćdziesięciu.
- Jesteś okrutny Harry! Nabawi się jakiegoś zapalenia gardła albo anginy. Wypuść go stamtąd.
Harry niezadowolony wyszedł. Po chwili wrócił pędem i wskoczył do basenu. Stałam na trampolinie, gdy na basen wpadł Zayn.
- Nie chcę mi się wskakiwać do wody, ale ja cię jeszcze dopadnę! Poczekam, aż ci się znudzi pływanie.  - oznajmił Zayn. Nakrył się jakimś ręcznikiem i usiadł na krzesełku. Widziałam z góry, że cały się trzęsie. Harry kiwnął do mnie głową. Na szczęście Zayn tego nie zauważył. Skoczyłam do wody. Gdy wypłynęłam, zerknęłam na Zayn’ a, który był całkiem mokry.
- Przepraszam - powiedziałam niewinnie.
Wstał obrażony i wyszedł z basenu.
- Ooo! Udało ci się go stąd wykurzyć! - powiedział z podziwem Harry.
Zaczęłam się śmiać. Chlapnęłam Harry’ ego i krzyknęłam:
- BEREK- i z całych sił popłynęłam przed siebie. Zanim Harry mnie złapał, trochę to potrwało. Klapnął mnie w tyłek, powiedział BEREK i odpłynął. Okazało się, że bardzo dobrze pływa… w dodatku szybko. Wiedziałam, że nie mam z nim szans, więc zaczęłam płynąć po dnie. Harry obejrzał się i zatrzymał się nerwowo się rozglądając. To mi dało przewagę, więc podpłynęłam do niego i pociągnęłam go za nogę. Zaczęło mi brakować powietrza, a Harry widziałam, że się przewrócił. Zaczerpnęłam powietrza i znowu zanurkowałam. Pod wodą byłam szybsza od Harry’ ego.  Przepłynęłam pół basenu, gdzie się znów wynurzyłam. Usłyszałam, że ktoś klaszcze. Odwróciłam się i zobaczyłam siedzącego na brzegu Louisa.
- Już wróciliście?
- No jak widzisz.
- Długo tak siedzisz?
- Wystarczająco…- powiedział śmiejąc się. – Pokonałaś mojego najlepszego przyjaciela. Jestem za niego obrażony…
Wybuchnęłam śmiechem. W tym momencie poczułam, że ktoś mnie łapie za obydwie kostki i ciągnie pod wodę. Złapałam powietrza i dałam się pociągnąć. Oczywiście nie był to nikt inny jak Hazzie . Pokazałam mu do góry. Wyglądał na zdezorientowanego. Musiał zaczerpnąć powietrza, więc wypłynął na górę. Popłynęłam za nim na górę.
- Co..? O! Cześć Lou. Już wróciliście?
- Ładnie się tu zabawicie- Powiedział Lou.
- Wróciliśmy, gdy Zayn wychodził z basenu. Był cały mokry i wściekły. Nie wiecie, co mu się stało?
- Nie…- powiedzieliśmy równocześnie.
- Muszę się tego dowiedzieć… Liam siedzi w kuchni i szykuje pizzę, Niall się nażarł w sklepie, więc jest szansa, że coś dla nas zostanie. Ellie jest wściekła, bo Niall zaczął odstawiać swoje popisowe numery w sklepie.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Wprawdzie nie było mnie przy tym, ale Ellie wszystko mi opowiedziała. Odwróciła się na chwilę tyłem do wózka, a Niall wlazł do niego, sięgnął na półkę z zabawkami i zaczął krzyczeć:
MAMO, MAMO, KUP MI TĘ LALKĘ! TO NIALL Z ONE DIRECTION PLLLLISS!!!
Gdy wróciłem z marchewką do wózka, Niall w nim siedział nadal z kciukiem w buzi i udawał dzidzię:
MAMO, MAMO! JEŚĆ!!!!
Eleanor się wściekła i zostawiła Niall’ a  w wózku i poszła dalej po produkty. Nic innego mi nie pozostało jak pchać dalej wózek z Niall’ em, bo ten nie chciał z niego wyjść… dopiero gdy podjechaliśmy niedaleko regałów z ciastkami. Niall zaczął krzyczeć:
 JA CHCĘ TAM! JA CHCĘ TAM!!! - I zaczął pokazywać na ciastka. Powiedziałem mu, że tam nie idziemy, więc nie wytrzymał i wyskoczył z wózka. Podbiegł do regału z ciastkami i zgarnął połowę leżących tam produktów. Nim się zorientowałem wrzucił wszystko do wózka, zostawiając sobie największe pudełko i natychmiast otwierając je. W ten sposób załatwił tak cztery pudełka ciastek i trzy batony, a potem sięgnął po największego lizaka i wsadził go sobie do ust. Za to co Niall zjadł w sklepie zapłaciliśmy ponad sto funtów. Teraz siedzi w kuchni i patrzy Liam’ owi na ręce. Wygląda to tak, jakby chciał zjeść surową pizzę.
Poczułam, że jestem głodna. Wyszłam z basenu, a Lou przestał gadać.
- Czemu nic nie mówisz? - powiedział Harry i zauważył, że Louis wpatruje się we mnie jak w obrazek - Megan. Ubierz się, bo twój widok zaszkodził Lou.
Posłusznie się ubrałam, a Louis nadal nic nie mówił. Poszłam na górę, żeby się przygotować do kolacji. Weszłam pod prysznic i szybko się wykąpałam. Harry długo nie wracał. Zaczęłam się o niego niepokoić. Gdy byłam już gotowa do kolacji, przyszedł Harry.
- Mam nadzieję, że nie utopiłeś Lou.
- Nie, ale musiałem sobie z nim porozmawiać. Bardzo poważnie.
- To, aż do was nie podobne - odpowiedziałam - żebyście rozmawiali poważnie.
- Nie będzie się tak gapił na moją narzeczoną. Może się tak gapić na swoją - Harry mówił poważnie. Widziałam to w jego oczach.
- Ty słodki zazdrośniku! - powiedziałam - Nie możesz się ze wszystkimi kłócić, kto na mnie popatrzy.
- Ale boję się, że ktoś mi ciebie zabierze.
- Po pierwsze nie jestem rzeczą, żeby ktoś mnie miał zabrać, po drugie nie dam się tak łatwo zabrać, a po trzecie zapomniałeś, że jestem już zaręczona.
Pstryknęłam Harry’ ego w nos.
- Nie życzę sobie takiej głupiej zazdrości - i pocałowałam go - Weź prysznic i idziemy na kolacje, bo Niall zje całą pizzę. Będę na ciebie czekać na dole.
- To nie poczekasz na mnie?! - spytał smutno.
- Muszę pogadać z Ellie.
- No, dobrze - powiedział lekko naburmuszony - Ale od chłopaków z daleka!
Zaczęłam się śmiać i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było. Zajrzałam do kuchni. Liam uwijał się po niej jak w ukropie.
- Może ci coś pomóc? - zapytałam.
- Nie. Pizze są już w piecu. Teraz pozostało tylko posprzątać.
Niall pilnował pieca.
- Będzie pizza, będzie pizza! - podśpiewywał sobie.
- Jak tam się bawiliście po południu? - zapytał Liam - Zdaje się, że skąpaliście jednego z kolegów - powiedział zaciekawiony.
- To był wypadek przy pracy - powiedziałam śmiejąc się.
- Nie jestem pewien, czy przyjdzie na kolacje. Taki był zły.
- To dobrze. Będzie więcej dla mnie - krzyknął uradowany Niall.
  Wbrew przewidywaniom Liama, Zayn pojawił się o dziwo na kolacji z odświeżoną fryzurą. Na stole stały cztery  blachy z pizzą, a Liam dzielił ją sprawiedliwie.
- Przecież ja się tym nie najem.
- To masz problem -  warknęła Eleanor.
- Nie martwcie się. Jeszcze są cztery pizze w piekarniku. Przecież znam wasze możliwości.
Rzeczywiście po jednym kawałku pizzy jeszcze byłam głodna. Dostałam jeszcze jeden kawałek i dopiero po tym poczułam, że jestem najedzona. Dziewczyny też zjadły po dwa kawałki. Na stole wylądowały następne cztery pizze. Na chłopaków przypadało jeszcze po kawałku pizzy. Zayn podziękował, więc jego kawałek złapał Niall. Wyglądało na to, że wszyscy są już najedzeni.
- Kto chce piwa? - zapytał Liam.
- Ja! - wrzasnął Niall.
Liam poszedł do kuchni i za chwilę przyniósł cztery sześcioraki piwa i postawił na stole. Chłopcy rzucili się na piwo.  Liam zniknął znowu w kuchni i przyniósł tacę, na której stało wino, kieliszki i jedna szklaneczka z czymś w środku. Harry siedział obok mnie i zauważyłam, że nie ma nic do picia.
- A ty nie pijesz?
- No przecież ci obiecałem.
- Jedno piwo ci nie zaszkodzi. Szczególnie po takiej kolacji - powiedziałam.
- A ty co będziesz piła?
- Widzę, że Liam coś mi niesie.
Rzeczywiście Liam postawił przede mną szklaneczkę i powiedział:
- To dla ciebie.
- A co to? - zapytał Harry.
- Nie twój interes - odparł mu Liam.
- MÓJ! - Zaczął się śmiać Hazzie.
- No dobrze twój…
Louis siedział jakiś przygaszony. Zwykle brylował przy stole, a tu cisza. Postanowiłam, że ich pogodzę. Gdy odeszliśmy od stołu podeszłam do Ellie i zabrałam ją na stronę.
- Czy Louis coś ci mówił, a propos zajść na basenie? - zapytałam.
- Zdaje się, że się pokłócili z Harry’ m.
- A wiesz o co?
- Nie. Lou nie chciał mi nic powiedzieć. A ty wiesz o co poszło? - zapytała Ellie.
- Domyślam się. Muszę wymyślić sposób jak ich pogodzić - odpowiedziałam. Opróżniłam swoją szklaneczkę i poszłam na górę. Po niedługiej chwili przyszedł Harry.
- Mam prośbę - powiedziałam poważnie.
- Jaką? - zapytał.
- Masz się pogodzić z Louisem. Natychmiast.
- Nie ma mowy!
Chciał się do mnie przytulić. Zaczęłam mu się wyrywać.
- O co ci chodzi? - zapytał.
- Nie będę wchodziła między was. Jeżeli do tego doszło, że się pokłóciłeś z najlepszym przyjacielem, to ja wyjeżdżam i możesz być pewien, że mnie więcej na oczy nie zobaczysz! - krzyknęłam.
Harry stał zaskoczony i nie za bardzo wiedział czy mówię prawdę czy blefuję. Wyciągnęłam swoją torbę i zaczęłam pakować, wcześniej rozpakowane rzeczy. Harry rzucił się na torbę prawie z płaczem.
- Nie rób tego!!!
A ja nie zwracając na niego uwagi dalej pakowałam swoje rzeczy. Harry zaczął rozpakowywać moją torbę, a ja pakowałam ją z powrotem.
- Błagam cię! Nie odchodź! Zrobię co każesz!
- Masz iść przeprosić Louisa - powiedziałam ostro - Louis ma do mnie przyjść i powiedzieć, że się pogodziliście i że ci wybaczył. Nie wiem jak to zrobisz, ale masz piętnaście minut.
Harry wybiegł z pokoju.  Spakowałam do reszty swoje rzeczy i gdy usiadłam na łóżku wpadła do pokoju Eleanor.
- To prawda, że chcesz wyjechać? A… widzę, że prawda…
- Nie będę wchodziła między chłopaków. Harry zrobił się strasznie zazdrosny o każdego, kto na mnie spojrzy. Od razu warczy. Nie mogę tego dłużej znieść.
- A co się stało? - zapytała Ellie.
- Widziałaś mój nowy kostium, który kupiłam sobie w Londynie.
- Jest super!.
- Byłam w nim dzisiaj na basenie. Harry najpierw zamroził Zayn’ a, bo Zayn’ owi podobał się mój kostium, a potem nie wiem co zaszło między Harry’ m, a Lou. Zorientowałam się, że się pokłócili i dałam Harry’ emu  piętnaście minut na przeproszenie go. Jeśli tego nie zrobi to wyjeżdżam.
Do pokoju wpadł Niall.
- Wyjeżdżasz??? - zapytał zrozpaczonym tonem - Nie możesz nam tego zrobić. Przecież Harry odchodzi od zmysłów, gdy cię nie widzi przez godzinę.
- Tak, ale Harry nie może się z wami kłócić o mnie. Jeśli nie ma do mnie zaufania, to nie widzę możliwości dalszego związku. Dla mnie w związku najważniejsze jest zaufanie - odparłam - Jeżeli jego brak, to taki związek nie ma przyszłości…
Niall wypadł ode mnie z pokoju. Popatrzyłam na zegarek. Było jeszcze pięć minut do wyznaczonego terminu. Ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam:
- Proszę.
Do pokoju wszedł Louis.
- Megan. Nie wyjeżdżaj.
- Czy Harry cię przeprosił?
- Tak. Już się pogodziliśmy.
- Na pewno? - zerknęłam na Ellie.
Ellie kiwnęła głową. Widziałam, że Lou jest poważny i że nie żartuje.
- Mam prośbę do ciebie - powiedział Lou.
- Słucham.
- Nie wyprowadzaj się więcej, bo Harry strzeli sobie w łeb, albo zrobi coś gorszego. Harry’ ego teraz pilnuje Liam, bo powiedział, że pójdzie chyba sobie coś zrobić, gdy wyjedziesz.
- Lou. Wszystko zależy od ciebie. Jeśli mówisz prawdę i to całą prawdę, to zostanę.
- Jak Ellie kocham, naprawdę się pogodziliśmy.
- A gdzie teraz jest Harry? - zapytałam.
- Nie wiem. Ja go zostawiłem szlochającego w salonie.
Wyszłam z pokoju zostawiając Ellie z Lou. Zeszłam do salonu, ale nikogo już nie było. Zobaczyłam, że drzwi do ogrodu są otwarte. Wyszłam i zobaczyłam dwie sylwetki. Poznałam Liama i Harry’ ego. Harry stał do mnie tyłem, a Liam mnie zobaczył. Położyłam palec na ustach dając w ten sposób znak, aby nic nie mówił. Podeszłam bliżej i usłyszałem, że Liam pyta się:
- Przynieść ci coś do picia?
W odpowiedzi usłyszałam:
- Wody.
- Poczekaj tu na mnie - powiedział surowo Liam - Nigdzie się nie ruszaj, zaraz przyjdę. Chcę cię mieć na oku. Muszę cię widzieć cały czas - i głośno wszedł do domu. Harry stał nadal tyłem i widziałam, że wsadził twarz w dłonie i zaczął cały drżeć. Za mną cicho pojawił się Liam i podał mi szklankę wody, po czym się wycofał. Podeszłam od tyłu do Harry’ ego i bez słowa podałam mu szklankę. Wziął ją, napił się i powiedział:
- Liam, co ja teraz zrobię? Jak ją zatrzymać? -  w tym momencie się odwrócił. Zobaczyłam, że jego zapłakane oczy robią się wielkie z wrażenia - Megan, przyszłaś się pożegnać?
- Nie, głuptasie. Powiedziałam ci, że jeśli przeprosisz Louisa nie wyjadę. Mam tylko prośbę. Nie kłóć się więcej z chłopakami, jesteście przecież przyjaciółmi i miej trochę więcej zaufania do mnie. A teraz pocałuj mnie - czułam dwadzieścia osiem oczu na sobie. Gdy Harry wreszcie mnie pocałował, usłyszeliśmy brawa - Chodź. Pójdziemy do pokoju, bo tu nas wszyscy podglądają. Ukłonimy się? - zapytałam. Ukłoniliśmy się, jak chłopcy na scenie i wybuchneliśmy śmiechem. Potem weszliśmy do pokoju.
- To trzeba oblać - powiedział Liam i wniósł butelkę mojej whiskey ze szklaneczkami - Megan, więcej nie rób takich numerów. Mówię ci to ja. Nie wyobrażamy sobie naszej rodzinki bez ciebie - powiedział Liam.
-  A wy się więcej nie kłóćcie.
- Za dobre zakończenie głupiej kłótni - wszyscy spełnili toast.
Wieczór przeciągnął się do wczesnych godzin rannych. W pewnym momencie poczułam, że strasznie chce mi się spać.
- Wybaczcie, ale ja idę spać. Oczy mi się zamykają…- podniosłam się, ale zaraz usiadłam z powrotem. W głowie mi  zawirowało. Harry podskoczył do mnie i zapytał:
- Co ci jest??
- Chyba pierwszy raz się spiłam…- powiedziałam cichutko.
- Pozwolisz? - zapytał i wziął mnie na ręce.
Zanim dotarliśmy do pokoju, film mi się urwał.

   Obudziłam się. Na dworze było już jasno. Strasznie bolała mnie głowa i chciało mi się pić. Harry siedział w fotelu i spał. Czyżbym tak wczoraj rozrabiała, że bał się położyć? Nie mogłam sobie nic przypomnieć… w pewnym momencie przypomniałam sobie wczorajsze zdarzenia. Poruszyłam się, a Harry natychmiast się obudził.
- Nie śpisz już? – zapytał cichutko.
- Nie. Czy możesz mi zorganizować tabletkę na ból głowy? - odszepnęłam.
Cicho się zaśmiał. Odwrócił się, wziął szklankę ze stoliczka i podał mi ją. Połknęłam tabletkę i zamknęłam oczy. Musiałam znowu przysnąć, bo gdy się obudziłam, na krześle nie było Harry’ ego. Obejrzałam się, ale w ogóle nie było go w pokoju. Głowa przestała mnie już trochę boleć i poczułam, że muszę iść do toalety. Wstałam z łóżka. Nie było najgorzej. Postanowiłam się umyć. Weszłam pod prysznic i szybko się umyłam. Gdy się wycierałam usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju.
- Megan? Jesteś w łazience? - usłyszałam zaniepokojony głos Harry’ ego.
- Nie. Nie ma mnie - odpowiedziałam tajemniczo. Wparował do środka i gdy zobaczył, że jestem już po prysznicu nieco się zdziwił. - Nie mogę sobie przypomnieć jak znalazłam się w łóżku.
- Przyniosłem cię. Zasnęłaś mi w ramionach, gdy cię niosłem tutaj.
- To jesteśmy jeden – jeden.
  Harry zaczął  się śmiać.
- Masz rację - powiedział.
- Wiem - odpowiedziałam.
- Nie masz pojęcia, jak mnie wczoraj wystraszyłaś…
- Zostawmy wczoraj. Żyjmy jutrem - odpowiedziałam.
- Obiecuję, że już nie zwątpię w ciebie. Wczoraj dopiero uświadomiłem sobie, jak bardzo ciebie kocham. Czy za takiego zazdrośnika będziesz chciała wyjść za mąż?
- Powiedziałam ci, że tak, ale będziesz musiał nad tą zazdrością popracować.
- Obiecuję.
Ucałowałam Harry’ ego, a on mnie przytulił bardzo mocno.
- Spałeś dzisiejszej nocy? - zapytałam.
- Mało.
- To właź do łóżka i się prześpij - powiedziałam.
 Zaczął się rozbierać i wszedł  do łóżka.
- Jadłeś już śniadanie? - zapytałam.
- Jadłem. Kazyk jest prawie tak dobry jak Chudy Su. Przygotował świetne śniadanie.
- A która jest godzina?
- Wpół do dwunastej.
- Dobrze właź do łóżka. Ja pójdę coś zjeść i przyjdę do ciebie.
- Będę czekał - powiedział rozradowany.
  Na dole zastałam Eleanor.
- Nieźle to wczoraj rozegrałaś - powiedziała śmiejąc się.
- Nie miałam innego wyjścia. Musiałam uświadomić Harry’ emu, że jego przyjaciele są bardzo ważni i nie ma prawa ich tak traktować.
- Bardzo słusznie postąpiłaś.
-  Byłoby gorzej, gdyby Harry inaczej wczoraj się zachował - powiedziałam - Jadłaś już śniadanie?
- Tak. Chodź, przedstawię cię Kazykowi.
Poszłyśmy do kuchni, a tam krzątał się mężczyzna w średnim wieku.
- To jest Megan, a to Kazyk - przedstawiła mnie Eleanor.
- Dzień dobry! - powiedziałam po polsku.
- To jednak prawda, że jest tu Polka - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Przepraszam, ale lepiej rozmawiajmy po angielsku, bo Ellie nie rozumie naszego języka - I w rozmowie przeszliśmy na język angielski - Czy dostanę coś jeszcze do jedzenia?
- Jeżeli ten blondyn wszystkiego nie zjadł, to jeszcze coś się znajdzie.
Zakręcił się po kuchni i za chwilę przede mną stała kawa i naleśniki. Były wspaniałe. Jak u mamy w domu. Nie za cienkie, nie za grube. Smakowały świetnie.
- Z czym pani sobie życzy? - zapytał.
- A z czym można? Niech mi pan mówi po imieniu.
- Dobrze, Megan. Może być z serem, może być z dżemem, Nutellą.
- Ale ja najbardziej lubię z cukrem.
- Widać, że Polka. Oni by takiego czegoś nie wzięli do twarzy.
- Hah. Nie wiedzą co tracą - powiedziałam i roześmiałam się.
Po śniadaniu poszłam na górę do pokoju. Gdy stałam pod drzwiami usłyszałam chrapanie Harry’ ego.  Weszłam po cichu do pokoju i położyłam się koło niego. Obserwowałam go jak śpi i nie czułam się zmęczona, ale jednak zasnęłam. 



* Pewnie się zdziwiłyście, czemu tak wcześnie wrzuciłam rozdział, co? A tak sobie... W piątek na pewno też będzie :D Teraz jestem chora... masakra... Mam do Was pytanko. Czy chcecie, abym tak, jak w tym rozdziale dodawała zdjęcia? Czy mają być same rozdziały bez zdjęć? Odpowiedzi wrzucajcie w komentarzach :D
                                                                                ~Meg

3 komentarze:

  1. Genialne *__________* . <3 Pisz szybko i powrotu do zdrowia .

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie <333333 Kocham tego bloga. Masz talent <3 . Pisz dalej .

    OdpowiedzUsuń