piątek, 7 września 2012

Rozdział Dwudziesty Siódmy

Obudziłam się. W łóżku byłam sama. Zerwałam się, żeby sprawdzić co się dzieje z Harry’ m. Zawołałam go, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Wpadłam w lekką panikę i pobiegłam do łazienki. Harry stał pod prysznicem i brał kąpiel.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- CIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!! Nie mów tak głośno!
- Zaraz ci dam aspirynę - powiedziałam szeptem.
Wróciłam do pokoju i sięgnęłam do apteczki. Na stole stała butelka wody, więc nalałam do szklaneczki wody i wrzuciłam lekarstwo. Poszłam ze szklaneczką do łazienki.
- Harry, wychodź spod tego prysznica - powiedziałam.
- Nie tak głośno!!! - szepnął.
- Przepraszam – szepnęłam.
Posłusznie wyszedł. Podałam mu szklaneczkę, którą duszkiem wypił.
- Może pójdziesz się jeszcze położyć spać? - zapytałam szeptem.
  Harry nie oponował. Poszedł do łóżka. Położył się i przykrył. Wywiesiłam na drzwiach karteczkę: „NIE PRZESZKADZAĆ” i też wróciłam do łóżka.
- Oddaj mi trochę kołdry - szepnęłam do Harry’ ego.
Przesunął się ku ścianie i oddał odrobinę. Poczułam, że cały drży.
- Zimno ci? - zapytałam, ale nie odpowiedział.
W pewnym momencie usłyszałam głośne westchnięcie. Zorientowałam się, że Harry płacze.  
- Czemu płaczesz? - spytałam szepcząc.
- Bo jesteś taka dobra - powiedział.
- I to jest powód do płaczu głuptasie? - zapytałam.
- Jest mi głupio, że się tak zachowywałem - odparł.
- Każdemu może się zdarzyć.
Przytulił się do mnie.
- Nie rzucisz mnie prawda?
- Nie mam zamiaru. Byleby to się tak często nie powtarzało - odpowiedziałam spokojnie.
- Obiecuje, że to się więcej nie powtórzy.
 Przytulił się jeszcze mocniej do mnie.
- A teraz głuptasie, spróbuj zasnąć.
Nie trzeba było go do tego namawiać. Obudził mnie telefon. Harry spał w najlepsze. Odebrałam go.
- Halo? - usłyszałam głos Ellie - Jak się miewacie?
- Nienajlepiej - odrzekłam cicho. Powoli i cicho wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
- Nie mogę się dodzwonić do reszty. O której będziecie?
- A o której jest przewidywane otwarcie?
- VIP- Y zostały zaproszone na dziewiątą wieczorem.
Popatrzyłam na zegarek. Była czwarta po południu.
- Mamy być wcześniej? - zapytałam.
- No, byłoby wskazane, gdybyście byli półgodziny wcześniej - usłyszałam w głosie lekki sarkazm.
- Wybacz Ellie. Obudziłaś mnie, a Harry jeszcze śpi.
- A co się stało? - zapytała zdziwiona.
- No Harry trochę się pochorował i odsypialiśmy w ciągu dnia.
- Coś mu zaszkodziło?
- No pewnie alkohol, który wypił wczoraj. Przecież widziałaś, w jakim stanie go wynosiłyśmy.
- Louis szczęśliwie przespał całą noc, ale też mi śpiewał do piątej nad ranem…- zaczęła się śmiać - Ciekawe co u Liam’ a i Danielle, nie mówiąc o pozostałej dwójce.
- Postaram się Harry’ ego ściągnąć z łóżka i przyjedziemy jak będziemy mogli, ale na pewno przed otwarciem.
Wyszłam z łazienki i podniosłam słuchawkę telefonu do recepcji.
- Czy mogę zamówić kawę? Ale mocną.
- Jedną? - usłyszałam w słuchawce.
- Najlepiej w dzbanku.
- Oczywiście. Zaraz przyniesiemy.
Usiadłam na łóżku i przejechałam po kaloryferze Harry’ ego. Harry lekko się poruszył. Przejechałam jeszcze raz.
- NIE!!! - powiedział.
- Jak się czujesz? - zapytałam niewinnie.
- Jakby przejechał mnie traktor…- padła odpowiedź.
Zaczęłam się dusić ze śmiechu.  Oczy miał zamknięte, ale wiedziałam, że już nie śpi. Połaskotałam go znowu, a on złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nie radzę…- powiedział.
Zaczęłam się śmiać.
- A może troszkę? - spytałam.
- Nie próbuj.
 Połaskotałam go jeszcze raz. Wtedy złapał mnie i przewrócił na siebie.
- Dzień dobry! - powiedziałam - Widzę, że już lepiej się czujesz!
- No, troszkę lepiej. Wybaczyłaś mi już? - zapytał.
- Przecież ci już tłumaczyłam, że każdemu może się to przytrafić.
- Mówiłem ci, że jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką mogłem mieć?
- Nie tylko dziewczyną - odpowiedziałam, pokazując pierścionek.
- Bardzo rozrabiałem w nocy? - zapytał przyciskając mnie do siebie.
- Hmm… W miarę.
   Ktoś zapukał do drzwi.
- Kto to?
- Przynieśli kawę, którą zamówiłam - wytłumaczyłam
- Jesteś aniołem.
Wyskoczyłam z łóżka, założyłam szlafrok i otworzyłam drzwi.
Harry przykrył się kołdrą. W ogóle go nie było widać. Do pokoju wjechał z wózkiem kelner i postawił dzbanek kawy i dwie filiżanki na stoliku.
- Czy coś jeszcze pani sobie życzy?
- Nie dziękuje - powiedziałam z czarującym uśmiechem.
Kelner wyjechał z wózkiem na zewnątrz, a ja zamknęłam drzwi.
- Czy napijesz się kawy? - spytałam.
 Harry wysadził głowę  spod kołdry.
- Powiedz mi w jaki sposób stało się, że jestem nagi? Nie przypominam sobie, żebym się rozbierał.    W ogóle film mi się urwał chyba w limuzynie. Zaczęłam się śmiać. Opowiedziałam mu o moich zmaganiach nocnych i powiedziałam:
- Masz bardzo ładne pośladki - uśmiechnęłam się.
- Y… Nie rozumiem…
  Powiedziałam, jak go rozbierałam, humorystycznie traktując sprawę. Dostał ataku śmiechu.
- Moja siostra miłosierdzia - zaczął głaskać mnie po głowie. Powiedziałam jaka byłam wściekła.
- No, ale już się nie złościsz, prawda?
- Nie, już nie. Już się wyspałam i już mi przeszło.
- Ale nie mów chłopakom, dobrze?
- Z nimi było jeszcze gorzej. Lou śpiewał do piątej nad ranem, a z pozostałymi nie ma do tej pory kontaktu…
- A gdzie jest Lou? - zapytał.
- No z Ellie.
- To skąd wiesz?
- Rozmawiałam z Eleanor.
- Powiedziałaś jej coś? - zaatakował.
- Powiedziałam, że się pochorowałeś.
- No, tak. Teraz wszystko będą wiedzieć.
- Nie sądzę. A po za tym byli w gorszym stanie niż ty.
- A to ty dzwoniłaś do niej, czy ona do ciebie?
- Co to za przesłuchanie? - zapytałam śmiejąc się.
- O… Przepraszam.
- Ellie dzwoniła, żeby się dowiedzieć o której będziemy.
- GDZIE?
- No przecież w naszej restauracji. Jest dzisiaj otwarcie.
- O BOŻE… Najchętniej to bym dzisiaj nigdzie nie wychodził.
- Musimy wyjść, bo jest to nasza knajpa. Sam koniecznie chciałeś kupić udziały , więc musimy teraz jechać.
- Ale jestem głupi…- odparł - Zaraz, zaraz… Jak to kupiłem udziały?!- Dopiero dotarło do niego, to co mówiłam.
- HALO?! Jesteś tutaj Harry? - pomachałam mu przed nosem - Czy ty pamiętasz coś z wczorajszego wieczora?
- Mało, a co? Wiem, że byliśmy w jakiejś restauracji, wydawało mi się, że widziałem Chudego Su i się z nim witałem, ale nie jestem pewien, czy to był on.
  Opowiedziałam mu cały wczorajszy wieczór. Jak podzielili knajpę na pięć i każdy z chłopaków dostał swoją część.
- Chcesz kawy?
- Z całą przyjemnością, bo skoro mam być dziś wieczorem w knajpie, to muszę się jej napić. Ale jutro nigdzie nie wychodzę! Nikt mnie nie przegoni z łóżka - powiedział.
 Wypiliśmy kawę, a Harry stwierdził, że jest głodny.
- Ooo… To skoro jesteś głodny, to znaczy, że jesteś już zdrowy - powiedziałam śmiejąc się. – Musimy pojechać wcześniej, żeby pomóc przy otwarciu. Nie będziemy teraz jedli, bo Chudy Su nam coś upichci. Byłby obrażony, kiedy byśmy przyjechali najedzeni.
- Może i masz rację. Zjadłbym rosołu Chudego Su. Nie ma to jak jego kuchnia!- powiedział.
- Cały czas ci to powtarzałam, ale nie chciałeś o tym słuchać.
- Dopiero ocenia się to, czego się nie ma - powiedział - A myślałem, że będziemy sobie dzisiaj leżeć w łóżeczku…- jęknął jeszcze.
- To sobie poleż w łóżeczku, a ja idę pod prysznic.
- A może ci umyję plecy?
- Dam sobie radę. Tym razem.
Wyglądał na lekko nadąsanego.
- No jeśli tak bardzo chcesz… To możesz mi umyć plecy.
Czym prędzej wyskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki. Nie śpieszyłam się za bardzo. Dopiłam sobie kawę, gdy usłyszałam:
- No przyjdziesz, czy nie? Ile można czekać? Zaraz się rozpuszczę!
- A co? Z cukru jesteś? - zapytałam.
- Czy ja mam po ciebie przyjść?
- Może…- powiedziałam z wdziękiem.
Harry wybiegł z łazienki, złapał  mnie na ręce i zaniósł do łazienki.
- Co ci tak śpieszno, do tego mycia pleców? - zapytałam niewinnie.
- Bo jestem twoim dłużnikiem - odparł. Zanim się zorientowałam, byłam już naga pod prysznicem.
Harry namydlił mi plecy i w tym momencie zadzwonił telefon.
- SHIT- krzyknął i pobiegł odebrać.
Umyłam głowę i całą resztę. Zakręciłam wodę i usłyszałam rozmowę Harry’ ego:
- Nie po tym co zrobił, nie chcę go znać. Mogę się spotkać tylko z tobą. Nie mamo! Zachowywał się jak ostatni gbur! I nie tłumacz go, chyba, że chcesz stracić syna!- krzyknął w słuchawkę - Nie wracajmy więcej do tego.
Usiadłam sobie na zamkniętym sedesie, bo nie chciałam wchodzić do pokoju. Puściłam wodę do umywalki i zaczęłam myć zęby. Nie powiem. Straciłam trochę humor. Po krótkim czasie przyszedł Harry i nic nie mówiąc wszedł do kabiny prysznicowej. Wyszłam z łazienki, ubrałam się i usiadłam przed toaletką. Zaczęłam robić makijaż i układać włosy. Po paru minutach Hazzie wyszedł z łazienki. Był nago. No tak… To była prawda. Harry lubił chodzić nago w domu… Zaczął się ubierać. Nic się do mnie nie odzywał, więc udawałam bardzo zajętą malowaniem.
- Zdaje się, że mam zepsuty humor na cały wieczór - odezwał się po chwili.
- A co ci tak zepsuło humor? - udałam, że nic nie wiem.
- Pokłóciłem się z mamą.
 Opowiedział mi rozmowę, którą częściowo już słyszałam. Okazało się, że obydwoje poczuli się obrażeni i się pokłócili.  Poczułam się winna sytuacji.
- To wszystko przeze mnie…- powiedziałam na głos.
- Natychmiast wybij to sobie z głowy.
Podszedł do mnie i pocałował.
- Wina to jest ojczyma, a mama trzyma jego stronę. Nie pozwolę, żeby cię obrażano. Nawet mój ojczym nie ma do tego prawa. Mamie się bardzo podobałaś i zrobiłaś na niej wielkie wrażenie. Powiedziała, że jest szczęśliwa, że znalazłem sobie taką dziewczynę. Ojczyma nie będę przepraszał, bo nie mam za co. To on powinien  przeprosić, a nie czeka aż ja to zrobię.
Harry patrzył mi prosto w oczy i powiedział:
- Jesteś dla mnie najważniejsza.
- Harry nie chciałabym być przeszkodą między tobą, a twoją rodziną. Może pogodziłbyś się z ojczymem? On nie musi mnie kochać, a ja jego.
- Nie zaczynaj!- prawie, że warknął. – Ładnie wyglądasz- powiedział i uśmiechnął się od ucha do ucha. I zakończył w ten sposób dyskusję. Była piąta. Wyciągnęłam fioletową suknię, którą dostałam na urodziny. Założyłam ją, a Harry oniemiał z wrażenia.
- Dlaczego musimy wychodzić? - zapytał.
- Bo trzeba cię wyprowadzić, żebyś się przewietrzył - uśmiechnęłam się - Wiesz co Harry, będę chyba musiała się przebrać w tą suknię na miejscu, bo trudno, żebym tak paradowała po ulicach Londynu o tej porze… Zarzucę tylko płaszcz i…
- I nic nie będziesz miała pod spodem? - złapał mnie za słowo.
- Nie głuptasie, pojadę w spodniach i t-shircie i oczywiście w wygodnych butach, bo będzie pewnie strasznie dużo do zrobienia.
Wzięłam komórkę i zadzwoniłam do Eleanor.
- O której jedziecie? - zapytałam.
- Za półgodziny - powiedziała.
- A zabierzecie nas?
- A już jesteście gotowi?
- No jasne!
- Dobra. To za czterdzieści minut będziemy po was. Czekajcie na dole - odparła.
- Mamy czterdzieści minut - powiedziałam do Hazzy.
- To może coś zjemy? Burczy mi w brzuchu i nie wiem, czy przeżyję… Masz może żelki?
   Poszperałam w torbie i znalazłam jeszcze jedną dużą paczkę żelków. Ucieszył się jak nie wiem co. Czym prędzej ją otworzył i zaczął wcinać. Nim się zorientowałam już jej nie było.
- Witaj Niall numer dwa - powiedziałam.
- No co chcesz? Nic w żołądku nie miałem - powiedział potulnie.
- No tak…  Zapomniałem, że miałeś bliskie spotkania trzeciego stopnia z muszlą klozetową. Wiesz ile fanek chciałoby kupić ten kibelek? - Wybuchnęłam śmiechem.
- Nie będziesz miała nic przeciwko, jak będziemy siedzieć w hallu i jakaś fanka do mnie podejdzie. To są sprawy zawodowe.
- Jeżeli tylko będziesz dawał autografy, to nie będę miała nic przeciwko. Gorzej będzie jak zaczniesz rozdawać buziaki! - zaśmiałam się.
- Buziaki są tylko dla ciebie - powiedział poważnie.
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy w hallu. Oczywiście zgodnie z przewidywaniami Harry’ ego, pojawiły się fanki. Usłyszeliśmy pisk:
- TO HARRY!!!!! AAAAAAAAAAAAAA!!!- Jedna z dziewczyn rzuciła się w kierunku Harry’ ego. Usłyszałam, że Harry podziękował, że go poznała i że lubi zespół One Direction. Dziewczyna popatrzyła na mnie wzrokiem Bazyliszka. Wiedziałam, że gdyby ten wzrok mógł zabijać to dawno leżałabym martwa, ale cóż… Jakoś mi się upiekło. Z tej mało sympatycznej sytuacji wybawiła nas Ellie, która wpadła do hallu.
- O jesteście! Jedziemy!
Harry rozdał kilka autografów i pobiegliśmy przed hotel. Na podjeździe stał samochód, w którym na tylnej kanapie siedział Louis. Dopadliśmy do samochodu i szybko wsiedliśmy. Ellie z piskiem opon odjechała  sprzed hotelu.
- Co tak szybko? - zapytał Lou.
- Bo fanki prześladowały Hazzę, a Megan kosiły wzrokiem. Gdyby się zorientowały, że ty siedzisz w wozie, to by jeszcze nas zaczęły prześladować. A mamy trochę do załatwienia w restauracji.
Ellie bardzo się denerwowała, bo korki na które trafiliśmy nie wróżyły nic dobrego. Zaczęła mówić co jest do zrobienia i cały właściwie czas nadawała. Poczułam się przytłoczona nadmiarem informacji.
- Nie martw się. Ona tak ma - powiedział Lou.
Widać było, że Ellie jest bardzo zdenerwowana.
- Z tego co mówisz Ellie, to ta knajpa nie jest w ogóle przygotowana na dzisiejsze przyjęcie.
- Zależy mi na tym, żeby było perfekcyjnie.
- No tak. Ty i ta twoja perfekcyjność - powiedział Lou. Ellie tak na niego popatrzyła, jak na mnie ta fanka…- No ale za to cię kocham - powiedział i zrobił słodką minę szczeniaczka.
- Przecież knajpa jest super urządzona. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Mamy świetnego szefa kuchni. Czego ty jeszcze chcesz? - zapytał Harry.
- Nie martw się. Postaramy się, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik - powiedziałam. Wyglądało na to, że się trochę uspokoiła. Na tylnym siedzeniu panowała cisza. Zerknęłam i okazało się, że chłopcy w najlepsze śpią.
- A co u pozostałych? Rozmawiałaś z Danielle?
- Liam już doszedł do siebie, ale też miał strasznie ciężką noc - zaczęła się śmiać - Skończyło się na tym, że spał w kiblu…
- A co z Zayn’ em i Niall’ em?
- Byli trochę wściekli, że ich obudziłam, ale powiedziałam, że jeżeli nie przyjadą, to stracą swoje udziały.
- Mały szantażyk??? - zażartowałam.
- No przecież potrzebni są wszyscy. Wreszcie ma być to restauracja One Direction.
- A wymyśliłaś już nazwę dla niej?
- Jeszcze nie… z tym mam największy problem… przecież nie nazwiemy knajpy „U ONE DIRETION”.
- No nie jest to najlepszy pomysł - zgodziłam się.
 Dojechaliśmy do restauracji. Wzdłuż pomostu były przygotowane pochodnie, które miały być  zapalone wieczorem. W środku panował ruch. Widać było kelnerki i kelnerów, którzy biegali w pośpiechu.
 Chłopcy wysiedli z samochodu, a Harry szepnął do mnie:
- Nic nie piję!
- Wodę mineralną, albo soczek możesz wypić, albo kawę, herbatę, ale kawy ci nie radzę, bo nie będziesz spał w nocy, a ja nie chcę mieć drugiej białej nocy. Tej nocy muszę się wyspać - odszepnęłam.
  Pozostało nam czekać na resztę. Wszystko było już przygotowane. Nie długo po nas przyjechała Danielle z Liam’ em. Pobiegłam do kuchni. W kuchni panował porządek. Chudy Su był zadowolony i uśmiechnięty.
- Cześć Megan! - zawołał jak mnie zobaczył - Nie jesteście głodni?
- Jak wilki! - powiedziałam - Nic dzisiaj jeszcze nie miałam w ustach.
- Jak to? - zdenerwował się Chudy Su - To usiądźcie przy stole. Zajaz wam coś przyniosę.
Wyszłam z kuchni i powtórzyłam reszcie co załatwiłam. Gdy usiedliśmy do stołu, Chudy Su przysłał przez kelnera nadziewaną owocami kaczkę. Wszyscy rzuciliśmy się na swoje dania, jakbyśmy nie jedli przez miesiąc czasu. Zapanowała dziwna cisza, którą przerwał okrzyk:
- JEDZONKO!!!! - i przy stole siedział już Niall.
- Dzień dobry Niall! - powiedziała Ellie.
- Wybaczcie. Cześć wszystkim. Ale jestem pioruńsko głodny.
- Jak żyjecie? - zapytałam.
- No jak przedwczorajsi…
Chudy Su przyszedł zapytać się jak nam smakuje.
- To jest pyszne!!! - powiedział z pełnymi ustami Niall.
Widać było, że Chudy Su jest bardzo szczęśliwy. Humory wszystkim się poprawiły, a Danielle zarządziła:
-  To teraz kawa dla wszystkich!
- Czy państwo się czegoś napiją? - zapytał barman.
- Ja poproszę wodę mineralną, niegazowaną - powiedział Harry. Lou też zamówił wodę.
- A ja poproszę whiskey. Ale orzechowe! - powiedziałam.
 Liam chciał sobie zamówić jakiś alkohol, ale Danielle zmierzyła go wzrokiem, a on grzecznie podziękował i powiedział:
- To ja też poproszę wodę.
Niall’ owi i Zayn’ owi nie wypadało się już wyłamywać, więc barman poszedł po wodę i po whiskey dla mnie. Po krótkim czasie przyniósł napoje.
Chłopcy patrzyli z obrzydzeniem na moją szklaneczkę. Nie przejmując się nimi popijałam whiskey.
Wpadł mi szatański pomysł.
- Słuchajcie! A może tą restaurację nazwać „ONLY YOU”? Co wy na to?
- Nie zły pomysł - powiedziała Ellie - Głosujemy. Kto jest za?
Podniosły się wszystkie ręce, oprócz Zayn’ a, który przeglądał się w lusterku.
- Zayn, zostałeś przegłosowany.
- Ale o co chodzi? - zapytał.
- O restaurację.
- A co z nią nie tak?
- Chodzi o nazwę.  Słuchajcie, gdyby was prosili, żebyście zaśpiewali, to zaśpiewajcie ze trzy kawałki dobrze?
W pewnym momencie zauważyliśmy, że oderwała się girlanda z balonów. Postanowiliśmy ją przymocować. Harry wziął mnie na barana. To samo zrobili Liam i Danielle. Zaczęłyśmy mocować girlandę.
  Girlanda była już przymocowana, gdy do Harry’ ego doskoczył Zayn i zaczął go łaskotać, a Niall łaskotał Liama. Harry odskoczył i stracił równowagę. Wywróciliśmy się na podłogę… Liam postawił Danielle z powrotem na ziemi i doskoczyli do nas.
- Nic wam się niestało? - zapytał Liam - Megan? Co z ręką?
- Wszystko w porządku - odpowiedziałam - Harry, a co z tobą?
- Też wszystko okej.
- Przywieźliście jakieś lepsze ciuchy? - zapytała Ellie.
- No jasne.
- To czas się przebierać.
 Pobiegłam do samochodu i zabrałam naszą torbę. Poszliśmy na zaplecze, gdzie znajdowało się biuro. Weszliśmy do środka. Harry zamknął drzwi na klucz.
- Nikt nie będzie podglądał mojej narzeczonej - powiedział poważnie.
 Szybko się przebraliśmy.  Harry w garnitur, a ja w sukienkę.
- Harry, możesz mnie zapiąć?
- Z całą przyjemnością, chociaż wolałbym rozpinać…- zaczął się śmiać.
Założyłam szybko obcasy i wyciągnęłam złotą bransoletkę, którą dostałam od Hazzie’ ego.
- Harry, czy możesz?
- Oczywiście.
Widziałam, że był uradowany, że zakładam bransoletkę od niego.
Gdy byliśmy gotowi, pobiegłam do łazienki, aby poprawić makijaż i zrobić coś z włosami.
W łazience urzędowała Danielle.
- Pięknie wyglądasz! - krzyknęła, gdy mnie zobaczyła.
- To dzięki moim przyjaciółkom - odpowiedziałam.
Dani się uśmiechnęła. Sama była ubrana w długą, czarną suknię. Spięłam włosy w kok.
Okazało się, że wszyscy chłopcy są w garniturach. Nawet Niall… I wyglądają bardzo elegancko. Brakowało tylko Eleanor.
- Gdzie jest Ela?
-Zauważyła, że  w toalecie nie ma papieru toaletowego i pobiegła uzupełniać braki…- powiedział Louis.
Po chwili weszła Ellie w pięknej jedwabnej, czerwonej sukni bez ramiączek.
- No… Wyglądamy jak na gali rozdania Oscarów - powiedział Liam.
Pochodnie paliły się już na pomoście. Na brzegu zobaczyliśmy podjeżdżający pierwszy samochód.
- No chłopaki, teraz bez jaj. Jesteście właścicielami tego miejsca i zachowujcie się odpowiedzialnie - powiedziała Ellie.
Pierwsi goście zaczęli się schodzić. Pierwszy przyjechał wujek Simon Cowell z towarzyszącą mu panią.  Na przyjęciu pojawili się także Katy Perry, Brian May, Paul McCartney, Elton John z małżonkiem ( xD ), Książę Harry. Pojawiło się kilku polityków oraz dziennikarze. Restauracja była pełna. Simon brylował wśród wszystkich, aż w pewnym momencie ktoś zaproponował:
- A może zaśpiewacie?
 Chłopcy wyszli na taras i zaśpiewali „One Thing”, „Gotta Be You” oraz „Same Mistakes”.
Goście byli zachwyceni. Wszystkim jedzenie bardzo smakowało.
Simon krzyknął, że chciałby poznać tego cudotwórcę. Pobiegłam po Chudego Su i przyprowadziłam na  salę. Gdy wszedł, na sali rozległy się oklaski.  Widziałam, że Chudy Su jest usatysfakcjonowany. Miło było go widzieć uśmiechniętego.  W tym momencie wybuchły sztuczne ognie. Wszyscy wyszli na taras. Poczułam, że Harry objął mnie i przytulił do siebie. Było mi cudownie.


* Taak... Nadal jestem i nigdzie się nie ruszam :> Postanowiłam dawać długie rozdziały, skoro mnie tydzień nie ma, dopiero w piątek jestem wolna... No i jak? Może być?

                                                                                                                 ~Meg

7 komentarzy:

  1. Świeeeeeeetanie *.* . Wreszcie się doczekałam. ;D Wieczorem udostępnie twwjego bloga . Z niecierpliwością czekam na kolejny . Kocham cię <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę bardzo wdzięczna. Cieszę się, że Ci się podoba :> Dziś wieczorem wrzucę kolejny. Możesz być tego pewna. Zapisz się u mnie do obserwatorów :>

      Usuń
  2. Aaaaaaaaaaa *.* nie mogę się doczekać. już cię udostępniam na moim blogu. <3 .okej zapisze się .;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, ale matka nie chciała mnie puścić... xd a po za tym, strasznie szwankował mi internet...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic się prrzecież nie stało. Rozumiem bo też czasem mam takie problemy . ;D Udostępniłam cię już i mam nadzieje że twoje statystyki się poprawią . ;D <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczekam sie w końcu na nn rozdział czy nie.
    Paula

    OdpowiedzUsuń