sobota, 22 września 2012

Rozdział Trzydziesty Pierwszy

   Ostatni tydzień minął na próbach, planowaniu podróży i pakowaniu się. Mieliśmy polecieć wyczarterowanym samolotem. Wreszcie nadszedł dzień wylotu. Mieliśmy odlecieć o jedenastej piętnaście. Mama powiedziała, że będą na nas czekać z Michałem. Powtórzyła się procedura z Chicago. Zespół ze sprzętem pojechał furgonem, a po nas przyleciał helikopter Simona. Simon wpadł do nas poprzedniego dnia i oznajmił, że czeka na nas po powrocie z Polski i przyrzekł, że będzie oglądać Euro, a na pewno występy chłopaków. Jak wychodził powiedział:
- Mam nadzieję, że ciebie też zobaczę tutaj.
- Jeżeli Harry nie będzie miał mnie dosyć, to tak. Uśmiechnął się i wyszedł. Wieczorem Harry miał do mnie pretensje.
- Jak to mam mieć cię dosyć? Co ty sobie wyobrażasz? Wariatko jedna, no!- Krzyczał na mnie, jak byliśmy w pokoju. Trochę nadąsany poszedł spać. Teraz lecieliśmy już prosto do Polski. Byliśmy już nad terytorium Polski. Oczywiście Niall zajadał się kanapkami, które przygotował mu Kazik w nagrodę. Harry spał mi na ramieniu, a jego loki łaskotały mnie w nos. Zaczęłam kichać. Zdziwiłam się, bo się nie ruszył. Zrobiłam mu zdjęcie jak śpi. Na kolanach miałam komputer i robiłam aktualizację strony internetowej. Jakieś fanki z Polski wypisywały straszne głupoty na forum np.” Zayn, jak przylecisz do Polski to oddam ci się cała w twoje ręce. Będę czekać.” Stwierdziłam, że chłopcy są jednak w niebezpieczeństwie i Duży Bo może mieć wiele roboty. Korciło mnie, żeby odpisać tej kretynce, ale nie za bardzo wiedziałam co… Właściwie na to powinien odpisać Zayn. Nie mogłam się ruszyć, bo bałam się, że obudzę Hazzę. Zostawiłam na razie ten post bez odpowiedzi. Na parę innych odpowiedziałam, oczywiście ukrywając, gdzie będą mieszkać, podałam rozkład trasy koncertowej i „przybliżony” termin przylotu do Polski ich ukochanego zespołu. Przybliżony termin był dwa tygodnie po naszym przylocie. Widziałam oczyma wyobraźni jak fanki się zmawiają w jaki sposób przywitać zespół w Polsce. Chciało mi się śmiać. Wstawiłam parę nowych zdjęć. Również śpiącego Harryego (ale inne), a niech sobie myślą, skąd to zdjęcie. Duża większość fanek mnie lubiła, chociaż zdarzały się zazdrosne idiotki, które by mnie utopiły w szklane wody. Listy do chłopców przeczytałam bardzo uważnie. Musiałam powiedzieć im co ich czeka… wiadomo było, że nie mają czasu czytać tych tysięcy listów, więc ktoś to musiał robić… wybrałam parę listów i przesłałam na skrzynki mailowe chłopaków. Niech się dobrze bawią - pomyślałam sobie. Jakieś obsceniczne listy powyrzucałam i z pocztą był już porządek. Znalazłam również parę zaproszeń na koncerty, które przesłałam na skrzynkę Ellie. Wyjrzałam przez okienko i zobaczyłam, że krążymy nad Warszawą. Pomyślałam sobie: - Niech Harry śpi. On tak nie lubi lądowania. Odświeżyłam stronę i wylogowałam się. Wyłączyłam komputer. Poczułam, że zaczynają mnie boleć bębenki. W tym momencie Harry się poruszył. Wyciągnęłam szybko gumę do żucia i podałam Harryemu. Zaczął ją nerwowo żuć. Samolot wylądował płynnie, bez żadnych przeszkód. Harry odetchnął z ulgą. Spakowaliśmy swoje podręczne bagaże i czekaliśmy, aż samolot dojedzie do wyjścia. Oczywiście był załatwiony furgon dla zespołu, który miał wynajęty dom nie daleko nas. W domu tym można było urządzić nawet salę prób. Zdecydowaliśmy, że taksówkami pojedziemy do mamy. Jakie było moje zaskoczenie. Gdy wyszliśmy do hali przylotów i zobaczyłam tam mamę z Michałem. Rzuciłam wszystko i podbiegłam do niej. W oczach miałam łzy.
- Nic nie powiedziałaś, że już chodzisz! I że będziesz na lotnisku!
- To miała być dla ciebie niespodzianka.
- Twoja mama się mocno starała, żeby być w takim stanie jakim jest - powiedział Michał. A co tam. Rzuciłam mu się na szyję.
- Mamo, nie bądź zazdrosna, Harry, ty zamknij oczy - ucałowałam Michała w policzek.
- Bardzo miłe przywitanie.
- No, masz być moim ojczymem. Jak mam się witać z tobą? Podając ci rękę? Harry przywitał się z mamą, która o mało go nie udusiła.
- Wybacz Harry. Stęskniłam się za wami. Gdzie reszta? Gdzie ten żarłok?
- Pewnie jeszcze dojada kanapki w samolocie - powiedział Harry. Podeszli do nas Danielle z Liamem oraz Ellie z Lou. Mama się z nimi wszystkimi serdecznie przywitała.
- No, brakuje jeszcze dwóch. Po jakiś pięciu minutach pojawił się Zayn i Niall. Niall przybiegł uradowany do mamy i prawie ją podniósł.
- Ostrożnie Niall! – krzyknęłam - Żebyś nie uszkodził mamy.
- Co tam. Lekarza mamy na miejscu - odpowiedział. Michał pogroził palcem Niallowi. Niall postawił delikatnie mamę i powiedział:
- Będzie jedzonko? Mama roześmiała się i powiedziała:
- Będzie. Mały Joe przygotowuje się do przyjęcia was już od tygodnia. Jest niesamowicie szczęśliwy, że przyjeżdżacie. To słuchajcie. Skoro jesteśmy wszyscy, to idziemy. Zobaczyłam, że mama idzie sama. Co prawda Michał się kręcił koło niej, ale prawdopodobnie spowodowane to było jego nadopiekuńczością.
- Tak się cieszę, że już przylecieliście - powiedziała mama.
- Ja też przez ostatni tydzień nie mogłam się doczekać - odpowiedziałam. Przed lotniskiem stała biała limuzyna. Chyba największa, jaka była w Warszawie.
- Pamiętasz, jak ją oglądałyśmy, jak jeździła po Warszawie? To teraz się nią przejedziemy. Wsiedliśmy do limuzyny. Usiadłam koło mamy i pokazałam jej pierścionek.
- Jaki śliczny! - powiedziała.
- A ty pokaż mi swój -obejrzałyśmy swoje pierścionki i pozachwycałyśmy się nimi. Harry siedział koło mnie i był z lekka zdenerwowany.
- Co ci się stało? - zapytałam go.
- Nic. Wszystko w porządku - postanowiłam, że zapytam go jeszcze raz w pokoju, bo widziałam, że nie chce tego „czegoś” mówić przy mamie.
- Jakieś zmiany w domu mamo? - zapytałam. - Nie. Musiałam wzywać pana Ziutka, bo pękła rura w twoim pokoju. Harry krzyknął:
- ZUTEK!!! - mama się uśmiechnęła. Gdy przyjechaliśmy na miejsce Mały Joe stał przy furtce. Kiedy nas zobaczył, pobiegł szybko do kuchni. Weszliśmy do domu, a ja zapytałam:
- Czego was nauczyłam?
- Dzień Dobry! - powiedzieli wszyscy chórkiem.
- POLSKA - krzyknął Niall.
- WARSZAWA! - powiedział Harry.
- No pięknie! - ucieszyła się mama. Byłam z chłopaków dumna. - No to teraz idźcie się odświeżyć i schodźcie na obiad.
- To ile mamy czasu? - zapytał Lou.
- No najwyżej pół godziny, a nie starczy ci? - zapytała mama.
- No nie wiem. Muszę jeszcze paznokcie zrobić i włosy ułożyć… - wszyscy ryknęli śmiechem. Udaliśmy się do swoich pokoi. Harry ze mną. - Czy twoja mama będzie miała coś przeciwko, gdybyśmy zamieszkali razem? - spytał.
- Tego nie wiem… Muszę z nią pogadać – odpowiedziałam, gdy znaleźliśmy się w moim pokoju.
- A teraz powiedz mi, co cię tak gryzie.
- Coś twojej mamie obiecałem.
- I co? Zapomniałeś?
- No. W pewnym momencie tak…
- A co to było?
- Tego nie mogę ci powiedzieć. To jest tajemnica między mną, a twoją mamą. Jeżeli mama ci powie, to będziesz wiedziała - do pokoju weszła mama.
- O! Harry! Widzę, że nie możecie się rozstać.
- No… Ciężko - Harry posłał najbardziej dołeczkowaty uśmiech mamie. - Harry, czy możesz nas na chwilę zostawić same? Mamy troszkę do pogadania z Megan. Harry niechętnie opuścił pokój.
- Powiedz, jak ci było? - zapytała. Zaczęłam jej wszystko opowiadać. Jak Harry się mną opiekował, gdy złamałam rękę, że jest taki wspaniały i że go bardzo kocham. Napomknęłam, że chyba nie potrafię bez niego zasnąć.
- No przecież on może spać u ciebie - powiedziała mama - Mam nadzieję, że jednak nie jesteś jeszcze w ciąży.
- Oh mamo! No coś ty! Nawet o tym nie myślałam.
- Ty może nie, ale Harry na pewno o tym myślał. Mam pytanie - powiedziała mama - Czy uważasz, że to jest ta druga połówka na zawsze? Chcesz tego? To jest ten jedyny? Chcesz z nim spędzić resztę swojego życia?
- Tak. Tego właśnie chcę - odpowiedziałam - Przecież Harry mi się oświadczył i powiedziałam mu tak.
- Wiesz, oświadczyny można zawsze zerwać, kiedy coś pójdzie nie tak, ale jeśli jesteś tego pewna, to masz moje błogosławieństwo. Przytuliłam się do mamy.
- Ty też masz moje błogosławieństwo, jeżeli chodzi o Michała. Zdecydowaliście, kiedy będzie ślub?
- Wszystko jest już załatwione - odpowiedziała mama.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś?
- Bo chciałam ci zrobić niespodziankę. Byłam tylko ciekawa, jak wam się ułoży z Harrym. Widzę, że jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek. Nasz ślub będzie w twoje osiemnaste urodziny.
- W lipcu?! - krzyknęłam zaskoczona.
- No wtedy masz urodziny... Chodźmy na dół, bo te pół godziny szybko minęło. Popraw jeszcze szybko makijaż. Przyślę tu Harryego - i wyszła. Skoczyłam do toaletki. Szybko wytarłam łzy. W tym momencie wszedł Harry.
- Co się stało? - zapytał jak mnie zobaczył.
- Jestem taka szczęśliwa. Mama i Michał pobierają się w moją 18-stkę, poza tym, mama zgodziła się, że możesz mieszkać ze mną w pokoju. I dała nam błogosławieństwo.
- To na co mamy czekać? - powiedział uśmiechnięty Harry - Też się pobierzmy!
- Oczywiście - odpowiedziałam i rzuciłam mu się na szyję. Ktoś zapukał do drzwi.
- Zejdźcie na obiad - usłyszałam głos mamy. Dokończyłam makijaż. Upudrowałam nos i worki pod oczami. Rzuciłam do Harryego: - Idziemy. Potem jeszcze na ten temat pogadamy. Zeszliśmy na dół do jadalni. Wszyscy już byli. Przy każdym talerzu leżały cztery zaproszenia. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, ale zaczęłam się domyślać.
- Czy my możemy w końcu otworzyć te koperty? - zapytał Zayn.
- Myślę, że tak. Prawda Eleanor i Danielle? Harry, chyba też nie będziesz miał nic przeciwko temu?- Powiedziała mama. Niall otworzył kopertę. Zobaczyłam, że ma kwadratowe oczy ze zdumienia. Złapałam pierwszą kopertę i otworzyłam. Wyciągnęłam kartonik i go otworzyłam. Było na nim napisane:
       Świadomi swoich praw i obowiązków wobec siebie i otoczenia Mamy zaszczyt zaprosić na ślub Megan Erase i Harryego Stylesa, Który odbędzie się 31 lipca o godzinie 11.00 w Pałacu Ślubów W Warszawie. Nie może Cię zabraknąć!!!
Harry zerknął mi przez ramię na mój kartonik i się uśmiechnął najpiękniejszym uśmiechem, jaki zobaczyłam do tej pory.
- Zgadzasz się? - zapytał cicho - Przyjdziesz?
- Tak. Będę i nie ucieknę. Możesz być tego pewny - odszepnęłam mu.
- O czym tak szepczecie? - zapytała Eleanor otwierając swoją pierwszą kopertę. Gdy rzuciła na nią okiem, cała zdrętwiała. Lou ukląkł przed nią i wyciągnął małe pudełeczko. Otworzył je i powiedział:
- Czy zostaniesz moją żoną? - zapytał. Ellie popłynęły łzy szczęścia.
- Myślałam, że mnie nigdy nie zapytasz!
Zobaczyłam, że Liam klęka przed Danielle z podobnym pudełeczkiem i oto samo pyta. Danielle wybuchła płaczem. Liam zdenerwowany wstał i zapytał:
- Nie chcesz zostać moją żoną?
- Chcę… płaczę ze szczęścia - łkała - Już się zastanawiałyśmy z Eleanor, że się nigdy nie zdecydujecie na ten krok. Popatrzyłam na mamę. Była cała uśmiechnięta.
- To ty tak spiskowałaś z chłopakami? - zapytałam.
- No… Troszkę…. W pozostałych trzech kopertach były takie same zaproszenia tylko na ślub trzech pozostałych par.
- To bierzemy wszyscy ślub w jednym czasie? - zapytała Eleanor.
- Udało się tak załatwić - powiedziała mama. Niall przestał z wrażenia jeść. Zayn wyszedł zdenerwowany na papierosa.
- A to ci niespodzianka! - powiedział Niall - Wiem! Trzeba będzie teraz wszystko pozałatwiać, bo to Euro…. Trzeba będzie załatwić hotele dla gości - nałożył sobie olbrzymią porcję młodych ziemniaczków z koperkiem i masełkiem. I zaczął nieświadomie jeść patrząc to na Ellie, to na Dani i na mnie. Wyglądał jak zahipnotyzowany - To koniec naszego zespołu? - zapytał z pełną buzią i łzami w oczach.
- Czyś ty na łeb upadł? - krzyknął Louis - To, że się pobieramy, to nie znaczy, że zespół ma się rozpaść. A gdyby nawet miał się rozpaść, to i tak byśmy się trzymali razem. Do pokoju wrócił Zayn.
- Przez to wszystko, z nerwów wypaliłem, aż dwie paczki! - powiedział - Ale przemyślałem sprawę i doszedłem do wniosku, że skoro wy się pobieracie, to my z Niallem będziemy mieć największe powodzenie wśród fanek -Wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
- Mały Joe nie da rady sobie sam, więc trzeba będzie sprowadzić Chudego Su i Kazyka - powiedział Liam – musimy pomyśleć o liście gości. Na pewno najbliżsi i na pewno Simon. Coś sobie przypomniałam i pobiegłam do pokoju. Dorwałam się do plecaka. Wyciągnęłam serwetkę z „Only You”, którą spakowałam jeszcze będąc w Londynie. Zbiegłam na dół i powiedziałam:
- Mamo, przepraszam, ale zapomniałam ci to dać… - podałam pudełko mamie. Mama otworzyła, a w środku była serwetka oraz dwa małe magnesy. Jeden z Londynu, a drugi z Chicago. Wyjęła magnesy i powiedziała:
- Jakie śliczne!- Następnie wyjęła serwetkę, otworzyła ją i zaczęła czytać to co było na niej napisane. Zobaczyłam, że rumieniec napływa na twarz mamy. - Co to za dowcip? - zapytała .
- To nie dowcip - powiedział Niall - To jest prawdziwy podpis Briana Maya!
- Skąd to wzięłaś? - zapytała.
- Brian był na otwarciu naszej knajpy i rozmawiałam z nim.
- Rozmawiałaś z Brianem?! - krzyknęła. O mało się nie udusiła z wrażenia.
- Tak. Jest przeuroczym starszym panem. Bardzo skromnym i nadal ma tą szopę na głowie. Brian się zdziwił, że znam ich utwory i opowiedziałam mu, że to twoja zasługa. Było mu bardzo miło.
- Nie wiem, co powiedzieć - odpowiedziała zarumieniona mama.
- Ja mam pomysł - powiedziałam - Zaprośmy go na nasz ślub. Co wy wszyscy na to?
- Super! Można by było go zaprosić na jakąś trasę koncertową. Tylko tym to się będzie musiała zająć jakaś agencja – powiedział Lou.
  Okazało się, że jest bardzo dużo do pozałatwiania. Mama nie wiedząc, czy dziewczyny się zgodzą, nie załatwiła żadnej sali na wesele. Trzeba było: wybrać sukienki, zrobić listę prezentów, nie wspominając już o liście gości, zorganizować wieczory panieńskie i kawalerskie.
- Jak to zrobimy? Bo Louis ma być moim świadkiem… - powiedział Harry.
- A ty moim! - dodał Lou.
- Możecie pójść do Urzędu Stanu Cywilnego i porozmawiać, jak to rozwiązać - powiedział Michał - Proponuję, żeby śluby odbywały się jeden po drugim, a nie równocześnie. Możemy jutro podjechać do Pałacu Ślubów - Rozeszliśmy się po pokojach.
- Więc to była ta wasza niespodzianka! - powiedziałam do Harryego, kiedy byliśmy już w pokoju.
- Nie mogłem ci nic powiedzieć, bo byś wygadała. Nie podoba ci się? - zapytał.
- Może i masz rację. Może i bym nie utrzymała tej tajemnicy.
- Chyba rzeczywiście będzie najlepiej tak, jak mówił Michał - powiedział. Postanowiłam, że pojadę jutro z chłopakami. Był to zbyt ważny dzień dla nas wszystkich, żeby zostawić to w rękach mężczyzn. Harry rozłożył się na łóżku.
- Jeszcze tu nie spałem. Wygodne to łóżko. Chyba wygodniejsze od mojego…- Na to wszystko weszła mama. Harry chciał się zerwać z łóżka.
- Spokojnie. Leż sobie - powiedziała do niego – myślę, że jakaś kobieta musi z nimi jechać - rzuciła do mnie.
- No też tak myślę. Zdecydowałam, że ja pojadę.
- Michał by się na wszystko zgodził i by się okazało, że od rana do wieczora mamy śluby…- powiedziała.
- Dlatego pojadę ja.- Na to wszystko wpadła Eleanor.
- Słuchajcie! Nie można tego wszystkiego zostawiać w rękach chłopaków! - krzyknęła.
- No właśnie to ustalamy - powiedziałam. Harry przyglądał się nam i przysłuchiwał rozmowie.
- To może wy pojedziecie? - rzucił - Wiem, że załatwicie to najlepiej jak potraficie. Jakie zadanie mamy dla Nialla i Zayna na ślubie? Bo co do reszty to wiem. Parsknęłam śmiechem.
- Coś się wymyśli. Mogą podawać obrączki.
W pokoju były już wszystkie baby.
- To nie będę wam przeszkadzać – odezwał się Harry i wyszedł.
- Dzwoniłam do Chudego Su i do Kazyka. Pod ścisłą tajemnicą powiedziałam co się szykuje i poprosiłam, żeby przyjechali do Polski i pomogli Małemu Joe. Obydwaj zamilkli z wrażenia, więc mogłam im powiedzieć o tym, że jeśli coś wypaplą i dostanie się to do mediów, to będą skończeni - powiedziała Ellie
- Najlepiej dla zespołu będzie, jeśli fanki nie będą wiedziały, że się pobraliśmy – powiedziała Danielle.
- Może usiądziecie? - zaproponowałam. Rozsiadłyśmy się na czym można było.
- To gdzie kupujemy sukienki? - zapytała Danielle.
- No jest parę butików w Warszawie - odpowiedziała mama.
- No możemy tu zobaczyć, ale będziemy w Paryżu, to może kupimy tam? Napiszę do siedziby Diora i umówię nas wszystkie na spotkanie. Kupowałam u nich sporo rzeczy, więc powinni dać nam zniżkę - powiedziała Ellie i wybiegła z pokoju.
- Dzwoniłam do rodziców i bardzo się ucieszyli na nowiny - powiedziała Dani.
- Jak myślisz? Czy Kasia mogłaby stworzyć nam jakieś wiązanki? - zapytałam mamy.
- Musimy z nią pogadać.
- To ja się tym zajmę. Niech każda z nas zrobi listę gości, których chcemy widzieć na weselu. Zorientujemy się jak wielka sala będzie potrzebna, bo to jest na razie najważniejsze - powiedziałam.
- Musicie ustalić ze swoimi chłopakami, ile gości ma się pojawić na ślubie - powiedziała mama.
Coś mi już krążyło po głowie, ale postanowiłam to sprawdzić sama. Rozeszłyśmy się. Każda do swojego chłopaka. Harry siedział w salonie na dole i oglądał telewizję.
- Harry, musimy ustalić listę gości, czy możesz przyjść do pokoju? - rzuciłam ze schodów. Harry zerwał się i przybiegł do mnie. Niepewnie wszedł do pokoju rozglądając się.
- Jesteś sama?
- Tak. Podszedł do mnie i mnie pocałował.
- Czy możemy wyprostować gnaty? - zapytał.
- Z całą przyjemnością - powiedziałam i położyłam się z kartką w garści. Zaczęłam szukać długopisu.
- Gdzie ten długopis?
- Czekaj, coś mnie uwiera. O! Jest długopis! - powiedział i podał mi go. - To kogo chcesz zaprosić na ślub? - zapytałam - Na pewno mama z ojczymem.
- Nie - powiedział krótko Harry.
- Nie chcesz, żeby twoja mama była na ślubie?
- Nie chcę, żeby on był.
- Ale mama sama nie przyleci. Wiesz o tym dobrze.
- To nie będzie.
- Harry! To ma być twój najszczęśliwszy dzień w życiu i ma być on bez twojej najukochańszej osoby na świecie?
- Najukochańsza to będzie stała koło mnie - powiedział - Mama spadła już na drugie miejsce.
- No dobrze. Bez tej drugiej najukochańszej osoby? - zaczęłam się śmiać. - Oczywiście musi być Gemma ze swoim chłopakiem, wujek Simon, kuzyn Mark z ciotką Lucy. To brat mojej matki. Dziadkowie ze strony ojca i mamy.
Zdecydował się również zaprosić kierownictwo firmy Syco Music. Było ich pięciu z osobami towarzyszącymi. Zaczęłam się zastanawiać nad swoimi gośćmi. Pomyślałam o dwóch moich przyjaciółkach. Wiedziałam, że one nikomu nic nie powiedzą. Oczywiście na listę wchodzili moi dziadkowie obowiązkowo. Postanowiłam zaprosić kuzyna Błażeja z całą rodziną. Oczywiście babcia Błażeja też musiała być. Kasia z Eweliną i ciocia Bożenna z rodziną. Zastanawiałam się nad moim ojcem chrzestnym. Co prawda kontakt się urwał. Ostatni raz go widziałam rok po Komunii Świętej, ale zdecydowałam się go odszukać.




* No hej Wam :) Dziś wstawiłam dwa zdjęcia, dlatego że wczoraj nie było żadnego... :] Cieszmy się, bo 1 D są w Niemczech :D chociaż uważam, że w ciągu tego tygodnia, mogliby wyrwać się z pracy i wpaść do Nas :D Jak Wam się podoba ten rozdział? Mogę z góry powiedzieć, że ta część o ślubie jest bardzo wesoła. Ma dużo humoru w sobie i stwierdziłam, że strasznie szybko się ją czyta :> Postaram się także jutro wrzucić rozdział. Wiecie w tym całym wypadzie chłopców do Niemczech, obawiam się jednego, mianowicie: Niemcy słyną z dobrego piwa. Mam nadzieję, że nie wpadną w wir picia, bo wiadomo, co będzie się działo z Harrym... No nic, cieszmy się, że są blisko ;]
                                                                                 ~Meg

3 komentarze:

  1. Super piszesz *________* . Genialny rozdział jak i każdy. Czekam na następny < 33 .

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA <3 Kocham cię <3. Szybko dodawaj nexta . ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku :) niespodziewałam się, że będzie się podobać :D Wiem, piszę to poraz milionowy, ale naprawdę, nie mogę w to uwieżyć :D Zaraz dodaję kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń