- Ale miałaś nic mu nie mówić. To miała być niespodzianka,
pamiętasz? A jeszcze przecież musimy zapłacić za remont.
Ellie się zdenerwowała.
- Zupełnie zapomniałam o tym remoncie - powiedziała -
Poczekaj, muszę wejść na rachunek i zobaczyć ile mam pieniędzy na koncie. Na
jej rachunku było 6000 euro, w tym moje pieniądze, które wpłynęły już na jej
konto.
- Przecież zobacz. Twój rachunek wynosił prawie 4000 $. To
jest około 2000 euro. 4000$ ci starczy na meble i na remont? A gdzie na futro?
Ellie pobladła.
- To odwołam zamówienie - powiedziała.
Wzięła telefon i zadzwoniła.
- Ja chciałam zrezygnować - i zaczęła wymieniać z czego
rezygnuje. Rachunek wynosił mniej więcej ile mój.
- Ellie, czy ty w ogóle wszystko odwołałaś z tego?
- Wzięłam tylko bieliznę. To mi się faktycznie przyda.
- Ale nie masz w czym chodzić.
- Mam. Już kupiłam.
- Kiedy? - zapytałam.
- Jak zaszłam w ciążę to zaczęłam kupować. Mam całą szafę
ciuchów.
Ellie weszła na swój rachunek i zapłaciła za nasze
zamówienie.
- Dzięki, że mnie powstrzymałaś – powiedziała - nieraz ze
sobą nie mogę wytrzymać. Jestem zakupoholiczką. Nieraz umiem wydać co do
ostatniego euro centa.
Zaczęłam się śmiać.
- Musisz z tym walczyć.
Do pokoju zapukał Duży Bo i powiedział:
- Kazik zaprasza na kolację.
- Już idziemy - powiedziałam.
Zeszliśmy na dół i zasiedliśmy do stołu. Kazik nas
rozpieszczał, bo kolacja była przepyszna.
- Chyba pójdę spać – powiedziałam - Jestem tak obżarta, że
nie mam siły się ruszać…
Wstałam i poszłam do siebie. Wykąpałam się i wlazłam do
łóżka.
Poczułam jakby kopnięcie…
- Cześć kochanie – powiedziałam - Co? Mamusia się za bardzo
najadła? Wiem. Już nie będę się więcej tak przejadać - powiedziałam i
pogłaskałam się po brzuchu. Gdy wzięłam rękę, poczułam znowu kopnięcie.
Położyłam z powrotem rękę na brzuchu i kopnięcia ustały. Zamknęłam oczy i
zasnęłam.
Następny dzień
przebiegł leniwo. Pod wieczór zadzwonił Harry.
- Córcia za tobą tęskni - powiedziałam.
- Jak to?
- Kopie…
- A to bardzo boli?
- Nie - powiedziałam miękko.
- Mam przyjechać?!
- Wybij to sobie z głowy – powiedziałam - Jeszcze otrzymasz
nie jednego kopniaka - zaczęłam się śmiać.
Harry był szczęśliwy. Dzisiaj idę do twoich dziadków.
- A, to jesteście już w Warszawie?
- Tak. Za godzinę jedziemy.
- Dobrze. To będę czatować przy komputerze - powiedziałam.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę o
maluchach. Nawet nie zauważyłam, jak czas szybko minął. Usłyszałam dźwięk
Skype. Na ekranie zobaczyłam dziadziusia. Rzuciłam książkę na bok i podbiegłam
do komputera.
- Cześć dziadziuś!
Dziadziuś, kiedy mnie zobaczył, to się rozpłakał.
- Nie denerwuj się tak!- usłyszałam głos buni- Jak masz
rozpaczać, to wstań i puść mnie!
Dziadziuś zaczął się gramolić i po dłuższej chwili
zobaczyłam na ekranie bunię.
- Cześć buniu!
- Cześć małpeczko! - powiedziała bunia - fajny ten Internet.
Harry coś napisał na klawiaturze i cię widzę!
- A widzisz! Musisz się nauczyć go obsługiwać, bo jak będziesz
chciała pogadać, to możesz do mnie zadzwonić.
- A ile to kosztuje?! - zapytała bunia.
- Nic.
- Jak to nic?!
- No, nic.
- Ładnie wyglądasz. Jak się miewasz?
- W porządku. Wszystko jest okej. Czuję się świetnie, ale robię się coraz bardziej okrągła.
Zobaczyłam, że Harry stoi nad bunią. Usłyszałam w tle
rozmowę po angielsku.
Zobaczyłam, że Harry się schyla i coś podnosi. Na babuni
kolanach wylądował Tapsik.
- Tapsio! -
krzyknęłam.
Taps nastawił uszu i popatrzył na monitor i zaczął wąchać.
- Jak się masz, piesku? - krzyknęłam z radości.
Tapsio skoczył na stół przednimi łapami i zaczął szczekać.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Harry poznałeś Tapsia - powiedziałam po angielsku.
- Tak. Jest prześmieszny i przeuroczy. Nie myślałem, że Yorki
są takie sympatyczne - odpowiedział Harry. Obserwowałam reakcje Tapsia. Bunia
pokazywała na ekran i mówiła:
- Zobacz, to Megan! Spójrz tylko! Megan! Twoja pani!
Zrobiło mi się smutno. Po policzkach popłynęły mi łzy.
- Megan, nie płacz. Czemu płaczesz? - usłyszałam w dwóch
językach równocześnie.
- To ze szczęścia, że was wszystkich widzę - skłamałam.
Powiedziałam po polsku i usłyszałam, że mama tłumaczy po angielsku.
- To ja się nauczę tego SKYPA i będę do ciebie od czasu do
czasu dzwoniła- powiedziała bunia.
- Zdaje się, że będziesz musiała przejść szybki kurs obsługi komputera - zaczęłam się śmiać.
- Tak. Mama mnie nauczy, prawda?
- Tak nauczę - usłyszałam głos mamy.
- Cześć mamo!
- Cześć słoneczko!
Skończyliśmy rozmowę. Wyłączyłam komputer. Poszłam do łóżka
i zaczęłam płakać w poduszkę, żeby mnie Ellie nie słyszała. Musiałam się
wypłakać.
Obudziłam się na
następny dzień wcześnie rano i doszło do mnie, że pojawia się dziś ekipa
remontowa. Zerwałam się z łóżka, szybko się umyłam, ubrałam i pobiegłam na dół.
Była godzina wpół do ósmej.
- O której mają przyjść? - zapytałam Dużego Bo, który jadł
śniadanie.
- Mają być o ósmej - odpowiedział.
- To co mam robić?
- Nic.
- Jak to nic?!
- No, nic. Wszystko zrobią sami.
- No dobrze, ale rzeczy muszę przenieść do innego pokoju.
- Nic nie przenoś. Oni wszystko zrobią - powiedział
spokojnie Duży Bo.
- A nie poniszczą mi?!
- Na pewno nie. Siadaj i jedz śniadanie.
Posłusznie usiadłam i zabrałam się za jedzenie. Zjadłam tost,
którego popiłam sokiem jabłkowym.
Faktycznie o ósmej zjawili się budowlańcy z GG. Na szczęście
Ellie już wstała i zeszła na śniadanie.
Przywitaliśmy się.
- To gdzie ma być ta robota szefie? - zapytał jeden z
budowlańców.
- Ta piętrze - odpowiedział Gruby Greg - Najpierw trzeba
wszystko powynosić. Panie powiedzą, co spakować do pudeł, a co przenieść gdzieś
indziej. Słuchajcie ich uważnie.
Zaprowadziłam grupkę robotników na górę i pokazałam pokój,
który miał być przerobiony. Powiedziałam, że wszystkie ubrania mają być
przeniesione do pokoju gościnnego. Ciuchy i moje i Hazzy zaczęli wyjmować z
szafy i wkładać do pudeł.
- Szafę mamy opróżnić? - zapytał jeden.
- Tak, bardzo proszę. Trzeba wszędzie wymalować. Włącznie z
garderobą - wskazałam na garderobę Harry'ego. Dzięki Bogu ciuchów nie było dużo.
Ostatnio wywiózł je do Londynu.
Po spakowaniu
wszystkich rzeczy, w byłym pokoju Harry'ego zrobiło się całkowicie pusto.
Wyniesiono wszystkie meble, zwinięto dywan, zdjęto firany. Jeden z robotników
zabezpieczył garderobę, inni dwaj wynieśli łóżko i pokój był już całkowicie
pusty. GG wparował do pokoju.
- Tu trzeba wyburzyć to - wskazał na zamurowane drzwi - i wstawiamy te nowe,
które przywieźliśmy - powiedział głośno myśląc - najpierw jednak trzeba
opróżnić sąsiedni pokój.
Poszliśmy do mojego
pokoju i robotnicy zaczęli pakować moje rzeczy.
- Laptopa, gdzie przenieść?
- Też do tamtego pokoju.
W moim pokoju było coraz więcej ludzi. Dwóch zabezpieczało
łazienkę. Fajnie to wyglądało, bo obklejali wszystko folią. Nawet nie zdążyłam
się zorientować, kiedy to skończyli. Wynieśli toaletkę, przenieśli do pokoju
gościnnego. Zrobiło się tam mało miejsca, ale trzeba było przeżyć. Powynosili resztę
mebli i pokój również był pusty.
- No to możemy się zabierać do roboty. Pani już dziękujemy -
powiedział Gruby Greg. Wyszłam z pokoju i poszłam do Ellie.
- Zapowiada się świetnie - powiedziałam - Myślisz, że Harry
się nie zorientuje?
- Miejmy nadzieję, że
nie - powiedziała Eleanor- Najlepiej znieś laptopa do salonu i powiedz mu,
jakby pytał, że pracujesz w salonie, bo czekasz na przesyłkę z ubraniami -
poradziła mi. Było to jedyne rozwiązanie. Zeszłam na dół
i rozsiadłam się na kanapie. Włączyłam Skype i Harry się od razu pojawił.
- Cześć słońce! – rzucił - A gdzie ty jesteś? - zapytał od
razu.
- W salonie.
- A co ty tam robisz?!
- Czekam na przesyłkę.
- Jaką?
- No, przecież kazałeś mi kupić sobie ubrania. Pamiętasz?
- A, faktycznie.
- Mają mi ją dzisiaj przywieźć. Duży Bo musiał wyjść, więc
czekam w salonie, żeby usłyszeć dzwonek.
- A pokażesz mi się?
- Jak będziesz grzeczny.
- Przecież jestem grzeczny. Chyba się przekonałem do
piesków, wiesz?
- Co? Tapsik cię urzekł?
- Jest prześmieszny!
- Wiem - uśmiechnęłam się promiennie - Co chcesz mieć
pieska?
- Może… Kiedyś jak osiądziemy na całkowicie własnym lokum…
Jutro mamy jeszcze jeden koncert w Warszawie i lecimy do Berlina. Strasznie
wolno ten czas mija. Strasznie się za tobą stęskniłem - powiedział.
- Szybko minie - powiedziałam.
- A ty się nie stęskniłaś?!
- Stęskniłam się i nie tylko ja. Obydwie tęsknimy, ale szybko minie.
- Mocno kopie?
- No, zdarza się, ale
mamusia jest wytrwała - powiedziałam.
- Codziennie z Louisem mamy dosyć tego tourne.
- Wytrzymajcie jeszcze.
- Muszę kończyć, bo idziemy do jakiegoś radia.
- Trzymaj się, a do jakiego?
- Jakaś strasznie trudna nazwa…
- Czy to może Złote Przeboje?
- Ooo! To, to, a potem jeszcze do radia Zet? - chyba tak.
- A to, Złote Przeboje to mamy ulubione radio - uśmiechnęłam
się.
Dzięki Bogu rozłączył się, bo za chwilę zaczęli walić. Gdzie tu można pójść, by nie słyszał tego
cholernego walenia? - pomyślałam. Postanowiłam, że następnym razem wyjdę do
ogrodu. Ktoś zadzwonił do drzwi. Podskoczyłam jak oparzona. Poszłam otworzyć, a
w drzwiach stał doktor Jan.
- Co tu się dzieje? - zapytał.
- Przeprowadzamy mały remont.
- SAME?!
- Nie, doktorze. Jak pan widzi, siedzę tutaj w salonie.
Niech pan nic nie mówi chłopakom. To jest dla nich niespodzianka.
- Mam nadzieję, że nie zaszkodzi paniom ten remont.
- My nic nie robimy!- potwierdziła Ellie, która zeszła na
dół.
- To która z pań pierwsza? - zapytał, rozkładając swoje
rzeczy na stoliczku.
- Ellie, to idź ty pierwsza - powiedziałam. Eleanor usiadła
obok doktora, który zaczął jej mierzyć ciśnienie.
- Całkiem nieźle, jak na takie zamieszanie - powiedział
doktor i kazał Ellie pokazać brzuch. Posłusznie podciągnęła koszulkę i doktor
zaczął ją obmacywać.
- Wszystko w porządku – powiedział - A co u mojej drugiej
ulubionej pacjentki? Zmierzył ciśnienie i powiedział: - Troszkę za wysokie… Czym się pani
tak zdenerwowała?
- Harry, o mało nie odkrył, że robimy remont.
- A, no chyba, że - doktor zaczął się śmiać - proszę się nie
denerwować. Nawet jeśli to odkryje. A ile czasu ten remont ma potrwać?
- Dzisiaj mają skończyć moje dwa pokoje, a jutro skończyć
Ellie dwa.
- To szybko.
- Bo to bardzo sprawna ekipa - powiedziałam.
Doktor był bardzo zdziwiony. Obmacał mi brzuch i powiedział:
Doktor był bardzo zdziwiony. Obmacał mi brzuch i powiedział:
- U pani też wszystko w porządku. Proszę się tylko nie
denerwować.
- A czy ona musi tak kopać?
- A już kopie? - zdziwił się.
- Jeszcze jak…
- Daje znać mamusi, że jej coś nie odpowiada - zaczął się
śmiać.
Nakłuł mi palec i pobrał krew do badania. Za chwilę wyniki
były już gotowe. Doktor obejrzał je i powiedział:
- Bardzo dobrze. Zaraz napiszę raporty.
- Tylko proszę nie wspominać nic o remoncie. Nic pan nie
widział i nic pan nie wie.
- No, faktycznie nie widziałem - uśmiechnął się.
Napisał raporty i wysłał do chłopaków. Zebrał swoje rzeczy i
się pożegnaliśmy. Powiedział, że wpadnie do nas za trzy dni, co mnie bardzo
ucieszyło, bo może się już uporamy z remontem. Wyszłyśmy do ogrodu. Był ładny
dzień. Nawet było ciepło, więc wystarczyła mi bluza. Gdy Harry zadzwonił,
byłyśmy w ogrodzie.
- Nie wiesz, co się dzieje z Ellie?
- Jestem, a co się stało?
- Louis nie może się do ciebie dodzwonić.
- To poproś go tu.
Harry zniknął i po chwili pojawili się we dwóch.
- Gdzie ty jesteś? - zapytał Lou.
- W ogrodzie. Mam ci pokazać?
- Nie, no już wieżę ci.
- Świetnie.
- A co się dzieje, że siedzicie w ogrodzie?
- Jest tak pięknie i stwierdziłyśmy, że nie będziemy
siedzieć w domu. Wzięłyśmy laptopa i usiadłyśmy sobie tutaj. Myślałyśmy, że
któryś z was zadzwoni, więc dlatego wzięłyśmy laptopa.
- Przezorne dziewczynki z was - powiedział Louis.
Uśmiechnęłyśmy się radośnie.
- A wy co porabiacie?
- Jesteśmy w Berlinie. Jakoś nie przepadam za tym miastem -
powiedział Hazza.
- A to czemu? - zapytałam.
- Nie wiem. Nie lubię…
- Dostaliście raporty od doktora?
- Tak. Z każdej wizyty nam przesyła.
- Musimy lecieć, bo niedługo rozpocznie się koncert.
Pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy. Zaczęło się robić troszkę
zimno, więc wróciłyśmy do domu.
- Kazyk! Herbaty! - zawołała Ellie.
- Już robię! - Odkrzyknął z kuchni. Ktoś zadzwonił do drzwi.
Ellie poszła otworzyć. Była to przesyłka z naszymi ciuchami. Wszystko było już
zapłacone, tylko potrzebny był podpis odbiorcy. Ellie się podpisała i zamknęła
drzwi. Otworzyłam paczkę i zaczęłam oglądać nasze zakupy. Faktycznie Ellie
zrezygnowała z większości zakupów. Paczka była nieduża. Podałam jej bieliznę.
- Ale super! - powiedziała wyciągając - Zobacz, jaka miękka!
- Faktycznie! Nie wiem, czy pozwolę ją dotykać Harryemu.
- No, nie bądź taka! Przecież to pewnie dla niego…
- Nie, dla mnie. Przecież muszę w czymś chodzić -
powiedziałam.
Ellie zaczęła się
śmiać.
- Nie to miałam na myśli.
- Ale tak wyszło - powiedziałam buńczucznie.
- No dobrze. Niech ci będzie tak wyszło…
- Aż mi będzie szkoda ją zakładać - powiedziałam.
Ellie się roześmiała.
- Już nic więcej nie powiem - odrzekła.
Przymierzyłam bluzki. Były trochę za duże, ale tym się nie przejmowałam, bo wiedziałam,
że w niedługim czasie będą dobre. Zaniosłam paczkę do obecnego swojego pokoju i
włożyłam do jednego z pudeł ze swoimi rzeczami. Ellie zaniosła swoje rzeczy do jej
obecnego pokoju.
Kiedy GG nas
zobaczył na górze, zabronił nam wchodzić na piętro. Kazał nam siedzieć na dole
z powodu zapachu farby oraz unoszącego się kurzu. Duży Bo aktywnie uczestniczył
w remoncie. Tylko Kazik krzątał się po kuchni. Włączyłyśmy telewizor i
zaczęłyśmy oglądać MTV. Pokazywali chłopców na tourne, że są bardzo szczęśliwi.
Harry udowodnił, że należy do zespołu, co oczywiście nie omieszkano podkreślić.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie i stwierdziłyśmy, że było to bardzo dobre
posunięcie, że wysłałyśmy ich w trasę. Na MTV rozpływali się na temat nowej
płyty. Wszystko się jakoś układało. Do
pokoju wparował Gruby Greg. - Zapraszam na górę –
powiedział - Obydwie panie. Wstałyśmy i poszłyśmy posłusznie za
nim. Okazało się, że pomalowane zostały wszystkie cztery pokoje i jeszcze
wszystkie pokoje zostały posprzątane. Byłyśmy w szoku. Korytarz też był czysty,
mimo, że było kucie ściany. Weszłam do pokoju i byłam zachwycona. - Wspaniale! Jesteście
fantastyczni! - krzyknęłam. - Duży Bo chciał, żebyśmy dzisiaj
skończyli. Cisnął nas strasznie - zaczęli się śmiać. Pokój wydał
mi się trochę mniejszy, jak sobie wyobrażałam, ale doszłam do wniosku, że to na
pewno nie będzie przeszkadzało.
- Czy możecie nam panowie jeszcze odmierzyć te dwa pokoje,
bo nie wiemy, czy zmieszą nam się meble, które chcemy zamówić? - zapytałam.
GG podał mi karteczkę z wymiarami obu pokoi.
- Jeżeli będzie trzeba coś zrobić, to proszę mi dać znać
przez Dużego Bo.
- Oczywiście - powiedziałam.
Wszystko było poustawiane na miejscu. Tak jak było
wcześniej, poza pokojami dziecięcymi. Była godzina ósma, kiedy kończyli się
pakować, ale Kazik wyskoczył i powiedział:
- Nie wypuszczę ekipy bez jedzenia.
Pochwaliłam go w duchu, bo o tym nie pomyślałam. Biedni.
Harowali przez cały dzień. Panowie nie chcieli jeść, ale Kazik postarał się
wcześniej i dał im obiad. Pożegnaliśmy się i wyszli.
Duży Bo stał dumny i pytał się:
- Podoba wam się, podoba?!
- Cudownie! - wykrztusiłam z siebie - Jestem tak zaskoczona,
że oni tak szybko to zrobili, że nie mogę odetchnąć.
- Tylko żeby ci się nic nie stało - powiedział Bo.
Pobiegłam do pokoju. Sprawdziłam czy meble się zmieszczą i
okazało się, że idealnie pasują. Złożyłam zamówienie. Rzeczy miały przyjechać w
ciągu 24 godzin. Poczułam się wyczerpana. Już mi się nawet nie chciało myć.
Rozebrałam się i położyłam się do łóżka. Odjechałam natychmiast.
*Hej Wam :) Chciałam Wam się pochwalić :) To zdjęcia wyżej, to mój piesek, który też występował w opowiadanku. Słynny Taps : ) Nie dodawałam wcześniej rozdziału, ponieważ zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tylko 3 komentarze były pod poprzednim i zdecydowałam, że kolejny rozdział wrzucę, gdy będzie po prostu więcej komentarzy, bo wiem, że stać Was na więcej...
~Meg
wspaniały rozdział i piesek *.*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :D i przepiękny piesek :D
OdpowiedzUsuńtak długo czekałąm i wreszccie!! jest cudowny już nie moge się doczekać co będzie dalej zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńwegonnasticktogetherd.blogspot.com
Piękny *___*
OdpowiedzUsuńAle masz ślicznego pieska *__* :D
A co do opowiadania....
Śliczne, Piękne, Cudowne... i moge tak wymieniać to końca życia :D
Ale szybko ten remont sie skończył :D
Ciekawe jak Hazz i Lou zareagują jak dowiedzą się o remoncie :D
Pisz szybko nexta :D
Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*
Aww <3 jakie piesek <3. Wiesz co ? Tak się teraz nudze i przeglądam twojego bloga. Nie mogę uwierzyć ! Cofnęłam się do momentu spotkania i samych początków. Chyba trochę już tu jestem i bardzo się z tego cieszę. Tyle się zdarzyło a czas tak szybko przeleciał. Pamiętam jak trafiłam na to opowiadanie. To był czysty przypadek było wtedy może z siedemnaście rozdziałów i się wciągnęłam. Dziękuję że jesteś, że piszesz, że poświęcasz czas. Kiedy tylko zobaczyłam że dodałaś coś nowego uśmiechnęłam się i przystąpiłam do lektury. Jesteś wyjątkowa <3.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://walk-away-and-stay.blogspot.com/
Cudny rozdział i przecudny piesek :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i słodki piesek *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do siebie: http://youchangedmylife1d.blogspot.com/