piątek, 15 marca 2013

Rozdział sześćdziesiąty piąty


Siedziałyśmy w salonie z dzieciakami, Kasią i Eweliną.  Opowiedziałam Kasi co się działo z Eleanor.
- To straszne – powiedziała - jak to dobrze, że byłaś taka czujna.
- Musimy na nią teraz bardzo uważać - powiedziałam.
Ewelina po cichu spytała mnie, czy może skorzystać z komputera, bo jej się zepsuł.
- Oczywiście - powiedziałam i puściłam do niej oczko. Wiedziałam, że Niall będzie czekał po drugiej stronie komputera.  Wstała i poszła na górę.
- A co ona będzie tam robić? - zapytała Kasia.            
- Pewnie sobie postuka w klawiaturę - odpowiedziałam.
Kasia się uśmiechnęła.
- A przypadkiem nie ma randki z Niallem na Skype? - zapytała.
- A co ty masz do Nialla? Przecież to porządny chłopak. Jest bardzo opiekuńczy. Darcy go bardzo lubi, a wiesz, że dzieci złych ludzi nie lubią.
Kasia zaczęła intensywnie myśleć.
- Wiesz, wolałabym, żeby Ewelina nie zawracałaby sobie głowy jakimiś randkami… A poza tym nie wiem, jakie on ma zamiary.
- To się go zapytaj.
- Czy ty coś wiesz? - zapytała podejrzliwie.
- Mogę tylko ci powiedzieć, że Niall jest nieziemsko zakochany w niej.
- W niej?! W Ewelinie?!
- Tak i ma naprawdę poważne zamiary.
Kasia wydawała się zaskoczona. I to mocno.
- Przecież on może mieć każdą dziewczynę, jaką zechce!
- Ale on nie chce innych. On chce Ewelinę.
- Przemyślę sprawę - powiedziała Kasia - Ewelina jest jeszcze taka niedojrzała…
- Żeby cię nie zaskoczyła - powiedziała mama.
- Mamo, co masz na myśli? - zapytałam.
- Nic - odpowiedziała mama.
Wszystkie się roześmiałyśmy. Wiadomo było,  co mamie chodziło po głowie.
- A zmieniając temat. Jutro muszę wyskoczyć i kupić jakieś rzeczy na przywitanie  Ellie – powiedziałam
- Wiesz co? Ja wszystko załatwię i przywiozę. A o której Ellie wychodzi ze szpitala?
- Przypuszczam, że gdzieś po południu. Chłopcy przylecą z Bratysławy o jedenastej. Przyjadą do domu i Lou po nią pojedzie. Prawdopodobnie będą koło pierwszej z powrotem.
- A może chciałabyś, żeby to wszystko zrobić przed przylotem chłopców, bo rozumiem, że ich też chcesz przywitać - powiedziała Kasia.
- Też tak o tym myślałam - odparłam.
- To w takim razie, lecę teraz do sklepu i przyjadę z samego rana. O której mogę przyjechać? O ósmej? O dziewiątej?
- Wiesz, dzieciaki się budzą o szóstej rano, więc o ósmej też będzie dobrze. Już wszyscy będą przygotowani.
- To ustalone. W takim  razie. Jak będę przed ósmą, to też się nic nie stanie?
- Nic.
Na dół zeszła Ewela. Jakaś rozpromieniona.
- Ewelina, musimy już iść, bo musimy jeszcze zahaczyć o sklep.
- Jeszcze się nie pobawiłam z dzieciakami! - powiedziała Ewelina.
- To jak jutro wcześnie wstaniesz, to się pobawisz.
- Jak to?! - zapytała zdziwiona.
- Jutro przyjeżdżamy rano do Megan, pomóc jej przystroić dom na powrót chłopaków.
- Super! - krzyknęła jeszcze bardziej uradowana.
- To do jutra. A my lecimy do sklepu - rzuciła w drzwiach Kasia.
- Mamo, tylko ani się waż mówić tego Harryemu.
- No już dobrze, dobrze.  Widzę, że nie możesz mi wybaczyć niespodzianki.
- Żeby jednej!
- No, chyba była miła? - zapytała mama.
- No miła,  ale mogłam się jakoś przygotować!
- No, nie na wszystkie niespodzianki możemy się przygotować. Poza tym, nie byłyby niespodziankami.
- No już dobrze…
- A co tam knujesz z Eweliną?
- Niall jest nieziemsko zakochany w Ewelinie, a Kasia nie pozwala się jej spotykać z nim. Wręcz zabroniła kontaktowania się z nim. Sama znasz Nialla. Wiesz jaki jest.
- No, dobrym jest chłopakiem – przyznała - może Kasia przemyśli. Byleby  Ewelina nie wywinęła Niallowi żadnego numeru… - powiedziała mama.
- Bo chyba by dostał załamania nerwowego - odparłam.
Następnego dnia, tak jak zapowiadała Kasia, przybyły za dwadzieścia ósma z wielkimi tobołami.
- Jezu! Ile wy tego macie! - krzyknęłam.
- No, na tyle okazji, to trzeba było się przygotować - rzuciła w drzwiach Kasia.
Ewelina była jakaś podniecona. Zaproponowałam, żebyśmy się jeszcze napiły kawy. Darcy dzisiaj rozpaczała strasznie. Nie mogła się doliczyć i szukała tatusia, więc ja byłam nie przytomna. Chłopcy dali mi też popalić, więc nie spałam prawie całą noc.
- Trudno. Muszę się napić kawy - powiedziałam - z dużą ilością mleka,  ale muszę! Najwyżej Darcy dostanie dzisiaj mleko z pudełeczka.
 Wypiłyśmy kawę.
- Boże! Jaka była dobra. Tyle czasu już nie piłam kawy…
Wszystkie się roześmiałyśmy.
- To, co? Do roboty? - powiedziała Kasia.
Zaczęłyśmy wszystko wieszać. Przyznam, że szybko nam to poszło. Jedna pompowała balony, druga wiązała, a trzecia wieszała. Było fantastycznie.
- Prawie jak na weselu - powiedziała mama.
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Proponuję, żebyś się poszła troszkę zdrzemnąć, przed ich przyjazdem. My się zajmiemy dzieciakami - powiedziała mama.
Włączyłam Skype,  ale nikogo nie było. Położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. W pewnym momencie usłyszałam, że odezwał się Skype. Z dala zobaczyłam Harryego.
- A co ty śpisz?
- Źle się czuję. Dzisiaj chłopcy dali mi popalić. Darcy zresztą też i nie spałam całą noc… Chciałam się troszkę przespać przed spotkaniem z wami.
- To się już przespałaś - powiedział Harry.
- Gdzie jesteście?
- To zejdź na dół. A w ogóle to sobie nagrabiłaś. Znowu!!!!!!
- Jak to?! Już jesteście w domu?!
Wybiegłam z pokoju. Usłyszałam na dole wesołe rozmowy. Kiedy weszłam wszyscy się na mnie rzucili.
- Nie bijcie mnie! - krzyknęłam.
- A kto cię chce bić? - zapytał Liam.
- Harry! Ratujcie mnie!
- Przecież nie chcę cię bić - usłyszałam za sobą.
Nim się zdążyłam odwrócić, byłam już w ramionach Harryego. Zobaczyłam kontem oka, że Niall się wita z Eweliną i to bardzo czule, a Kasia tego nie zauważa, a w każdym bądź razie udaje, że tego nie widzi. Darcy była u Liama na rękach, który był szczęśliwy, że Niall wita się z Eweliną. Była taka rozkoszna i tak coś opowiadała Liamowi. Liam udawał, że wszystko rozumie. Harry mnie pocałował i szepnął:
- Policzymy się później.
- Następny masaż będzie? - odszepnęłam.
- Możemy się nad tym zastanowić.
Uśmiechnął się tajemniczo.
- Ile dziewczyn poderwałeś? - zapytałam cicho.
- Tą jedną - odpowiedział - Która jest bardzo niegrzeczna.
- Doprawdy?
Harry udał trochę zaskoczonego, a właściwie nie byłam pewna czy udaje, czy faktycznie jest zaskoczony.
- To ty jesteś niegrzeczny - powiedziałam.
Harry się lekko zdziwił.
- Ja? Niegrzeczny?
- Tak. Ty.
- Porozmawiamy w pokoju - powiedział poważnie.
Zadzwonił telefon. Odebrała go mama i powiedziała:
- Dobrze, zaraz wszystko przekażę.
- Co masz przekazać?
- Lou może jechać po Ellie.
Lou rzucił się do wyjścia. Po chwili odjechał.
- Słuchajcie, to teraz musimy sobie wszystko przygotować, jak przywitamy Ellie - powiedziałam.
- No chyba nie chlebem i solą? - zapytała mama.
- Nawet nie wiedziałaby o co chodzi - odparłam.
- To co robimy? Będziemy krzyczeć niespodzianka!?
- Dajcie spokój, bo się zdenerwuje i co? – oznajmiłam - a może bliźniaki posadzimy na kanapie, a sami się schowamy, co? - zaproponowałam.
- To niezły pomysł- poparła mnie Danielle.
Wypatrywaliśmy czy nie podjeżdżają. Chłopcy byli rozkoszni i siedzieli grzecznie na kolanach Zayna. Nagle ktoś krzyknął, że podjechali. Zayn zostawił chłopców na kanapie i wszyscy się schowaliśmy.  Dzieci nas widziały,  ale dla osoby wchodzącej z zewnątrz byliśmy niewidoczni.
- Gdzie są wszyscy? - zapytała Ellie i zobaczyła dzieciaki - Jak to same tutaj siedzą? - zdenerwowała się troszkę.
- NIESPODZIANKA!!! - krzyknęliśmy wszyscy.
Ellie się roześmiała.
- Już myślałam, że zostawiliście ich tu samych.
- Wszystko pod kontrolą Ellie - powiedział Zayn.
- To kiedy przyjechaliście? - zapytała.
- Jakieś dwie godziny temu - odpowiedziała Danielle.
- I to wszystko zrobiliście w ciągu godziny?! - zapytała zszokowana Eleanor.
- Nie, to wszystko przygotowały dziewczyny.
- Jakie dziewczyny?
- Kasia, Ewelina, Mama i Megan - powiedział Harry.
- Wiedziałam, że jesteście niesamowite - powiedziała Ellie - A tobie muszę specjalnie podziękować i przeprosić za swoje zachowanie - popatrzyła na mnie Ellie - Lou powiedział, ile dla nas zrobiłaś.
- Przypuszczam, że zrobilibyście to samo dla mnie, gdyby zaistniała taka konieczność - odpowiedziałam.
- Pewnie tak… Nie zasłużyłam na taką przyjaciółkę, jak ty - powiedziała Ellie.
- Och przestań! - powiedziałam i rzuciłam jej się na szyję - Idź do pokoju i odpocznij teraz, a my tu wszystko rozpakujemy - dodałam.
Ellie usiadła na fotelu i powiedziała:
- Nigdzie nie idę. Odpoczęłam już wystarczająco. Zastanawiałam się, jak ty dałaś sobie radę z chłopcami - powiedziała cicho do mnie.
- Bywało różnie. Nieraz lepiej nieraz gorzej,  ale najlepsze jest to, że wszystko za nami. Pamiętaj, że jak źle się będziesz czuła, to powiedz nam.  Wiesz, że się nimi chętnie zajmiemy.
- Nie zdawałam sobie sprawy ze swojego stanu - powiedziała Ellie.
Wzięła chłopców na ręce i zaczęła ich całować.  Zbliżała się pora obiadu.
- Boże, jak wyście urośli! - powiedziała Ellie.
- No, nie przesadzaj. Przez te parę dni?
- No mówię ci, że urośli. Wszystkie dzieciaki.
Popatrzyłam na Darcy, która smacznie spała w ramionach Liama.
- Połóż ją do wózka. Wystawimy ją na dwór - powiedziałam do niego.
Chłopcom też nie wiele brakowało do spania. Ziewali na potęgę.
- Daj ich Ellie do wózków. To wystawimy wszystkich do ogrodu.
Położyłyśmy chłopców, a oni natychmiast zasnęli.  Mały Joe zaprosił na obiad, a Kasia stwierdziła, że one już pójdą.
- Nie ma mowy! - powiedział Harry - zjecie z nami obiad. Nie wypuścimy was tak. Jeżeli masz jakieś zajęcia, to zadzwoń i przełóż na później.
Kasia wreszcie się poddała i zasiedliśmy wszyscy do stołu. Popatrzyłam na wszystkich i przypomniała mi się wycieczka do Paryża. Brakowało co prawda trzech osób.
- A wiecie, że mama wychodzi za mąż za Artura? - powiedziała na cały głos Ewelina.
Kasia się zarumieniła.
- Ewelina! - powiedziała Kasia karcąco.
- Nasze gratulacje! - wszyscy krzyknęli.
- A kiedyż to będzie ta uroczystość? - zapytał Niall.
- We wrześniu - odpowiedziała mu - czujcie się oczywiście zaproszeni,  ale zaproszenia zostały do was wysłane. Nie wiedziałam, że  się spotkamy w Warszawie wcześniej.
- Przepraszam, gdzie wysłałaś zaproszenia? Do Chicago czy do Londynu? - zapytał Zayn.
- Do Londynu…
- To trzeba będzie Chudego Su poprosić, aby odebrał i przesłał do nas.
- Z wami to ten problem, że nie wiadomo, gdzie wysłać i doszłam do wniosku, że chyba lepiej będzie wysłać do Londynu, bo tam bywacie częściej.
- Akurat tak się złożyło, że w trasę wyjeżdżaliśmy z Chicago - powiedział Niall.
- Nic się nie zdradziłaś! - powiedziałam do Kasi.
- Myślałam, że wiecie.
- Indyk myślał… - powiedziałam.
Zaczęliśmy się wszyscy śmiać.
- To zdradź nam, kiedy będzie ta cała uroczystość, żebyśmy się mogli przygotować.
Zajrzałam do kalendarza, a Kasia powiedziała:
- Dwudziestego dziewiątego września.
Dzięki Bogu byliśmy już po trasie.
- To się nas tak łatwo nie pozbędziesz - powiedział Liam.
- Wcale się nie chcę was pozbywać - zaczęła się śmiać Kasia - bardzo bym chciała, żebyście przyjechali na nasz ślub.
- Masz to jak w banku.
Obiad szybko minął. Zajrzałam do dzieciaków. Spały jak zabite. Kasia z Eweliną zaczęły się żegnać ze wszystkimi.
- Do kiedy jesteście? - zapytała na odchodne Kasia.
- Teraz jesteśmy trzy dni , a potem jedziemy do Frankfurtu, Brukseli i Glasgow, gdzie kończymy trasę.
- To cudownie! Zdążycie na nasz ślub!
Kasia z Eweliną wyszły, a towarzystwo porozchodziło się po pokojach, a my z Harrym zostaliśmy w ogrodzie z dzieciakami.
- Muszę się zastanowić, jaką karę dla ciebie wymyślić - powiedział w końcu.
- A musisz?
- Muszę. Miałaś być grzeczna.
- Przecież byłam.
- No, jak to?! Miałaś mnie słuchać.
- Nie zawsze mogę cię słuchać. Pamiętaj, że ożeniłeś się z Polką, a Polacy są przekorni - zaczęłam się  śmiać.
- O czym rozmawiacie? - zapytał Liam, który przyszedł do ogrodu.
- O posłuszeństwie - odparł na to Harry.
- Trzeba przyznać, że zdziałałaś przez te parę dni cuda.
- A o czym mówisz? - zapytałam nie rozumiejąc.
- Chodzi mi o chłopców. Już nie płaczą tak na okrągło, jak im się zdarzało.
- Trochę spokoju i cierpliwości i są efekty - odpowiedziałam.
- Brakowało im tego…. Louis się mocno zmienił.
- Co o mnie mówicie? - zapytał Louis wchodząc do ogrodu.
- Że się zmieniłeś - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Ja? - zapytał Louis - nie.
- Zmieniłeś się Lou. Stałeś się bardziej odpowiedzialny - powiedział Liam - A w ogóle co tu robisz? Dlaczego nie jesteś z Ellie?
- Ellie prosiła, żebym przyniósł dzieciaki. Chciałaby się nimi nacieszyć.
- Zobacz, tak fajnie śpią. Na pewno chcesz ich budzić?
- To przyślę tu Ellie.
Zniknął. Po chwili pojawili się razem.
- Jak chcecie, to idźcie na górę. Megan, może byś się przespała?
- Pewnie tak…
- Zaopiekujemy się Darcy. Teraz nasza kolej.
- Będę wam bardzo wdzięczna, bo nie spałam dzisiaj całą noc. Chętnie się prześpię.
 Pobiegłam na górę do pokoju. Zdjęłam ciuchy i położyłam się do łóżka. Od razu odjechałam. Obudził mnie płacz Darcy.
- Wybacz,  ale musiałem z nią tu przyjść, bo chyba jest głodna - powiedział Harry i położył ją koło mnie.  Darcy zaczęła nerwowo szukać piersi. Gdy tylko znalazła „kranik” zaczęła łapczywie jeść.
- Nie tak łapczywie, bo zaraz dostaniesz czkawki - zaczęłam się śmiać - długo spałam?
- Jakieś cztery godziny…
- Aż tyle?!
- Na to wskazuje…
- Przepraszam cię.
- Ależ nie ma sprawy. Lepiej, żebyś była wypoczęta.
- O czym mówisz?
- Zobaczysz.
Darcy zaczęła sapać z wysiłku, co mnie zawsze śmieszyło. Harry położył się koło nas.
- To ile panienek w końcu wyrwałeś?
- Dzisiaj całowałem się tylko z jedną, a drugą całowałem ja.
- Zastanawiające - odpowiedziałam.
Darcy zasnęła.
- Chyba trzeba będzie tutaj kupić jakieś łóżeczka - powiedział Harry - bo nie mogą bez przerwy tak spać w wózkach…
- Wydaje mi się, że wystarczy jeden duży kojec - odpowiedziałam.
- Tak będzie spać z chłopakami?! - oburzył się Harry - Nie za wcześnie?!
- Oj Harry, Harry… - zaczęłam się śmiać - przecież to tylko koledzy.
- No właśnie! Kojec też trzeba kupić, ale łóżeczka też, bo jak widać będziemy tu przyjeżdżać co jakiś czas - zadecydował.
- Ale po co na parę dni kupować łóżeczka?!- zaprotestowałam.
- Nie wiadomo komu się przydadzą. Niech będą dyżurne. Widzę następne dwie pary na kandydatów do łóżeczek.
Wybuchłam śmiechem.
Darcy się poruszyła, więc zamilkłam.
- Może wyniosę ją na dół do wujka Nialla, bo Ellie poszła się przespać. Louis też… Pozostałe dzieciaki z Niallem i Liamem.
- To jak chcesz - powiedziałam.
Zabrał Darcy i poszedł na dół. Zobaczyłam, że jest włączony komputer, więc wstałam i go wyłączyłam.  Nie spodziewałam się od nikogo wiadomości.  Zdziwiłam się, że Harry nie wraca. Widocznie coś musiało go zatrzymać.  Chciało mi się jeszcze spać, więc położyłam się do łóżka. Już miałam zasnąć, gdy poczułam, że Harry kładzie się koło mnie. 
- Co cię zatrzymało? - zapytałam.
- Darcy się obudziła  i musiałem z nią chwilę pogadać. Potem przejął ją wujek Niall, a ja wróciłem do ciebie.
- To o czym będziemy gadać? - zapytałam.
- A musimy gadać? - zaczął mnie całować.
- Wiesz, chyba wolę takie gadanie - zaczęłam się śmiać.
Harry przestał mnie całować.
- Właśnie myślałem nad karą…
- I co wymyśliłeś?
- Kara dopiero będzie po tourne.
- Ale jaka?!
- Wtedy się  dowiesz… - powiedział tajemniczo.
- No, powiedz jaką karę wymyśliłeś!
- Dowiesz się w swoim czasie.
- Czyżby ona nie byłaby do zrealizowania tutaj w Warszawie?
- Tak…
- Już się zaczynam bać, ale nawet skazańcowi mówią, jaka jest jego kara…
- A ja tobie nie powiem.
- Prosiak.
- Uważaj…
- Co? Boisz się mamusi?
- Czyjej?
- Mojej?
- NIE.
- To masz mi powiedzieć!
- Nie powiem ci. To jest część kary.
- To chociaż już coś wiem.
- Tyle mogę ci powiedzieć.
- Ty kopalniany niedźwiedziu!
- Grabisz sobie coraz bardziej…
- Tak, jasne. Zapomnisz.
- Nie zapomnę.
- Jasne, jasne.  Taki pamiętliwy jesteś?
- Żebyś wiedziała…
Poczułam, że robię się zła.  Wolałabym tę karę odbyć tutaj, a nie on odkładać będzie na niewiadomo kiedy…
- A kiedy będzie ta kara?
- W swoim czasie.
- Powiedz dokładnie gdzie.
- Tego nie mogę powiedzieć.
- Gadaj.
- Nie.
 Wyskoczyłam z łóżka. To znaczy chciałam…, ale mnie złapał.
- A ty gdzie?
- Do Darcy.
- Darcy jest pod opieką Nialla. Nic jej się nie stanie.
- No,  ale nie może być tak długo!
- Może.
- Co ty kombinujesz?
- Nic. Chcę sobie poleżeć z żoną w łóżku.
- Nie kłam.
- Nie kłamię - i przyciągnął mnie do siebie.
Jakość złość mi odeszła. Nie dowiedziałam się tego dnia, jaka kara mnie czeka. W Warszawie byliśmy jeszcze dwa dni. Stamtąd polecieliśmy do Frankfurtu. Byliśmy tam dwa dni zahaczając o Brukselę, gdzie chłopcy dali tylko jeden koncert i bez nocowania polecieliśmy do Paryża.  Gdy wylądowaliśmy na Orly, czekali na nas Dominika z Geoffreyem. Podróż z Brukseli do Paryża trwała bardzo krótko. W Brukseli spotkaliśmy na lotnisku The Wanted, którzy się spóźnili na swój samolot do Paryża. Gdy zobaczyłam Gabi, oddałam Darcy w ręce Harryego i pobiegłam czym prędzej do niej. Rzuciłam się jej na szyję i o mało jej nie przewróciłam. Ucieszyła się tak jak ja.
- Cześć piękna! Skądś się tu wzięłaś? - usłyszałam z tyłu.
- Ja nie wiem, czy nie powinnam być zazdrosna - powiedziała żartobliwym głosem Gabriela.
Gdy pojawił się Jay, nie wiadomo skąd pojawił się też Harry.
- Darcy coś od ciebie chce- powiedział spoglądając na Jay’ a.
- A kto to jest Darcy? - zapytał Jay.
- Co zrobiłeś z Darcy? - zapytałam równocześnie.
Obejrzałam się i zobaczyłam, że Darcy siedzi na kolanach Nialla.
- Zdaje się, że z wujkiem Niallem się nieźle czuje - powiedziałam.
Wszyscy popatrzyli na Nialla.
- Megan, to twoja córka? - zapytał Jay.
- Nasza - poprawił go Harry.
- O, przepraszam. Wasza córka? - poprawił się.
Jay powędrował do Darcy. Harry poszedł za nim.
- Cieszę się, że cię widzę. Gdzie lecicie?
- Do Paryża, tylko spóźniliśmy się na samolot. Takie korki, że nie zdążyliśmy. Następny samolot będzie dopiero za trzy godziny.
- Jeżeli się ściśniemy, możecie polecieć z nami.
- Jak to?
- Mamy wyczarterowany samolot i jeszcze te parę osób się zmieści – powiedziałam - jeżeli wytrzymacie trójkę dzieci, to możecie lecieć.
- Jak to trójkę?! To macie trójkę?!
- Nie, dwójka jest Ellie i Lou. Widzisz, tam siedzi Louis z dwójką bliźniaków. Chodź podejdziemy.
Widziałam, że Darcy uśmiecha się do Jay’ a i go kokietuje.
- No, masz konkurencję – powiedziałam i pokazałam Gabi Darcy. Zaczęła się śmiać. Podeszłam do Eleanor, która stała z Danielle i o czymś plotkowała.
- Słuchajcie, zabierzemy The Wanted? Spóźnili się zna samolot, a następny mają dopiero za trzy godziny.
- Nie ma sprawy! Będzie wesoło.
- Nawet nie wiesz jak.
Podeszłyśmy do stoiska odpraw i  zapytałyśmy się w jaki sposób załatwić, by w naszym wyczarterowanym przez nas samolotem poleciało jeszcze parę osób. Powiedziano nam, że to jest wyłącznie nasza sprawa, kogo zapraszamy na pokład.
- Dobrze. Nie ma problemu. Lecicie z nami - powiedziała Ellie - Ile jest was?
- Dziesięć osób.
- To nie ma co. Lecicie. Dziesięć miejsc się znajdzie. Samolot jest i tak duży.
Zaczęła się nasza odprawa. Podeszłyśmy do Jay’ a.
- Zbieraj chłopaków, lecicie z nami.
- Jak to?!
- Mamy wyczarterowany samolot. Możemy was zabrać.
- Super! Zdążymy na koncert! Już martwiłem się, że nie zdążymy…
Poleciał w stronę całego swojego zespołu i za chwilę byli przy naszym stanowisku odpraw. Poszłam po Darcy, gdy zaczęto prosić pasażerów naszego lotu, o zgłoszenie się do stanowiska odpraw. Nie widziałam miny Harryego, gdy dowiedział się, że The Wanted jedzie z nami. Bardzo tego żałowałam,  ale wiedziałam, że znów sobie mocno nagrabiłam…  Postanowiłam się jednak tym nie przejmować. Wpuszczono nas do samolotu. Podeszłam do pilota i oznajmiłam, że leci z nami dziesięć osób więcej.
- Uwzględnimy to. Proszę się nie martwić – powiedział - a bagaże duże są?
- A tego to nie wiem, proszę zapytać tych panów - wskazałam.
Rozsiedliśmy się na siedzeniach. Harry usiadł koło mnie. W ogóle trzymał się bardzo blisko.
- Co ty wyprawiasz?! - powiedział zdenerwowany.
- O co ci chodzi? – zapytałam - przecież trzeba sobie pomagać.
Przed nami siedziała Gabriela z Jay’ em.
- A jak nas samolot nie uniesie?
- Nie martw się. Uniesie. Zgłosiłam to kapitanowi.
Gdy samolot wystartował i mogliśmy już rozpiąć pasy, zaczęły się wędrówki ludów. Wszyscy nasi chłopcy (poza Harrym) byli bardzo zadowoleni ze spotkania. Ja byłam szczęśliwa, że mogę pogadać z Gabrielą. Darcy zawładnęła sercami całego The Wanted i widać było, że jest bardzo z tego zadowolona. Zayn niańczył Tommiego, a Niall stwierdził, że będzie zazdrosny o Jay’ a, bo Jay wdzięczył się do Darcy, jak pies do gnata. Harry za to był jakiś wściekły. Postanowiłam się do niego nie odzywać.
- Co się stało Harryemu? - zapytała Gabi.
- Nie wiem. Coś go ugryzło. Nie przejmujmy się nim - odpowiedziałam.
W trakcie podróży gadałyśmy jak najęte. Musiałyśmy sobie tyle opowiedzieć, że nawet nie zauważyłyśmy, że samolot wylądował. Wyszłam z Darcy na ręku jako pierwsza i zobaczyłam Dominikę. Podbiegłam do niej.
- Witaj! - powiedziałam - mam dla ciebie dwie niespodzianki.
- No jedną już widzę - powiedziała Dominika - a druga?
- Zobacz, kto tam idzie - odsunęłam się.
Za Ellie i Lou wychodziła Gabi.
- Gabrielo! - wrzasnęła Dominika.
Warto było to zobaczyć, jak się witają. Był to chyba pierwszy raz, kiedy się na tak długo rozdzieliły. Obok mnie stanął Geoffrey. Zaczęliśmy się witać. Przedstawiłam mu Darcy,  ale nigdzie nie widziałam Harryego. Byli wszyscy. Był Niall, był Zayn, Liam z Danielle, Ellie z Lou i dzieciakami, jego brak.
- Czy Harry wraca z powrotem, czy będzie nocował na lotnisku? - zapytałam.
- Podobno zapomniał czegoś z samolotu, więc się wrócił - powiedział Zayn.
- Słuchajcie, zabieramy was do siebie - powiedziała Dominika.
- WSZYSTKICH?! My mamy załatwiony hotel.
- My też.
- Nie ma mowy. Zabieramy was wszystkich - powiedział Geoffrey.
- A jak to się stało, że się spotkaliście? - zapytała Dominika.
- Ktoś się rzucił na mnie w Brukseli na lotnisku i okazało się, że to Megan. Tak się cudownie złożyło, że mieli wyczarterowany samolot, bo myśmy się spóźnili na nasz - oznajmiła Gabriela.
- Rzadko spotykane! - odpowiedziała Dominika.
- Czy ktoś może poszukać mojego męża? - powiedziałam lekko wkurzona.
- Megan, nie denerwuj się - powiedziała Dominika - ja ciebie znam i wiem, co może z tego wyniknąć… Nie denerwuj się…
- Przecież ona jest oazą spokoju - powiedział Niall stojący obok mnie.
-To jej nie znasz… - zaśmiały się obie dziewczyny.
- Nie możliwe, żeby się maskowała tyle czasu - odparł im Niall.
Liam poszedł na poszukiwania Hazzy.
- Słuchajcie, w samolocie go nie ma - oznajmił, kiedy przyszedł z powrotem.
Wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer Harryego. Oj grabił sobie, grabił…
Nie odbierał.
- Ktoś go porwał, czy co?! Kto go widział ostatnio? - zaczęliśmy się zastanawiać.
- Zayn, gdzie on poszedł?!
- No, w tamtym kierunku - odpowiedział.
- Zaraz coś załatwię. Dużo jest fanek na lotnisku?!
- Troszkę jest, a co?
- To idźcie. Gdzie się spotkamy? - zapytałam.
- Samochód mamy pod samym wyjściem.
- To przy wyjściu tak?
- NO.
- Oj, znam ten błysk w oku… - powiedziała Dominika - nie chciałabym być teraz w skórze Harryego…
- Megan, uspokój się! - powiedziała Gabi.
- Nie będzie mi tu wywijał takich numerów - powiedziałam wściekła po polsku.
- No, jak przechodzi na polski, to faktycznie musi być wściekła - zauważył Niall.
Skosiłam go wzrokiem.
- Ups… Już się nie odzywam. Już mnie nie ma - rzucił zza Geffa.
- Niall, czy możesz się zaopiekować Darcy? - powiedziałam bardzo uprzejmie.
- Ależ oczywiście, że tak - odpowiedział bez gadania i zabrał Darcy.
- To idźcie do samochodu i się stamtąd nie ruszajcie. Na pewno nas zauważycie.
Poszli w kierunku wyjścia. Gdy wyszli, podeszłam do jednego z okienek i powiedziałam słodko:
- Przepraszam, zginął mój mąż. Czy mogłaby pani wezwać go przez megafon?
- Oczywiście. Jak nazwisko?
- Harry Styles z One Direction.
- Oczywiście. Już wzywam.
Za chwilę był już wzywany:
Pan Harold Styles z One Direction, proszony jest do stanowiska sto siedemdziesiąt osiem. Na parterze.


Hej ;) Tak więc wrzucam kolejny rozdział, jak i przypominam, że to od Was zależy, kiedy kolejny się pojawi :) Więc proszę o komentarze (Dziękuję za dotychczasowe ;))! Ja i tak Was kocham :D
                                                                                                                                   ~Meg

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. oj no to Megan urządziłą Harremu niespodzianke hahahahhahah niezły wiesz ze kocham twój blog wiec z całą przyjemnośćia go czytam i nie moge doczekac sie kolejnego rozdziału xx
    zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze co znowu się tu dzieje? Gdzie się podział Harry? Obraził się na Megan? Nie wiem. A propos opowiadania jest super i niemogę się doczekać kolejnego rozdziału <3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. No to chyba Megan się wkurzyła, czekam na rozwinięcie akcji
    Pozdrawiam Lola :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoooo... ale jestem ciekawa co się stanie dalej :) Coś czuje ,że Harry'emu się dostanie! xD Wspaniały rozdział! Już to pisałam ale co tam KOCHAM TWOJEGO BLOGA I TO OPOWIADANIE! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D Jeśli mogę prosić to dodaj w miarę szybko C:

    OdpowiedzUsuń
  6. awwww czekam na więcej . ♥

    OdpowiedzUsuń