piątek, 17 maja 2013

Rozdział Siedemdziesiąty Czwarty ( Dla tych, którzy nie boją się stąpać twardo po ziemi :))


Na lotnisko dojechaliśmy w ostatnim momencie. Już zaczęłam Harremu ciosać kołki na głowie i oczywiście on był wszystkiemu winien. Bo za późno wyszliśmy, bo jechał za wolno, albo za szybko, bo się guzdrał i prawie, że doszło do rozwodu.
- Zaraz wezmę plaster i zakleję ci buzię- powiedział Harry.
- Mnie?
- Tak tobie. Gadasz jak najęta. Jakby ci ktoś do buzi silniczek wsadził. Widzisz, zdążyliśmy- powiedział zadowolony z siebie.
- Ale gdybym cię nie popędzała, to byśmy nie zdążyli.
- Zdążylibyśmy.
- Nie.
- Już nie kłóć się ze mną.
- To ty się ze mną kłócisz.
- Jak ja mam z tobą wytrzymać?
- Normalnie.
- Jesteś taka słodka, jak się kłócisz.
- Teraz to mówisz, że słodka, tak, a przed chwilą byś mnie zabił.
- Ja?!- zdziwił się- co ty opowiadasz?
- Mówię prawdę.
- Chyba się na ciebie obrażę- powiedział.
Zdenerwowanie już mi przeszło, więc mogłam sobie pożartować.
- Hazziątko. Przecież wiesz, że jak się denerwuję to jestem nieznośna. Poza tym, jak jestem w ciąży, to też jestem nieznośna, a to jest twoja wina.
- No tego nie mogę zaprzeczyć- odpowiedział- Jak się na ciebie gniewać?
- Gniewałeś się już na mnie? Bo sobie nie przypominam.
- Raz chciałem cię tylko zabić.
- Taaaak? A kiedy?
- Jak się dowiedziałem, że leżałaś w szpitalu.    
- Aaaa.
- A ty mi nic o tym, nie powiedziałaś, że leżałaś.
- Oj, tam, oj tam- powiedziałam- Zobacz jest!- krzyknęłam- DOMINIKA!!!
Właśnie wychodziła po odprawie. Gdy usłyszała mój wrzask, odwróciła się i jak mnie zobaczyła, zaczęła machać jak oszalała. Zostawiłam Harrego i pobiegłam do Dominiki. Ona też puściła się pędem i rzuciłyśmy się sobie w ramiona.
- Tak się cieszę, że przyleciałaś!- powiedziałam.
Po krótkim czasie przyszedł Harry.                                                         
- Witaj Doma- powiedział i przywitał się z nią- gdzie masz bagaż?
- Jeszcze nie odebrałam… Musiałam się przywitać z twoją żoną.
- No spróbowałabyś nie- odpowiedział.
- To co?- powiedziała Dominika.
- Byś miała ze mną do czynienia.
- O… Już się boję.
- Wiesz jak ona przeżywała twój przylot? Już od piątej była na nogach i ciosała mi kołki na głowie- zaczął się wyżalać Harry.
- Haroldzie, już wiem, po kim Darcy ma te opowiadanie bajek- powiedziałam.
Dominika zaczęła się śmiać. Miło było zobaczyć uśmiech na jej twarzy.  No i dzięki Bogu. Dobrze, że zabrałam Harrego ze sobą. Harry poszedł z Dominiką po bagaż, a ja czekałam na nich przy wyjściu.Po pewnym czasie pojawili się z jedną nie dużą walizką.
- Powiedz, czemu nie można cię było nigdzie znaleźć? Ani w necie, ani przez komórkę?
- A, to dłuższa historia. Opowiem ci ją później- rzuciła.
- Jak chcesz- powiedziałam.
Stwierdziłam, że nie będę naciskać na nią. Jak będzie chciała, to sama powie. Po godzinie dojechaliśmy do domu.
- Straszne te korki. Myśmy narzekały na korki, które były w Warszawie, a tu…- powiedziałam.
- No właśnie widzę- odpowiedziała Dominika.
Gadałyśmy przez całą drogę jak najęte, a Harry się tylko przysłuchiwał. Doszłam do wniosku, że jednak jest gentelmanem. Po ciepłym przywitaniu, zaprowadziłam Dominikę do pokoju Zayna.
- Mam nadzieję, że Zayn cię nie będzie nachodził i że nie pomyli pokoi, bo odstąpił ci swój pokój.
- Ale…
- Żadnych „Ale”. Sam zaproponował, że się przeprowadzi do Nialla.
- To czemu mi nie powiedziałaś, że nie macie miejsca? Przyjechałabym później…
- Daj spokój. U nas bez przerwy coś się dzieje. Nie masz mieć co wyrzutów sumienia.
- To muszę mu podziękować.
- Nie przejmuj się. Nic mu się nie stanie. Kiedyś mieszkał sam z Niallem- powiedziałam.
- No, ale teraz odstąpił mi ten pokój- powiedziała.
- Weź się rozpakuj, czy ci pomóc?
- Nie zostawiaj mnie samej. Możesz siedzieć ze mną.
- Co się stało?- zapytałam- opowiadaj wszystko.
- A skąd wiesz, że coś się stało?- zdziwiła się.
- Znam cię na tyle dobrze. Opowiadaj- zachęciłam ją. Jestem teraz cała dla ciebie.
-To interesujące- powiedziała Dominika.
No nie jest jeszcze tak źle, że chcesz sobie pożartować- pomyślałam.
- Mam dosyć Francji i Paryża, Geoffreya i wszystkiego, co z nim związane- walnęła.
Musiałam usiąść. Usiadłam na łóżku przed nią.
- Jezus Maria! Co ty opowiadasz? Nic nie rozumiem…- powiedziałam zdezorientowana.
- No, bo chodzi o to, że Geoffrey dostał fioła na punkcie Ludwika Słońce i innego tematu nie ma. Tylko to. Mam dosyć. Żyjemy w XXI wieku, a nie w czasach Króla Słońce. Tak mu odbiło, że nic do niego nie dociera. Powiedziałam mu, że powinien się leczyć… Mam go dosyć. Po ostatniej awanturze, którą mi zrobił o wygniecioną sukienkę. Tą w której ty byłaś na naszym balu, powiedziałam, że mam dość i że się wyprowadzam i zrywam zaręczyny.
 - Ale myślałam, że szalejesz za nim- powiedziałam.
- Też tak myślałam, ale do czasu…
- To mi nowina- powiedziałam.
- Jeżeli pozwolicie… Ale.. Nie… Jeżeli pozwolicie…. Nie… Nie mogę zajmować tyle czasu pokoju Zayn’ owi…
- Nie przejmuj się i tak niedługo się stąd wyprowadzamy.
- Jak to?!
- A… Długo by opowiadać.
- No to opowiadaj!
- No dobrze. To od czego by tu zacząć? Może od tego, że jestem znowu w ciąży.
- To cudownie! Mam nadzieję, że Harry wie.
- Wie. Po drugie dwa dni temu się dowiedziałam, że Harry kupił dom. Zresztą wszyscy kupili domy i będziemy mieszkać na jednej ulicy.
- Ale super!
- Dziś byliśmy w sklepie po meble. Jestem załamana, bo wybrałam meble tylko do łazienek i do kuchni. Spędziliśmy tam dziś pół dnia i nieudało mi się wszystkiego załatwić.
- Dlaczego?
- Bo tego tyle jest, że nie byłam w stanie. Gdy wróciliśmy ze sklepu, padliśmy obydwoje.
- Ciebie mogę zrozumieć, ale Harry?
- No to wyobraź sobie, jak wielki jest ten sklep, skoro chłopa powalił…
- Interesujące- powiedziała z podziwem.
- Możemy jutro pojechać, jeżeli będziesz chciała. Pomożesz mi coś wybrać.
- Z całą przyjemnością.  Tylko nie Ludwik Słońce
- Nigdy bym ci tego nie zaproponowała- powiedziałam.
Dominika skończyła się rozpakowywać.
- Chodź na kolację, bo Kazik na pewno się denerwuje, że cię nie ma- rzuciłam zrywając się z łóżka.
- Ale wiesz… Ja nie jestem głodna. Poza tym nie chcę robić kłopotu.
- Przestań! Nie drażnij mnie. Jestem w ciąży, a kobiecie w ciąży się nie odmawia- zażartowałam.
- No wiem…
Zeszłyśmy na dół. W jadalni siedział Harry i kończył jeść kolacje.
- Przepraszam, ale Kazik się tak denerwował, więc musiałem zacząć jeść…- zaczął się tłumaczyć- mama mówiła, że Darcy  będzie spała u niej. To prawda?
- Tak. Uzgodniłyśmy to- powiedziałam.
Zobaczyłam w jego oczach znowu, znajome mi iskierki.
- Nawet o tym nie myśl. Chcę pogadać z Dominiką i nie wiem, o której wrócę do pokoju- powiedziałam do niego.
- A gratuluję tobie też- powiedziała Dominika.
- Czego?- zdziwił się Harry.
- No… Nowego potomka.
- Już wszystko powiedziałaś?!- zwrócił się do mnie.
- No, Dominice wszystko. Doma przyjechała na dłużej, więc musimy szybciej wykończyć dom- powiedziałam.
- A co Geoffrey?
- Cicho bądź- powiedziałam.
- Rozstałam się z nim- powiedziała.
- Jezu… Co on zrobił?- zapytał Harry.
- Dostał hopla na punkcie Ludwika.
- No, to było zauważalne wcześniej.
- Ale teraz, to już całkowicie dostał. Jest nie do wytrzymania, więc zerwałam zaręczyny i wyjechałam.
- Rozumiem, że gdyby tutaj dzwonił do nas, to ciebie u nas nie ma?- zapytał Harry.
- Brońcie Panie Boże! Nie ma i koniec.
- A dlaczego ma dzwonić?- zapytałam.
- Pamiętam, że dzwonił w podobnej sytuacji- powiedział Harry.
- Czy możemy o nim nie mówić?- zapytała Dominika.
- Oczywiście- powiedziałam- Hazziątko, jedziemy jutro do sklepu, kupować resztę mebli.
- O MATKO…. Jeszcze ci nie dosyć?- zapytał.  
- Musimy, bo nie wiem ile Zayn wytrzyma z Niallem.
- Umówiłem się z Kazikiem, że będzie gotował lekko strawne rzeczy, żeby Zayn nie zaczadział…
Wybuchłyśmy śmiechem.
- No dobrze… Jestem tak zmordowany po tym sklepie, że idę do łóżka- rzucił wstając od stołu- a jeszcze jutro mamy jechać, to muszę złapać trochę oddechu.
- Meg, pamiętaj, żebyś nie siedziała zbyt długo, bo Doma jutro nie wyjeżdża i będziesz miała czas na pogadanie.
- Dobrze, ojczulku- powiedziałam.
Pogroził mi palcem i poszedł na górę.
Darcy już poszła spać, więc mamy nie było widać, a Michał też widocznie jej towarzyszył.
- Jeszcze nie poznałaś obecnej Darcy. jest teraz na etapie pytań: Dlaczego.
- To słodkie- powiedziała Dominika.
- Może na chwilę, ale kiedy odpowiadasz na to samo pytanie po raz enty, to cię zaczyna ciskać. Zresztą, przekonasz się o tym sama.
Dominika zaczęła się śmiać. Skończyłyśmy kolację, a Dominika jakoś ziewnęła.
- Strasznie cię przepraszam, ale chyba ta zmiana czasu tak na mnie wpłynęła…
- Nic nie szkodzi. Jak chcesz, to jutro od rana, będziemy kontynuowały nasze pogaduchy.
- No przecież po to tu przyjechałam.
- Gabriela cię szukała. Myślała, że jesteś u mnie. I nie mogła się do ciebie dodzwonić. Dzwoniła do ciebie?
- Nie.
- To będę musiała się z nią połączyć.
- Ale nic jej nie mów. Proszę.
- A czemu?
- Bo się obrazi, że ty wiesz, a ona nie.
- Nic nie powiem. Bądź pewna.
Zaprowadziłam ją do pokoju. Pokazałam, gdzie co jest. Okazało się, że Zayn zapomniał zabrać swoich kosmetyków.
- Poczekaj chwilkę. Niech Zayn zabierze swoje kosmetyki, bo cię jeszcze rano obudzi. Zaraz go zawołam.
- Ale w końcu to jest jego pokój.
- Ale trudno. Wypożyczył ci go.
Nie dałam jej nic odpowiedzieć, bo poszłam do Zayna i Nialla. Zapukałam.
- Zayn, czy nie potrzebujesz przypadkiem swoich kosmetyków?- zapytałam.
- Ojej! Rzeczywiście! Zapomniałem o kosmetykach…
Otworzył drzwi. Zobaczyłam, że jest w samych slipkach
- Tak kobiecie ciężarnej się pokazywać w samych slipkach?!
Niall o mało nie spadł z łóżka.
- O przepraszam!- powiedział.
- Nie co na to Harry…- powiedział Niall.
- Co Harry?- usłyszeliśmy głos Harrego.
- Nic, nic śpij- powiedziałam.
Poszliśmy do pokoju Dominiki. Zobaczyłam, że Zayn idzie w slipkach.
- Zayn! Wracaj i ubierz się. Gościowi tak nie wolno się pokazywać.
- A ja to szybko załatwię.
- Dominika! Zamknij oczy- powiedziałam- albo odwróć się tyłem do wejścia.
- Co tu się dzieje?- usłyszeliśmy za drzwiami Harrego.
Zayn pobiegł do łazienki i się zamknął w niej.
- Ja nie będę ryzykować spotkania z Harrym w tym stroju- rzucił jeszcze.
Wybuchłyśmy z Dominiką śmiechem.
- Co się dzieje?- usłyszałyśmy znowu Hazzę.
- Nic, wszystko w porządku- powiedziałam.
- A o czym rozmawiacie?
- O czasach przedszkolnych- rzuciłam.
- A właśnie. Muszę z tobą porozmawiać na temat przedszkolnych waszych czasów- powiedział- Mogę wejść?
- Może nie dzisiaj- powiedziała Dominika.
- Megan, chodź już…- błagał Harry.
- Nie da nam spokoju- powiedziałam- To w takim razie do jutra- a szeptem dodałam- muszę go odprowadzić do pokoju.
- Już idę- powiedziałam wychodząc z pokoju.
- Nie mogę zasnąć bez ciebie- powiedział żałośnie.
- No już idziemy do nas.
Weszliśmy do pokoju. Zamknęłam szybko drzwi i zaczęłam się rozbierać.
- To o co chodzi z tą Dominiką?- zapytał.
- Geoffreyowi rzeczywiście odbiło…- powiedziałam.
- A na jakim punkcie?
- Jak to jakim? Przecież widziałeś sam.
- A to on tak na poważnie tego Ludwika?
- Jak najbardziej.
- To chyba rzeczywiście mu odbiło…
- Idę pod prysznic- powiedziałam.
- Idę z tobą.
- Jeszcze się nie umyłeś?
- Czekałem na ciebie.
Wzięliśmy długi prysznic i poszliśmy do łóżka.
- A z czego się tak śmiałyście, powiedz.
- A naszedł nas małpi humor- powiedziałam.
- Co to jest „małpi humor”?
- Taka  głupawka- odparłam.
Harry przyjął to do wiadomości i już więcej się nie dopytywał. Zasnęłam w objęciach Hazzy, myśląc, że Geff jest jednak kretynem, bo nie wie, co stracił.
Następnego dnia pojechaliśmy w trójkę do sklepu, żeby zobaczyć ofertę. Zdawało mi się, że oferta była jeszcze bogatsza.
- O Jezu, rzeczywiście miałaś rację, że ten sklep jest olbrzymi- powiedziała Dominika.
- To od czego dziś zaczynamy?- zapytał Harry.
- Od salonu- powiedziałam.
Poszliśmy w kierunku salonów. Po dwudziestym salonie miałam już dosyć.
- Może ja tu usiądę na foteliku, a wy przejrzycie dalsze propozycje?- zaproponowałam- Jak zobaczycie coś ciekawego, to powiedzcie.
- No trudno, żebym ja ci urządzała salon- powiedziała Doma.
- Ja już nie mam siły…
- A czemu nie weźmiesz dekoratora?- zapytała Doma.
-  To samo jej powiedziałem, że trzeba wziąć, ale się uparła, że sama chce- wtrącił Harry.   
- Dobra. Mam pomysł. Harry zostań z nią tu. Ja przelecę, a potem jej narysuję- powiedziała Dominika.
Weszła do następnego pomieszczenia i usłyszałam:
- Meg, ale ty to musisz zobaczyć…
Wstałam i przeszłam za nią. Faktycznie. Następny salon był taki, o jakim marzyłam. Zapisaliśmy sobie numer sali  i przeszliśmy do sypialni. Pierwsze trzy sypialnie mi się nie podobały. Nie były w moim stylu. Następna była bardzo nowoczesna, a nią zainteresował się Harry. Popatrzyłam na tą sypialnię, ale doszłam do wniosku, że nie może być, ze względu na łóżko wodne.
- Hazzie, nie pasuje to do naszego łóżka. Popatrz tylko- powiedziałam.
- Faktycznie.
Przeszliśmy jeszcze do następnej sali i to było coś, co mnie satysfakcjonowało.
- Super ta sypialnia- powiedziałam.
- No może być- zgodził się Harry.
- Nie podoba ci się?
- A możemy zobaczyć następną?
Kolejna nas zauroczyła i zdecydowaliśmy się na nią. Znów odnotowaliśmy w naszym karneciku numer sali i przeszliśmy dalej. Teraz wybieraliśmy do innych sypialni.
- Ale wiesz, co? Ta sypialnia, która ci się tak podobała, będzie pasować do pokoju gościnnego- powiedziałam do Harrego.
- Wiedziałem. Wiedziałem, że ta sypialnia jest super- powiedział.
Zapisaliśmy ją i przeszliśmy do pokoi dziecięcych. Było bardzo dużo ciekawych rzeczy, ale wybrałam jeden dla Darcy. Wiedziałam, że ten będzie jej się podobał. Doszłam do wniosku, że dla niemowlaka są meble po Darcy, więc nie trzeba kupować. Został nam tylko gabinet, hol i biblioteka.
- To co nam jeszcze zostało?- zapytała Dominika.
- Hol, gabinet i biblioteka- powiedziałam.
Przeszliśmy przez ileś holi, ale żaden nam się nie podobał.
- Kupować tego na siłę nie będziemy- powiedziałam.
Poszliśmy do gabinetów. Po obejrzeniu kilkunastu gabinetów zapytałam:
- Czy wszystkie gabinety muszą być takie ciemne?
Harry zgodził się ze mną.
- Masz rację. Wszystkie są jakieś ciemne.
Moje pytanie usłyszał ekspedient.
- Chciała pani coś jaśniejszego? Mamy tutaj coś takiego. Zaraz pani pokażę- powiedział.
I poprowadził nas do innej alejki, gdzie zaczął otwierać drzwi do różnych gabinetów. Piąty z kolei spodobał nam się obydwojgu. Dominika też stwierdziła, że jest świetny. Zapisaliśmy znów i została nam biblioteka. I hol oczywiście.
- A czy hole są tylko takie? Przeszliśmy wszystkie, ale nie podobają nam się- powiedziałam.
- Jeszcze jest jedna alejka z holami. Zaraz państwu pokażę- oznajmił ekspedient- proszę za mną.
Ruszyliśmy za nim i zobaczyliśmy w zupełnie innym charakterze hole, które bardziej nam już odpowiadały. Siódmy z kolei stwierdziłam, że to jest to. Harry potwierdził mój zachwyt, więc znów zapisaliśmy numer.
- Została nam tylko biblioteka- powiedziałam.
Ekspedient zaprowadził nas do działu z bibliotekami i powiedział:
- Proszę za mną- widocznie zorientował się, co chcemy, bo wprowadził nas do biblioteki, która nam się od razu spodobała. Były dwa wspaniałe fotele, bardzo wygodne, między nimi był postawiony stoliczek, obok nich lampy, a przy ścianach stały szafy biblioteki.
- Nie wiem, czy państwo macie dużo książek, ale proponuję  szafy, bo wtedy się tak nie kurzą- powiedział.
Byłam zdecydowana.
- No to mamy wszystko- powiedziałam.
- Czy zasłony i  dodatki, firany, lampy mogą być także dostarczone z tych pokoi, które wybraliśmy?- zapytałam.
- Oczywiście- powiedział ekspedient.
- Jeszcze jest jedna sprawa. Na kiedy to możecie dostarczyć? Mamy mieć dostarczoną kuchnię i łazienki w piątek z montażem- powiedział Harry- czy możemy liczyć na to, że dostarczycie to wszystko razem?
- Postaramy się- odpowiedział ekspedient.
- Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym mogła w sobotę zamieszkać w naszym domu- powiedziałam uroczo się uśmiechając.
- Oczywiście. Postaramy się wszystko załatwić za jednym zamachem. Czy ktoś będzie w domu, żeby nas wpuścić?- zapytał mężczyzna.
- Oczywiście- grałam słodką idiotkę dalej. Byłam ciekawa, czy Harry wytrzyma.
- Na pewno któreś z nas będzie- powiedział Harry.
- Przypuszczam, że będziemy obydwoje- dalej grałam.
- Dobrze. To będziemy w piątek.
- O której godzinie państwo będziecie?
- O ósmej rano, żeby to wszystko zdążyć poskładać.
- Będę bardzo szczęśliwa- powiedziałam z uśmieszkiem plastika- nie wiem, czy mąż zdoła wstać tak wcześnie, ale ja na pewno będę.
Harry posłał mi piorunujące spojrzenie. Posłałam mu słodkiego buziaka w odpowiedzi. Facet tego nie zauważył, a Dominika o mało nie wybuchła śmiechem. Harry poszedł załatwiać formalności.
- Ale zagrałaś- powiedziała Dominika- Ja bym od Geffa oberwała.
- Jak to?! On cię bił?!
- Zdarzało mu się.
- Nie myślałam, że z niego taki damski bokser. Nie ma mowy, żebyś do niego wracała!
- Nie mam nawet zamiaru- powiedziała Doma.
- I taką w tobie lubię- powiedziałam i przytuliłam ją do siebie.
Po jakimś czasie Harry podszedł do nas i powiedział, że wszystko załatwił i że mamy być na Wiśniowej o ósmej rano.
- Ale o ósmej- powiedział- a nie o siódmej.
- No trzeba będzie pojechać wcześniej- powiedziałam.
- Boże… Co za kobieta- westchnął Harry- widzisz, co ja z nią mam?
- Przecież siódma godzina, to normalna godzina- odparła Dominika.
- Wiem, że trzymasz jej stronę, wiem- powiedział- dobrze, że chociaż teściowa trzyma od czasu do czasu moją stronę. Teściowa mi się udała.
- Powiem to mamie. Będzie jej miło- odpowiedziałam.
Wracaliśmy do domu.
- Słuchajcie. Jak mamy taki miły dzień, to zapraszam was na jakąś kawę i lody- powiedział Harry.
- Super! Dawno nigdzie nie byliśmy- powiedziałam.
- No… Ostatnim razem byliśmy w zoo.
- Gdzie zabłądziłeś?
- Już mi nie wypominaj…
- No już dobrze, dobrze. Nie będę- powiedziałam robiąc smutną minę.
- Ale słodka z was para- skomentowała Dominika- lepiej się dobrać nie mogliście.
- Bez przerwy jej to mówię- powiedział Harry.
- Mów mi tak częściej- powiedziałam.
Dominika na chwilę posmutniała, ale po chwili się otrząsnęła i znów gadaliśmy jak szaleńcy. Harry zaprosił nas do kawiarni. Okazało się, że była to super kawiarnia, w której doskonale go znali. Zamówił wspaniałe desery lodowe oraz mrożoną kawę.
- Ale ci gorąco- powiedziałam.
- Nie zawsze kupuję meble do naszego pierwszego domu- powiedział Harry.
- No masz rację Hazziątko- skomentowałam.
Gdy zjadłam lody i wypiłam kawę stwierdziłam, że chyba mi się zalęgną żaby w brzuchu… Widziałam, że Doma ledwo je. Ja nie mogłam się już ruszyć.
- Specjalnie nam to zrobiłeś Haroldzie- powiedziała Doma.
Do Harrego podchodziły różne osoby i witały się z nim. Troszkę mnie zaskoczyło, bo nie przedstawiał nas.
- Harry, powiedz. Czy coś się stało?- zapytałam, gdy byliśmy sami w pokoju.
- A co miało się stać?- zapytał.
- Tak się dziwnie zachowywałeś w tej kawiarni.
- Ja?!- zdziwił się.
- Tak ty.
- Dlaczego mówisz, że się dziwnie zachowuję?                                  
- Bo tyle osób przychodziło do naszego stolika, a ty nawet ani jednej osobie nas nie przedstawiłeś...- powiedziałam, patrząc na niego uważnie.
- Nie chciałem wam zawracać głowy.
- Czyżbyś się mnie wstydził?- zapytałam.
- Co ci też do głowy przyszło- odpowiedział- Tu nie jest w zwyczaju, przedstawiać gości, z którymi się siedzi.
Okej. Przyjmuję to do wiadomości.


Do pokoju wpadła Darcy.







- Mama! Tata!
Dobiegła do mnie i złapała mnie za nogi.              




* No i jak się Wam podoba? Mam nadzieję, że gify Wam weszły :) Jak zauważyłyście, to całkiem wcześnie mi się udało :)  Mam nadzieję, że wciąż będzie tak pozytywnie, jak do tej pory :) Dzięki za komentarze i namawiam do ciągłego komentowania :) Z góry dziękuje :)) Jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania piszcie na tt @GokaEhlert  :) Dla tych, co jeszcze nie załapali, najczęściej rozdział pojawia się w piątek wieczorem ;)
                                                                                                                                 ~Meg

11 komentarzy:

  1. o matko dobrze że Doma nie jest już z Goffeyem bo ky=urde jak miał ją bić to sory troszke mało Darcy jak dla mnie ale coś czuje że będzie jej więcej w następnym kocham i ubustwaim twojego bloga xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat Geoffreya znam osobiście, jak i Dominikę, więc sprostuję, że nigdy by nikogo nie pobił, tylko jest taki w moim opowiadaniu :)

      Usuń
  2. Cudowny rozdział, jak zawsze, podoba mi się ten pomysł z gifami. Nie mogę się już doczekać następnej części ♥

    Życzę weny xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że się podoba :) właśnie czegoś mi brakowało :D postaram się, co w mojej mocy ;D

      Usuń
  3. Świetny rozdział!Ale szkoda mi Dominiki :/Życzę weny :* Miłego weekendu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) wzajemnie :)) Spokojnie, sama Dominika ma się dobrze :D i ogółem, mam przekazać, że pozdrawia Was wszystkie :** xx

      Usuń
  4. SUPER!!! Z resztą jak zawsze. Bardzo ciekawy, ale wydaje mi się że Megan i Harry zbyt często się kłócą. No i jeszcze jedno. Ta historia idzie chyba za daleko. Po prostu robi się z tego opowiadania taka "Mida na sukces" Ale to tylko moja opinia. PISZ DALEJ!!! <3 A i chciałam cię jeszcze zaprosić do siebie:
    onedirection-martahoran.blogspot.com
    Dopiero zaczynam i chciałam poprosić jeżeli wejdziesz na mojego bloga to proszę zostaw po sobie konentarz z oceną czy jest wystarczająco dobry. :) Pozdrawiam, Marta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, zajrzę :) wiesz... W sumie to o to mi chodziło :) jeśli nie chcesz, to nie zmuszam do czytania :) po prostu przedstawiam swoją opowieść ;D Ale skoro chcesz, bym pisała dalej, to będę :D bo naprawdę chodzi o to, by było ciekawe :D

      Usuń
  5. super ubustwiam tego bloga i już nie moge się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział super już nie moge się doczekać kolejnego rozdziału i troche mało dracy ale geff się dziwnie zachowuje i mam takie pytanko do ciebie w którym miesiącu ciąży jest Danielle?

    OdpowiedzUsuń