poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział Trzydziesty Trzeci

Lecieliśmy samolotem do Paryża. Występy chłopaków były bardzo udane. Zdobyli wielkie grono nowych fanek, a piosenka z The Wanted podbijała wszystkie stacje radiowe. Chłopakom Polska się bardzo spodobała i wydawało mi się, że się w niej zakochali. Byli zdziwieni, że mamy tak piękne góry, lasy i jeziora.
   Wszyscy byli bardzo podnieceni. Chłopcy od rana, kiedy się dowiedzieli, że lecą do Paryża nagrywać teledysk. Udało nam się dochować tajemnicy mimo podchodów chłopców. My byłyśmy podniecone z powodu wyboru sukien ślubnych. Kasia i Artur z powodu wycieczki do Paryża, a Ewelina z powodu całego zespołu One Direction.
   Siedziała naprzeciwko mnie i widziałam, że zerka raz na Zayna, a raz  Nialla. Zayn już na lotnisku wystartował do Eweliny,  ale Kasia wzięła go na bok i przeprowadziła poważną rozmowę. Niall zachowywał się, jak na niego, dziwnie normalnie. Nic nie jadł, aż się zaniepokoiłam i zapytałam:
- Co? Brzuszek nawala?
Skosił mnie wzrokiem i powiedział:
- Wszystko w porządku.
Zaczęłam rozmawiać z Ewelą.
- Skąd ich znasz? - zapytała po polsku - widziałam, że Niallowi ucho robi się coraz większe
- Poznałam Harryego przez przypadek, gdy poprzednim razem byli w Polsce.
- A kiedy byli? - zapytała zaciekawiona.
- W marcu. Tylko masz tego nikomu nie mówić. Wiesz, że się pobieramy?
- Jak to?! Kto z kim i kiedy?!- zarzuciła mnie pytaniami.
- Ja z Harrym, mama z Michałem, Eleanor z Louisem i Danielle z Liamem.
- To Zayn i Niall są wolni?
- Jak na razie tak. A który ci się bardziej podoba? - rzuciłam.
- Ładniejszy jest Zayn, a Niall jest sympatyczniejszy - zerknęłam na Nialla. Słyszał, że padało jego imię i zaczął się nerwowo wiercić.
- Megan?
- Co?
- O czym rozmawiacie?
- O tobie, a co nie możemy sobie poplotkować?
Zerknęłam na Ewelinę, która ledwo powstrzymywała śmiech.
- Mogę się do was przysiąść?
- Chodź, siadaj.
Usiadł koło Eweli.
- Co ty robisz?
- Chodzę jeszcze do szkoły - odpowiedziała.
- A ile masz lat?
- Piętnaście, a co? - trochę się naburmuszyła.
- To super wiek! - powiedział Niall.
- Czemu się ze mnie nabijasz? - naburmuszyła się jeszcze bardziej.
- No, nie gniewaj się. Po prostu umieram z głodu.
Przypomniałam sobie, że mam żelki w plecaku i wyciągnęłam jedną paczkę. Rzuciłam w Nialla, który wrzasnął:
- JEDZONKO! - otworzył paczkę i poczęstował Ewelinę. Chętnie się poczęstowała, po czym puściła do mnie oczko.
- Weź sobie jeszcze - powiedział Niall. Byłam w szoku. Niall dzielił się jedzeniem…  pojawił się Harry.
- Żelki! - krzyknął,  ale Niall schował przed nim opakowanie.  Ewelina zaczęła się śmiać. Wyciągnęła rękę z żelkami do Harryego,  ale ja powiedziałam:
- Zostaw. Siadaj. Będziesz miał zaraz swoje - wyciągnęłam z plecaka następną paczkę i dałam Harryemu. Harry otworzył paczkę i zachował się elegancko, bo poczęstował Ewelinę, która podziękowała, bo już miała garść. Niall spiorunował Harryego wzrokiem. Harry podsunął mi torbę z żelkami.
- Proszę - powiedział. Wzięłam sobie jednego, czerwonego żelka i wsadziłam szybko do ust. – Tylko jeden? - zdziwił się.
- Wystarczy, wystarczy.
- A możesz mi go oddać?
- Nie, a po co ci?
- Bo czerwone, to są moje ulubione.
- Moje też - odpowiedziałam. – Już go połknęłam.
- Ty potworze! Zjadłaś mojego misiaczka!
- No, sam mnie poczęstowałeś, a poza tym to myślałam, że to ja jestem twoim misiaczkiem -  powiedziałam rozpaczliwie.
Ewelina się pokładała na fotelu ze śmiechu.
- No, jesteś moim misiaczkiem - odpowiedział Harry.
- Ewelina, chodź przesiądziemy się - powiedział Niall - Niech oni sobie tu gruchają.
- Nie! Lepiej tam nie idź! Tam jest strefa skażona! - powiedział Harry.
- Nie psuj mi opinii - warknął Niall - Zobaczysz. Ona i tak zostanie moją żoną.
Nagle w samolocie zapanowała cisza.  Nie wytrzymałam i ryknęłam śmiechem. Po chwili przyszła Kasia.
- Co tu się dzieje? - zapytała.
- A, Niall właśnie się oświadczył Ewelinie - mrugnęłam do Kasi.
- Wcale się nie oświadczył - powiedziała speszona Ewela.
- No, przecież powiedział, że kiedyś zostaniesz jego żoną - powiedziałam.
- To nie to samo - zaprzeczyła.
- Ewelina, pozwól na stronę - powiedziała Kasia i zabrała Ewelinę.
- Niall, uspokój się, przecież ona ma dopiero piętnaście lat - powiedziałam.
- To mi nie przeszkadza. Zostanie moją żoną. Ja nie mówię, że teraz. Ja sobie spokojnie poczekam.
- Wyobraź sobie, że Niall nawet poczęstował Ewelę żelkami - powiedziałam do Harryego.
- To poważna sprawa. Jak Niall dzieli się jedzeniem, to już naprawdę poważna sprawa. Musi być mocno zakochany - kpił Harry.
- Ja to słyszę Haroldzie.  Uważaj, bo opowiem coś Megan i będziesz miał za swoje.
- A co opowiesz? - zaciekawiłam się.
- Harry miał dużo starszą od siebie dziewczynę - powiedział Niall.
- Ameryki nie odkryłeś - odpowiedziałam - O tym, że chrapie też wiem.
- A skąd? - niewinnie zapytał Niall.
- Zaraz dostaniesz w łeb - powiedział Harry.
Krążyliśmy już nad Paryżem. Harry zaczął nerwowo się wiercić w fotelu.
- Jedz żelki - powiedziałam - Mogę ci jeszcze dać gumę do żucia, jeżeli chcesz.
- Zostanę przy żelkach - odparł Hazzie.
Jadł nerwowo żelki, a samolot lądował.
- Cudownie! Nie mamy żadnego opóźnienia - powiedziała Ellie - Na lotnisku mają czekać na chłopców twórcy teledysków. Zaraz zobaczymy czy są.
Wyszliśmy do hali przylotów. Stał tam jakiś mężczyzna z kartką: ELEANOR.
- O to od nich - powiedziała Ellie. Podeszliśmy do niego - Jestem Eleanor Calder.
- Zapraszam - powiedział mężczyzna.
- Czy będzie mógł pan podrzucić nas do Diora? - zapytała Ellie, gdy podeszliśmy do busa.
- Oczywiście. Tylko najpierw musimy odstawić zespół do producenta.
Wpakowaliśmy się wszyscy do busa. Pojechaliśmy pod  wieżę Eiffla. Był tam rozstawiony już namiot oraz ustawione szyny, na których był postawiony wózek z kamerą. Ellie wysiadła z chłopakami i poszła do namiotu.
- Ustaliłam, że po nakręceniu teledysku spotkamy się u Diora. Chłopców odwiozą, gdy skończą robotę - powiedziała, gdy wróciła do busa.
- Czy ja mogę zostać? - zapytała rozpaczliwie Ewela.
- Nie - powiedziała Kasia.
- A z Arturem?
- Artur, zostałbyś z nią?
- Jeżeli sobie życzysz, to zostanę.
Wysiedli z Eweliną, która pobiegła prosto do namiotu, a za nią Artur. Odjechaliśmy i w godzinę dojechaliśmy do Diora. Gdy tam weszliśmy, Ellie podeszła do recepcjonistki i się przedstawiła.
- Tak. Czekaliśmy na państwa - ogarnęła naszą grupkę wzorkiem – Zapraszam - Poprowadziła nas do jakiegoś pokoju. Za chwilę pojawił się przystojny mężczyzna . Przedstawił się :  Jacob jestem. Zaproponował coś do picia. Większość zamówiła wodę mineralną. Jedynie mama zamówiła dużą kawę. Wszyscy zasiedliśmy na krzesełkach. Czekaliśmy na Jacoba i powtórzyła się sytuacja, którą już przeżyłam w Chicago. Wjechała jakaś bardzo miła pani ze stoliczkiem, na którym znajdowały się napoje i ciasteczka.
- Dobrze, że tu nie ma Nialla - powiedziałam.
Wszystkie zaczęłyśmy  się śmiać. Po krótkim czasie przyszedł Jacob. Zaprosił nas do innej sali. Usiadłyśmy na fotelach i zaczęły przychodzić modelki w sukniach ślubnych. Dostałyśmy bloczki, gdzie wpisywałyśmy sukienki, które nam się podobały. Gdy skończył się pokaz, Jacob zebrał od nas nasze notesiki, przejrzał je i zniknął. Niedługo wrócił z wieszakiem z wybranymi sukniami. Podszedł do drzwi, które wyglądały jak szafa. Otworzył je. Okazało się, że tam jest przebieralnia.
- Zapraszam… Może panią - wskazał na mamę. Popatrzył w jej notesik. Zdjął suknie z wieszaka, powiesił  w środku i zamknął drzwi za mamą. Następnie podszedł do drugich drzwi. Otworzył je i zaprosił Ellie.
- Ale musimy się przecież nawzajem zobaczyć!- zaprotestowała Ellie.
- Proszę się tylko przebrać. Obejrzycie się panie, gdy będziecie gotowe.
To samo było ze mną i z Danielle. Kasia została w pokoju. Gdy weszłam do przebieralni, okazało się, że jest tam pomocnica. Przedstawiła mi się:
- Żanette.
Pomogła mi się ubrać w suknię. Przyjrzała się i stwierdziła:
- Zupełnie jakby była szyta na panią. Teraz może pani wyjść.
Wyszłam niepewnie z przebieralni, a tam stała już mama i Ellie.
- Boże! Jak pięknie wyglądasz!- krzyknęła mama. Kasia kiwała głową. Widać było, że ją zatkało.
- Wyglądasz cudownie!- krzyknęła Ellie.
Mamie się zakręciła łza w oku. Przyjrzałam się pozostałym. One też wyglądały bosko. Moja suknia była bez ramiączek, trzymająca się na biuście. Miała gorsecik w kształcie serduszka. Spódnica była na halkach. Było ich strasznie dużo, co sprawiało wrażenie bufiastej. Tył był wiązany. Ogółem suknia  bardzo mi się podobała, a sądząc po wrażeniu wszystkich, którzy zobaczyli mnie w tej sukni, innym też.  Mama miała sukienkę prostą, bardzo skromną,  ale też wyglądała prześlicznie. Ellie suknia natomiast miała jedno ramiączko. Bardzo podobał mi się w niej pas, który oddzielał klatkę piersiową od dołu. Dół był skromny i prosty. Nagle z przebieralni wyszła Danielle. Wyglądała pięknie. Miała długą, bufiastą  suknię obszytą koronką.
- Liam będzie zachwycony! - krzyknęła Eleanor.
- Poczekaj! Dopiero się rozkręcam - odpowiedziała Dani. – A raczej my wszystkie. Drogie, przyszłe panny młode. Zostało nam bardzo dużo sukien do przymierzenia, więc na co czekamy? Trzeba się wziąć do roboty! - powiedziała Dani.
Chyba tylko dla zabawy przymierzałam następne sukienki.  Właściwie byłam już zdecydowana na numer jeden,  ale jeszcze podobała mi się sukienka z zapięciem na guziczek z tyłu oraz gołymi plecami do lędźwi. Sukienka miała długie rękawy i była obszyta koronką podobnie jak pierwsza suknia Danielle.  Nie podobało mi się tylko to, że strasznie przylegała do ciała.  Zdecydowałam się na pierwszą suknię.
- Trafny wybór - powiedziała Żanette - Trzeba będzie teraz wybrać garnitur dla pana młodego.
- A co z butami? - zapytałam - Rozumiem, że te, w których mierzyłam suknię są w komplecie.
- Oczywiście. Zaraz dobierzemy  resztę dodatków.
Żanette pokazała mi zestaw różnych torebek, ale stwierdziłam, że żadna z nich mi się nie podoba.
- A o czym pani myślała? - zapytała
- Myślałam o jakimś małym woreczku. Może być jedwabny, może być obszywany tą koronką z której jest spódnica.
Żanette kiwnęła głową ze zrozumieniem. Zaczęła rysować i narysowała dokładnie to, co chciałam.
- O! właśnie to!
- Zaraz dowiem się, czy zostały jeszcze koronki. Wybiegła z przebieralni. Byłam ciekawa, co powie Hazza, jak mnie zobaczy. Mam nadzieję, że mu się spodobam…
Wyszłam z przebieralni już w swoich ciuchach. Czekała już tam mama, która się zdecydowała na pierwszą sukienkę.  Mama rozmawiała z Jacobem i okazało się, że w prezencie od firmy Dior dostałyśmy każda po styliście na dzień ślubu. Jeszcze pół godziny trwało za nim wyszły Ellie i Danielle. Kasia była zachwycona. Szkicowała sobie coś w zeszycie i w pewnym momencie mnie zawołała.
- Twoja suknia jest tak strojna i tak piękna, że proponuję, abyś miała jedną długą, białą różę. Nie można zniszczyć efektu tej sukienki. Do włosów bym przypięła małe, białe różyczki.
Bardzo mi się ten pomysł spodobał. Wiedziałam, że będzie to wyzwanie dla stylisty. Rzuciłam Kasi swój pomysł na torebkę i też była zachwycona.
- A pokaż mamę - powiedziałam.
Dla mamy Kasia przygotowała wiązankę z białych stokrotek, była bardzo delikatna i byłam zachwycona.
- Mamo! Chodź, zobacz! - zawołałam.
Mama nie była za bardzo przekonana, ale Ellie i Danielle, które przyszły w międzyczasie zakrzyczały ją i powiedziały, że musi mieć tą wiązankę. Jacob zresztą potwierdził nasze zdanie. Ellie i Dan były zachwycone także swoimi wiązankami i stroikami na głowę. Wszystko już miałyśmy umówione. Jacob zaczął rozmawiać z Kasią. Usunięto z przebieralni wszystkie sukienki. Okazało się, że chłopcy czekali na swoją kolej. Wprowadzono ich  do pokoju. Harry mnie pocałował, jakby mnie nie widział ze dwa tygodnie. Było to dla mnie miłe zaskoczenie.
- To proszę, aby panie zaprowadziły swoich panów do przebieralni, w których się przebierały.
Chwyciłam Harryego za rękę i zaprowadziłam do mojej przebieralni.  Czekała tam już Żanette z nowym wieszakiem ciuchów. Przedstawiłam Hazzę i wyszłam z garderoby. W sąsiedniej garderobie usłyszałam jakieś śmiechy
- Co tam się dzieje? - powiedziała Ellie lekko zdenerwowana. 
- Pewnie Lou coś kombinuje - odpowiedziałam.
Za chwilę Louis wyskoczył z przebieralni. Na nogach miał trampki, a u góry miał frak.  Wyglądało to kosmicznie. Zamiast koszuli miał t-shirta.
- Chyba tak mnie nie chcesz - powiedział Louis do Ellie.
Wszyscy pozostali wybuchli śmiechem.

 Suknia Megan :) Co sądzicie? Ładna?

* No hej Wam :> Oto kolejny rozdział :D Staram się nie zaniedbywać bloga :) Jak ten rozdział?
                                                                                          ~Meg

5 komentarzy:

  1. Jeeeeeeeej *___________* . Jak ty dobrze piszesz O.o . Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że jutro też coś dodasz <3 . Kocham tego bloga. Swietnie piszesz . Aha i jestem bardzo wdzięczna dziewczynie która napisała komentarz wyżej ponieważ czytałam komentarze z poprzednich rozdziałów i zawsze chyba była z tobą . Wspaniałe ona jak i ty <3. // Ann

    OdpowiedzUsuń
  3. *____________* pisz, pisz ♥ masz naprawdę talent *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne <3. wybacz, że ostatnio nie komentowałam :). z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D ;*. Masz talent! *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki dziewczyny! Wybaczcie, ale miałam zalatany tydzień i dopiero teraz mam chwilę wytchnienia. Dzięki za tak pozytywne komentarze. Bardzo mnie to cieszy, że ze mną jesteście, a jeszcze bardziej jestem szczęśliwa, że czytacie opowiadanie :) Oczywiście następny rozdział za chwilę się pojawi :D

    OdpowiedzUsuń