Dni mijały, a my nadal leżałyśmy w swoich łóżkach. Czułam
się, jakbym była przybita do tego łóżka… Głowa mnie mniej bolała i regularnie
miałam zmieniany opatrunek. Miałam nadzieję, że włosy odrosły, no w każdym bądź
razie odrastają. Ellie nadal była podłączona do kroplówki, ale wyglądała trochę lepiej i nawet nabrała
kolorów. Duży Bo czuwał nad nami najlepiej jak mógł i siedział bez przerwy w
swoim fotelu. Chłopcy nadal nic nie wiedzieli, gdzie my się znajdujemy. Całe
szczęście! Jutro mieli jechać do Townswille.
Otworzyły się drzwi. Do pokoju wszedł Duży Bo.
- Przywiozłem wam kogoś.
- Co, Kazik przyjechał - zapytałam.
- Cześć słoneczko! - usłyszałam
- Skąd ty się tu wzięłaś? - zapytałam, gdy weszła.
- Nie mogłam wcześniej przylecieć, bo nie było biletów.
Przyleciałam najwcześniejszym lotem, jaki udało mi się załatwić. Jak się
czujecie?
- Ellie dzisiaj chyba wyjdzie ze szpitala, a ja nie wiem,
ile czasu mnie tu będą trzymać...
-Duży Bo odebrał mnie z lotniska i od razu przyjechaliśmy
tutaj - powiedziała mama i dała mi siarczystego buziaka.
- A ja nie dostanę? - zapytała Ellie.
- Dostaniesz - powiedziała mama i podeszła do niej -
Świetnie wyglądasz!
- I tak też się czuje - odpowiedziała.
Do pokoju wpadła pielęgniarka.
- Jak tam dziewczyny? O, widzę że macie gościa.
- To moja mama - powiedziałam.
- Czy będę mogła porozmawiać z doktorem Janem?
- Tak, oczywiście. Może pani pójść ze mną?
Wyszły.
- Bo, nic mi nie powiedziałeś, że mama przylatuje. Masz u
mnie minusa - zaczęłam się śmiać.
- Dopiero wczoraj się dowiedziałem. Mama zadzwoniła do mnie
z lotniska i prosiła, żebym po nią przyjechał.
- Z Chicago!?
- Nie z Chopina. Posłusznie pojechałem i dostarczyłem na
miejsce. W którym pokoju możemy zakwaterować mamę? - zapytał.
- Obecnie jest wolny pokój Harryego. Możesz zakwaterować
tam.
Po pewnym czasie przyszła mama. Była już w całkiem dobrym
humorze.
- Co mówił lekarz? - zapytałam.
- Ellie będzie mogła dzisiaj wyjść, a ty Megan jutro.
- Ja bez Megan nigdzie nie idę!
W tym momencie wszedł
doktor Jan.
- Czy ja dobrze słyszę? Tak pani dobrze u nas?
Ellie się zarumieniła.
- Przyszłyśmy tutaj razem, położył nas pan razem to i
wyjdziemy razem - powiedziała Ellie.
- Musimy przeprowadzić jeszcze badania. Niestety w tubie…-
powiedział uśmiechając się do mnie - żeby sprawdzić, czy jest wszystko w
porządku. Nie powinno się pani już
kręcić w głowie. Mam nadzieję, że pani nie będzie tak emocjonalnie podchodziła
do tego badania.
Parsknęłam śmiechem i wydusiłam:
- No, już chyba nie…
- Widzę, że pani koniecznie chce dzisiaj wyjść - powiedział
do mnie - zaraz zadzwonię i dowiem się czy nie mają wolnego miejsca na badania,
bo bez tego ani rusz.
Wyszedł.
- To co to się działo z tym badaniem? - zapytała mama.
- Znowu dostałam ataku histerii.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Wpadła siostra i powiedziała:
- Jedziemy.
Zabrała mnie do tej przeklętej tuby. Przeniesiono mnie z
łóżka na łóżko rezonansu i zaczęły się badania. O dziwo nie zemdlałam i nie
czułam się sparaliżowana. Gdy skończyło się badanie, przewieziono mnie z powrotem
do pokoju.
- I co, znowu miałaś histerię?
- Nie. Tym razem nie.
Po krótkim czasie przyszedł doktor Jan.
- Badania wyszły świetnie! Po zakrzepie nie ma ani śladu –
powiedział - spróbujemy panią postawić na nogi.
Nacisnął guzik przy moim łóżku i poczułam, że siadam. Gdy
byłam w pozycji siedzącej doktor zapytał:
- Nie kręci się pani w głowie?
- Nie.
- To niech pani sobie chwilę posiedzi i za chwilę postawimy
panią na nogi.
Popatrzył na Ellie kartę.
- Tu jest wspaniale - powiedział - może się pani zbierać.
Zobaczyłam, że Bo łapie za telefon.
- Kazyk? Szykuj się. Na pewno Ellie przyjeżdża do domu. Tego
nie wiem. Okaże się.
I się rozłączył. Po pięciu minutach siedzenia doktor
powiedział:
- Proszę teraz przesunąć nogi nad ziemię.
Wykonałam polecenie.
- I wstajemy - wziął mnie na ręce, zsunęłam się z łóżka i
stanęłam twardo na nogach - Jak się pani czuje?
- Świetnie.
- Nie kręci się pani w głowie?
- Nie.
- Proszę się przejść.
Niepewnie postawiłam pierwszy krok wsłuchując się w swoje
ciało. Stwierdziłam, że wszystko jest w porządku, więc przeszłam dalej nie
zastanawiając się nad niczym.
- No, więc właśnie. Tak miało być - powiedział doktor - pani
też może się pakować. Idę wypełnić formularze wypisu i jak będą gotowe,
będziecie panie mogły pojechać do domu.
- A co z tą kukłą na głowie? - zapytałam.
- Zrobimy mały opatrunek, żeby nie było widać, a jutro
przyjadę do pani, aby zmienić opatrunek.
Wyszedł znowu. Mama zaczęła nas pakować. Ellie była już prawie spakowana.
- Ubierajcie się - powiedziała.
Duży Bo wyszedł z pokoju, a my się w tym czasie
przebrałyśmy.
Kiedy byłyśmy już gotowe, przyszedł doktor z formularzami.
Wręczył nam je i życzył szerokiej drogi.
- Macie do mnie telefon. Gdyby coś się działo, to dzwońcie o
każdej porze. Jutro będę u was koło dziewiątej - i wyszedł.
Duży Bo złapał nasze bagaże i poszliśmy do samochodu. Do
domu dojechaliśmy w ciągu pół godziny. W drzwiach powitał nas Kazik.
- No, wreszcie! Poszły na badania i zostały dwa tygodnie -
powiedział z wyrzutem.
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Czy mam was zanieść na piętro? - zapytał Duży Bo.
- Czy mam cię strzelić? - zapytała Ellie.
Weszłyśmy same i poszłyśmy do naszych pokoi. Troszkę się
zmęczyłam tym spacerkiem po schodach, więc usiadłam na łóżko. Popatrzyłam w
lustro. Fryzura była dosyć dziwna. Miałam jakiś płaski placek na środku
głowy. Co z tym fantem zrobić?! Przecież
nie mogę się tak pokazać Harryemu… zaczesałam włosy do tyłu. Podtapirowałam je
trochę i było znacznie lepiej. Weszłam na Skype, ale Harryego nie było. Może
mają koncert? - pomyślałam.
Do pokoju weszła mama z moją torbą. Zaczęłyśmy rozpakowywać
moje rzeczy. Poustawiałam wszystko na swoim miejscu.
- Bardzo widać? - zapytałam.
- Co?
- Że mam wygoloną głowę…
- W tym uczesaniu nie widać - powiedziała mama.
Trochę mnie to ucieszyło.
- Nieźle mnie wystraszyłaś. Michała też… kiedy się
dowiedzieliśmy, co się z tobą dzieje, Michał powiedział, że mam natychmiast lecieć.
Dzięki Bogu wszystko jest już w porządku. Doktor Jan powiedział, że skrzep,
który trafił do twojej głowy musiał się zrobić dużo wcześniej i miałaś
wyjątkowe szczęście, że nic się nie wydarzyło na Seszelach.
- No… Pierwsze objawy były już na Seszelach - powiedziałam.
Przytuliłam się do mamy. Na korytarzu usłyszałyśmy:
- Obiad!
Zeszłyśmy na dół i zasiedliśmy do stołu. Z niedowierzaniem
popatrzyłam na talerz zupy. TO BOTWINKA!!! Botwinka!
- Skąd to? - zdziwiłam się.
- Sprowadziłem z Polski - powiedział dumny Kazik.
- Jesteś wielki!
- Ale to ja jestem DUŻY - powiedział Duży Bo.
- Jeszcze mam jedną niespodziankę, ale o niej nie powiem.
Zjadłam z apetytem botwinkę. Ellie przyglądała się jej
nieufnie.
- Spróbuj! To jest moja ukochana zupa! Są w niej ogórki!
Ellie spróbowała i widziałam, że jej smakuje.
- Taką zupę, to ja mogę jeść! - powiedziała.
Kazik pozbierał talerze i zaczął wnosić drugie danie. Stanął
przede mną talerz z kotletem schabowym, kapustą zasmażaną i ziemniakami.
- Zupełnie jak w domu! - powiedziałam.
Wszystko było pyszne. Ellie też smakowało.
- To teraz idziecie się położyć - zarządził Duży Bo.
Posłusznie pomaszerowałyśmy na górę. Położyłam się i
włączyłam komputer. Połączyłam się z Harrym, który pojawił się na ekranie.
- Widzę, że macie wreszcie naprawione komputery. Wreszcie! -
powiedział.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Co porabiacie? - zapytałam.
- Jesteśmy już w Townswille. Za trzy dni mamy koncert.
Możemy sobie odpocząć. Jutro zwiedzamy okolicę, a potem z górki.
- Super! Nie długo się zobaczymy!
- NO…
Pogadaliśmy. Harry opowiedział dokładnie, co się u niego
działo, a ja pilnowałam tylko, żeby nie zapytał co u mnie… na szczęście oto nie
zapytał.
- Zmieniłaś fryzurę? - zauważył Harry.
- A… Jakoś tak - stwierdziłam, że jest bardzo
spostrzegawczy.
- Całkiem nieźle - przyznał.
- Dzięki - odburknęłam.
Roześmiał się. Pożartowaliśmy trochę i zapytałam:
- A jak tam Louis z
porządkami?
- Ellie go pilnuje – powiedział - Jak się łączy z Lou, to
każe sobie pokazywać cały pokój.
Wytrzeszczyłam oczy.
- Co ty powiesz?!
- Nie wiem, co zrobiła, ale Louis twardo się trzyma i nawet nie robi
bałaganu.
- Hardcore – odpowiedziałam - A jak pozostali?
- Niall skacze śmiejąc się, a Zayn się przegląda w lusterku.
- A… to sobie znalazł?
- Kupił nowe. Widocznie jakaś fanka mu ukradła…- zaczął się
śmiać - A jak ty się czujesz?
- Dobrze. Jeszcze żyję - zażartowałam.
- A jak potomek?
- Nie daje się we znaki. Kazik o nas bardzo dba. Wyobraź
sobie, że dzisiaj zrobił schabowego z kapustką zasmażaną! I moją ukochaną zupę,
której na pewno nie znasz.
- A jaką?
- Botwinkę.
- Bo… co?
- Botwinkę.
- A jak to wygląda?
- Jak wrócisz, to może poproszę Kazika, żeby zrobił. A jak
tam koncerty?
- Są okej. Napisaliśmy parę nowych piosenek i nie możemy się
doczekać, kiedy wejdziemy do studia.
- To cieszę się bardzo i chętnie ich posłucham.
- To jak wrócimy - powiedział Harry.
- Okej. Jesteśmy umówieni - zaczęłam się śmiać.
W pewnym momencie zobaczyłam Louisa, który był jakiś smutny.
- Co się stało Louis’ owi? - zapytałam.
- Chyba tak na niego działa Ellie. Stracił poczucie humoru…
- O matko! To będzie nie do zniesienia…
- Przyznaję, że jest ostatnio bardzo spokojny.
- Zawołaj go tutaj - powiedziałam- Cześć Lou! Jak się
miewasz?
- A… Tak sobie.
- No, co się z tobą dzieje?
- Nic - odpowiedział wymijająco.
Postanowiłam pogadać z Ellie.
- A co taki smutny jesteś?
Louis na siłę się uśmiechnął.
- Jak będziesz
chciał, to pamiętaj, że zawsze możesz ze mną pogadać.
- To… Może później - powiedział i gdzieś poszedł.
- Harry, zrób coś, żeby odzyskać dawnego Louisa.
- Robiłem co mogłem, ale nic.
- Niech on do mnie zadzwoni. Martwię się o Lou. Dobrze, że
ty nie straciłeś humoru.
- Straciłem. Bo nie ma cię koło mnie - westchnął ciężko i
zrobił smutną minę.
- Przestań! Nie rób miny przydeptanego jamnika -
zdenerwowałam się.
- A co? Nie podoba ci się?
- Nie - warknęłam.
- No, już dobrze.
Pogadaliśmy jeszcze z godzinę i Harry musiał się rozłączyć,
bo szli na wywiad do radia. Postanowiłam
pójść do Ellie. Zapukałam do drzwi i usłyszałam:
- PROSZĘ!
- Śpisz?
- Nie, nie śpię.
- Słuchaj, co się dzieje z Louisem?
- A co ma się dziać?
- Jest strasznie smutny. Harry narzeka, że całkowicie
stracił humor. Wiesz coś na ten temat?
- Ścięliśmy się trochę. Taki bałagan robi, a zresztą wiesz.
Powiedziałam mu, że ma spoważnieć, bo jak
nie, to się z nim rozwiodę.
- Ellie! Co ty wyprawiasz?! - zdenerwowałam się.
- To co powinnam. On musi się nauczyć porządku!
- No, ale nie w ten sposób. Wszyscy z tego powodu cierpią,
że spoważniał…
- Jak to?
- Harry mówi, że w ogóle się nie uśmiecha, nie robi żartów.
Jak nie on. Zrobił się właściwie nudny… Tego chcesz?
Eleanor się zawahała.
- No, ale sama
mówiłaś, że jest to uciążliwe, że jest bałaganiarzem.
- Bałagan, bałaganem, ale przecież za to go kochamy. Za humor i za
głupie dowcipy. Nikt nie jest idealny. Zadzwoń do niego.
- Dobra. Zaraz zadzwonię - powiedziała.
Wyszłam z pokoju i poszłam do siebie. Położyłam się. Za
chwilę wpadła Ellie.
- Nie odbiera. Nie wiesz, co się dzieje?!
- A… Zapomniałam ci powiedzieć. Pojechali do radia. Spróbuj
później.
Wypadła z pokoju, prawie zderzając się z mamą.
- Co? Źle się czujesz? - zapytała mama.
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałam.
- A jak głowa?
- W porządku, mamo. Harry zauważył, że zmieniłam fryzurę.
- A to nic mu nie powiedziałaś?
- A co miałam mu mówić? Jeszcze by przyjechał i przerwał
tourne…
- No może i masz rację - powiedziała mama - chcesz pewnie
się przespać?
- Jakoś właśnie zachciało mi się spać.
- To prześpij się - powiedziała wychodząc - zawołam cię na
kolację - dodała.
Zasnęłam. Obudził mnie mamy głos.
- Słońce! Kolacja!
- Boże! Tyle czasu spałam?!
- Troszkę sobie pospałaś.
Wstałam jak pijana.
- Co, znowu masz zawroty głowy?!
- Nie. Dobrze mi się spało - powiedziałam, idąc za mamą.
Wcale nie byłam głodna i nie miałam na nic ochoty. Weszłam
do jadalni. Usiadłam na swoim miejscu i zobaczyłam śledzie w śmietanie.
- Kazik! Skąd ty to wziąłeś?!
- To nie ja. To twoja mama.
Popatrzyłam na mamę pytająco, która odpowiedziała mi
uśmiechem.
- Kiedy Kazik dzwonił po botwinę, powiedział, że marzysz o
śledziach. Jakichś specjalnych i pomyślałam, że myślisz tylko o tych. Miałam
rację?
- Pewnie, że miałaś rację.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Nałożyłam sobie solidną porcje i
zaczęłam jeść. To było to, czego mi
trzeba było. Mniam!
- Dasz spróbować tych śledzi? - powiedziała Ellie - Tyle
czasu gadasz o nich.
- No, przecież są. Stoją. Proszę - odpowiedziałam.
- Nakładajcie sobie szybko, bo zaraz ich nie będzie…-
powiedziała mama.
Ellie spróbowała i się uśmiechnęła.
- Rzeczywiście wspaniałe! - powiedziała.
Duży Bo nic nie powiedział, ale widać było, że mu smakowały.
I to bardzo. Przy stole zapanowała cisza. Wszyscy zachwycali się śledziami. Zobaczyłam
jeszcze półmisek z wędlinami.
- Mamo?! Przywiozłaś litewską?!
- Przywiozłam. Wiem, że to twoja ulubiona.
- Bosko! A tatara przywiozłaś?
- Nie dostałam - powiedziała smutno.
- Nie szkodzi!
Okazało się, że mama przywiozła całą szynkę.
- Dobrze, że mnie nie złapali na granicy.
- Dlaczego?
- A to nie wiesz, że do Stanów, nie wolno wwozić jedzenia?
Zdziwiłam się.
- Widać dużo rzeczy jeszcze nie wiem - skwitowałam. Wszyscy
zachwycali się śledziami i szynką.
- Polacy mają bardzo dużo potraw - powiedział Kazik.
- Których jeszcze nie jedliście - dodałam.
- A dlaczego my tego w Polsce nie jedliśmy?!
- Już ci mówiłam. Przecież kucharzem w Polsce był Mały Joe.
Gotował jak potrafił.
- A no tak… To następnym razem będzie gotować Kazyk.
- Nie wiem, czy Mały Joe się nie obrazi…
- Schabowego też jadłam po raz pierwszy.
- Harry jadł schabowego i bardzo mu smakował. No i sławne
pierogi, które jedliście regularnie przez Nialla…
Wszyscy zaczęli się
śmiać, bo Ellie przypomniała Nialla i Zayna siedzących na pierogu
wiśniowym. Po kolacji wzięłam herbatę i poszłam na górę. Wreszcie mogłam wziąć
długi prysznic i spokojnie pomyśleć. Pogłaskałam się po brzuchu.
- Halo! Jesteś tam? - powiedziałam, ale nie było odpowiedzi.
Okazało się, że Ellie kończy trzeci miesiąc ciąży, a ja
jestem w połowie drugiego miesiąca…
Włączyłam komputer, ale Harryego nie było. Położyłam się do łóżka,
poczytałam trochę książkę i zasnęłam. Coś mi się śniło, ale wiem, że gdzieś uciekałam. Nie wiem przed czym, przed kim i
dlaczego, ale to straszne wrażenie, że coś mnie goni mnie obudziło. Poczułam,
że ktoś leży obok mnie. Prawie krzyknęłam, ale nie mogłam, bo ktoś zaczął mnie całować.
Co jest? - pomyślałam i otworzyłam oczy. Zobaczyłam, że jest jasno i zobaczyłam
twarz Harryego.
- C… C…. Co ty tu robisz?! - wydusiłam z siebie.
- Leżę i całuję moją żonę.
- Przecież powinieneś być w Australii!
- Za bardzo się stęskniłem.
- Kiedy przyleciałeś?!
- Jakąś godzinę temu.
- Czemu mnie od razu nie obudziłeś?
- Bo tak smacznie spałaś i nie chciałem cię budzić.
- A kto cię wpuścił?
- Duży Bo.
- Która jest godzina?
- Wpół do ósmej. Jeszcze jakieś pytania?
Pocałował mnie i
zauważył opatrunek.
- Co się stało z twoją głową?
Usiadłam poprawiając
fryzurę.
- Nic - powiedziałam.
- No, jak to nic? Przecież masz opatrunek! Co? Uderzyłaś
się? Przewróciłaś się?
- Nie. Zrobili mi operację…
- JAK TO?!- usiadł obok mnie.
- Wylądowałyśmy z Ellie w szpitalu.
- JAK TO?! CO SIĘ STAŁO?!
- Dasz mi powiedzieć? Już teraz ci wszystko powiem. No, więc
z Ellie wylądowałyśmy obydwie w szpitalu. Ellie leżała pod kroplówką, a ja musiałam
mieć zrobione badania, bo wyniki, które były zrobione w Polsce, były
niejednoznaczne i popuchły mi nogi. Wsadzili mnie do tuby. To znaczy zrobili mi
rezonans magnetyczny. Miałam znowu takie przeżycia jak z rekinami. Doktor
zaczął coś podejrzewać. Dał mi środki na uspokojenie i znowu wsadzili mnie do tuby.
Okazało się, że mam skrzep w mózgu i potrzebna była natychmiastowa operacja.
Zrobili mi małą dziurę w głowie, wyjęli skrzep, a wcześniej musieli mi wygolić
kawałek włosów - powiedziałam z rozpaczą.
- To dlatego zmieniłaś fryzurę?
- Nie chciałam ci nic mówić, bo wiedziałam, że byś przerwał
tourne.
- Słońce, powinnaś mi o tym powiedzieć. Przyjechałbym do
ciebie.
- No, właśnie chodziło oto żebyś nie przerywał tourne. Teraz
jest już wszystko w porządku i doktor dzisiaj przyjeżdża, żeby sprawdzić, czy
wszystko jest okej.
Harry był bardzo zdenerwowany.
- Nie możesz przede mną ukrywać takich rzeczy! Przecież
trudno, żeby tobą się opiekował Duży Bo!
- Stanął na wysokości zadania. Poza tym przyleciała mama.
- A gdzie jest?!
- Pewnie śpi w twoim byłym pokoju.
Harry się trochę uspokoił, na wieść, że przyjechała mama.
- To co, komputery nie były zepsute, prawda?
- Nie…, ale nie chciałyśmy was martwić. Wiedziałam, że jak
ty się dowiesz, albo Lou to przerwiecie tourne i przyjedziecie.
Harry mnie przytulił.
- Cały czas mówiłem, że nie zasługuję na ciebie -
powiedział.
- Coś przeskrobałeś? - zapytałam.
- No, wiesz co?! Strasznie się tylko denerwowałem, że nie
mogę cię widzieć. Gdy się okazało, że mamy dwa dni wolne, postanowiłem, że
przylecę do ciebie. Louis zresztą też tak zdecydował.
- To Lou też tu jest?
- Tak. Poszedł do Ellie.
- Zmęczony jesteś? O której wyleciałeś?
- Około pierwszej, obecnego czasu - powiedział.
- Biedaku. Połóż się i prześpij.
- Nie będę sam spał - powiedział.
- To kładź się.
Położył się. Przytuliłam się do niego. Było mi tak dobrze,
że chciało mi się krzyczeć z radości. Harry zaczął mnie całować.
- A czy możemy…? - zapytał.
- Doktor nie mówił, że są jakieś przeciwwskazania -
powiedziałam i zaczęłam się cicho śmiać.* Cześć i czołem! Co tam u Was słychać? :) U mnie świetnie ;) W zasadzie chcę już święta :O a zresztą... Pewnie, jak każda z Was ;D Dziś spędziłam całe popołudnie na zakupach świątecznych z mamą xdd Stwierdzam, że NIGDY WIĘCEJ :D Cieszę się, że Wam się podoba i że co raz więcej ludzi czyta bloga :D DZIĘKI :**
~Meg
o jak miło że Harry przyjechał i że Ellie i Meg są już zdrowe jestem ciekawa co jeszcze wymyślisz! :d zajbisty blog! czekam na kolejny rozdział xx
OdpowiedzUsuńoj, pomysłów to mam dużo :D Możesz na mnie liczyć :D i zobaczysz, że się nie znudzisz :D
UsuńOk. Melduję, że się stawiłam :)
OdpowiedzUsuńDominika
no wiesz, wolałam poprzedni komentarz z tą inspiracją :D
UsuńNo to go powtórzę, jakby się kto nie zorientował :)
UsuńHehe... Oczywiście, najlepiej jest jak piszesz o mnie ;)Jakby co to wszystkie wzmianki o Dominice o mojej osobie :) Jestem inspiracją!
Tak, to prawda. Chciałam Wam przedstawić Dominikę, moją przyjaciółkę, właśnie Ona występuje w moim opowiadaniu :) Mam nadzieję, że polubicie Ją, tak jak mnie pokochałyście :D Dominiko, jeśli możesz, zapisz się do obserwatorów ;) Byłabym bardzo wdzięczna :D
UsuńJasne. Gotowe!
UsuńAAAAAAAAAA *______________* świetny <3
OdpowiedzUsuńCieszę się :D
UsuńNiesamowity rozdział.! Chcę więcej i więcej xD
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :*
Ależ oczywiście :) Staram się, jak mogę :D
UsuńKOOOOOOOCHAM *____________* !!!!!!!!!!!!! No błagam daj następnego :** ♥ - Jula ♥
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście za chwilę wrzucam następny :D
OdpowiedzUsuń