sobota, 19 lipca 2014

112

Rano, obudziłam się na łóżku. W PIŻAMIE. Nic nie pamiętałam, jak trafiłam do domu. Niall siedział       w fotelu obok i spał.  Poruszyłam się lekko, a on się od razu obudził.
- Co ci się stało? -  Zapytał zrywając się z fotela.
 -  Nic, muszę iść do toalety i nie tak głośno, Niall proszę.
- Co? Główka cię boli? -  Zapytał kpiąco.
 -  Troszkę -  odpowiedziałam mu żałośnie.
Wybiegł na taras i usłyszałam, jak ryknął śmiechem.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam do toalety. O BOŻE… DZISIAJ MA PRZYJŚĆ ŚLUSARZ… i pewnie będzie walił… Musimy gdzieś wyjść. Weszłam pod prysznic, nasłuchując czy Niall nie idzie i wzięłam szybką kąpiel. Ubrałam się w kostium i wróciłam do pokoju. Zajrzałam do szafy, wyciągnęłam t -shirta                  i spodnie ¾ . Ubrałam się i wyszłam na taras.
 -  Już się ubrałaś? -  Zdziwił się.
 -  Nie tak głośno -  zaczęłam jęczeć.
 -  Dobrze -  odszepnął.
Niall poszedł do łazienki się myć. Gdy wyszedł z łazienki, stałam jeszcze na tarasie i podziwiałam panoramę. Zdążyłam już wziąć aspirynę i głowa zaczęła przestawać mnie boleć.
 -  To co? Idziemy na śniadanie? -  Zapytał szeptem.
 -  idziemy -  odpowiedziałam.
Poszliśmy do jadalni, mijając recepcję. Pani siedząca w recepcji, była bardzo zdziwiona, że idziemy do jadalni. Plecy mnie lekko jeszcze swędziały. Wiedziałam, że teraz będzie mi schodzić skóra. Znowu był szwedzki stół, więc podeszłam i zaczęłam sobie nakładać.  Nalałam sobie kawy i rozejrzałam się za wolnym stolikiem. Zajęłam stolik, a za mną do stołu podszedł Niall. Na jego talerzu leżał jeden wielkie liść sałaty.
 -  Niall, czyś ty na głowę upadł? Chory jesteś?
 -  Nie, ale cały czas mówisz, że za dużo jem -  zrobiło mi się głupio.
 Faktycznie. Cały czas trułam, że je za dużo. Biedny Niall…
 -  Jezu, przepraszam cię. Dopiero do mnie dotarło, jaka jestem wredna.
 -  Nie przejmuj się -  roześmiał się i wrócił do szwedzkiego stołu. Przyniósł sobie dwa talerze jedzenia, a ja już się nic nie odzywałam. Po godzinnym śniadaniu, wracając zapytałam w recepcji, czy są jakieś wycieczki w dniu dzisiejszym.
 -  Całodniowa wycieczka statkiem -  odpowiedziała recepcjonistka.
 -  Niall, co byś na to powiedział? Może popłyniemy?
 -  Nie wiem, czy statek nie utonie. Tak się najadłem dzisiaj…
 -  Masz ochotę, czy nie? -  Zapytałam.
 -  Niekoniecznie dzisiaj… -  odpowiedział.
Pomyślałam, że pewnie chce odespać noc, więc podziękowałam i poszliśmy w kierunku bungalowu.
 -  Niall, co ja tak wczoraj narozrabiałam? Bo nic nie pamiętam.
 -  Byłaś bardzo niegrzeczna -  rzucił.
 -  Jezus! Maria! Opowiadaj wszystko, co zrobiłam!
 -  Nic ci nie powiem. Zostanie to moją słodką tajemnicą. Będę miał na ciebie haka.
Niestety nie udało mi się wydobyć z niego, co ja takiego narozrabiałam, więc żyłam dalej w błogiej nieświadomości. Czułam się z tym dość nieswojo, ale już się zorientowałam, że jeśli Niall stwierdzi, że nie powie, to nie powie. Zaproponowałam, żeby poszedł spać, a ja poczekam na ślusarza.
 -  Masz mnie obudzić, jak przyjdzie -  rzucił waląc się na łóżko.
Ja wzięłam komputer i wyszłam na taras.
Weszłam na Skype i od razu zostałam złapana przez Louisa.
 -  Cześć robaczki!
 -  Robaczku -  poprawiłam go.
 -  A gdzie jest Niall?
 -  Śpi.
 -  Jak to śpi?! -  Zdziwił się.
 -  Bo przesiedział drugą noc w fotelu. Musi odespać.
 -  Przygarnęłabyś go do łóżka, a nie że… NIE SPODZIEWAŁEM SIĘ PO TOBIE TAKIEGO OKRUCIEŃSTWA! -  Zaczął chichotać.
 -  Louis, jak wrócimy, to ja się z tobą policzę. Wszystko zepsułeś.
 -  JA?! -  Był niewiarygodnie zdziwiony -  no chyba wam ułatwiłem.
 -   Ja się jeszcze z tobą policzę! Zacznij się już bać -  powiedziałam.
 -  Nie widzisz, jak mi stoją włosy na głowie?! -  Odpowiedział.
 -  Tak… na żelu -  odparłam -  Jeszcze ci same nie stoją. Zobaczymy po naszym powrocie.
 -  To ja wyjeżdżam!
 -  Kiedyś cię dopadnę. Nie martw się. Co u was słychać? -  Zapytałam.
 -  A smutno -  rzucił.
 -  Naciesz się, że nas nie ma.
Zobaczyłam, że w drugim okienku pojawiła się mama.
 -  Cześć mamo.
 -  O, widzę że konferencja -  rzuciła -  Cześć wszystkim.
 -  Cześć -  rzucił Louis.
 -  Jak tam dzieci? -  Zapytałam.
 -  Antoś chciał koniecznie dziś iść z Michałem do pracy. Michał mu nieopatrznie obiecał, że zabierze go do pracy, ale on zrozumiał że dzisiaj. Wstał o czwartej, założył kurtkę na piżamę i tak siedział. W takim stanie znaleźliśmy go w salonie, kiedy zeszliśmy na dół.
Louis zaczął się śmiać.
- Jakie to słodkie -  skomentował.
 -  A skąd wiesz, że o czwartej rano?
 -  Bo Michał przeprowadził dochodzenie. Antoś mu pokazał, że była to czwarta godzina -  rzuciła mama.
 -  No proszę. Rozwija się chłopak w tej Polsce. W domu go nie można z łóżka ściągnąć, a tu proszę -  odpowiedziałam -  I co zrobiliście?
 -  Michał wytłumaczył Tosiowi, że musi iść do pracy i ratować ludzi, a nie oprowadzać ludzi po szpitalu. Antoś był bardzo rozczarowany tym faktem.
 -  Dziwisz się?! -  Odpowiedziałam.
 -  Ja się nie dziwię -  skwitowała mama -  Chyba będę musiała pojechać z nimi na wycieczkę na Barską      i pokazać Antosiowi, jak wygląda szpital.
Louis uważnie słuchał.
 -  Wiesz, nie jest to najlepszy pomysł -  powiedziałam.
 -  Dlaczego tak twierdzisz?
 -  Bo może się przerazić, gdy zobaczy jakieś trudne przypadki…
Mama się zastanowiła i stwierdziła, że mam rację.
 -  A jak tam u was? Jak wam się powodzi? -  Zapytała mama.
 -  No właśnie? Nic się od niej nie można dowiedzieć, a Niall śpi -  wrzucił swoje trzy grosze, Lou.
 -  Ty lepiej się nie odzywaj -  powiedziałam.
 -  Już mnie nie ma -  wyszedł z kadru.
 -  Jest tu przepięknie!
 -  To, to wiemy! -  Usłyszałam zza kadru.
 -  LOUIS! Nie podsłuchuj, bo cię zaraz odłączę!
W tym momencie usłyszałam stukanie do drzwi.
 -  Poczekajcie, bo muszę otworzyć ślusarzowi -  rzuciłam.
 -  Czy ty zamknęłaś Nialla w szafie?! -  Zaczął panikować Luis.
 -  Nie, zamknął się w łazience -  sprostowałam -  Nie mógł wyjść. Wreszcie, kiedy próbowałam otworzyć, urwała się klamka.
 -  Ty brutalu! -  Krzyknął Lou.
- Ale Niall nie siedzi teraz w łazience? -  Zapytała mama.
 -  Nie, to było wczoraj -  rzuciłam.
Poszłam otworzyć i wpuściłam „przystojniaka” do środka. Zaczęłam pokazywać mu, co się stało. Czarująco się do mnie uśmiechał, ale powiedziałam:
 -  Proszę robić to cicho, bo mój partner śpi i nie chciałabym, żeby się obudził.
 -  Postaram się robić to najciszej, jak potrafię -  puścił do mnie oczko.
Gdy wyszłam na taras, konferencja trwała w najlepsze i znacznie się rozszerzyła. Zobaczyłam, że są również Liam i Dominika z Zaynem.
- Co TAM SIĘ WYPRAWIA?! -  Rzucił Lou -  Widzieliśmy wszystko! Toż to prawie zdrada! Obcy facet         w tym samym bungalowie!
Niestety obcy facet zaczął walić, a na taras wyszedł zaspany Niall. Jakieś głośne „Uuuu” poleciało po tarasie. Nialla to od razu postawiło na równe nogi.
 -  Cześć wszystkim! Co tam u was słychać? -  Rzucił siadając obok.
- Co ty Niall wyprawiasz?! Śpisz, a ona przyjmuje facetów! -  Rzucił Liam.
 -  Wszyscy widzieliśmy -  powiedział Zayn.
 -  Na tego faceta wyraziłem zgodę -  rzucił Niall.
 -  Zastępstwo? -  Rzucił Lou -  Tak ci daje popalić?
 -  Aniu, nie słuchaj! -  Rzucił Liam
 -  Louis nie wytrzeźwiał od wczoraj! -  Stwierdziłam.
W pewnym momencie zaczął się ruch przy komputerze mamy.
 -  Mama! -  Wrzasnęła Darcy.
 -  Cześć  kotku!
 -  To ja się wyłączam! -  Stwierdził Lou.
 -  Wujek Lou! O i wujek Liam, Zayn! Ciocia Danielle i ciocia Doma! I WUJEK NIALL! -  Krzyknęła Darcy.
- Co? Stęskniłaś się za nami? -  Rzucił Nialler.
 -  Tak -  powiedziała twardo.
 -  I Toni teś! -  Usłyszeliśmy z tyłu.
 -  To Antoś też tam jest? -  Rzuciłam.
 -  Tak.
Mama odsunęła się od komputera i wpuściła dzieciaki.
 -  Toni miał dziś jechać z dziadziem!
 -  A gdzie miałeś jechać? -  Zainteresowała się Danielle.
 -  Do placy!
 -  I co byś tam robił?
 -  Lecił!
 -  A co byś leczył? -  Zapytał Zayn.
 -  Ziabawki! Mama, kiedy wluciś?
 -  Jeszcze troszkę tu zostanę.
 -  Jo ty juś naś nie kochaś? -  Zapytał Antoś
 -  No co ty opowiadasz! -  Zapytałam.
 -  Mama was bardzo kocha! -  Odparł Niall.
 -  Jaki on jest słodki! -  Rzucił Zayn.
 -  To dlaciego mama naś nie zablała ze sobą?
Na to nie potrafiłam odpowiedzieć. Oczy mi się zeszkliły, co zauważył Liam i zaczął mówić do Antosia:
 -  Toni, mama dostała w prezencie wyjazd i wujek Niall też dostał wyjazd. Ale wycieczka była tylko dwuosobowa. Nie mogli was zabrać ze sobą.
- Ale ja jeśtem malutki!
 -  A jak leciałeś do Polski, widziałeś jak sprawdzali bagaż?
 -  Tak.
 -  No to by cię odkryli i by cię zabrali. Nie byłbyś ani z babą, ani z nikim kogo byś znał… i co wtedy by było?
 -  Nie odklyli by mnie, bo ja bym się schował w kąciku!
 -  W jakim kąciku byś się schował? -  Zapytała Dominika.
Zdążyłam się uspokoić, gdy padło pytanie od Darcy:
 -  Mamusiu, pamiętasz że to jest mój mąż!
Wszyscy ryknęli śmiechem. Darcy była zdezorientowana, z czego się śmieją i sama zaczęła się śmiać. Pokonferowaliśmy jeszcze trochę i mama stwierdziła:
 -  Idziemy na spacer. Pożegnajcie się.
 -  Jeście tlochę!
 -  Nie ma trochę. Idziemy -  mama mrugnęła do nas okiem.
 -  Jeszcze ostatnie pytanko – powiedział Niall.
 -  Ostatnie.
- Co dzisiaj u was na obiadek?
 -  Na pewno macie lepsze rzeczy od nas -  odpowiedziała mama.
 -  A co? Mały Joe się nie sprawuje? -  Zdziwił się Louis.
 -  Nie, dzisiaj ma wolne.
 -  Jak to?!
 -  Chciał trochę zwiedzić Polskę i pojechał dzisiaj do Krakowa -  wyjaśniła mama.
 -  No, ale spiżarnię zapewne zostawił pełną.
 -  A żebyście wiedzieli. Moglibyśmy żyć z tego, co jest w spiżarni, przez miesiąc…
 -  No to nie narzekaj!
- Coś widzę, że Niall się stęsknił za polską kuchnią -  powiedziała mama -  No to robimy papa i idziemy na spacer.
Dzieciaki grzecznie pomachały i ich okienko zniknęło. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Ale oni są przezabawni! -  Rzuciła Dani.
 -  A jak Jasmine? -  Zapytałam.
 -  A śpi.
 -  Już, czy jeszcze? -  Zapytał Niall.
 -  Jeszcze. Dzisiaj w nocy nie za bardzo spała, więc pozwoliliśmy jej trochę pospać -  odparł Liam.
Na taras wyszedł „przystojniak” i powiedział:
 -  Czy można państwa prosić do środka?
 -  Cóż… musimy kończyć. Trzymajcie się cieplutko, a my znikamy -  wyłączyłam komputer i poszliśmy grzecznie za nim.
Poprosił nas, abyśmy sprawdzili, czy wszystko dobrze działa.
 -  Sprawdzaj, w końcu to ty się tam zamknąłeś -  powiedziałam do niego.
Niall wszedł od łazienki, zamknął się i znów nie mógł wyjść.
 -  Chyba wpadnę w kompleksy -  usłyszałam zza drzwi.
 -  Proszę przyciągnąć drzwi do siebie i spróbować otworzyć -  powiedział ślusarz.
Niestety nic. Żadne próby nic nie dawały. Facet się uśmiechał od ucha do ucha i nawet  w momencie, gdy Niall nie mógł wyjść z łazienki, ten uśmieszek nie zszedł mu z gęby.
 -  To ja już pójdę -  rzucił.
 -  Nie. Proszę otworzyć mojego partnera -  warknęłam.
Po dziesięciu minutach Niall był z powrotem w pokoju. Okazało się, że trzeba będzie całkowicie wymienić zamek.
 -  Następnym razem ty wchodzisz -  rzucił Niall -  nie lubię takich zamkniętych przestrzeni.
Zaśmiałam się.
 -  Dobrze, wejdę -  odpowiedziałam.
Facet coś pogrzebał w swojej torbie i stwierdził, że musi przyjść jutro.
- Co za hotel -  powiedziałam.
- Co wyście tu wyprawiali?! -  Zapytał Niall.
 -  Nic, no próbował cię otworzyć.
 -  Strasznie mu to źle szło -  stwierdził -  przez ten czas można książkę napisać!
 -  A co, napisałeś? -  Zdziwiłam się.
 -  Prawie! -  Pożalił się.
 -  Chętnie bym przeczytała -  rzuciłam.
 -  Następnym razem napiszę!
 -  To przeczytam i poproszę z autografem -  uśmiechnęłam się
 -  To co? On przyjdzie jeszcze, czy nie?
 -  Nie wiem!
Niall się zdenerwował.
 -  Pójdę do recepcji i chyba złożę skargę! -  Rzucił.
 -  Poczekaj, może zaraz przyjdzie.
 -  Facet nic nie umie! -  Indyczył się dalej Niall.
 -  Umie -  rzuciłam.
 -  A co?
 -  Skutecznie zamknąć.
 -  Jak to?
 -  No zamknął cię przecież! -  Zaczęłam się śmiać.
 -  Tak. Bardzo skutecznie – powiedział  -  To co? Idziemy gdzieś?
 -  Choć się może wykąpać?
 -  A co z rekinami?
 -  Jest tu strzeżona plaża, więc najprawdopodobniej dają znać, jak zobaczą  jakieś rekiny.
Niall się wreszcie zgodził.
 -  Poczekaj tu. Pójdę się przebrać w strój kąpielowy -  rzucił i wpadł do łazienki -  tylko nie podglądaj!
 -  Już idę!
 -  interesujące -  usłyszałam w odpowiedzi.
Niall musiał się bardzo spieszyć, bo chwila moment i już był przy mnie.
 -  Jestem gotowy!
 -  Cieszy mnie to bardzo -  powiedziałam -  A do czego? -  Zapytałam.
 -  Prosiak -  odpowiedział mi.
Wyszliśmy z bungalowu, zamykając go. Przechodząc obok recepcji Niall rzucił:
 -  Poczekaj tu chwilę.
Pobiegł do recepcji i wrócił po pewnym czasie z jakimś pakunkiem.
- Co tam masz? -  Zapytałam zdziwiona.
 -  Dostaliśmy w ramach przeprosin paczkę -  odparł.
Zaczęłam się zastanawiać, co to może być.
 -  Otworzymy na plaży -  powiedział.
Rozłożyliśmy się na leżakach i powiedziałam do Niallera, żeby rozpakował tajemniczą paczkę.
 -  A nie wybuchnie?  -  Zapytał Niall.
Z narażeniem życia, Niall zaczął otwierać paczkę. A tam były kwiatki przypięte do koperty. W kopercie znajdowały się dwa bilety na wieczorny rejs statkiem i list przepraszający.
 -  Spójrz tylko! -  Rzucił do mnie Niall pokazując dwa kartoniki. Zaczęłam czytać i ucieszyłam się tak samo, jak on.
 -  Super! -  Powiedziałam -  Tylko, czy oni nie chcą się nas pozbyć? -  Zapytałam.
Niall się zdenerwował.
 -  Pójdę i się dowiem wszystkiego  w recepcji.
 -  Poczekaj, pójdziemy razem, jak będziemy wracać -  odpowiedziałam.
 -  Czy to są te statki, co żeśmy je oglądali?
 -  Może. Tylko ciekawa jestem czy one wypływają w morze i wracają, czy chcą się nas pozbyć               i wywiozą nas na przykład na Haiti, albo Kubę…
- Ale byłby numer -  powiedział Niall -  my nieświadomi, a tutaj nas wywalają w Hawanie bez wizy, bez niczego. Od razu byśmy trafili do pudła.
 -  Z tobą mogłabym wszędzie. Nawet do pudła…
 -  Interesujące -  odparł Niall.
 -  A na kiedy są te bilety? -  Zapytałam.
 -  Na jutro na 20.00.
 -  Wszystkiego się dowiemy w recepcji -  powiedziałam, bo Niall zaczął się zastanawiać skąd ten rejs, gdzie mamy się stawić. Zastanawialiśmy się, co robić gdy kelner do nas podszedł z butelką szampana.
 -  To od Louisa - rzucił.
 -  Od jakiego Louisa?! -  Zdziwił się Niall  -  Znasz jakiegoś Louisa?! -  Zwrócił się do mnie.
 -  Znam tylko naszego. Innych nie znam.
 -  No i co robimy?
 -  Trzeba będzie mu podziękować za szampana -  rzuciłam -  Otwieraj.
Niall otworzył i nalał do kieliszków, które były na tacy. Szampan był przepyszny.
 -  Tylko nie za dużo dzisiaj, dobrze? -  Rzucił Niall.
Prawie się obraziłam, jednak przypomniałam sobie wczorajsze skutki nadmiaru szampana. W głowie mi znów zaszumiało i zapytałam:
 -  A co wczoraj tak rozrabiałam?  Bo nic nie pamiętam?
Niall kończył już drugi kieliszek, więc nalał sobie następny.
 -  Nie powinienem ci mówić  -  stwierdził.
 -  Dlaczego? -  Podpuszczałam go.
 -  Bo byłaś bardzo ochotna.
 -  JAKA?! -  Zdziwiłam się.
 -  Ochotna -  powtórzył.
-  Co to znaczy?

 -  No co ty dziecko jesteś, czy co?! -  Zdenerwował się.

- Co ty opowiadasz?! -  Oburzyłam się.
 -  Widzisz? Dlatego miałem ci nic nie mówić. Wiedziałem, że mi nie uwierzysz.
Z jego reakcji wynikało, że mówił prawdę. Zrobiło mi się słabo.
 -  Niall, strasznie cię przepraszam. Nic nie pamiętam -  powiedziałam.
 -  To zapomnijmy obydwoje -  powiedział rycersko.
 -  To zapomnijmy.
 -  A o czym?
 -  O niczym -  odpowiedziałam.

Poszliśmy na długi spacer. W pewnym momencie zorientowałam się, ze Niall chybocze się na wszystkie strony, więc zawróciłam i trzymałam go bardzo mocno, żeby się nie przewrócił.  Co oni cholera mają w sobie, że tak lubią alkohol, który im szkodzi? No, ale wczoraj mnie zaszkodził… Odpędziłam złe myśli i odprowadziłam Nialla do domu.  Położyłam go do łóżka. Zdjęłam z niego ubranie. Chyba nie był tak bardzo pijany, bo trochę się opierał, ale szybko zasnął, więc go później rozebrałam   i poszłam na taras.  Przyglądałam się znowu statkom. Wiatr był od morza, więc dochodziły do mnie odgłosy zabawy. Całkiem nieźle się tam bawili, muszę przyznać.  Włączyłam komputer na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał się ze mną porozumieć i siedziałam zapatrzona w horyzont. Poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Popatrzyłam na monitor i zrobiło mi się niedobrze. Na ekranie zobaczyłam Harolda....
_____________________________
Hello Hello Hello, sorrki, ale wiadomo, wakacje są, więc nie wypaliło tak, jak chciałam, rozdział miał być wcześniej- fakt. Dodaję dziś, mam nadzieję, że z Wami wszystko gra i liczę na Waszą opinię i komentarz :) Jak już wcześniej pisałam, prowadzę z przyjaciółką na Wattpadzie opowiadanie o 5 Seconds of Summer i cieszyłabym się, jakbyście sobie tam zerknęli ;) Zostawię Wam niżej link. 
Harold tak strasznie upierdliwy, ale wiadomo, nagle się ocknął i próbuję odzyskać to, co należało do Niego...
Niall mnie bawi. Zawsze. Sprawia, że się śmieje C: 
     Kolejny rozdział w przyszłym tygodniu. Jeśli wypali, może nawet będzie to początek tygodnia. Nie wiem, zobaczymy, bądźcie czujni ;) Jeśli chcecie być przeze mnie informowani, zapraszam na tt-----> @Chanelle310797
Daję zawsze backi, tylko pytajcie xx
Jeśli macie wszelkie pytania, to piszcie do mnie w komentarzach, lub na tt :) 
  To chyba na tyle... Ah! Przepraszam Was za wszelkie błędy, ale tyle materiału, że czasem nie zauważę...  Do następnego ludzie xxx

       http://www.wattpad.com/story/18503098-widmo                              

           ~Meg

2 komentarze:

  1. Super rozdział! Będziesz mnie informowała na tt o nowych rozdziałach? To mój tt --> @CookieMalina
    PS czytam "Widmo" JEST SUPER!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie! Już sb zapisuję do listy informowanych :>

      Jej! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Ci się podoba :)
      Przekażę współautorce, na pewno się ucieszy, jak ja :)
      Dzięki za opinię, jest to dla mnie bardzo ważne xx

      Usuń