niedziela, 28 października 2012

Rozdział Czterdziesty Pierwszy

- Wyglądasz olśniewająco - powiedział Harry - A ten naszyjnik! - I pocałował mnie.
Zadzwoniła winda.
- Kogo znowu niesie? - zapytał Harry.
Z windy wysiadła Gemma.
- Harry, mama dostała jakiś spazmów i bez przerwy płacze. Musisz tam do niej podjechać - oznajmiła Gemma.
Zjechaliśmy na dół. Harry wpadł do pokoju mamy, a my czekałyśmy na zewnątrz.
- Chyba nerwy puściły. Przepraszam, że wam przeszkodziłam,  ale mama bez przerwy łkała HARRY, HARRY,  ale ślub był wspaniały!
Za chwilę wyskoczył Harry.
- Słuchaj, potrzebny jest lekarz. Możesz zadzwonić do Michała?
- No, jasne.
Zadzwoniłam do mamy.
- Halo?
- Mamo na dwudziestym piętrze potrzebny jest lekarz - powiedziałam.
- Ale Michał dzisiaj nie jest na służbie - powiedziała mama.
- Mama Harryego dostała spazmów… Nie możemy jej uspokoić…
Mama się rozłączyła.  Za chwilę przyjechał Michał. Wszedł do pokoju mamy Hazzy. Gdy wchodził słychać było tylko łkania i smarkanie nosem. Staliśmy bezczynnie pod pokojem i nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Z sąsiednich pokoi wychodzili goście. Zobaczyłam moją babcię i dziadka.
- Co wy tu robicie? – zapytała babcia.
- Mama Harryego się trochę pochorowała.
- To chodźcie do nas do pokoju.
- Nie, poczekamy tutaj, bo Michał jest w środku.
- Aha. Pięknie wyglądasz!- powiedziała bunia - Świetnie to zorganizowaliście. Ciotka Mira płakała przez cały ślub. Nie powiem. My też…
- Cieszę się, że wam się podobało.
Z pokoju wyszedł Michał.
- Mama musi się przespać. Dałem jej środki uspokajające. Za jakąś godzinę powinna się lepiej poczuć. Wpadnę do niej za godzinę, a wy idźcie na górę.
- To ja posiedzę przy mamie - powiedziała Gemma.
Rozjechaliśmy się po swoich piętrach. Zostało pół godziny do rozpoczęcia wesela. W pokoju zobaczyliśmy szampana, który chłodził się w wiaderku. Postanowiliśmy, że po zakończonym weselu wypijemy go sobie. Znów podjechała winda. Tym razem wyskoczył Louis.
- Co robicie!? - zapytał.
- I ty Brutusie przeciwko mnie?!- zdziwił się Harry - Nie masz co robić, czy co? Najpierw mama, a teraz ty…
- Jaka mama?!- zapytał Louis.
- MOJA!!! - odparł Harry.
- A co z twoją mamą?!
- Dostała histerii! - Harry zaczął opowiadać, co się działo w pokoju mamy.
Okazało się, że by mogła przyjechać na nasz ślub musiała rozstać się z Robinem…
- To wszystko moja wina - powiedziałam.
 Harry się obruszył.
- To nie twoja wina, że Robin jest idiotą… Cały czas mamie to mówiłem.
- To, może ja już pójdę - powiedział Louis- O której się spotykamy?
Było za piętnaście czwarta.
- Za piętnaście minut pod salą.
Louis wyszedł. Harry doskoczył do mnie.
- Nie rób sobie wyrzutów. Ani mi się waż. Mama sobie jeszcze ułoży życie. Tak jak twoja. Nie przejmuj się. Mojej puściły nerwy. Okazało się, że ten głupek nie chciał jej puścić. Postawiła wszystko na jednej karcie i przegrała…, ale to tylko tym razem. Znajdzie sobie lepszego - przytulił mnie do siebie - Witam pani Styles - i mocno mnie pocałował.
Okazało się, że musimy już zjeżdżać na dół. Zerknęłam w lusterko. Stwierdziłam, że wszystko jest okej i zjechaliśmy.
W sali było już pełno. Słychać było głosy. Czekali już na nas mama z Michałem, oraz Danielle z Liamem.
- To co, wchodzimy tak jak były śluby? - zapytała Danielle.
- Tak, tylko brakuje tej pierwszej pary - skomentował Harry.
Winda zadzwoniła i wyszli z niej Ellie i Lou.
- Czekamy na was - powiedziała mama. Mam nadzieję, że Niall nie zjadł tego wszystkiego, co jest w jadalni…
- A czemu nie wchodzicie?
- Bo zdecydowałyśmy, że wchodzimy tak jak były śluby.
- O cholera… Przepraszamy,  ale Louis musiał skorzystać z toalety.
- Co z mamą Harryego? - zapytałam Michała.
- Jeszcze trochę pośpi.
Zaczęliśmy wchodzić na salę. Wszyscy przestali gadać i wlepili swój wzrok w nas. Było to trochę dziwne, bo pięćset osób patrzących na ciebie, to niezwykłe uczucie.
- Wreszcie! - usłyszeliśmy tubalny głos taty Harryego - nie będę pytał co robiliście.
 Parsknęłam śmiechem, a za mną prawie pięćset osób. Na końcu sali był olbrzymi stół, gdzie skierowała nas obsługa. Na talerzykach były postawione karteczki z imionami. Okazało się, że siedzimy z Harrym w samym środku. Zasiedliśmy i ktoś zaczął uderzać w kieliszek. To Stefan postanowił wznieść toast. Gdy skończył wszyscy podnieśli szampana do góry i spełnili toast. Musiałam przetłumaczyć Harryemu, co Stefan mówił, bo mówił po polsku. Wzniesiono jeszcze parę toastów i biedny Niall mógł już wreszcie zacząć jeść. Wszyscy byliśmy już głodni.  Po zaspokojeniu głodu miał nastąpić pierwszy taniec. Ćwiczyliśmy ten taniec bardzo długo pod okiem choreografa. Przeszliśmy więc do sali, w której miały odbywać się tańce i zaczęliśmy tańczyć. Liamowi troszkę się pomyliły kroki, ale wyszło całkiem nieźle. Zebraliśmy duże oklaski.  Gdy skończyliśmy podszedł do mnie tata Harryego, mówiąc:
- Synu, nie odmówisz mi tego.
Harry się uśmiechnął i poszedł do mojej mamy. Poprosił ją do tańca. Wszystkie pary pozostały rozbite. Kiedy skończył się taniec usłyszałam za plecami:
- Cześć, czy mogę poprosić cię do tańca?
Odwróciłam się, a przede mną stał Brian.
- Oczywiście! - powiedziałam i zaczęliśmy tańczyć. Mama tańczyła ze Stefanem, Niall z Eweliną, Michał z Danielle, Zayn z Gabrielą (co było dosyć dziwne, co mnie zaskoczyło, że dała się namówić do tańca). Zobaczyłam także Dominikę tańczącą z Geoffreyem. Po tańcu z Brianem, złapał mnie Harry.
- Zatańczysz ze mną?
- Z tobą zawsze.
Leciała jakaś wolna piosenka i przytuleni do siebie sunęliśmy po parkiecie.
- Jesteś najpiękniejszą panną młodą na parkiecie - powiedział Harry.
Lekko się zaczerwieniłam.  Do następnego tańca zostałam zaproszona, przez mojego dziadka. Był bardzo dumny z tego, że  tańczymy razem. Bunia tańczyła z wujkiem Tomkiem. Zobaczyłam, że Zayn tańczy z Julią i coś jej szepcze na ucho…. Pomyślałam, że to się może źle skończyć. Tak jak przypuszczałam  Julia dała mu prawie z liścia, po czym pobiegła do Łukasza. Na parkiecie zrobił się duży tłok. Zobaczyłam, że mama siedzi przy stole, więc poszłam do niej.
- Czemu nie tańczysz? - zapytałam.
- Muszę troszkę posiedzieć. Powinnyśmy mięć karneciki, do których wpisywaliby się chętni do tańca. Ja już miałam pięciu do jednego tańca. Widziałam, że tańczyłaś z Brianem.
- Chcesz, z nim zatańczyć?
- No… Nie odmówiłabym…
- Muszę cię z nim zapoznać.
Brian stanął niedaleko nas i się rozglądał po sali. Pomachałam do niego, a on do nas podszedł.
- Mamo, chciałam ci przedstawić Briana. Brian, to jest moja mama, która jest największą waszą fanką, co stwierdziłeś sam, kiedyś pisząc na serwetce - zaczęłam się śmiać.
- Miło mi poznać- powiedział Brian do mamy - czy zatańczy pani?
Był troszkę zaskoczony, że mama jest panną młodą. Kiedy odchodzili usłyszałam, jak Brian mówi:
- To niemożliwe, żeby pani była mamą Megan. Jest pani za młoda.
Mama się roześmiała.
- A jednak! - dalej już nie słyszałam rozmowy. Podszedł do mnie Błażej.
- Zatańczysz?! Wreszcie znalazłem cię samą! Co za cholerny tłok! Koszmar!- skomentował.
- No, jest jeszcze jedna sala, jeśli chcesz, możemy do niej przejść.
- Chętnie.
W sali dyskotekowej szalało już parę par. Był tam Niall z Ewelą, Louis tańczył z jakąś dziewczyną, której nie znałam, Zayn z Gabrielą. Ciocia Agnieszka z Martinem, Łukasz z Julią i jeszcze parę par, których nie znałam. Zobaczyłam, że na końcu sali jest przygotowana jakaś scena. Pomyślałam sobie, że fajnie by było, gdyby któryś z obecnych muzyków, zechciał zagrać lub zaśpiewać.  Porozmawiałam w trakcie tańca z Błażejem. Mateusz wywijał z Dominiką. Pomyślałam: Muszę zapytać Dominikę, czy brała lekcje tańca, ale na to mi wyglądało. W pewnym momencie usłyszałam  za plecami:
- Witaj piękna!
Odwróciłam się i zobaczyłam Jay’ a.
- Zatańczysz?
- Z przyjemnością - odpowiedziałam.
Tańczyliśmy w najlepsze, kiedy za plecami Jay’ a, zobaczyłam Harryego. Harry stuknął go w ramię.
- Odbijany!- powiedział Harry.
- Ty zazdrośniku! - rzucił Jay.
- Podoba mi się to - powiedział Harry mi do ucha.
- Ale co? - zapytałam zdziwiona.
- No, to odbijanie! Mogę odbić własną żonę - uśmiechnął się łobuzersko.
Zobaczyłam, że obok tańczy Liam z Danielle i Louis z Ellie.  Na scenie pojawili się Niall i Zayn i gdy skończyła się piosenka, Niall powiedział:
- Zapraszamy teraz na scenę resztę zespołu.
Harry pociągnął mnie za sobą. Nie wiedziałam o co chodzi. Zobaczyłam, że Liam ciągnie za sobą Danielle, a Lou Ellie. Co oni kombinują? - zastanawiałam się. Sala się zapełniła.
Zobaczyłam zespół z gitarami i perkusją, który przygotowywał się do grania. Harry niepuści mnie do samej sceny. Chciałam zostać na dole,  ale Harry powiedział:
- Chodź.
 Co on kombinował?!
Weszłam za nim na scenę i za chwilę na scenie pojawiły się Danielle i Eleanor. Trzymali nas za ręce, a zespół zaczął grać piosenkę „Gotta Be You”. Chłopcy zaczęli śpiewać. Harry patrzył mi prosto w oczy i śpiewał ją dla mnie. Podobnie było z pozostałymi parami. Uzbierała się duża grupka widzów. Patrzyłam Harryemu w oczy i poczułam, że zraz polecą mi łzy. Chłopcy zakończyli piosenkę, klękając przed nami. Zebrali burzę oklasków. Sala wypełniła się po tych oklaskach po brzegi. Zaciekawieni goście przyszli zobaczyć, co się dzieję. Pocałowałam Hazzę. Nie byłam jedyna, która to zrobiła.
- Zaśpiewacie, coś jeszcze dla nas? - zapytałam.
- Ale nie odchodź nigdzie - powiedział miękko.
Chłopcy zaczęli śpiewać „Moments”. Harry trzymał mnie w pasie i przytulał. Chyba mieli to przećwiczone. Muszę go oto zapytać - pomyślałam.
Zobaczyłam, że z Niallem stoi Ewelina, a obok Zayna stoi Gabi.  Muszę z nią poważnie porozmawiać. Chyba nie zdaje sobie sprawy, w co ona się miesza… Chłopcy odśpiewali jeszcze parę piosenek i na scenę zaprosili The Wanted.
- Jak ci się podobała nasza niespodzianka? - zapytał Harry, gdy zeszliśmy ze sceny.
- Było super! Nie spodziewałam się tego. Ćwiczyliście to z choreografem, prawda?
- Ekhm… E…. Hmmm… - Odchrząknął - Nie…
- Po twoim chrząknięciu, widzę, że tak…
Roześmialiśmy się. Na scenie zaczęli grać The Wanted. Młodzi goście zaczęli tańczyć. Zobaczyłam Briana i powiedziałam do Harryego:
- Fajnie by było, gdyby Brian zagrał…
- Poczekaj tu chwilkę – powiedział,  podszedł do Briana i wyszli z sali. W pewnym czasie Harry się pojawił na sali i podszedł do zespołu. Adrian kiwnął głową i Harry wybiegł z sali. Za chwilę wprowadził Briana i podeszli do zespołu.  Widziałam, że Brian rozmawia z nimi. Pewnie coś ustalają. Mamy nie było w pobliżu, więc pobiegłam po nią. Akurat skończyła się jakaś piosenka, więc podbiegłam do niej i powiedziałam:
- Chodź, będzie grał Brian!
Za mamą przyszedł Michał i parę innych osób, które usłyszały, jak się darłam… The Wanted kończyli występ. Adrian oddał gitarę Brianowi, a Harry podbiegł do mikrofonu.
- Proszę państwa mamy wspaniałego gościa, który dał się namówić na występ. Panie i panowie Brian May!!! - krzyknął Harry do mikrofonu.
Brian wyszedł na scenę podszedł mikrofonu i powiedział.
- Podobno parom młodym się nie odmawia. Wiem, że na sali jest parę osób, które znają piosenki Queen.
 Na to zerwała się burza oklasków i wrzasków.
- Ponieważ Freddiego nie ma wśród nas, może zaśpiewacie za niego?
W odpowiedzi Brian usłyszał głośne piski.
- Harry, znasz ich piosenki? - zapytałam.
- No jasne! Wszyscy znamy!
- I teksty też?
- No jasne!
- To idźcie na scenę! Pociągnijcie trochę.
Za chwilę chłopaki dołączyli do Briana.
- Mistrzu, czy możemy zaśpiewać razem? - zapytał Niall.
 Brian się uśmiechnął i zaczął grać. Usłyszałam, że Brian zaczyna grać „Radio Gaga”. Byłam ciekawa, który pociągnie za Freddiego. Okazało się, że zaczęli śpiewać wszyscy. Przyłączyła się do nich cała sala. Brian uśmiechał się pod nosem. Zobaczyłam, że nawet mama śpiewa. Uśmiechnęłam się i przyłączyłam się do niej.  Cała sala odklaskała w odpowiednich momentach piosenkę. Brian się ukłonił i chciał zejść ze sceny,  ale publiczność nie dała mu odejść. Zaczął grać „WE WILL ROCK YOU”. Chłopcy odśpiewali z całą salą. Do chłopaków dołączyli The Wanted. Ktoś krzyknął z sali:
- WE ARE THE CHAMPIONS!!!
Brian zaczął grać. Był szczęśliwy, że nadal mają tylu fanów. Pojawił się Elton John i  przyłączył się do reszty. Było cudownie. Jeszcze odśpiewano parę piosenek Queen i Brian zszedł ze sceny  przy wielkiej owacji. Gdy przechodził koło nas mama powiedziała:
- To było fantastyczne. Dziękuję ci Brian.
Zaproszono nas do jadalni, gdzie podawano gorące dania. Zbierano zamówienia. Zamówiłam krem z pomidorów, a Harry zamówił ze szpinaku. Nadal nie wiedział, że to było ze szpinaku… na drugie zamówiłam sobie łososia z rusztu, a Harry schabowego. Widać było, że mu zasmakował. Za chwilę podano zupy. Zaczęliśmy jeść. Moja zupa była przepyszna,  ale chciałam też spróbować kremu Harryego.
- Zamienisz się? - zapytałam.
- Nie ma mowy! Nawet o tym nie myśl! - odpowiedział groźnie.
 W pewnym momencie odwrócił się, do Danielle, która się o coś zapytała.
Wykorzystałam okazję i podmieniłam zupy. Nie wiedziałam, który krem był lepszy.
Harry odwrócił się powrotem. Zamoczył łyżkę i wziął do buzi.
- Dobra ta twoja zupa, ale oddaj mi moją - zażądał.
- Nie.
- No nie będę się z tobą teraz bił o zupę! Mogłaś sobie zamówić.
 Zjadłam mu połowę zupy i oddałam.
- Policzymy się w pokoju - powiedział z powagą i wypił do końca całą moją zupę.
- No, jak to?! Ja ci chociaż zostawiłam połowę - powiedziałam, udając obrażoną.
Harry kiwnął na kelnerkę i zamówił jeszcze jedną zupę „Zieloną Łąkę”. Gdy kelnerka przyniosła, pokazał, żeby postawiła ją przede mną.
- Nie będę już jadła. Jestem najedzona - powiedziałam.
- Jedz.
- Nie mogę. Na prawdę nie mogę…
Harry wziął ode mnie zupę i całą zjadł.
- Powiedz mi, od kiedy lubisz szpinak? - zapytałam.
Harry popatrzył na mnie z pytającym spojrzeniem.
- Nie wiem, o co ci chodzi…
- To, czym się tak zachwycasz, to zupa ze szpinakiem.
- Chyba polubię szpinak… Ta zupa była boska!
 Kelnerzy zaczęli wnosić drugie dania. Łosoś rozpływał się w ustach. Był genialnie przyrządzony.
- Jak tam twój łosoś? - zapytał Harry zajadając się  schaboszczakiem.
- Mmmm!- tylko odpowiedziałam. Nim zdążyłam się zorientować, Harry dziabnął mi spory kawałek łososia.
- Rzeczywiście dobry! Chcesz spróbować mojego schabowego?
- Nie, starczy mi to. Ledwo zjem to co mam na talerzu - zobaczyłam zgorszone spojrzenie buni. Zrobiło mi się głupio i się ogarnęłam. Harry się zaniepokoił.
- Co się stało?
- Nic - odpowiedziałam.
Obiad dobiegał końca. Jakiś głos zaprosił wszystkich kawalerów i panny do sąsiedniej sali na oczepiny.
Na środku sali stały cztery krzesła. Usiadłyśmy na krzesłach, a panowie młodzi stanęli przy nas. Krzesła były ustawione tyłem do widowni. Harry stał przede mną i widziałam w jego oczach moje ulubione iskierki, gdy usłyszał, co mają zrobić. W trakcie wyjaśniania, co ma się dziać zapanowały śmiechy i chichoty na sali. Padła komenda:
- Panowie, do pracy.
    Klęknęli przed nami. Harry podciągnął moją suknie. Zlokalizował podwiązkę i zaczął ją ściągać zębami. Łaskotał mnie przy tym niemiłosiernie. Zaczęłam się śmiać do łez. Widziałam, że Harry też się dusi ze śmiechu. Obok Danielle i Ellie także piszczały.  Michał zdjął pierwszy podwiązkę, ale został zdyskwalifikowany, bo zrobił to ręką, a nie zębami.  Harryemu udało się zdjąć jako pierwszy. Liam był drugi, a Louis trzeci. Następnie ustawiono panów plecami do sali. Kazano wystąpić kawalerom do przodu i na trzy, cztery panowie mieli rzucić podwiązki do tyłu. Moja podwiązka trafiła w Jay’ a, Ellie w Mateusza, Danielle w Geffa, a mamy w Martina. Gdy się odwróciłyśmy stali z podwiązkami podniesionymi do góry. Kiedy to zobaczyłyśmy, wybuchłyśmy śmiechem. Harry był trochę wściekły. Potem nastąpiło rzucanie wiązankami. Ponieważ z mamą nie miałyśmy wiązanek, rzucałyśmy stroikami, które zdjęli nam panowie. Rzuciłam najdalej, jak mogłam. Mój stroik znalazł się w rękach Dominiki, a mamy w rękach Gabrieli. Obie były zszokowane.  Ellie wiązanka wylądowała w rękach Gemmy, a Danielle w rękach Kasi. 
Teraz miał się odbyć taniec par, które zostały naznaczone.  Na parkiecie zostali chłopcy, którzy złapali podwiązki i dziewczyny, które miały wiązanki. Do Dominiki podbiegł Geff, do Gabrieli Mateusz, Jay podbiegł do Kasi. Martinowi została  Gemma. Zaczęli tańczyć.  W tym czasie myśmy się ulotnili i poszliśmy się przebierać. Pojechaliśmy na swoje piętro i gdy wysiedliśmy na nim Harry powiedział:
- Ciekawe macie tu zwyczaje w Polsce.
Zaczęłam się śmiać. Warkocz mi się trochę potargał. Zaczęłam się rozbierać.
- Harry, możesz mnie rozpiąć?
- Z całą przyjemnością. Wolę cię rozbierać, niż ubierać…
Gdy zdjęłam już sukienkę, zadzwonił telefon.
- Mówi Zack. Nie potrzeba mojej pomocy? Zdaje się, że jesteś lekko potargana.
- No troszkę.
- To będę za piętnaście minut - oznajmił i rozłączył się.
Harry podszedł do mnie i powiedział:
- Nareszcie sami.
- Nie całkiem…
- Jak to?!
- Za parę minut będzie Zack…
- Shit… Myślałem, że mamy chociaż chwilę dla siebie…
- No, chwilę mamy. Powiedział, że będzie za piętnaście minut. Świetnie wyglądasz w tym smokingu - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Harry był bez marynarki.
- Muszę się ubrać - powiedziałam.
 Harry wyciągnął suknię i mi ją podał. Założyłam ją.
- Czy możesz mnie zapiąć?
- Mówiłem, że wolę cię rozbierać… A co to było z tym Jay’ em?
- A co miało być? Poprosił mnie do tańca i tyle. A co myślałeś, że co?
- Uważaj, bo z niego jest wielki podrywacz.
- Mnie wystarczy jeden. Taki z dołeczkami, o zielonych oczach i brązowych, kręconych lokach- powiedziałam.
- O kim ty mówisz?! - powiedział z iskierką w oku.
Odwróciłam go do lustra i powiedziałam:
- To przyjrzyj się.
- Jesteś tutaj?! - usłyszeliśmy zza drzwi.
- Jestem.
- Kto nam przeszkadza?! - zapytał Harry.
- Muszę poprawić twojej żonie fryzurę…- zażartował Zack.
- I tak i tak wygląda pięknie.
- O! Już ubrana jesteś.
Harry się spiął.
- Przestań głuptasie, przecież Zack mnie ubierał do ślubu.
- No właśnie oto mi chodzi.
- A ciebie nikt nie ubierał?!- zapytałam.
- No ubierał, ubierał,  ale to nie była żadna kobieta…
- Taka praca…- zaczął się śmiać Zack, poprawiając mi fryzurę.
- Ja o twoje fanki, nie jestem zazdrosna…
- No już dobrze…
Zack skończył z moimi włosami, poprawił mi makijaż i spojrzał na Hazzę.
- Tobie też poprawić, trochę się świecisz…
- No dobra… A zrobisz mnie takim ślicznym?!
- Postaram się. Zrobię, co będę mógł.
Troszkę się jeszcze poperfumowałam i byłam już gotowa. Harry jak zawsze robił głupie miny przy malowaniu.
- Uspokój się! - powiedział Zack - dobra. Możecie jechać. Zostawiam tu telefon, jakbym był potrzebny. Wyglądacie perfekcyjnie.
Zjechaliśmy na dół. Impreza trwała w najlepsze. Gdy byliśmy pod salą, złapała nas mama Hazzy.
- Strasznie, was przepraszam, za to, co się wydarzyło.
- Czujesz, się już dobrze mamo?
- Tak, czuję się już świetnie.
W tym momencie zadzwoniła winda. Z windy wysiadła Ellie, a za nią Louis, jakby wyfruwał. Gdy przyjrzałam mu się, wybuchłam głośnym śmiechem. Louis miał na sobie czarne rajstopki. Miał żółtego t-shirta w czarne paseczki. T-shirt był na tyle długi, że zakrywał mu tyłek. Pod szyją była wielka muszka. Czarna w żółte paseczki. A zza pleców wystawały skrzydełka.
- Widzicie? Pojechałam na górę z mężem, a wracam z Pszczółką Mają…
  Zaczęłam nucić:
- Tę pszczółkę, którą tu widzicie zowią Mają…
- Ty jedna mnie rozumiesz - odpowiedział na to Louis i przytulił się do mnie.
Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. Harry gdzieś zniknął. Za chwilę z sali  dyskotekowej, usłyszeliśmy motyw z „Pszczółki Mai”.
- To dla ciebie Lou! – powiedziałam - Fruń, póki możesz!
Lou był cały szczęśliwy i pobiegł do sali. Ryk, jaki się stamtąd wydobył, mógłby zburzyć nie jeden dom. Dzięki Bogu INTERCONTINENTAL był dobrze zbudowany. Zastanawiałam się, gdzie jest teraz mój aparat… zobaczyłam, że Mateusz pstryka zdjęcia Louisowi. Odetchnęłam z ulgą, że aparat znajdował się w bezpiecznych rękach. Weszłyśmy do sali. Mama też. Louis podbiegał do różnych dziewczyn i pozował do zdjęć. Wszystkie dziewczyny chciały mieć z nim fotkę. Wśród chłopców zapanowało zamieszanie.
- Ja też chcę tak wyglądać! - krzyknął Niall.
Mucha Louisa kręciła się w kółeczko.
- Uważaj, żeby ta mucha nie odcięła ci głowy! - krzyknęłam.
- Nie martw się, wszystko będzie okej!- usłyszałam w odpowiedzi.
Zajrzałam do sąsiedniej sali,  ale były tam głównie starsze osoby. W pewnym momencie zobaczyłam, że Dominika wychodzi z toalety. Pomachałam do niej. Przyszła do mnie, a ja zapytałam:
- Jak ci się podoba? Widziałam, że nieźle się bawiłaś - uśmiechnęłam się.
- Geoffrey to super chłopak!
- Ale to Francuz - zaczęłam się śmiać, a Dominika się trochę speszyła - Powiedz Gabi, bo nie mogę jej złapać, żeby uważała na Zayna, bo on w każdym mieście ma nową dziewczynę. A dobrze się bawicie?
- Świetnie!
- Moje gratulacje, za złapanie wianka! Rozumiem, że nie długo będziemy się bawić na waszych ślubach?!
- No, coś ty - oburzyła się.
- Nic się nie zmieniasz, Dominiko… No prawie… Poza tym, że nauczyłaś się tańczyć. Prawda, że brałaś lekcje?
- No musiałam się  na twój ślub nauczyć.
- Och daj spokój. Miło mi bardzo. Podziwiam cię.
- No, ty też musiałaś brać lekcje. Tak pięknie tańczyliście z Harrym. W ogóle jesteście ładną parą. Chyba jesteś szczęśliwa, co?
- Bardzo. Nawet nie wiesz jak - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Kiedy wyjeżdżacie? - zapytała, po chwili.
- Pojutrze mamy lot na Seszele - oznajmiłam.
- Świetny pomysł na podróż poślubną!
- Wiesz, nie byłoby mnie na to stać, gdybym nie wyszła za Harryego. Nie wiem, czy wam mówiłam, że zawiązałyśmy spółkę z Ellie i Dani. Jesteśmy ich menadżerkami.
- Nieźle się ustawiłyście!
- A jak wasz zespół? - zapytałam.
- Niestety,  ale podupadł…
W pewnym momencie zobaczyłam, że chłopaki stoją pod windą.
- Gdzie jedziecie? - krzyknęłam.
- Niespodzianka!- odkrzyknął Harry.
Pszczółka Maja wleciała do windy, a za nią weszli pozostali. Drzwi się zamknęły i pojechali.
- Zdaje się, że masz z nimi wesoło - powiedziała Dominika.
- Różnie to bywa, ale zwykle jest wesoło - odpowiedziałam.
Na korytarzu pojawiła się Gabriela. Gdy nas zobaczyła, podbiegła do nas.
- O czym plotkujecie? - zapytała.
- A, o tobie i o Zaynie - rzuciła Dominika.
Gabi się trochę naburmuszyła i popatrzyła wzrokiem Bazyliszka na Dominikę.
- Co wy tam wymyślacie?!
- Mówiłam właśnie Dominice, że Zayn ma w każdym mieście inną dziewczynę. Uważaj na niego - powiedziałam.
- A skąd wiesz?
- Od chłopaków, a poza tym jednak trochę z nimi pojeździłam. Widziałam parę dziewczyn…
- Myślisz, że się nie da go zmienić?
- Kobiety wszystko potrafią,  ale nie chciałabym, żebyś cierpiała z jego powodu - wyznałam.
- Dobrze, że mnie ostrzegłaś. Zobaczymy, co będzie dalej.
- Jakie macie teraz plany? - zapytałam.
- Jedziemy na wakacje.
- A dokąd?
- Do Indii.
- Znowu?
- Indie są super!- odpowiedziała Dominika.
- Widzę, że się trochę zmieniłyście. Wyrosłyście z metalu?
- Poznałyśmy trochę inną muzykę i chyba faktycznie z metalu wyrosłyśmy - powiedziała Gabriela.
- Zastanawiałam się, jak długo to pociągniecie. Długo wytrzymałyście.
- Zmiany są dobre - powiedziała Dominika.
- To co, ty Doma wyjeżdżasz do Paryża, a ty Gabrielo zostajesz w Polsce?
 Dominika się trochę obruszyła.
- A jak ci się podoba Jay? - zapytałam Gabrielę.
- Jest spoko.
- To w takim razie jedna będzie siedzieć w Paryżu, a druga w Londynie? Może będziemy sąsiadkami? Obiecajcie mi tylko jedno.
- Co? - powiedziały obie.
- Że się jeszcze kiedyś spotkamy, że się nasze drogi nie rozejdą. Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółkami od przedszkola.
- To wszystko zależy od ciebie. To ty będziesz w rozjazdach.
- Na pewno będę wpadać do Polski, chyba, że wy będziecie zmieniać adresy, to koniecznie podajcie- uśmiechnęłam się promiennie. W tym momencie wypadł na korytarz Jay. Podbiegł do nas.
- Cześć piękna! Czy pozwolisz, że porwę twoją przyjaciółkę na tańce?
 Gabi się zarumieniła.
- Pozwolę, pozwolę, a nawet rozkaże, tylko jej nie skrzywdź, bo będziesz miał ze mną do czynienia.
- Nie martw się, dam sobie radę. Wiesz o tym.
- Nie tańczyłem jeszcze z panną młodą numer cztery - rzucił Nathan wychodząc z sali - Czy mogę cię poprosić do tańca?
- Idź, idź, póki Harry nie widzi - zażartowała Dominika.
- Pamiętaj, że jesteśmy umówione na browara - krzyknęłam odchodząc. Ustawiliśmy się i zaczęliśmy tańczyć.
- Jay nie mógł przeżyć, kiedy się dowiedział, że jesteś narzeczoną Hazzy…- powiedział Nathan- zakochał się w tobie i tyle.
Roześmiałam się.
- Długo musieliśmy mu wybijać cię z głowy,  ale wytłumaczyliśmy mu, że jest bez szans, bo widzieliśmy jak patrzysz na Harryego i nie pomyliliśmy się… Zayn miał jednak rację, że w Polsce są piękne dziewczyny.
- Znalazłeś sobie jakąś?
- Szukam… Nadal… Może coś znajdę…
- Na pewno.
- Dzięki za zaproszenie do Polski.
- Żałuję, że nie wykonaliście jeszcze waszej wspólnej piosenki…
- Jeszcze wieczór się nie skończył - uśmiechnął się.
- Jakie plany macie na później?
- Rozjeżdżamy się po domach.
- Czyli zakończyliście trasę?
- Tak. W końcu! Już jesteśmy nią strasznie zmęczeni…
- Nie dziwię wam się…
Usłyszałam jakieś chichoty i śmiechy. Obejrzałam się. Na salę wchodził Niall, ubrany w suknię ślubną mamy.
- Tylko spójrz na niego!, ale ładna panna młoda- powiedziałam do Nathana.
Zaczął się śmiać. Za nim wszedł Louis ubrany w suknię Ellie, Liam w sukni Danielle i jak mogłam się spodziewać Harry w mojej. Wszyscy mieli zrobiony makijaż. Pewnie przez Zacka – pomyślałam - zdaje się, że będę musiała z nim porozmawiać.
Niall wyglądał jak dziewczynka. Tom podszedł do Nialla i klepnął go po tyłku.
- AUA! Jak ty się zachowujesz?! Tak klepać po pupie pannę młodą?!- zawołał cieniutkim głosikiem Niall.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Jedyny z zespołu nie był przebrany Zayn. Chłopcy wyglądali przekomicznie. Zaciekawieni goście powychodzili z sal, żeby zobaczyć, co się tu dzieje.
Podszedł do nas Harry i powiedział:
- Odbijany!
Oburzyłam się.
- Z kobietami nie tańczę!
Nathan się zaśmiał. Usłyszałam pstryknięcie aparatu i wiedziałam, że już to mamy. Byłam rozanielona. Będę miała zdjęcie, które będzie mnie rozweselało, jak będę miała chandrę,  ale mam nadzieję jej nie mieć. Zatańczyliśmy taniec do końca. Nie widziałam nigdzie Harryego. Podszedł do mnie ponownie Michał.
- Czy mogę prosić do tańca? Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. Tobie też w tym garniturze do twarzy - odparłam.  
Gdy orkiestra przestała grać zobaczyłam Harryego przebranego w smoking. Zaproszono nas na krojenie toru weselnego. Do sali wjechał olbrzymi tort. Chłopcy zdążyli się już przebrać. Nawet Lou. Widocznie musiano im dać wcześniej  znać.
- Co, porabiałaś moja żono? - usłyszałam.
- A trochę potańczyłam, trochę pogadałam, no co można robić na weselu?!
- Wiele rzeczy - odpowiedział, uśmiechając się tajemniczo.
- Gdzieś ty był?
- Nigdzie…
- Ale do twarzy było ci w mojej sukni ślubnej. Muszę przyznać.
Zaczął się śmiać.
- Bardzo twarzową sukienkę sobie wybrałaś,  ale w tej też wyglądasz bosko, a ten naszyjnik pasuje, jakbym go dobierał do tej sukienki.
-  Ty wiesz, co dobre.
Znów tajemniczo się uśmiechnął.  Tort miał cztery piętra. Każde w innym smaku.
- Jak my to będziemy kroić? - zaczęłam się zastanawiać.
- Podniosę cię i będziesz kroić- wybuchł śmiechem.
Nasze piętro było czwarte.
- Jak ja mam się  wdrapać?!
- Powiedziałem ci, że cię podniosę.
- Tak,  ale tort musimy kroić razem…
- No, faktycznie… to będzie problem…
- Może mnie podsadzi Niall, albo Jay, albo Nathan?
- Wybij to sobie z głowy!
Okazało się, że obsługa wniosła cztery drabinki dla nas i dla Lou i Ellie, którzy mieli swój tort pod naszym.
- Nieźle to wykombinowali - powiedziałam.
Stanęliśmy wszyscy razem z nożami przygotowanymi do krojenia I na trzy, cztery zaczęliśmy kroić. Mateusz robił nam zdjęcia, jak szalony. Pierwszy kawałek wzięłam i podałam Harryemu. Harry ugryzł kawałek. Odebrał ode mnie tort i podał go. Tort był pyszny. Poczułam, że jestem cała usmarowana tortem. Harry nie wyglądał lepiej.  Zaczęłam się śmiać. Harry stojąc na drabince, zaczął mnie całować. Bardziej zlizywał ze mnie tort, niż całował…, ale to mi nie przeszkadzało.
- Dobra jesteś!- powiedział.
Zeszliśmy z drabinek i podeszliśmy do stołu. Kelnerzy roznosili pokrojone kawałki tortu. Wszyscy się zachwycali i rozpływali nad nim.  Zaczęły strzelać szampany i głos oznajmił:
- Proszę państwa. W sali obok odbędzie się, specjalnie na prośbę młodych par, krótki mini recital Eltona Johna. Tego nie mogliśmy przepuścić. Przeszliśmy do sali obok, gdzie na scenie stał już fortepian. Po chwili na scenę wszedł Elton, przywitany gorącymi brawami. Odśpiewał z pięć piosenek, a publiczność nie chciała go puścić. Bardzo mi się podobało i widziałam, że buni też, więc byłam bardzo ucieszona, że jest zadowolona. Po Eltonie na scenę wkroczyły obydwa zespoły. The Wanted i One Direction. Poczułam, że strasznie bolą mnie nogi i musiałam, gdzieś usiąść,  ale nigdzie nie było wolnego krzesła. Podeszłam do sceny. Harry się zapytał:
- Co się stało?
- Muszę usiąść,  ale nie mam gdzie…
- To cię posadzę na scenie.
  Złapał mnie pod pachy i posadził na scenie. Widok był niezły. Miałam przed sobą całą publiczność. Chłopcy zaczęli śpiewać wspólną piosenkę, która tak bardzo mi się podobała. W pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie podnosi. Obejrzałam się. To był Hazzie. Postawił mnie na scenie. Objął ramieniem, a ja oparłam się o niego. Z drugiej strony stanął Jay. Zaczęli śpiewać swój wspólny fragment. Jay przysunął się bliżej i też mnie objął. Widocznie musieli się dogadać z Harrym, bo nie zareagował. Pasowało mi to. Było to bardzo miłe. Gdy skończyli śpiewać Jay powiedział do mikrofonu:
-  Ta piosenka powstała, dzięki tej dziewczynie. Chcieliśmy za nią podziękować - pocałował mnie w policzek. Z drugiej strony pocałował mnie Harry. The Wanted zeszli ze sceny i stanęli na widowni. Zanim się zorientowałam byliśmy z Harrym sami na scenie. Usłyszałam znajome pierwsze dźwięki i dreszcz mi przeszedł po plecach. Z nie dowierzaniem popatrzyłam na Hazzę. Harry zaśpiewał naszą piosenkę. Ewelina stała przytulona do Nialla, Gabrysia do Jay’ a, Dominika do Geffa, mama do Michała, Ellie do Lou, a Danielle do Liama. Wszyscy kołysali się w rytm. Harry patrzył na mnie i mocno przytulał. Łzy popłynęły mi po policzkach. Nie mogłam tego zahamować.  Leciały mi już ciurkiem… Gdy Harry skończył, pocałował mnie. Nie słyszeliśmy braw, bo widzieliśmy się tylko nawzajem. Tak zakończył się ten wspaniały i nie zapomniany wieczór.
Pojechaliśmy na swoje piętro.
* No hej Wam! W końcu :) Przepraszam, że nie dodałam poprzednio żadnego rozdziału, ale strasznie źle się czułam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i że nie przestałyście czytać mojego opowiadania. Oto kolejny rozdział z przygodami Megan i spółki. U kogo spadł śnieg?
                                                                       ~Meg

4 komentarze:

  1. świetny rozdział ;) !
    u mnie wczoraj padał śnieg ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydrukuję sobie to i zrobię z tego książkę < 3 Masz naprawdę wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelki talent *_____* U mnie też spadł śnieg ; >

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny *_____* . U mnie też padał śnieg <3. Ale oczywiście stopniał -.- . Czekam na kolejny <3.

    OdpowiedzUsuń