piątek, 27 lipca 2012

                                     Rozdział dwudziesty
Zgodnie z zapowiedzią o wpół do czwartej, przyjechali chłopcy z The Wanted.
- Cześć piękna! - powiedział Jay.
Harry trochę się naburmuszył.
- Ona jest już zajęta - rzucił Lou.
- A który jest tym szczęśliwcem? - spytał Jay.
- A jak myślisz? - odpowiedział Harry.
- Myślę, że ty.
- To dobrze myślisz - uśmiechnął się.
Jay jakby trochę posmutniał.
- Sprzątnąłeś mi tą dziewczynę sprzed nosa - powiedział do Harry’  ego.
  Zaczęłam się śmiać.
-  Ale myśmy w Polsce byli pierwsi.
- A to poznaliście się w Polsce?
- Tak. Muszę powiedzieć, że w Polsce są ładne dziewczyny - powiedział Zayn.
- Musimy do naszego  tourne włączyć także Polskę - powiedział Nathan.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Chciałem wam powiedzieć - zaczął Nathan - że jakieś dwa miesiące temu, przyszedł do nas list z Polski.  Jedna z naszych fanek no i chyba waszych - mrugnął do mnie - napisała prośbę, żebyśmy nagrali wspólną piosenkę.
   Zarumieniłam się.
- Potem miałem okazję poznać tą fankę i bardzo mi się spodobała, ale była już zajęta - dodał.
- Teraz jest już zajęta na zawsze - powiedziałam
 Wszyscy patrzyli na mnie jacyś zdziwieni i nie wiedzieli o co chodzi.
- Niezły pomysł - powiedział Harry - A gdzie masz tą fankę?
- Siedzi obok ciebie - powiedział.
- Ty Megan? - zapytał zdziwiony - nic mi nie mówiłaś.
- Chciałam wam zrobić niespodziankę . A… Zgadaliśmy się w samolocie.
- Gdyby się nie przyznała, to bym nie wiedział, że to ona. Ale pomysł bardzo mi się podoba, a wam chłopaki?
- Super!
- Nawet napisałem piosenkę! - powiedział  Nathan.
- Dawaj! Śpiewaj.
Chłopcy z The Wanted zaczęli śpiewać. Niall pobiegł na górę i przyniósł gitarę. Piosenka bardzo mi się podobała. Widziałam, że Harry’ emu też.
- To co? Śpiewamy razem? - Zapytał Tom i wyciągnął tekst na kartkach.
Siedziałam z dziewczynami i przysłuchiwałyśmy się próbie.  Piosenka wpadała w ucho i byłam pewna, że będzie wielkim przebojem. Co prawda po wysłuchaniu jej pięć razy, znałam ją już na pamięć i miałam ochotę na coś innego.
- A może ktoś jeszcze ma jakąś nową piosenkę? - zapytałam.
 Okazało się, że prawie wszyscy mają coś nabazgrolone na kartkach.
- To kto pierwszy? - zapytał Hazza - goście mają pierwszeństwo.
Po przesłuchaniu wszystkich piosenek stwierdziłyśmy z dziewczynami, że byłaby z tego niezła płyta. Było dwanaście piosenek. Od bardzo szybkich do bardzo wolnych.
- Musimy skontaktować się z którymś z menadżerów. Waszym albo naszym - powiedział Siva.
- Chyba z waszym, bo my na razie nie mamy menadżera - oznajmił Harry.
- Jak to nie macie menadżera? - zapytał Max.
- Dzisiaj rano został zwolniony - odparł Zayn.
- A z jakiego powodu? - zapytał Tom.
- Nie ważne - powiedział Hazzie - Jutro zaczynamy poszukiwania menadżera.
- Coś mi już chodzi po głowie - powiedział Liam uśmiechając się tajemniczo - Ale to załatwimy już później.
   Spotkanie przeciągnęło się do późnych godzin nocnych. Wszyscy byli zadowoleni. Gdy wychodzili Jay zapytał:
- A co ci się stało w rękę?
- No cóż… przyjechałam do Stanów i złamałam rękę - odpowiedziałam.
- To uważaj na siebie, żebyś sobie czegoś więcej nie złamała - cmoknął mnie w policzek.
- Super wieczór! - powiedział Liam.
- A kogo miałeś na myśli mówiąc o menadżerze? - zapytał Louis.
- Musimy na ten temat porozmawiać w dziesięć oczu - Liam dał nam do zrozumienia, że mamy się wynieść.
- Chodźcie  do mnie - powiedziała Eleanor.
- Byłoby śmiesznie, gdyby nagrali tą płytę i pojechali razem w trasę koncertową - powiedziałam.
- No… Może w przyszłym roku dałoby się to załatwić, ale na razie oba zespoły są w trasach - powiedziała Ellie.
  Narada widocznie się zakończyła, bo do pokoju wpadł Louis.
- Dziewczyny chodźcie na dół.
- Ale po co? - zapytała Danielle.
- Mamy ważną sprawę z wami do omówienia - powiedział.
 Zeszliśmy na dół. Harry powiedział:
- Liam wpadł na genialny pomysł, tylko nie wiemy jak wy na to zareagujecie. Liam, powiedz.
- Wpadłem na pomysł, abyście wy były naszymi menedżerkami. No to co wy na to?
-Eleanor i Danielle znają już ludzi w branży, a Megan ma świetne pomysły - powiedział Zayn.
Ellie zaczęła się śmiać.
- A na jakich warunkach mamy nimi być?
- O czym mówisz Ellie? - zapytał Louis.
- No jak to? Peter miał wynagrodzenie. Musicie nam płacić.
- A nie może być w naturze? - zapytał Lou.
- Albo podpisujecie z nami kontrakt, albo się bujajcie. Dziewczyny, idziemy na naradę!
   Poszłyśmy majestatycznie kręcąc pupami na górę. Gdy byłyśmy już w pokoju Ellie, wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
- Wiecie co, to nie jest zły pomysł - powiedziała Danielle - robota sama pcha nam się do rąk. Ellie może negocjować warunki umów, kontraktów, Megan ma świetne pomysły, jak widać, a wszystkie trzy możemy czarować swoim urokiem.
   Na ostatnie zdanie Danielle wybuchnęłyśmy znowu śmiechem.
- Co u was tak wesoło? - zapytał Louis, wchodząc do pokoju.
- Czy my wam przeszkadzamy w naradach? - zapytała Ellie.
- Dobrze już dobrze…  Już sobie idę - Powiedział przekomarzając się.
   Gdy zamknął drzwi, Ellie wstała cicho z krzesła i podeszła do drzwi gwałtownie je otwierając. Louis wpadł do pokoju, lądując twarzą na dywanie.
- Lou, powiedziałam, że mamy naradę. Jeżeli przyszedłeś na przeszpiegi, to źle trafiłeś. Bo się pogniewamy. My wam nie przeszkadzamy w naradach, więc wybacz i wynoś się, bo mamy naradę! - krzyknęła zła Ellie.
  Louis szybko wyszedł z pokoju. Usłyszałyśmy odgłos oddalających się kroków.
- No dobra. Słuchajcie! Musimy ustalić, jakie chcemy mieć warunki - dodała Ellie.
- Myślę, że jeden procent z każdego koncertu może być dla nas - powiedziałam.
- Chyba dla każdej z nas jeden procent z każdego koncertu - poprawiła mnie Danielle - chcą mieć trzech menadżerów, to trzy procent.
- Czy któraś z was widziała kontrakt z Peter’ em? – zapytałam - Żebyśmy nie dały się wpuścić w maliny!
- Poczekajcie, ja chyba mam - powiedziała Ellie i zaczęła grzebać w swoich papierzyskach - O! Jest!  
  Zaczęłyśmy studiować kontrakt z Peter’ em. Okazało się, że Peter dostawał dziesięć procent z każdego koncertu, od każdej wydanej płyty, a za zorganizowanie tourne dwadzieścia procent.
- No widzicie? Już byśmy były do tyłu - powiedziała Eleanor.
- Czekajcie. Trzeba to wpisać do komputera - powiedziała Danielle.
   Przepisałyśmy kontrakt Peter’ a bez jego danych. Kontrakt był długi. Dodałyśmy jeszcze parę rzeczy od siebie.
- Żebyśmy mogły z nimi podpisać kontrakt, to załóżmy spółkę. Wtedy podpiszą jeden kontrakt, a my w spółce razem się będziemy rozliczać - powiedziałam.
- Wiesz, to jest genialne! – krzyknęła  Ellie.
Podpisałyśmy umowę spółki, którą nazwałyśmy „Dameel”, od pierwszych dwóch liter naszych imion.
-  Z rejestracją wstrzymajmy się, bo nie wiemy co oni na to. Może nie będą chcieli - powiedziała Eleanor.
- Ale to jest świetny pomysł - powiedziała Danielle - przecież znamy się od dawna z Megan trochę krócej, ale świetnie się dogadujemy. Może faktycznie założyć spółkę? Megan będzie się zajmować fotografią, szkicować i Internetem, ja zajmę się stylizacją, a Ellie modą. Co wy na to?
 Wszystkie się zapaliłyśmy do tego pomysłu.
- Jeśli nie wyjdzie z menadżerką, to i tak będziemy miały inne zajęcia - powiedziałam.
- To idziemy na dół, negocjować warunki - zdecydowała Ellie.
Zeszłyśmy na dół, a chłopcy siedzieli rozwaleni na kanapie i popijali piwo.
- No nareszcie! - krzyknął Harry.
- Co zdecydowałyście? - zapytał Liam.
- A co możecie nam zaproponować? - odpowiedziała Ellie.
- Negocjatorką to ona zawsze była dobrą, uważajcie chłopaki - ostrzegł Lou.
- No cóż możemy wam zaproponować. Pięć procent z każdego koncertu i tyle - powiedział Niall.
- SŁUCHAM?!?! - powiedziała Ellie.
- No dobrze. Niech będzie jeszcze pięć procent od każdej płyty - dodał.
- Dziewczyny, wychodzimy. Jak dojrzejecie do tego, żeby was profesjonalistki obsługiwały, to wiecie, gdzie nas szukać.
  Śmiać mi się chciało, jak nie wiem, ale mocno się powstrzymywałam. Mówiłam sobie w duchu to co mówiła ciocia Anulka „Dziadek umarł, dziadek umarł”(oczywiście, kiedy była mała), gdy chciała być poważna. Skutek zawsze był odwrotny i kończyło się hihihi.
  Weszłyśmy do pokoju Eleanor i ryknęłyśmy śmiechem.
- Jak myślicie, ile czasu będą się zastanawiać? - zapytałam.
-  No myślę, że z godzinę. Po półgodzinie dopiero do nich dotrze to, co zaoferowałyśmy - powiedziała stanowczo Ellie - Następne piętnaście minut będą tłumaczyć Niall’ owi, potem czternaście minut Zayn’ owi, a w minutę zdecydują, że dadzą nam tyle, ile Peter’ owi. To co dostawał Peter, starczy na nas trzy bez problemu, a przecież nie każą nam się wynieść z domu.
 Faktycznie po godzinie, ktoś zapukał do drzwi. Przyszedł Harry.
- Nie wygłupiajcie się dziewczyny, przecież chcemy, żebyście były naszymi menadżerkami. Musimy to jakoś rozwiązać. Chodźcie na dół.
   Gdy zeszłyśmy, Ellie trzymała pod pachą kontrakt i zapytała:
- To co, przemyśleliście sprawę?
- No dobrze. Dostaniecie tyle ile Peter - powiedział Liam.
- Proponuję, żebyście jeszcze przemyśleli sprawę, bo nasza spółka, może wam zaoferować więcej niż Peter.
- Jaka spółka? - zapytał Liam.
- Co mnie i Zayn’ owi, może zaoferować wasza spółka?! - krzyknął Niall.
- Nasza spółka, po za usługami menadżerskimi może wam zaoferować usługi: fotograficzne, stylistyczne i możecie mieć również kreatora mody - powiedziała Danielle, wskazując po kolei każdą z nas  – Spółka nazywa się „Dameel” i została założona przed godziną.
- O kurcze…-  Powiedział Lou.
- Kurcze może mieć Chudy Su. Idź do niego i się zapytaj - powiedziałam.
- One nas zjedzą!!! - powiedział Zayn.
- Policzcie sobie ile wydajecie na fotografa, stylistkę, na fryzjera i policzcie to co my proponujemy wam. A teraz idziemy spać. SAME! - oznajmiła Ellie.
    Każda z nas poszła do swojego pokoju. Po dziesięciu minutach usłyszałam skrobanie do drzwi. Gdy otworzyłam Harry wpadł do pokoju.
- Co wam odbiło? - zaczął szeptać.
- Proponujemy wam pełen zakres usług. Więcej niż Peter - powiedziałam z pełnym przekonaniem - przecież wiesz, że Eleanor zna się świetnie na modzie Danielle jest świetna w makijażach i w strzyżeniu, a ja robię całkiem niezłe zdjęcia i całkiem nieźle mi idzie rysowanie, może tego nie wiesz.
- No to może coś wynegocjujemy - powiedział Harry przyciągając mnie do siebie.
  Zaczęłam się wyrywać.
- Negocjacja to negocjacja, a nie przytulanki.
 W tym momencie trzasnęły drzwi w pokoju Ellie - O! widzę, że negocjacje trwają nie tylko w tym pokoju.
- No dobrze. Chłopaki mnie namówili na to. Ja nie chciałem się zgodzić na to, ale powiedzieli, że jestem mięczak.
- To idź do nich i powiedz, że nic nie wynegocjowałeś.
 Gdy wyszedł, trzasnęłam za nim drzwiami. Było to już trzecie trzaśnięcie drzwiami. Jeśli Niall i Zayn mieli jeszcze jakąś nadzieję na niższy kontrakt, to musieli zrozumieć, że wszystko stracone. Wiedziałam, że dziewczyny siedzą w pokojach i umierają ze śmiechu. Ktoś zapukał do moich drzwi. Otworzyłam, a za drzwiami stała Danielle.
- Czy u ciebie był Harry? - zapytała dusząc się ze śmiechu.
- Był, ale nic nie wskórał. Chodź, zobaczymy czy Louis coś wskórał u Eleanor.
    Oczywiście reakcja Ellie, była taka sama jak nasza, a nawet bardziej gwałtowna. Opowiedziałyśmy sobie, co działo się w naszych pokojach i wybuchnęłyśmy śmiechem.  Usłyszałyśmy pukanie. Za drzwiami stali chłopcy.
- Dobra wygrałyście - oznajmił Liam - dostajecie trzydzieści procent za każdy koncert, trzydzieści procent od każdej sprzedanej płyty, za tourne trzydzieści procent i po pięć tysięcy euro miesięcznie, za wymienione usługi.
- Pasuje? - zapytał Harry.
- Mnie pasuje - powiedziałam i puściłam do niego oczko.
Ellie nie była za bardzo zadowolona, ale Danielle mnie poparła.
- Dobrze. Jest godzina czwarta trzydzieści nad ranem. Możemy już iść spać? - zapytał Hazzie.
- Możecie. Umowę podpiszemy jutro.
   Wszyscy rozeszli się do pokoi. Harry poszedł ze mną, tłumacząc, że musi mi pomóc przy rozbieraniu się.
- Nie potrzebujesz zastępstwa? - zapytał Niall.
Harry zrobił krok w jego kierunku, a Niall’ a już nie było.
- Boże. Jaka jestem zmęczona - powiedziałam.
Harry przytulił się do mnie.
- Ja też. Idziemy spać? - zapytał.
Pomógł mi się rozebrać. Rozpiął stanik. Jakoś już mu to nie sprawiało trudności. Podał piżamę i powiedział:
- Idź do łazienki.
 Zamknęłam się w łazience, żeby nie mógł wejść. Szybko się umyłam, przebrałam w piżamę i wyszłam z łazienki. Harry spał w najlepsze. Położyłam się obok niego. Przewrócił się w moim kierunku i przytulił się do mnie. Nie mogłam się ruszyć. Zgasiłam światło  (tak, tak już opanowałam zdolności pilota) i próbowałam zasnąć.   W pewnym momencie usłyszałam, że Harry coś mówi. Zaczęłam się wsłuchiwać. To brzmiało mniej więcej tak:
„ Tak sto tysięcy ton żelków HARIBO. Ale super! Niall! Nie zjadaj moich żelków. To ja jestem królem. Tak. Megan jest moją królową. Kocham ją i ani mi się waż jej dotknąć. A ty umiesz się bić?” Przekręcił się na drugi bok i zamilkł. Wreszcie mogłam się ułożyć wygodnie w łóżku. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
* Cześć Wam :D Wybaczcie za błędy w tekście, ale po nocach dodaje Wam te rozdziały i czasem nie ten się wciśnie, nie? :> Jak ten rozdział? Podoba się? :> Daje Wam mojego tt :] Jakbyście chciały mi zadawać pytania, to tam właściwie jestem ;) @GokaEhlert
                                                                          ~Meg

4 komentarze:

  1. superowy rozdział :D. nie mogę się już następnego doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. haha, żelki :D fajny rozdział ! czekam na następny .

    OdpowiedzUsuń
  3. bądźcie spokojne :D Już dodaję ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. uśmiałam się :D
    wspaniały blog :*

    OdpowiedzUsuń