czwartek, 12 lipca 2012


Rozdział jedenasty
    Coś się działo w moim pokoju. Otworzyłam oczy z przerażeniem, ale nikogo nie było. Zobaczyłam, że komputer jest włączony. Na ekranie jest Hazza i coś śpiewa. Wyskoczyłam z łóżka jak z katapulty.
- Czemu mnie podglądasz? - zapytałam. Wyglądało, że sam się wystraszył, bo podskoczył jak oparzony.
- Hmm… Ładną masz koszulkę – powiedział - Dobrze, że nie wyłączyłaś komputera. Tak słodko spałaś.
- Która jest godzina?
- U nas 0.00, a u was chyba 7.00, gdzie masz zegarek?
- A tutaj leży - podniosłam i go pokazałam.- W takim cacku nie można spać. A gdzie wy jesteście?
- Na lotnisku. Pewnie prześpimy cały lot, który jak na razie się opóźnia, ale w każdym momencie będę musiał zakończyć rozmowę. Nie gniewaj się.
- No to jest siła wyższa- powiedziałam
- A co będziesz dzisiaj robić?- zapytał.
- Idziemy z dziewczynami na zakupy.
- No wiesz! To do ciebie nie podobne.
- Dziewczyny bardzo chcą, żebym z nimi poszła- troszkę skłamałam.
-  My lecimy do Atlanty, potem będziemy odsypiać, a wieczorem mamy koncert. O… Wzywają nas do samolotu. Muszę kończyć… Buziaki.
Pobiegłam do łazienki umyć się i zeszłam na dół. Mama już nie spała, a w kuchni urzędował Mały Joe. Powiedziałam:
- Dzień Dobry - i zanim usiadłam przy mamie, Mały Joe przyniósł śniadanie. Jajka po wiedeńsku oraz chrupiące tosty. Dla mamy kawę, a dla mnie czekoladę. Ellie i Danielle jeszcze spały. Doktor Michał miał dzisiaj przyjechać i zabrać mamę na badania. Musiałam mamie pomóc się ubrać.  Gdy mama była gotowa, zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Za drzwiami stał Max.
- Przyniosłem wam klucze do waszego domu. Wyprowadziłem się już stamtąd - oddał mi klucze i powiedział - A jak się czuje mama?
- Bardzo cię przepraszam, ale zaraz wychodzimy z mamą na badania.
W tym momencie podjechał srebrny Volkswagen. Z samochodu wysiadł doktor Michał.
- Właśnie wychodzimy. Przepraszam, że nie zapraszam do środka.
- Ależ tak, oczywiście. To pozdrów mamę - zaczął się wycofywać.
Michał zbliżał się do drzwi. Minęli się na ścieżce mówiąc sobie „Dzień dobry”.
- Cóż to się stało, że przyszedł? - spytał Michał.
- Przyszedł oddać klucze od domu.
- I co? Gotowe jesteście? - zapytał.
- Ja chyba nie będę potrzebna w szpitalu. Umówiłam się z dziewczynami na zakupy.
- Oczywiście. Nie jesteś potrzebna - uśmiechnął się ciepło.
   Za moimi plecami pojawiła się mama. Siedziała na wózku, który pchał Duży Bo.
- Witam Aniu! Pięknie dziś wyglądasz. To jedziemy. Baw się dobrze na zakupach. Odwiozę mamę do domu - powiedział Michał.
  Duży Bo pomógł wsadzić mamę do samochodu i wrócił z wózkiem do domu.
 Zerknęłam przez okno. Gdy odjeżdżali za nimi ruszyło drugie auto.
Zdenerwowałam się i zadzwoniłam do mamy.
- Chyba jesteście śledzeni - powiedziałam do słuchawki.
- Przez kogo? - zdziwiła się.
- No jak to przez kogo? Przez Max’ a
- Nie przejmuj się. Damy sobie radę. Baw się dobrze - i się rozłączyła.
Na górze usłyszałam kroki. Pewnie któraś z dziewczyn wstała. Usiadłam w salonie  na fotelu. W drugim siedział Duży Bo.
   * Cześć i czołem! :D Strasznie się cieszę, że czytacie mojego bloga :D Jest Was coraz więcej! Ten rozdział dedykuję Wszystkim czytelniczkom i czytelnikom :D
                                                                                                                            ~Meg

2 komentarze:

  1. Jedno , zdanie mam na ten rozdział ; wyjekurwabisty! ; 33
    jej, każdy rozdział coraz lepszy ; 33

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szybko kolejny rozdział! Niecierpliwie czekam! <3 Wspaniałe opowiadanie! ;*

    OdpowiedzUsuń